Jeszcze wielu z nas nie zdążyło się otrząsnąć po sobotnim, bardzo dobrym meczu z Portugalią, a już jutro czeka nas kolejne wyzwanie. Mecz z Finlandią będzie kluczowy dla naszej przyszłości w eliminacjach do Euro 2008.
Z opóźnieniem ale jednak, Polacy wylądowali dzisiaj w południe na lotnisku w Helsinkach. Nasi piłkarze zwarci i gotowi zamierzali odjechać do hotelu, kiedy okazało się, że nie doleciał sprzęt. Dopiero wieczorem z Niemiec dotarły zaginione torby i teraz kadrowicze mogą spokojnie skupić się na jutrzejszym meczu. Wszyscy kibice mają nadzieję, że Polacy zrewanżują się za nieudany start w eliminacjach, kiedy to przegraliśmy w Bydgoszczy 3:1. Jednak wtedy nasza drużyna była w budowie a dziś mamy szerokie zaplecze i wysokie morale, zwłaszcza po meczu z Portugalią. Ale tak to już jest, że często w reprezentacji pojawiają się problemy. Jak nie kontuzje to wykluczenia za kartki. Tak też jest teraz. W jutrzejszym meczu nie zobaczymy Marcina Wasilewskiego i Grzegorza Bronowickiego. Obaj obrońcy zagrali dobry mecz przeciwko Iberyjczykom, ale ten pierwszy pauzuje za kartki a drugi jest kontuzjowany. Trener Beenhakker znów będzie musiał pokombinować trochę, żeby załatać dziurę w obronie. Miejmy nadzieję, że jutro zobaczymy równie dobre widowisko jak kilka dni temu, tylko zakończone zwycięstwem.
Trening to nie wszystko
Z takiego złożenia wyszedł holenderski szkoleniowiec reprezentacji Polski, Leo Beenhakker. Jutro tj. w środę o 18:00 rozgrywamy bardzo ważny mecz z Finlandią. Trener doszedł do wniosku, że kadrowiczom przyda się trochę rozrywki i zamiast na trening zabrał ich na tor kartingowy. Piłkarze z równie dużym zaangażowaniem podeszli do tej zabawy. W gokardach usiedli Ebi Smolarek, Kuba Błaszczykowski, Kuba Wawrzyniak, Arkadiusz Głowacki, Tomasz Kuszczak i Andrzej Dawidziuk. Walka była wyrównana ale na wygrał Ebi Smolarek. Nie zabrakło również żartów ze strony Artura Boruca i jego rówieśników, którzy słyną z dużego poczucia humoru. Drugie miejsce zajął Głowacki a trzecie Kuba Błaszczykowski. Jak widać trener wie co robi, bo przecież naszym należało się trochę rozrywki. Miejmy nadzieję, że odwdzięczą się trenerowi za chwilę wolnego i wygrają jutrzejsze spotkanie.
Szacunek u przeciwnika
Cały czas kręcimy się wokół jutrzejszego spotkania, bo to niewątpliwie temat numer jeden. Tym razem zajrzeliśmy do obozu przeciwnika, w którym panuje duży optymizm. Finom remis z naszym zespołem wystarczy. O tym, że zarówno piłkarze jak i kibice nie mają wysokich wymagań świadczy fakt, że po zremisowanym meczu z Serbią w mediach zapanowała taka radość jak po zwycięstwie. Z jednej strony to normalne, bo Finlandia od 27 lat nie może się zakwalifikować do żadnej międzynarodowej, piłkarskiej imprezy. W tych eliminacjach są bardzo blisko, bo zajmują drugie miejsce mając dwa punkty straty do pierwszej Polski. Tak więc jutrzejsze spotkanie będzie bardzo ważne i zdecyduje o układzie w tabeli. A o tym, że będzie ciężko świadczą wypowiedzi piłkarzy, którzy zapowiadają twardą walkę do ostatniej minuty. Oba zespoły będą musiały udowodnić, że to one zasługują na awans i reprezentowanie swoich krajów na Euro. Zarówno Finowie jak i Polacy mają nadzieję, że ich reprezentacja po raz pierwszy w historii awansuje do Mistrzostw Europy. W prawdzie w 2012 roku Polska do tych zawodów się zakwalifikuje jako gospodarz ale nic tak nie cieszy jak promocja po ciężkiej walce.
Decydujący mecz
13 października poznamy pierwszego finalistę Mistrzostw Europy rozgrywanych w Austrii i Szwajcarii w 2008 roku. To właśnie w ten dzień zmierzą się reprezentacje Niemiec i Irlandii. Podopieczni Joachima Lowa zgromadzili 22 punkty i do upragnionego awansu brakuje im tylko jednego punktu. Zadanie wydaję się proste, chodź nie do końca. Teoretycznie na awans z grupy D mają oprócz Niemiec, Czechy i Irlandia. Ta ostatnia para zmierzy się jutro i jeżeli wyspiarze przegrają to mogą pożegnać się z Euro mimo ich fantastycznej gry. Tak więc wszyscy kibice naszych zachodnich sąsiadów z niecierpliwością czekają na październikowe spotkanie. „Przez eliminacje idziemy jak burza, ale nie z powodu słabych rywali tylko dlatego, że walczymy w każdym spotkaniu
Życie gwiazdora
Przed dwoma laty był największą gwiazdą swojej drużyny, dzisiaj jest najsłynniejszym jej kibicem. O kim mowa? Oczywiście o Adriano. Brazylijski napastnik większość czasu spędzą oglądając mecze swojej drużyny na trybunach niż grając w jej barwach. Trener Mancini od kilkunastu miesięcy nie widzie miejsca dla Adriano i dlatego piłkarz zamierza opuścić drużynę Interu Mediolan. Ale to nie jedyny problem jaki ma piłkarz. Nie długo może zostać eksmitowany z domu w którym mieszka. Od momentu, kiedy Brazylijczyk stracił miejsce w zespole, jego willa stała się miejscem licznych imprez, co nie podoba się sąsiadom. Mieszkańcy San Fermo della Battaglia, miejscowości w której mieszka piłkarz mają dość hałasu późną nocą i postanowili zainterweniować u burmistrza. „ Najpierw przyszły do mnie dwie osoby, następnie trzy, a potem już niemal pół miejscowości. Wszyscy skarżyli się na przeraźliwie głośną muzykę z głośników. Według włoskich mediów piłkarz może zostać nawet eksmitowany oczywiście, jeżeli interwencja policji nie pomorze. A jak będzie przekonamy się nie bawem, bo już nie długo w odwiedziny mają wpaść bracia Adriano, a więc i okazji do imprez będzie dużo.