Throwback Thursday: Potyczki polsko-niemieckie. Wojna tysiącletnia


Czas na kolejny rozdział wielkiej wojny polsko-niemieckiej – bitwę pod Paryżem

16 czerwca 2016 Throwback Thursday: Potyczki polsko-niemieckie. Wojna tysiącletnia
Commons.wikimedia.com

Odłóżcie na bok wszystkie utarte zwroty o eurojedności i wzajemnej przyjaźni z sąsiadami. Dzisiejszy mecz z Niemcami to nic innego jak kolejny rozdział wielkiej wojny. Historia pisała różne scenariusze – nie mogło być inaczej, skoro z ojczyzną Zakonu Krzyżackiego tłuczemy się już ponad tysiąc lat. Bywały zarówno wielkie zwycięstwa, jak i druzgocące porażki. Wypada przypomnieć sobie kilka z nich.


Udostępnij na Udostępnij na

Batalie nie zawsze toczyły się o trzy punkty. Czasem chodziło o obsadzenie tronu, czasem o kilkaset tysięcy hektarów ziemi, innymi razy zaś Słowianie nie mogli dojść do porozumienia z możnowładcami z zachodu. Wszystko to czasy, kiedy niełatwo było o relację ze spotkania, szczególnie w ojczystym języku, toteż niektóre wiadome nam informacje mogą nieco różnić się od stanu faktycznego. Niestety, do naocznych świadków, powiedzmy bitwy pod Cedynią, nie dotrzemy.

Cedynia, Grunwald i najlepszy kapitan w historii

Od tej ostatniej wszystko się zaczęło. Rok 972, Polanie pod przywództwem Mieszka I i Czcibora bili się z wojskami Hodona, hrabiego Marchii Łużyckiej, o Pomorze. Ten istotny handlowo region był wtedy pod naszym panowaniem, można więc powiedzieć, że byliśmy gospodarzami. I udało nam się obronić, co nasze. Łatwo nie było, ujmując rzecz bardzo eufemistycznie, trup słał się gęsto.

Najważniejsza przywara tamtych czasów, i jednocześnie największa różnica pomiędzy teraźniejszością: nie było spotkań towarzyskich, wszystkie były tymi „na śmierć i życie”, jednak zwrot ten należy obedrzeć z jego parabolicznego znaczenia. Od Cedyni aż po Grunwald, przez kilkaset lat regularnie walczyliśmy z Niemcami (oczywiście nie tylko z nimi), z różnym skutkiem. Wygraliśmy wojny w latach 1002-1018, obroniliśmy Głogów przez Henrykiem V, w 1331 roku stoczyliśmy nierozstrzygniętą bitwę pod Płowcami z Zakonem Krzyżackim.

I tak zawitaliśmy na pola pod jedną z warmijskich wsi. 5 lipca 1410 roku Krzyżacy przyjechali pod Grunwald, aby zebrać największe cięgi w historii średniowiecza. Dowodzeni przez Władysława II Jagiełłę i Wielkiego Księcia Litewskiego Witolda Kiejstutowicza rycerze Korony Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego nie pozostawili Zakonowi żadnych złudzeń. Zawisza Czarny z Garbowa (najlepszy kapitan naszej reprezentacji w historii) i spółka wygrali tak wysoko, że o batalii kręci się filmy, śpiewa pieśni, pisze wiersze i maluje obrazy. Nawet remis z Anglią na Wembley z 1973 nie ma takiego statusu.

Wymiary obrazu „Bitwa pod Grunwaldem” Jana Matejki z 1878 roku to 426 x 987 cm

Zabory, wojny światowe…

W 1525 roku nadeszło trochę spokoju – na mocy hołdu pruskiego Prusy Zakonne (wcześniej państwo Zakonu Krzyżackiego) stały się polskim lennem. Spokojnie (względnie) na linii Polska – Niemcy było aż do 1772 roku, kiedy to Prusy porozumiały się z imperiami habsburskim i rosyjskim w sprawie podzielenia się naszymi terytoriami. Kolejne rozbiory to lata 1792 i 1795, Rzeczpospolita zniknęła z map.

Pod zaborami byliśmy do 1918 roku, kiedy to państwa centralne przegrały I wojnę światową, a dzięki temu my odzyskaliśmy suwerenność. Wtedy byliśmy jeszcze – naturalnie – przed rozegraniem pierwszego meczu z reprezentacją Niemiec w piłce nożnej. Ten, przegrany 0:1, miał miejsce w 1933 roku w Berlinie. Do rozpoczęcia II wojny światowej zdążyliśmy rozegrać z naszymi największymi rywalami pięć spotkań: cztery porażki i remis, bilans 4:12.

W czasie największego konfliktu zbrojnego w historii ludzkości, niewiele było czasu na piłkę (choć niektórzy, jak Ernest Wilimowski, znaleźli rozwiązanie…). Na powojennych zgliszczach najpierw trzeba było zbudować domy, później dopiero stadiony. Do gry z Niemcami wróciliśmy w roku 1959.

… i mecze Polska – Niemcy

Futbol jest błahy przy tym wszystkim, co opisałem w poprzednich akapitach, jednak my, wychowani w czasach pokoju i zakochani w tej dyscyplinie, będziemy pamiętać również mecze piłkarskie. Wszystko się zacznie od, oczywiście, meczu na wodzie. W roku 1974 zasady mundialu były inne niż dzisiaj. Były dwie fazy grupowe, w tej drugiej były dwie grupy – wygrani awansowali do finału. W decydującym meczu mierzyliśmy się z naszpikowaną gwiazdami RFN. Warto jednak wspomnieć – też byliśmy naszpikowani gwiazdami.

Niebo nad Frankfurtem nad Menem pękło na pół – powiedzieć, że nad miastem przeszła ulewa, to jak nic nie powiedzieć. Podopieczni Kazimierza Górskiego nie potrafili wykorzystać swoich atutów i mimo obronionego przez Jana Tomaszewskiego karnego, przegrali za sprawą bramki Gerda Muellera. Kto był lepszy?

Przy normalnych warunkach, nie mielibyśmy prawdopodobnie żadnych szansFranz Beckenbauer, kapitan RFN

Mijały lata, a Niemcy w każdym kolejnym meczu nie pozwalali nam wygrać. Do końca XX wieku zmierzyliśmy się z nimi jeszcze czterokrotnie, trzy razy przegrywając i raz dzieląc się z nimi punktami. W całym stuleciu strzeliliśmy naszym zachodnim sąsiadom trzy (!) bramki: Krzysztof Baszkiewicz w zremisowanym 1:1 meczu towarzyskim (pierwszy po wojnie), Robert Gadocha w eliminacjach do ME 1972 (1:3) oraz Zbigniew Boniek w przegranym 1:3 meczu towarzyskim z 1980 roku.

XXI wiek to aż sześć potyczek z Niemcami. Które zapamiętamy najlepiej? Zapewne wszystkie. Nieszczęśliwa przegrana 0:1 po bramce Neuville’a z 90. minuty na MŚ 2006, porażka 0:2 na Euro 2008 po golach Podolskiego, remis 2:2 w Gdańsku z 2011 roku czy w końcu mecz, po którym pół kraju ze szczęścia piło wódkę, a druga połowa wino – wygrana 2:0 po bramkach Mili i Milika z eliminacji do właśnie rozgrywanego turnieju we Francji.

Nastał czarny okres w pojedynkach polsko-niemieckich. Czarny dla naszych przeciwników. W bitwie pod Paryżem po raz kolejny nie daliśmy im się pokonać, zagraliśmy wybitny mecz w defensywie i wcale nie ustępowaliśmy mistrzom świata. Właśnie wyszliśmy z grupy mistrzostw Europy. Rodacy, świętujemy!

W ostatnim odcinku Throwback Thursday wspominałem klęskę reprezentacji Polski na Euro 2012.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze