Mecz z Lechią jak cały sezon, Legia o krok od tytułu mistrza kraju


Legia po golach Stolarskiego, Hamalainena i Medeirosa wygrała w hicie kolejki 3:1

28 kwietnia 2019 Mecz z Lechią jak cały sezon, Legia o krok od tytułu mistrza kraju
Łukasz Laskowski / PressFocus

Legia pokonała Lechię na stadionie w Gdańsku 3:1. Mimo bardzo słabej pierwszej połowy ekipa prowadzona dziś przez Marka Saganowskiego przybliżyła się do zwycięstwa w lidze, a mecz na Stadionie Energa był dla stołecznej drużyny jak cały sezon w pigułce.


Udostępnij na Udostępnij na

Starcie Lechii Gdańsk z Legią Warszawa nie bez powodu okrzyknięto hitem kolejki. Na Stadionie Energa mierzyły się bowiem dwa zespoły rywalizujące ze sobą o zdobycie tytułu mistrza Polski. Gospodarze podchodzili do spotkania w roli lidera tabeli ze względu na lepszy stosunek goli, przed meczem obie ekipy miały na swoim koncie po 63 punkty.

W tym sezonie Lechia mierzyła się z Legią dwukrotnie. Zarówno w Gdańsku, jak i Warszawie padł bezbramkowy remis. Jednak w sobotni wieczór obie drużyny musiały zaryzykować, jeśli chciały realnie myśleć o zwycięstwie w lidze.

Słaba Legia i oskrzydlona Lechia… ale tylko w pierwszej połowie

Przed meczem trener Piotr Stokowiec postanowił nieco zaskoczyć rywali. W pierwszej jedenastce nie znalazł się bowiem kapitan „Biało-zielonych”, Flavio Paixao. W jego miejsce wystąpił Konrad Michalak. Skrzydłowy Lechii bardzo dobrze zaprezentował się w wygranym spotkaniu w Szczecinie i zasłużył na grę od pierwszych minut. Michalak trafił do Gdańska z Warszawy na zasadzie wymiany piłkarzy między Lechią a Legią. W drugą stronę powędrował Paweł Stolarski, który również znalazł się w pierwszym składzie swojej drużyny. Dla obu był to więc szczególny mecz.

W pierwszej połowie z dużo lepszej strony zaprezentował się piłkarz występujący obecnie w Lechii. Michalak od początku podłączał się do akcji ofensywnych gospodarzy, zwłaszcza w pierwszym kwadransie gry. To właśnie były gracz mistrzów Polski asystował przy bramce Lukasa Haraslina w pierwszej części spotkania.

W pierwszych 45 minutach gry Lechia zdecydowanie zdominowała gości ze stolicy Polski. Nieważne czy grając atakiem pozycyjnym, czy z kontry, podopieczni Piotra Stokowca starali się przedrzeć przez defensywę Legii akcjami swoich skrzydłowych. Głównie Lukas Haraslin sprawiał najwięcej problemów legionistom, często wykorzystując indywidualne błędy Remy’ego czy Stolarskiego. Tylko jeden gol Haraslina w pierwszej połowie był najmniejszym wymiarem kary. Zwłaszcza że już na samym początku spotkania Daniel Stefański powinien wskazać na jedenasty metr. Nie wiedzieć czemu, mimo interwencji VAR-u nie zdecydował się na odgwizdanie rzutu karnego. Legia mogła więc mówić o sporym szczęściu, że do szatni schodziła tylko z jedną bramką straty.

Druga połowa dla Legii jak druga część sezonu, znacznie lepsza

O ile w pierwszej połowie gospodarze starali się kontrolować przebieg spotkania, o tyle w drugiej części meczu oddali inicjatywę. Taki rozwój sytuacji odpowiadał Legii dużo bardziej. Warszawianie w końcu zaczęli stwarzać groźne sytuacje pod bramką Lechii. Na początku drugiej połowy zmienił się nie tylko przebieg gry, ale również i wynik. Gola dla Legii zdobył po świetnym uderzeniu… Paweł Stolarski. Obrońca gości swoim trafieniem zrehabilitował się za wszystkie błędy popełnione w pierwszych 45 minutach. Bramka Stolarskiego była jego pierwszym trafieniem w barwach warszawskiej drużyny.

Największym bohaterem Legii okazał się jednak inny piłkarz Legii. Konkretnie Kasper Hamalainen. To właśnie Fin strzelił arcyważnego drugiego gola dla gości. Pomocnik stołecznej ekipy w tym sezonie był konsekwentnie pomijany przez Ricardo Sa Pinto. Mimo że Hamalainen odejdzie po sezonie z Legii, Aleksandar Vuković postanowił dać mu szansę. Fin wykorzystał ją fantastycznie. Stając się filarem zespołu w rundzie mistrzowskiej, zagrał w niemal wszystkich meczach. Jego brak w przegranym starciu z Lechem był aż nadto widoczny. Gol w 80. minucie sprawił, że Legia miała zwycięstwo na wyciągniecie ręki.

Pech gospodarzy nie skończył się na bramce fińskiego pomocnika. Lechia mecz kończyła w dziesiątkę. Drugą żółtą kartkę obejrzał Błażej Augustyn. Utrata piłkarza pokrzyżowała plany gospodarzy na wyrównanie stanu rywalizacji. Goście wykorzystali grę z jednym graczem więcej. Wynik spotkania ustalił wprowadzony w drugiej połowie Medeiros.

Nowy-stary mistrz Polski?

Legia wygrywając w Gdańsku, znacząco przybliżyła się do obrony tytułu mistrza kraju. Mecz z Lechią był dla ekipy z Łazienkowskiej niemal jak cały sezon. Bardzo słaby początek, potem przeciętna, ale skuteczna gra, by na koniec zdominować i przypieczętować zwycięstwo. Znamienny jest też fakt, że jednym z najlepszych i najważniejszych graczy nie tylko w tym meczu, ale i w końcowej fazie sezonu jest piłkarz skreślony przez Sa Pinto.

Obecnie w tabeli Legia jest pierwsza. Mając trzypunktową przewagę nad Lechią i czteropunktową nad Piastem, mistrzowie Polski są o krok od obrony tytułu. Jak co roku żaden polski klub nie jest w stanie wykorzystać słabości warszawskiej drużyny. Słowa Dominika Furmana „i tak Legia mistrzem Polski” są nadal aktualne.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze