Adrian Mierzejewski rok temu nawet nie myślał, że będzie podstawowym zawodnikiem reprezentacji. Dziś jest już kluczowym kadrowiczem.
– Czuję, że w jakimś stopniu wykorzystałem szansę, skoro przychodzą do mnie kolejne powołania. Na osiem spotkań w reprezentacji, siedem zagrałem w pierwszym składzie. Brakuje mi jeszcze bramek, asyst, ale dopiero przetarłem sobie szlak – mówił Mierzejewski.
Pomocnik Polonii – podsumowując miniony rok – pokusił się o wskazanie najlepszego meczu w jego wykonaniu.
– Wydaje mi się, że w debiucie z Finlandią zagrałem nieźle. Szkoda tylko, że nie wygraliśmy. Mam nadzieję, że najważniejsze i najlepsze mecze nadejdą w przyszłości, szczególnie w 2012 roku – ocenił.
Rola Mierzejewskiego w klubie jest diametralnie inna niż ta w reprezentacji. Tutaj musi poświęcać więcej uwagi defensywie.
– W Polonii skupiam się na ofensywie, a w kadrze muszę tyrać w defensywie. W lidze jestem ofensywnym pomocnikiem, a u trenera Smudy – poza pierwszą połówką z Bośnią, kiedy grałem jako wysunięty pomocnik – raczej defensywnym pomocnikiem. To ja mam odbierać piłki, przycisnąć rywala pressingiem i zagrać do przodu. Od strzelania bramek są: Ludo Obraniak, Kuba Błaszczykowski i Robert Lewandowski. Ja – jak ostatnio – z Rafałem Murawskim i Adamem Matuszczykiem muszę pracować dla nich. Myślę, że te role pomagają mi w rozwoju. Ofensywna gra w Polonii przysłuży się mojej postawie w reprezentacji, a defensywna w kadrze klubowi – zakończył popularny „Mierzej”.