Milik zagra w Napoli, ale czy da radę?


Czy ta bajka się nie skończy źle?

29 lipca 2016 Milik zagra w Napoli, ale czy da radę?

Rekordowa kwota – mówi się o 32 milionach euro. Tak wiele za polskiego piłkarza nie zapłacił jeszcze nikt. Nigdy. Arkadiusz Milik staje przed prawdziwą szansą zmierzenia się z futbolem, który do tej pory, mimo tego, że gra na takim, a nie innym poziomie, oglądał wyłącznie w telewizji. Decydując się na transfer, wziął na plecy całkiem spory bagaż. Bagaż, w którym poza pokaźnym plikiem banknotów znajdują się także jego własne słabości. Bagaż, który musi unieść.


Udostępnij na Udostępnij na

Ulice Neapolu zwykle kojarzą się z brudem, syfem, łagodnie rzecz ujmując – z nieporządkiem. W ostatnich dniach do krajobrazu przeładowanych kontenerów i podziurawionych worków na śmieci dołączyły spopielone koszulki, na których niegdyś bez problemu można było odczytać nazwisko – Higuain.

Argentyńczyk spełniał sny kibiców, dawał im nadzieje na to, że może wreszcie uda się sięgnąć po upragnione scudetto. Seriami zdobywane gole, życiowa forma, ale mistrzostwa jak nie było, tak nie ma. Trudno więc dziwić się samemu Higuainowi, że stwierdził: kurczę, fajnie byłoby wreszcie podnieść jakiś pucharek.

Dlatego wybrał Juventus.

Teraz, powtarzając za Staffem, sny o potędze Neapolu mają się ziścić z pomocą Arkadiusza Milika. Pytanie jest tylko jedno.

Czy to aby na pewno ten rozmiar kapelusza?

Przeskoczyć poprzeczkę

Usystematyzujmy. Dwadzieścia jeden bramek w ubiegłym sezonie Eredevisie. Osiem asyst. Niby wszystko fajnie. Dużo strzela, czasem dogra – wygląda to co najmniej obiecująco. Ale to wciąż liga holenderska, bardzo nieregularna, w której różnice między zespołami są ogromne. Bo gdzie Ajax czy PSV, a gdzie na przykład Zwolle. Inna bajka.

Rzecz jasna nie umniejszamy osiągnięć Milika. To, że był w stanie ładować gola za golem, grając dla Ajaksu, pokazuje, że umiejętności to on ma. I to niemałe.

Jednak aby w Neapolu być piłkarzem, który spełni pokładane w nim nadzieje, musi wskoczyć o kilka schodków wyżej. To, co wystarczało w Ajaksie, może być obiektem szyderstw w Napoli.

Nikt, pewnie włącznie z całym sztabem wicemistrza Włoch, nie wymaga, aby Milik od razu stał się drugim Higuainem. Z pewnością będzie potrzebował czasu, aby się zaaklimatyzować, spokoju, a przede wszystkim cierpliwości. Kupno dwudziestodwulatka to, mimo ogromnej kwoty, inwestycja w przyszłość.

Ważne jest jednak to, aby Milik już na starcie pokazał, że coś w sobie ma. Aby od początku jasno i wyraźnie zaznaczył, że warto na niego stawiać. Parę goli w okresie przygotowawczym, imponująca akcja, udane sztuczki techniczne – to na boisku. A poza? Integracja z zespołem, jak najszybsze ogarnięcie włoskiego, interakcja z kibicami.

Milik musi stać się istotną częścią neopolitańskiego organizmu.

Kto silniejszy, Milik czy presja?

Festiwal niewykorzystanych sytuacji na Euro 2016. Fatalne pudła w meczach z Niemcami, Szwajcarią – spadła na niego fala krytyki. Zasłużona czy nie, to już pozostawiamy indywidualnej ocenie każdego z was.

Prawdą jest jednak to, że każda niewykorzystana okazja, każdy niecelny strzał z dogodnej pozycji sprawiały, że Milik spinał się coraz bardziej. Chciał trafić, ale chciał za bardzo. Spięte mięśnie, umysł zawalony myślami w stylu „a co będzie jak nie trafię?”.

Brakowało luzu, a każdy profesjonalny piłkarz podkreśla, że to, co jest najważniejsze, to właśnie luz. Jeśli są umiejętności, to wyniki przychodzą automatycznie.

Milik znów zmierzy się z presją. Kto wie, czy nie większą niż w reprezentacji. Będzie na nim ciążyć ogromna kwota, jaką wyłożyło za niego Napoli. Ponad trzydzieści milionów euro – to są pieniądze, które mogą paraliżować. Noga może nie słuchać głowy, a i głowa może nie być odpowiednio przygotowana.

Nie uniknie też porównań do Higuaina. Cień Argentyńczyka, cień przeszłości będzie się nad nim unosił non stop. No chyba że już w pierwszym sezonie pokaże, że jest napastnikiem, który do neopolitańskiego stylu gry pasuje lepiej.

Trzy, cztery, pięć, dziesięć meczów bez gola i zaczną się dywagacje. Że za słaby, że pieniądze wyrzucone w błoto, że był opcją numer trzy i okazał się opcją nietrafioną. Ani my, ani Milik, ani nikt nie jest w stanie takiej sytuacji wykluczyć.

Jeśli do takiej sytuacji dojdzie, to tak naprawdę wtedy przekonamy się, ile wart jest Arkadiusz Milik. Czy będzie w stanie wstać z kolan, podnieść się i wskoczyć na odpowiedni poziom, czy pogrąży się w słabiźnie?

Nie wyrokujemy, nie wieszczymy, ale jednego możemy być pewni – presja będzie gigantyczna.

Początek końca czy koniec początku?

Wielu było polskich piłkarzy, których zagraniczny transfer przygniótł. Ale Milik nie jest jednym z nich. Z wielką piłką jest już otrzaskany – wie, czego ma się spodziewać, choć niewykluczone, że na początek skala wyzwań i oczekiwań w Neapolu może go przygnieść.

Z pewnością nie jest też nowicjuszem, bo mimo młodego wieku ma już dwa bardzo udane sezony w zagranicznym klubie z wielkimi tradycjami. Opuszczając holenderską kuźnię talentów – Ajax – musi mieć pewność i przekonanie, że podobnie jak inni, którzy ten klub opuszczali – Ibrahimović, Suarez, Eriksen – zdoła podbić piłkarską Europę.

Musi wierzyć w to, że trasa z Amsterdamu do Neapolu to dopiero pierwszy odcinek autostrady do wielkiego międzynarodowego sukcesu. Do kariery, o której marzył.

Ponoć wiarą można przenosić góry. A Milkowi wystarczy tylko parę razy trafić do siatki i pokazać, że, parafrazując jeden z genialnych scenariuszy Christophera Nolana, jest napastnikiem, którego Napoli potrzebuje i na jakiego zasługuje.

[interaction id=”579b2105ef316c2c01f7910e”]

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze