Życie piłkarza to nie tylko same wspaniałe chwile, pełne stadiony i lukratywne kontrakty. Przychodzą gorsze momenty, z którymi trzeba sobie poradzić. Zwykle to czas próby dla nas, ile mamy w sobie determinacji i samozaparcia. Czasem trzeba zrobić krok w tył, aby potem zacząć się piąć. W rozmowie z polskim bramkarzem poruszamy wątek okoliczności przejścia do szkockiej Premiership, wyjazdu z Polski w młodym wieku oraz ciągłej walki o kadrę i Premier League. Zapraszamy!
Skąd w Twoim życiu wzięła się piłka? Wiem, że brat też grał, więc rodzinna pasja?
Piłka w moim życiu, można powiedzieć, była od zawsze. Najstarszy brat zawsze oglądał mecze w telewizji. Ja ze swoim średnim bratem chciałem naśladować piłkarzy i często wychodziliśmy na podwórko pograć z innymi chłopakami. I tak złapaliśmy bakcyla na piłkę nożną.
Jako młody chłopak zdecydowałeś się na wyjazd z kraju. Co – lub kto – Cię wtedy przekonało, aby to zrobić?
Kiedy miałem 16 lat, grałem z młodzieżową reprezentacją Polski mecz towarzyski z Irlandią. Po nim zainteresowali się mną skauci z Sunderlandu i zaprosili na testy. Nie miałem wątpliwości, że chciałbym tam grać. Bardzo spodobało mi się podejście klubu, profesjonalizm, zaplecze treningowe. Wszystko przemawiało do mnie za tym, żebym dołączył do Sunderlandu, ponieważ moim marzeniem zawsze było grać w Premier League.
W Polsce nie widziałeś szans na osiągnięcie pewnego poziomu? Lepiej było warsztatu uczyć się w młodym wieku poza krajem, gdy jeszcze można wypracować w sobie jakieś automatyzmy?
W Polsce nie miałem żadnej oferty. Jedyną konkretną była ta z Sunderlandu. Klub miał bardzo dobrze rozwiniętą akademię młodzieżową. Ma wspaniałych trenerów z doświadczeniem i tak uczyłem się warsztatu piłkarskiego. Cieszę się, że mogłem uczyć się od najlepszych i wypracowywać w sobie automatyzmy.
Z perspektywy czasu, już jakiegoś doświadczenia, choć i tak ciągle młodego wieku, uważasz to za słuszną decyzję?
Gram w szkockiej lidze, więc nie żałuję decyzji podjętych w przeszłości. Każdy powinien iść swoją drogą i spełniać marzenia. Ja to właśnie robię, celując w angielską Premier League (śmiech).
Trafiłeś do Sunderlandu, konkretnie do drużyn młodzieżowych. Dlaczego w ogóle Wyspy i akurat ten zespół?
Dlatego, że Sunderland był wtedy w Premier League, a moim marzeniem było zawsze granie na Wyspach.
Wydaje mi się, iż jesteś przykładem, że nigdy nie można się poddawać. Z V ligi w Anglii trafiłeś do szkockiej ekstraklasy!
Można tak powiedzieć. Ciężko pracowałem na swoją szansę i podjąłem ryzyko. Jak widać, opłaciło się to. Jestem w klubie szkockiej Premiership.
Były chwile zwątpienia? Coś w stylu, że może nic z tego nie będzie, piłka bardziej hobbystycznie, a nie jako sposób na życie?
Był moment zawahania, jednak moja dziewczyna szybko ustawiła mnie do pionu (śmiech). Powiedziała, że mam się ogarnąć i to zrobiłem.
Nie chciałeś zostać i spróbować swoich sił w seniorach w Polsce? Na przykład w Polonii Warszawa.
Nie chciałem, ponieważ Polonia spadła wtedy do IV ligi. Ja, jako reprezentant kraju, miałem większe ambicje i chciałem spełnić swoje marzenia. Dlatego wyjechałem za granicę.
Dostawałeś kiedykolwiek po zakończeniu występów w młodzieżowych kadrach Polski jakieś sygnały od któregoś z selekcjonerów dorosłej reprezentacji?
Do tej pory nie było takich sygnałów. Jednak ciężko trenuję i staram się trzymać jak najwyższy poziom, żeby w przyszłości taki sygnał się pojawił. Z dumą założyłbym koszulkę z orzełkiem na piersi.
Rozumiem, że nie składasz broni w tej kwestii? Lat gry przed Tobą jeszcze dużo. Kiedyś pewnie niemożliwe wydawało się przejście do Livingston, więc czemu nie kadra?
Koncentruję się na każdym meczu i na treningu. Daję z siebie wszystko i staram się trzymać wysoki poziom. Chciałbym w przyszłości zagrać w polskiej reprezentacji i zdaję sobie sprawę, że dobre występy w klubie mi w tym pomogą.
Latem 2020 roku zaliczyłeś awans na każdej płaszczyźnie, od sportowej zaczynając. Cofnijmy się do momentu, w którym opuściłeś Eastleigh FC. Po części spełnienie marzeń? Co wtedy czułeś, jak pamiętasz tamten dzień czy okoliczności?
Wróciłem do Polski ze względu na COVID. Pijąc herbatkę z moja lubą, dostałem informację, że nie odebrałem listu z kontraktem, co było kompletną bzdurą. Podawałem polski adres w klubie. Rozmawiałem z agentami i pojawiła się propozycja testów w Livingston. Pojechałem, dogadałem się i podpisałem kontrakt.
W końcu chyba znalazłeś dobre miejsce, przynajmniej po pół roku tak się wydaje. Dotychczas dużo swoich szans szukałeś na wypożyczeniach.
Tak mi się wydaje. Zacząłem grać regularnie i bardzo się z tego cieszę. Chcę się wspinać, a Livingston mi to umożliwia.
Stawiałeś sobie latem jakieś cele na ten sezon bądź teraz na tę rundę?
Chciałem zostać pierwszym bramkarzem i grać regularnie. Teraz moim celem jest podtrzymanie dobrej formy i rozegranie jak największej liczby meczów z najwyższymi notami.
Na pewno obecny klub nie jest ostatnim w Twojej karierze. Gdzie chciałbyś trafić, jakiś wymarzony kierunek, klub?
Angielska Premier League zawsze była moim celem i marzeniem. Kiedyś też chciałbym zagrać w lidze rosyjskiej. Najlepiej w Petersburgu albo Moskwie.
Wiem, że jesteś młody, ale myślisz już o „życiu po życiu”? (śmiech). Czym chciałbyś się zajmować po zakończeniu kariery?
Nie myślałem jeszcze o tym. Być może zostanę trenerem bramkarzy w jakimś klubie. Czas pokaże.