Mateusz Wyjadłowski ma za sobą wyboistą drogę. Mimo 22 lat na karku zdążył przebyć drogę z II ligi do ekstraklasy i z powrotem. W rozmowie z iGolem piłkarz opowiada nam szerzej o swoich perypetiach.
Mateusz Wyjadłowski jest wychowankiem Słomniczanki Słomniki. Szybko trafił do juniorskiej drużyny Wisły Kraków. Po występach w jej barwach oraz dla lokalnych drużyn z Małopolski przeszedł do Jagiellonii Białystok. Stamtąd udawał się na wypożyczenia do Puszczy Niepołomice i Stali Mielec. Obecnie reprezentuje Hutnik Kraków.
*materiał zrealizowany przy pomocy menadżera Marcina Rusina i Eleven Promotion Group
Od czasu Twojego przyjścia do Jagiellonii minęły niespełna dwa lata. W tym czasie zagrałeś łącznie dla czterech klubów. Jak byś podsumował ten okres?
Były lepsze i gorsze wybory. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że mój półroczny pobyt w Puszczy Niepołomice oceniam bardzo dobrze. Dobrze się tam czułem. Mocno się rozwinąłem, co potem przełożyło się na kolejne wypożyczenie do Stali Mielec. Tam też dostałem szansę, aczkolwiek byłem tam krótko. Rozegrałem trzy mecze, trzy razy wszedłem z ławki. Najwidoczniej nie spodobałem się trenerowi. Nie widział mnie w pierwszej drużynie, więc zostałem przesunięty do rezerw. Teraz gram w Hutniku. Mecz z Motorem pokazał, że mam szansę, żeby się tam rozwinąć, a takich szans ostatnio miałem mało. Jestem zadowolony z tego ruchu.
Co było takiego wyjątkowego podczas Twojego pobytu w Puszczy Niepołomice?
Na pewno poznałem tam wielu wartościowych ludzi, z którymi do tej pory mam kontakt. Miałem przyjemność grać z dobrymi piłkarzami. Doceniam też możliwość rozwoju pod skrzydłami trenera Tułacza. To jest trener, który najdłużej pracuje w jednym klubie na szczeblu centralnym, chyba już prawie siedem lat. Z niczego się to nie bierze. Do tego szatnia była bardzo rodzinna. Wszyscy byli ze sobą zżyci. Te wszystkie detale razem tworzą coś niezwykłego.
Wspomniałeś o trenerze Tułaczu. Jak byś go porównał z Bogdanem Zającem, który stał za Twoim przyjściem do Jagiellonii?
Obaj trenerzy kochają to, co robią. Widać u nich duże poświęcenie. Po meczach, szczególnie przegranych, dało się zauważyć, jak bardzo im zależało, żeby uniknąć tych strat punktów. Jak się widzi, że trener poświęca się w stu procentach, to całemu zespołowi zaczyna zależeć.
Czy trener Zając faktycznie jest analityczną i przesądną kopią Adama Nawałki?
Mogę jedynie powiedzieć, że do tego momentu jest to najlepszy trener, jakiego miałem. Wielki profesjonalista, trenowanie u niego było przyjemnością. Bardzo dużo się u niego nauczyłem. To nie jest tak, że po połowie roku w Jagiellonii wyjeżdżałem z niczym.
Bogdan Zając zwolniony! Nauka na żywym organizmie zakończona niepowodzeniem
Czyli kiedy Jagiellonia wystawiła Cię na listę transferową, to nie czułeś w sobie zwątpienia?
Nie czułem zwątpienia. Jestem osobą, która raczej się nie załamuje. Rzadko mi się przytrafiały takie momenty. Poza tym już wcześniej wiedziałem, że Jagiellonia nie wiąże ze mną przyszłości. Wtedy poczyniłem kolejne kroki.
Czy uważasz Jagiellonię za dobre miejsce dla młodego, rozwijającego się zawodnika? Gra tam cała masa młodych piłkarzy, jednak, jak pewnie wiesz, większości z nich różnie się powodzi.
Myślę, że to jest bardzo dobre miejsce do rozwoju. Jest tam wszystko: siłownia, boiska treningowe, właśnie ten pogląd na młodych zawodników, że się zawsze z nimi zostaje. Kiedy tam byłem, to razem z trenerem Tkoczem często zostawaliśmy po treningach. Robiliśmy zakłady z bramkarzami, treningi wrzutek i inne ćwiczenia. Była tego cała masa. Na pewno to jest bardzo dobry kierunek. Ostatnio oglądałem fajny mecz ligowy moich byłych drużyn – Jagiellonii i Stali. Wystąpił tam Oliwier Wojciechowski z rocznika 2005. Z kolei Miłosz Matysik strzelił bramkę – rocznik 2004. Na pewno w Białymstoku stawia się na młodych zawodników, a oni odpłacają za zaufanie.
Przejdźmy do Stali. Na temat Twojego rozstania ze Stalą i trenerem Majewskim pojawiało się dużo doniesień medialnych. Podobno właśnie trener zaakceptował Twój transfer, ale potem stwierdził, że jednak wolałby rozwiązać z Tobą kontrakt. Jak to wyglądało naprawdę?
Byłem na testach przez półtora tygodnia. Czułem się bardzo dobrze, szatnia mnie fajnie przyjęła. Początkowo nikogo nie znałem, a już po trzech dniach ze wszystkimi normalnie rozmawiałem. Zrobiło na mnie wrażenie, że w ekstraklasowej szatni jest możliwe coś takiego. Potem podpisałem kontrakt i szybko znalazłem się w dwudziestce meczowej na mecz z Termalicą. Wszedłem z ławki i dałem zmianę „bez historii”. Potem wchodziłem z Piastem i Górnikiem, znowu robiłem słabe zmiany. Od tego momentu sztab już na mnie nie stawiał. Po miesiącu zostałem wyrzucony do rezerw. Taka była decyzja trenera. Taka jest piłka.
Był tam konflikt czy po prostu podjęto zwyczajną decyzję?
Nie miałem żadnych starć z trenerem. Po prostu podjęto taką decyzję. Zgodziłem się na to. Co miałem zrobić? Trener powiedział, że tak zdecydowano i zostanę przeniesiony do drugiej drużyny. Nie było tutaj nic do powiedzenia. Jeszcze pojawiła się inna opcja. Tydzień przed końcem okienka dostałem informację, że dobrze by było, jakbym znalazł nowy klub. Jednak trudno coś znaleźć tyle czasu przed końcem okienka.
Rozumiem, że próbowałeś szukać nowego klubu? Czy jednak myślałeś o tym, żeby zrobić Stali na złość?
Tutaj bardziej chodzi o mój rozwój, a nie robienie komuś na złość. Ja mógłbym do końca czerwca siedzieć w Mielcu i dalej wypełniać kontrakt, ale nie chciałem tego. Bardziej stawiałem na rozwój, tam nie miałbym takiej możliwości. Dlatego myślę, że Hutnik jest dla mnie idealnym miejscem.
Jeszcze jeden wątek dotyczący Stali. Krąży taka legenda, że Stal nie jest zbyt dobrze zorganizowanym klubem. Powiedz, czy to jest prawda?
Jak mam być szczery, to zupełnie nieprawda. Organizacyjnie wszystko wyglądało bardzo dobrze. Nigdy nie spotkałem się z taką sytuacją, żeby czegoś nie było. Może to nie jest taki poziom jak w Jagiellonii, ale nadal jest on bardzo wysoki. Więc to jest po prostu takie powiedzonko. Może kiedyś faktycznie tak było, ale na pewno teraz tak nie ma.
Z tego, co słyszę, to chyba Cię nie dziwi dobra postawa Stali w tym sezonie.
Każdy zawodnik dokłada do tego jakąś cegiełkę. Myślę, że Fabian Piasecki i Maks Sitek robili tam dużą część roboty. Teraz Fabiana nie ma, więc jest trochę gorzej. Na pewno, kiedy przyszedł do Stali, nastąpił pewien przełom. Wtedy wyniki były bardzo zadowalające.
Rafał Strączek faktycznie jest bramkarzem wyróżniającym się ponad ekstraklasę?
Z lepszym bramkarzem nigdy nie miałem do czynienia.
Nawet porównując ze Steinborsem?
Rafał jest najlepszym bramkarzem, jakiego widziałem, ale Pavels Steinbors to też jest bardzo dobry i doświadczony zawodnik. Tyle, że Pavels ma już swoje lata. Nie mówię, że jest już dziadkiem, ale swoje umiejętności ma. Xavier Dziekoński też na pewno jest jednym z lepszym bramkarzy, z jakimi miałem okazję grać.
Jakbyś miał wymienić trzech zawodników ze Stali, którzy mogliby wyjechać za granicę po tym półroczu, to kogoś byś wskazał?
Na pewno Maks Sitek. Grzesiek Tomasiewicz też spokojnie by sobie poradził. Może jeszcze postawiłbym na Adriana Szczutowskiego.
Co ich wyróżnia? Umiejętności? Mentalność?
Maks Sitek jest zawodnikiem, który gra dobrze w ofensywie i defensywie. Nieźle sobie radzi również na wahadle. Wykręcał dobre liczby. Nie mówię tylko o bramkach i asystach. Wyróżniał się szybkościowo. Cały czas był faulowany, co też jest bardzo istotne dla gry drużyny. Wygrywał dużo pojedynków. W Stali był jednym z moich przyjaciół. Grzesiek Tomasiewicz to zawodnik typu box to box, typowa „ósemka”. Jest mały i zadziorny. Z kolei Adrian Szczutowski nadaje się do ataku. On jest wysoki, silny, ma dobre uderzenie.
Teraz przejdźmy do Hutnika. Trafiłeś tam, bo chciałeś wrócić do rodzinnych stron, czy były też inne możliwości?
Nie brałem pod uwagę, że będę bliżej domu, tylko patrzyłem, gdzie będę miał większą szansę na grę. Brałem pod uwagę poziom centralny. Jak mam być szczery, to w pierwszej lidze nie było takiej opcji, chociaż bardzo chciałem tam się dostać. W drugiej lidze pojawiła się opcja Hutnika. Wiadomo, w jakiej sytuacji jest Hutnik, ale bardzo chcę pomóc. Brakuje nam dużo punktów, jednak tutaj każdy wierzy, że jest to do nadrobienia. Kiedyś grałem w Sole Oświęcim, w którym też była bardzo trudna sytuacja. Trenował nas wtedy Łukasz Surma. Mieliśmy gorsze położenie niż teraz Hutnik, jednak zdołaliśmy się utrzymać. Więc wierzę w to i będę wierzył, dopóki będzie taka szansa.
Nie tęskniłeś trochę za tym wszechobecnym gwarem? Białystok i Mielec to jednak trochę spokojniejsze miejsca.
Kiedy byłem w Białymstoku, bardzo tęskniłem za Krakowem. Miałem momenty, kiedy widziałem na Instagramie relacje z Krakowa i było mi trochę przykro, że nie mogę tam być. Z Mielca było trochę bliżej do Krakowa, więc częściej tam przebywałem. Jednak, grając w Stali, miałem dużo znajomych i nawet kiedy nie mogłem być w Krakowie, czułem się bardzo dobrze.
Można Cię określić jako kibica Wisły Kraków?
Wisła Kraków jest w moim sercu, ale na jej meczu byłem ostatnio chyba w 2016 roku. Nie jestem jakimś zagorzałym kibicem.
Ale mecze oglądasz? Czy piłkę traktujesz raczej jako zawód?
Nie, mecze oglądam. Ostatnio oglądam choćby spotkania Stali Mielec. Oglądałem też Jagiellonia – Warta. Najczęściej patrzę na kluby, w których grałem.
Ligi zagraniczne też oglądasz czy głównie ekstraklasa?
Zagraniczne oglądam rzadko, tylko Ligę Mistrzów.
Czysto teoretycznie: gdybyś uzyskał w Hutniku dobrą formę i strzelił tam parę bramek, to po zakończeniu wypożyczenia walczyłbyś o pierwszy skład w Jagiellonii czy jednak ostatecznie szukałbyś czegoś innego?
Pomidor. Nie wiem, jak to wszystko się potoczy. Na pewno wierzę, że wypracuję tutaj bardzo dobrą formę. Skupiam się na sobie. Chcę jak najlepiej wyglądać w każdym meczu i jak najlepiej przepracowywać każdy tydzień. Myślę, że wszystko samo przyjdzie.
Ciągle uważasz się za młodego i perspektywicznego zawodnika czy czujesz się już ukształtowany piłkarsko?
Uważam, że już nie jestem bardzo młody, jednak wciąż nie znajduję się w dojrzałym wieku. Trudno powiedzieć. Na pewno cały czas się rozwijam. Jara mnie piłka i cała jej otoczka, więc kocham to, co robię.
Wcześniej wspomniałeś o spotkaniu z Motorem, które przegraliście 1:2. Co jest Twoim zdaniem do poprawy w grze drużyny?
Myślę, że chyba nie strona piłkarska. Raczej chodzi o to, że do klubu przyszło wielu nowych zawodników. Cała obrona, oprócz Adriana Jurkowskiego, to są nowi piłkarze. Ja też jestem tutaj nowy. Dlatego potrzeba więcej czasu, żeby się zgrać. Szkoda, że jest taka sytuacja, ale musimy znaleźć na nią lekarstwo. Nie można odmówić nam zaangażowania i zasuwania na boisku, ale jest problem ze skutecznością. W meczu z Motorem ja uderzyłem w słupek, Dominik Zawadzki też miał dobrą okazję. To są niedociągnięcia. Trzeba dawać z siebie maksa na treningach. Nie ma nieważnych podań czy strzałów, wszystkie są ważne. Tak powinniśmy na to patrzeć.
Abdallah Hafez: Polska to świetne miejsce do rozpoczęcia kariery [WYWIAD]
Przeglądam skład Hutnika Kraków i poza Tobą mocno wyróżniło mi się jedno nazwisko. Pamiętam, jak swego czasu w Wiśle, w bardzo młodym wieku, debiutował Daniel Hoyo-Kowalski. Wydaje się, że on ma potencjał.
To na pewno jest młody chłopak, który bardzo chce grać w piłkę. Też przyszedł do Hutnika, żeby się ogrywać na poziomie centralnym. Wydaje mi się, że Wisła będzie miała z niego pożytek.
Przychodząc do Jagiellonii, mówiłeś, że przeskok pomiędzy drugą ligą a ekstraklasą jest bardzo duży. Teraz podtrzymujesz ten pogląd czy zrewidujesz swoje stanowisko?
Ja mogę teraz powiedzieć więcej: uważam, że przeskok z pierwszej ligi do ekstraklasy jest bardzo duży. Piłkarze na pewno posiadają większe umiejętności. Są inne stadiony, więcej ludzi obserwuje mecze ekstraklasy. W związku z tym presja jest zdecydowanie większa. W drugiej lidze na pewno jest więcej starć fizycznych, w ekstraklasie jest trochę więcej miejsca. Jednak mimo to, kiedy idzie się „jeden na jeden” z przeciwnikiem, to on ma na tyle dużo umiejętności, że jest trudno z nim wygrać.
Ostatnie pytanie. Niestety nie uciekniemy od tematu wojny na Ukrainie. Jesteśmy w sytuacji, gdy rosyjskich sportowców odcina się od rozgrywek międzynarodowych. Czy uważasz, że karanie sportowców za zachowanie Vladimira Putina jest dobrym rozwiązaniem? Może jako sportowiec wolałbyś oddzielić to wszystko od polityki?
To chyba najtrudniejsze pytanie. Do tej pory nie zastanawiałem się nad tym zbyt mocno. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Przez czyny jednego człowieka wszyscy cierpią, nie tylko piłkarze. Kluby też mają problemy ze sponsorami. Gazprom niedawno sponsorował Schalke, a teraz zostaje wycofany. Nie wiem, czy powinno się karać piłkarzy. Na pewno wiem, że powinno się jak najszybciej skończyć wojnę. Wydaje mi się, że Putin i jego całe środowisko na tym straci. Już zawsze pozostanie na nich taka łatka. Mamy XXI wiek, a jednak ciągle dzieją się takie rzeczy…