Mistrzostwa Narodów Afryki – okno wystawowe dla piłkarzy z rodzimych lig. Kącik egzotyczny #4


Nie w każdym kraju Czarnego Lądu istnieją europejskie akademie piłkarskie. Dla niektórych zawodników Mistrzostwa Narodów Afryki są jedyną szansą na wybicie się

6 lutego 2023 Mistrzostwa Narodów Afryki – okno wystawowe dla piłkarzy z rodzimych lig. Kącik egzotyczny #4
africatopsports.com

Nie od dzisiaj wiadomo, że Afryka jest kontynentem, w którym drzemie ogromny potencjał piłkarski. Tamtejsi zawodnicy często biją na głowę graczy z Europy pod względem siłowym, prędkościowym czy wydolnościowym – głównie w kategoriach młodzieżowych. Jednak z wiekiem różnica ta w wielu przypadkach coraz bardziej się zaciera. Na Czarnym Lądzie duża część młodych zawodników nie ma ani warunków, ani miejsc do treningu – w przeciwieństwie do ich rówieśników z innych kontynentów. Mimo coraz większej eksploracji Afryki przez europejskie kluby nadal ogromna liczba talentów nie dostaje swojej szansy. Właśnie dla takich zawodników w 2007 roku zdecydowano się stworzyć Mistrzostwa Narodów Afryki – turniej wyłącznie dla piłkarzy z rodzimych lig.


Udostępnij na Udostępnij na

Czytając komentarze w mediach społecznościowych lub poruszając temat Mistrzostw Narodów Afryki przy rozmowie ze znajomymi, często można natrafić na sformułowania pokroju: „czy Puchar Narodów Afryki zmienił nazwę?”, „czemu nigdzie nie mówią, że są mistrzostwa Afryki” lub „czemu (tutaj można wstawić dowolnego znanego piłkarza z Afryki) nie pojechał na puchar?”. Łatwo odnieść wrażenie, że znaczna część kibicowskiego środowiska piłkarskiego nie rozróżnia Mistrzostw Narodów Afryki od Pucharu Narodów Afryki.

Z jednej strony – może to dziwić, gdyż różnica między nimi jest bardzo prosta. Z drugiej natomiast – Mistrzostwa Narodów Afryki nie mają turnieju odzwierciedlającego na innych kontynentach, więc takie rozgrywki mogą być dla niektórych dosyć nienaturalne.

Turniej drugiego sortu

Afryka przeżywa ostatnio naprawdę niezłe lata pod względem piłkarskim. Najprostszym i zarazem najlepszym argumentem potwierdzającym tę tezę jest występ Maroka na mundialu w Katarze. Kadra tego kraju została pierwszą w historii, która awansowała do strefy medalowej mistrzostw świata, pochodząc z Czarnego Lądu. Niemniej pochwalić można niemal każdą reprezentację afrykańską, która wzięła udział w tym turnieju.

Senegal zagrał naprawdę niezłą fazę grupową i wywalczył awans, Tunezja pokonała obrońcę tytułu oraz przyszłego finalistę rozgrywek, a Kamerun na pożegnanie wygrał z Brazylią. Afrykańska piłka rozkwita i widać to chociażby po składach tamtejszych reprezentacji. Te, które dominują na Czarnym Lądzie, składają się z zawodników grających niemal wyłącznie w klubach europejskich lub azjatyckich.

Można zatem szybko dojść do wniosku, że skoro w Mistrzostwach Narodów Afryki biorą udział jedynie gracze krajowych lig, to poziom turnieju jest niższy. W rzeczy samej – tak jest. Jednak nie oznacza to, że rozgrywki te są w jakiś sposób mniej interesujące. Sam klimat afrykańskich pucharów sprawia, że można się w nich zakochać niezależnie od poziomu piłkarskiego prezentowanego na boisku. Nieustające dźwięki bębnów i trąb oraz czysta radość płynąca z nieprzeżartego pieniędzmi świata futbolu sprawia, że słabsze rozumienie taktyki oraz niższa dokładność podań nie ma aż tak dużego znaczenia.

Afrykański klasyk – gospodarz faworytem

W klubowych rozgrywkach afrykańskich często można spotkać się z tym, że faworytami meczów są te drużyny, które grają u siebie. Nie jest inaczej w przypadku reprezentacyjnych spotkań międzynarodowych. Podobnie było na zakończonych Mistrzostwach Narodów Afryki. Pretendentem do wygrania całego turnieju była Algieria, która go organizowała. Jej największym rywalem miało być Maroko, które wygrało dwie poprzednie edycje. Gospodarze jednak sprytnie sprowokowali przeciwników do wycofania się z rozgrywek poprzez skuteczne uprzykrzanie im życia.

Stosunki międzynarodowe pomiędzy tymi dwoma państwami od dawna są bardzo napięte. Wypadkową tego jest zamknięta przestrzeń powietrzna między Marokiem a Algierią. Obrońcy tytułu chcieli w ramach wyjątku zawiesić spór i przedostać się samolotem na turniej. Gospodarze się na to nie zgodzili. Nie pomogła też interwencja CAF. Z tego wszystkiego Maroko zdecydowało, że najlepiej będzie zostać w domu.

Co ciekawe – nie jest to jedyna reprezentacja będąca „wielkim nieobecnym”. Z afrykańskich potentatów zabrakło również chociażby Nigerii, RPA, Tunezji czy Egiptu. O ile dwie pierwsze kadry po prostu się nie zakwalifikowały, o tyle dwie kolejne po prostu sobie odpuściły. Tunezja ostatni raz w Mistrzostwach Narodów Afryki wzięła udział w 2016 roku (rozgrywki odbywają się co dwa lata). Od tego czasu trzy razy zrezygnowała z gry. W 2018 oraz 2023 roku nie przystąpiła do kwalifikacji, natomiast w 2020 roku zagrała w nich, wygrała je, ale finalnie i tak się wycofała. Dla odmiany Egipt bojkotuje rozgrywki właściwie od samego ich początku. W turnieju finałowym nie zagrał ani razu!

Algieria krocząca śladami Grecji

Zapewne duża część z was kojarzy wydarzenia związane z Euro 2004 oraz reprezentacją Grecji. Grała ona futbol do bólu pragmatyczny – ale skuteczny. Doprowadził on do kompletnie niespodziewanego mistrzostwa kontynentu. Spotkania Algierii na Mistrzostwach Narodów Afryki wyglądały podobnie. Żeby się o tym przekonać, wystarczy spojrzeć na wyniki.

Gospodarze mierzyli się w fazie grupowej z Libią, Etiopią oraz Mozambikiem. Każdego ze swoich rywali pokonali wynikiem 1:0. O tym, jak wyglądały te spotkania, najlepiej świadczy skrót meczu z Mozambikiem przygotowany przez CAF TV. Widać na nim, jak jest on niesamowicie przeciągany tylko po to, by dociągnąć długością do dwóch minut (wszystkie highlightsy wrzucane przez federację mają taką długość). Zwyczajnie nie było czego pokazywać z tego meczu.

W ćwierćfinale gospodarze trafili na Wybrzeże Kości Słoniowej. I w tym meczu działo się już troszeczkę więcej. Jednak nie wynikało to z faktu dużej liczby sytuacji bramkowych. Tym, co emocjonowało kibiców, były szybkie czerwone kartki dla obu drużyn, obejrzane przez zawodników już w pierwszej połowie. Niezależnie od tych wydarzeń wynik końcowy pozostał niezmienny. 1:0 dla Algierii.

Mecz półfinałowy był lekką odskocznią od dosyć nużącego algierskiego sceptycyzmu piłkarskiego na Mistrzostwach Narodów Afryki. W nim gospodarze zmierzyli się z Nigrem – kompletnie sensacyjną reprezentacją. I tutaj w końcu Algieria pokazała swój potencjał. Jednak odważniejsza gra wynikała z różnicy klas między zespołami. W tym meczu „Fenki” strzeliły więcej bramek niż we wszystkich dotychczasowych spotkaniach. Spokojne zwycięstwo 5:0 zaprowadziło je do finału.

Należałoby też scharakteryzować grę Senegalu – drugiego z finalistów. Aczkolwiek uważam, że wystarczająco dużo męki dostarczyła Algieria. Z tego powodu wspomnę jedynie, że „Lwy Terangi” grały podobnie – aż cztery z pięciu ich spotkań zakończyły się wynikiem 1:0. Trzy z nich zostały wygrane, jedno przegrane.

Patrząc przez pryzmat powyższych informacji, można się już domyślać, jak mógł wyglądać finał. Spodziewano się jednych wielkich szachów i przede wszystkim zabezpieczenia swojej bramki. I sam rezultat spotkania mógłby na to wskazywać, ponieważ po regulaminowym czasie gry oraz po dogrywce widniał bezbramkowy wynik. Jednak sam mecz był względnie całkiem emocjonujący. Tak czy siak siłą rzeczy najwięcej działo się w rzutach karnych.

Było w nich wszystko. Powtórzona „jedenastka” z powodu wyjścia z linii bramkowej przez bramkarza Senegalu. Zmarnowanie rzutu karnego przez algierskie odkrycie turnieju – Aimena Mahiousa. A ów karny dałby zwycięstwo, jednak napastnikowi USM Algier zachciało się zabawy w tak ważnym momencie. Następnie strzał Ousmane Dioufa, który z niewiadomych przyczyn nie został powtórzony (Senegalczyk ewidentnie zatrzymał się w trakcie nabiegu). Oraz finalne niewykorzystanie „jedenastki” przez tego, który miał być gwiazdą Mistrzostw Narodów Afryki – Ahmeda Kendouciego.

Mistrzostwa Narodów Afryki jako generator losowych wyników

O ile w finale znalazły się drużyny, których można się w nim było spodziewać, tak w całym turnieju miało miejsce naprawdę dużo niespodzianek. Wystarczy spojrzeć na fakt, że do fazy play-off na osiem drużyn awans uzyskało aż siedem z ostatniego koszyka podczas losowania! Jedynym wyjątkiem była Algieria, która była rozstawiona jako gospodarz. Co ciekawe – gdyby nie to, również znalazłaby się ona w ostatnim koszyku!

Rzucając na szybko przykładami sensacji z tego turnieju, na pewno uwagę przykuwa mecz o trzecie miejsce, w którym Niger zagrał z Madagaskarem. Obie te reprezentacje miały być chłopcami do bicia i dostarczycielami punktów, ale okazały się one najlepszym przykładem nieprzewidywalności Mistrzostw Narodów Afryki. Niger wygrał grupę, w której mierzył się z o wiele wyżej notowanymi Kamerunem oraz Kongiem. Następnie w ćwierćfinale zaskakująco pokonał Ghanę.

Madagaskar natomiast dokonał rzeczy jeszcze większej – wygrał grupę śmierci. Znajdowała się w niej Ghana, Sudan oraz Maroko. Do tego w 1/4 finału odprawił Mozambik. Niestety obu sensacyjnym półfinalistom zabrakło sił, szczęścia i umiejętności w meczach o finał. Niemniej byliśmy świadkami sytuacji, w której Madagaskar, będący debiutantem, sięgnął po brązowy medal mistrzostw.

Czy turniej spełnił swoją funkcję?

Na początku artykułu rzucona została sentencja, że Mistrzostwa Narodów Afryki służą do wyłapywania nowych talentów, które wcześniej nie dostały swojej szansy. Czy tegoroczne rozgrywki wykreowały nowe gwiazdy? Zdecydowanie tak. Duża część zawodników jeszcze w trakcie turnieju zmieniła swoje kluby. Jednak wiązało się to z tym, że… musieli oni zakończyć swój udział w nim. Czemu? Z prostego powodu – przestali być zawodnikami rodzimej ligi.

Na szczęście w okolicach półfinałów organizatorzy znieśli tę zasadę. Wynikało to oczywiście z wniosku gospodarzy wywołanego transferem Ahmeda Kendouciego do egipskiego Al Ahly. CAF zdecydowało się ugiąć i pozwolić zawodnikowi dograć turniej do końca. Kto wie, czy nie byłoby lepiej dla Algierii, gdyby zasady nie zostały zmienione. W końcu to Kendouci zmarnował decydującą „jedenastkę” w finale.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze