Mateusz Młyński: „Chcę, żeby Wisła była jak najwyżej” [WYWIAD]


Skrzydłowy Wisły Kraków opowiedział nam o swoich doświadczeniach i planach na nowy sezon

12 września 2021 Mateusz Młyński: „Chcę, żeby Wisła była jak najwyżej” [WYWIAD]
Bartek Ziółkowski/ wisla.krakow.pl

Mateusz Młyński to pierwszy piłkarz z rocznika 2001, którego mogliśmy zobaczyć na ekstraklasowych boiskach. Był również pierwszym wśród swoich rówieśników, który zdobył bramkę na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. Ostatnie pół roku było jednak dla niego trudne. Rundę wiosenną spędził na trybunach w Gdyni. W Wiśle Kraków odzyskał wigor. Znowu strzela, asystuje i jest pewnym punktem młodzieżowej reprezentacji Polski.


Udostępnij na Udostępnij na

Obok ciężkiej kontuzji ostatnie pół roku to zdecydowanie najtrudniejszy moment w jego karierze. Teraz, jak sam mówi, patrzy tylko w przyszłość. Nie chce rozdrapywać starych blizn. W Wiśle Kraków Adrian Gula odważnie stawia na najzdolniejszą młodzież. Słowacki szkoleniowiec potrafił wypromować do dużej piłki wielu młodych piłkarzy. Co o tej współpracy myśli Mateusz? To i wiele więcej w naszej rozmowie. Zapraszamy!

Cofnijmy się do 11 października 2018 roku. Mateusz Młyński jako pierwszy zawodnik z rocznika 2001 strzela bramkę w ekstraklasie. Dwa i pół roku później jako 20-latek przechodzi do jednego z największych klubów w Polsce – Wisły Kraków. Spodziewałeś się, że tak szybko postawisz ten następny krok w swojej karierze?

Spodziewałem się, że będę w stanie grać na dobrym poziomie w ekstraklasie. Uważałem, że mój poziom jest na ten szczebel odpowiedni. Arka niestety, jak wszyscy wiemy, spadła. Chciałem grać na najwyższym szczeblu. Uważałem, że mam odpowiednie umiejętności, żeby się tam odnajdywać i na szczęście aktualnie mogę występować na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce.

Wisła była Twoim pierwszym wyborem? Mówiło się też o zainteresowaniu Twoją osobą ze strony Zagłębia Lubin czy Jagielloni Białystok.

Zastanawiałem się między Zagłębiem a Wisłą, aczkolwiek wiemy, że Wisła to wielki klub. Kiedy podpisywałem umowę, przyszedł do niej nowy trener. Wisła dużo bardziej mnie przekonywała, żeby przenieść się do Krakowa.

Jarosław Kołakowski w rozmowie z Interia.pl stwierdził, że o Twojej decyzji dowiedział się z mediów. Rozmawiałeś z nim przed podpisaniem kontraktu z Wisłą?

Od razu po podpisaniu kontraktu z Wisłą rozmawiałem z trenerem Arki. Informowałem go, że będę podpisywał umowę z krakowskim klubem. Skąd dowiedział się właściciel? Nie wiem. Możliwe, że od trenera. Trener wiedział, jak wygląda sytuacja, od kiedy Wisła zaczęła się mną interesować. Wiedział, że chciałem przejść do Wisły.

Informowano Cię jak wyglądają postępy w rozmowach Arki z Wisłą?

Wiedziałem o tym, jak postępują negocjacje. Na pewno nie chciałem się w to mieszać, bo uważam, że nie miałem wpływu na to, jak wyglądają rozmowy między klubami. To one między sobą musiały się dogadać. Przekazałem w klubie, że chcę odejść. Pozostała kwestia dogrania szczegółów między Wisłą a Arką. Do końca mojego kontraktu zostało pół roku, nie ingerowałem w przebieg spraw, ale wiedziałem, jak wygadają toczące się rozmowy. Niestety nie udało się sfinalizować tego transferu i wcześniej przenieść się do Krakowa.

Wiosna i ten okres na trybunach to obok kontuzji najtrudniejszy moment w Twojej karierze?

Tak, był to jeden z najgorszych momentów, ale było minęło. Cieszę się, że już mogę występować i cieszyć się każdą minutą spędzoną na boisku.

Nie masz żalu, że gdybyś był na boisku, to mógł być historyczny sezon dla Arki? Awans do ekstraklasy był bardzo blisko, a w finale długo prowadziliście z Rakowem Częstochowa.

Teraz możemy już tylko gdybać, co by się stało. Fajnie, że chłopaki bardzo chcieli wygrać ten finał. Ja w tym meczu byłem na trybunach i kibicowałem im z całego serca. Niestety się nie udało. Nie udało się wygrać pucharu, nie udało się z transferem. Trudno. Takie rzeczy w piłce się zdarzają, ale nie ma co patrzeć w przeszłość.

Nie czułeś niesprawiedliwości, że w Rakowie grał w tym meczu Kamil Piątkowski, który też miał już podpisany kontrakt w nowym klubie, a mimo to Raków dalej z niego korzystał?

Tak bywa. Taka jest piłka. Nie mamy wpływu na wszystkie rzeczy. Mam nadzieję, że będę miał kiedyś okazję zagrać w finale Pucharu Polski.

Jak oceniasz potencjał Wisły w tym sezonie? Na co Was stać?

Nie chcę wybiegać w przyszłość. Mamy bardzo dobrą drużynę. Indywidualności w zespole to jednak nie wszystko. W piłce trzeba mieć trochę tego szczęścia i cech wolicjonalnych. Na pewno każdy z nas chce, żeby Wisła była jak najwyżej. Zobaczymy, co czas przyniesie.

A jak Ci się współpracuje z trenerem Gulą, który potrafił wypromować do dużej piłki wielu młodych zawodników?

Trener Gula przykłada dużą wagę nawet do najmniejszych detali. Szczególnie pomaga młodym zawodnikom, podpowiada tak, żeby każdy się przy nim rozwijał. Treningi są na pewno bardzo intensywne. Trener zwraca w nich na wszystko uwagę, na każdy aspekt.

Przychodząc do Wisły, wiedziałeś, że „Biała Gwiazda” będzie chciała odważnie postawić na młodych zawodników. Oprócz Ciebie regularnie minuty zbierają: Konrad Gruszkowski, Piotr Starzyński czy Patryk Plewka.

Słyszałem, że jest plan, aby wprowadzać młodych, czy też dawać im szanse, minuty, ale na to nawet nie zwracałem uwagi. Obojętnie do jakiego klubu przychodzę, nie patrzę, czy na mojej pozycji jest młody zawodnik, czy bardziej doświadczony. Zawsze daję z siebie maksa na treningach i robię wszystko, żeby występować w meczach.

W ten weekend na stadion przy Reymonta przyjeżdża Lechia Gdańsk. Czy dla Ciebie jako wychowanka Arki jest to wyjątkowy mecz? Wiem, że odchodząc z Przodkowa, miałeś wybór pomiędzy zespołami młodzieżowymi Arki i Lechii.

Tak, to prawda, ale nie podchodzę jakoś specjalnie do tego meczu. Dla mnie to następny normalny pojedynek ligowy. Nie zaprzątam sobie głowy, że to wyjątkowy mecz, bo kiedyś grałem w Arce czy jestem z Pomorza. Fajnie, że będziemy grać z Lechią, bo znam niektórych chłopaków, którzy wchodzą do zespołu. Fajną sprawą będzie zagrać przeciwko nim. Dla mnie jednak to mecz ligowy jak każdy inny.

Masz jakieś indywidualne cele na ten sezon?

Chcę spędzić na boisku jak najwięcej minut. Regularne granie jest dla mnie najważniejsze. Jestem zdania, że dobrze pracując i grając regularnie, bramki i asysty same przyjdą.

Następny krok to transfer zagraniczny?

Na pewno chciałbym kiedyś spróbować swoich sił za granicą, jeżeli będzie taka możliwość. Na razie skupiam się na tym, gdzie obecnie jestem. Wiem, że przede mną jeszcze dużo pracy. Będę starał się ją wykonywać na 100%.

To jaka liga byłaby twoją wymarzoną na następny krok?

Myślę, że włoska. Ewentualnie hiszpańska.

Porozmawiajmy o reprezentacji młodzieżowej. Jak oceniasz ten przegrany mecz z Izraelem? Był to przeciwnik w naszym zasięgu?

Mam mieszane odczucia. Cieszę się, że zagrałem, ale mecz nam „uciekł”. Izrael był do ogrania. W rewanżu musimy już wygrać.

Teraz przed nami starcie z Węgrami. Mogą to być decydujące mecze w kontekście awansu na Euro.

Przed eliminacjami przypuszczaliśmy, że Węgrzy będą naszym głównym rywalem do drugiego miejsca w grupie. Teraz po naszej porażce do gry wszedł też Izrael. Baraże są jak najbardziej w naszym zasięgu i musimy zrobić wszystko, żeby się tam znaleźć. Mam nadzieję, że się nam uda.

Czy widać, że zawodnicy, którzy przyjeżdżają na zgrupowania kadry Macieja Solarczyka z zagranicznych klubów, jak na przykład Mateusz Bogusz, wyróżniają się na treningach?

Widać, że chłopaki mają spore umiejętności. Skoro tam się znaleźli, nie mógł to być przypadek. Oprócz tego, że oni już mają okazję występować w zagranicznych ligach, to dostają swoje szanse. To świadczy o tym, że trenerzy widzą w nich spory potencjał.

Dzięki za rozmowę i powodzenia w obecnym sezonie.

Dziękuję bardzo.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze