Milan wygrywa z Fiorentiną, a Błaszczykowski spędza cały mecz na ławce


17 stycznia 2016 Milan wygrywa z Fiorentiną, a Błaszczykowski spędza cały mecz na ławce

Dzisiejszy mecz na San Siro można spokojnie zakwalifikować do serii tych o wszystko. Jeśli Milan przegrałby dziś u siebie, to prawdopodobnie jutro rano z pracą pożegnałby się szkoleniowiec „Rossonerich” Sinisa Mihajlović. Za to dla „Violi” porażka oznaczała ograniczenie szans na zdobycie scudetto do minimum. Kto wyszedł z tego pojedynku na tarczy? O tym przeczytacie w dalszej części tekstu.


Udostępnij na Udostępnij na

Relację z tego spotkania właściwie trzeba zacząć od opisu bramki dla gospodarzy, bo ta padła już w 4. minucie. Pięknym podaniem do Carlosa Baccy popisał się Giacomo Bonaventura, który w tym sezonie jest alfą i omegą drużyny z San Siro. Kolumbijski napastnik miał przed sobą jednego obrońcą i typowym dla niego zwodem okiwał go, a potem strzelił nie do obrony po długim rogu bramki Tatarusanu.

https://vine.co/v/iOTU0W995Xl

Ewidentnie było widać,  że bramka ta zadziała na gości jak mocny sierpowy. Fiorentina przez kilkanaście minut nie mogła wyjść z własnej połowy. Za to zawodnicy Milanu grali z nietypową dla siebie agresją i koncentracją w defensywie. Jednak nie przekuli przewagi w zagrożenie i nie dobili rannych gości.

Im dalej w mecz, tym bardziej zwiększała się przewaga „Violi”. Podopieczni Paulo Sousy wreszcie zaczęli grać tak, jak przyzwyczaili do tego swoich kibiców. Utrzymywali się przy piłce w środkowej strefie, krótkie podania wymieniali Mathias Vecino z Borją Valero. Problem w tym, że goście bili głową w mur. Do 40 metra bramki Donnarummy wszystko wyglądało obiecująco, ale brakowało w ich grze tego, co najważniejsze, czyli kluczowego podania, które przeszyłoby skomasowaną obronę Milanu.

W pierwszej części gry gospodarze nie oddali żadnego celnego strzału. Dziwi również postawa „Rossonerich”, którzy po strzelonym golu oddali inicjatywę „Violi” i nawet nie starali się wyprowadzać kontrataków.

W drugiej połowie mogliśmy oglądać, na szczęście, ciekawsze i bardziej otwarte widowisko. Już od gwizdka sędziego goście ruszyli do ataku. W normalnych okolicznościach Fiorentina pewnie wpakowałaby jakąś bramkę (przed meczem „Viola” miała 26 meczów ze zdobytym golem), ale dzisiaj ewidentnie nie był jej dzień.

Dwaj kluczowi gracze ofensywy podopiecznych Sousy byli nieobecni. Licznym stratami irytował Ilicić, a Nikola Kalinić zamiast próbować pokonać Donnarummę, ścierał się z obrońcami Milanu. W zespole gospodarzy dobrze zaprezentował się Mbaye Niang, który aktywną grą zamęczał obrońców Fiorentiny.

„Rossoneri” mieli kilka szans, by „zabić” ten mecz już wcześnie, ale zawodnicy Mihajlovicia albo uderzali niecelnie, albo wprost w ręce Tatarusanu. To, co nie udawało się przez większość drugiej części, udało się w 88. minucie. Piękne mierzone podanie wykorzystał Kevin Prince Boateng, który po profesorsku zachował się w tej sytuacji i uderzył do pustej bramki. Mecz skończył się wynikiem 2:0 dla Milanu.

https://vine.co/v/iOtX1Dwbh90

Taki wynik jest zbawienny dla zawodników Milanu. Pozwala im zbliżyć się do grupy drużyn rywalizujących o miejsce premiowane grą w Lidze Mistrzów. Jeśli chodzi o Fiorentinę, to na jej przykładzie można zauważyć, jak wyrównana jest w tym sezonie Serie A. Jeszcze dwa tygodnie temu goście byli punkt za liderem, teraz zajmują czwarte miejsce i muszą oglądać się za siebie, by tej pozycji nie stracić.

Niestety z ławki nie podniósł się Jakub Błaszczykowski. Wydawało się, że Polak po bramce strzelonej Palermo będzie występować częściej, ale Kuba przegrywa walkę o pozycję z utalentowanym Bernardeschim. W obliczu planów ściągnięcia przez Fiorentinę Cristiana Tello szansę na grę naszego reprezentanta spadają do minimum.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze