Mateusz Mazur piłkarzem z powodu nękających go kontuzji nie został. Znalazł jednak dla siebie inną rolę w świecie futbolu. Do niedawna miał własną agencję menadżerską Football Transfer Group, a 27 grudnia został ogłoszony nowym dyrektorem sportowym Wigier Suwałki. Jak sam podkreśla, z klubem w mniejszym bądź większym stopniu jest związany od lat. W przeszłości miał okazję podpatrywać pracę m.in. nowego dyrektora sportowego Legii Warszawa – Jacka Zielińskiego. Zapraszamy do przeczytania naszej rozmowy!
Michał Kruszyński: Co przekonało Pana do przejęcia posady dyrektora sportowego w Wigrach Suwałki?
Mateusz Mazur: Przede wszystkim przekonało mnie marzenie, czyli fakt, że od zawsze chciałem pracować w piłce w takiej roli. Od dłuższego czasu zastanawiałem się nad tym, czy nie przebranżowić się, czyli nie zakończyć pracy jako pośrednik transakcyjny, a nie rozpocząć czegoś w nowej roli. Przez ostatnie miesiące miałem dużo fajnych i wartościowych spotkań, które miały na celu właśnie taką zmianę. Koniec końców uznałem, że jeśli jest taka opcja, a była już od lata, żeby rozpocząć pracę jako dyrektor sportowy, to trzeba ją wykorzystać. Uważam, że Wigry to dobry klub do rozpoczęcia tej przygody i w taki sposób ta decyzja zapadła.
W wywiadzie, którego udzielił Pan naszemu portalowi trzy lata wcześniej, padły słowa „funkcja dyrektora sportowego jest bardzo kusząca i niczego nie wykluczam”. Szybko się to wszystko spełniło.
Bardzo szybko. Nie spodziewałem się chyba w tamtym momencie, że to wszystko się tak szybko spełni. Natomiast nie ukrywam, że ostatni czas, a w szczególności ostatni rok był w moim życiu bardzo intensywny, zarówno życiowo, jak i pod kątem zdobywania doświadczenia w piłce. Uznałem, że jest to chyba najlepszy możliwy moment, żeby takiej funkcji się podjąć. Dodatkowo jestem w bardzo młodym wieku, bo mam dopiero 23 lata. Myślę, że pełnienie takiej funkcji w klubie na poziomie centralnym jest na pewno bardzo ciekawym doświadczeniem i wiele osób na moim miejscu podjęłoby podobną decyzję, tak że cieszę się, że taka decyzja zapadła i że jestem właśnie w tym miejscu.
Jak sprawdzałem, na pewno jest Pan najmłodszym dyrektorem sportowym w II lidze i zaryzykuję stwierdzenie, że najmłodszym na całym szczeblu centralnym w Polsce.
Tak. Z tego, co wiem, jest jeden dyrektor sportowy na poziomie centralnym w moim wieku. Mówię o Krzyśku Witkowskim z Termaliki, z tego, co kojarzę, jest w moim wieku bądź bardzo zbliżonym, natomiast trudno mi to stwierdzić. Ale biorąc pod uwagę fakt, że jestem z końcówki roku, czyli z grudnia, można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że jestem najmłodszym dyrektorem na szczeblu centralnym w Polsce. Natomiast pracując w tej piłce od najmłodszych lat, przyzwyczaiłem się, że jakiej roli bym nie pełnił, to zawsze byłem najmłodszy. Od dziecka miałem takie podejście, że im szybciej pewne rzeczy zacznę robić, tym większe będę miał doświadczenie i tym szybciej osiągnę swoje plany i marzenia. Myślę, że mimo swojego młodego wieku jestem gotowy, aby taką funkcję pełnić.
𝗠𝗔𝗧𝗘𝗨𝗦𝗭 𝗠𝗔𝗭𝗨𝗥 𝗗𝗬𝗥𝗘𝗞𝗧𝗢𝗥𝗘𝗠 𝗦𝗣𝗢𝗥𝗧𝗢𝗪𝗬𝗠 𝗪𝗜𝗚𝗜𝗘𝗥 ✍🏼 Biało-niebiescy mają nowego dyrektora sportowego! Od 1 stycznia 2022 roku funkcję tę sprawował będzie Mateusz Mazur.
👉🏼 Przeczytaj więcej: https://t.co/W4H4SsrkJ6 pic.twitter.com/CyuMoimex6
— Wigry Suwałki (@wigry_suwalki) December 27, 2021
Trudno dokładnie zdefiniować rolę dyrektora sportowego, ale ogólnikowo mówiąc, zajmuje się on zatrudnianiem, zwalnianiem trenerów, zawodników, zarządza też budżetem klubowym. Można spodziewać się małego trzęsienia ziemi w Suwałkach czy to będzie spokojne przejęcie tej funkcji?
Na pewno wspólnie ze sztabem planujemy parę zmian w okienku zimowym. Nie chciałbym nazwać tego trzęsieniem ziemi, bo najważniejsi zawodnicy z nami zostaną i bardziej będziemy chcieli tę kadrę kilkoma wartościowymi zawodnikami uzupełnić. Na samym początku stycznia będziemy informowali o kilku piłkarzach, z którymi wraz z nowym rokiem będziemy się żegnali. Natomiast nie mamy w planach uzupełniać sobie tej kadry jeden do jednego. Bardziej chcielibyśmy zimą podziałać na zasadzie mądrych i przemyślanych ruchów, które mocno wpłyną na jakość naszego zespołu. Nie chcemy iść na ilość, a bardziej na jakość.
Zespół do tej pory jest budowany głównie na młodzieży i kilku bardzo doświadczonych zawodnikach. Będzie Pan kontynuował dotychczasową politykę transferową klubu?
Jak najbardziej chciałbym. Wigry przez ostatnie lata udowodniły, że są klubem, który mocno stawia na młodych zawodników i przynosi to efekty. Jakby przeanalizować teraz kadry klubów ekstraklasy, to znajdziemy kilkunastu piłkarzy, którzy w ostatnich latach reprezentowali barwy Wigier, więc jak najbardziej chciałbym kontynuować tę politykę, żeby stawiać na dużą liczbę młodych zawodników. Natomiast też chciałbym robić to z głową, to znaczy chciałbym, żeby ten zespół utrzymał pewien balans i żeby występowało w nim kilku bardziej doświadczonych zawodników, którzy będą stanowili o sile tego zespołu, a żeby uzupełnieniem byli młodzi, zdolni, perspektywiczni chłopcy, którzy w przyszłości będą mogli pograć na jeszcze wyższym poziomie niż obecnie.
Trener będzie miał decydujący głos przy sprowadzaniu piłkarzy? Wiem, że wcale nie jest to takie oczywiste.
Generalnie my się z trenerem Mokrym dobrze znamy. Decyzje kadrowe, które będą zapadały w okienku zimowym, już podejmujemy wspólnie i będziemy podejmowali wspólnie. Ja jestem zdania, że współpraca trenera z dyrektorem sportowym musi być na bardzo dobrym poziomie. Trener musi mieć podobną wizję, żeby szło to w bardzo dobrym kierunku. My akurat z trenerem Mokrym tę wizję mamy w zasadzie taką samą i ten zespół będzie budowany przez nas wspólnie.
W tabeli eWinner 2. Ligi jak co roku jest bardzo ciasno. Wigry spędzą zimę na 9. miejscu, ale do lokaty barażowej brakuje wam tylko czterech punktów. Są ambicje, żeby już teraz powalczyć o powrót do 1. ligi?
Nie ukrywam, że celem klubu, który został mi przedstawiony, jest walka o baraże. Tak jak Pan wspomniał, do tych baraży brakuje nam czterech punktów. Na pewno runda jesienna była bardzo nierówna w wykonaniu Wigier. Natomiast po to zimą chcemy pewne zmiany poczynić, żeby włączyć się jeszcze do walki o awans. Myślę, że ten ostatni sezon pokazał, że wcale nie trzeba spędzić większości sezonu na miejscach dających bezpośredni awans czy baraż, żeby w ostatniej chwili do tej ligi wejść.
Idealnym przykładem jest Skra Częstochowa, która baraże zapewniła sobie w ostatniej minucie ostatniej kolejki i teraz fajnie radzi sobie na poziomie I-ligowym. Czeka nas na wiosnę 14 meczów, dwa dodatkowe barażowe, bo jestem ambitną osobą i chciałbym te mecze sobie doliczać, bo taki jest nasz cel i wierzę, że go zrealizujemy. Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe i nie ukrywam, że nasz cichy cel i marzenie to skończenie w barażach, a później będziemy musieli dać z siebie wszystko, żeby o tę I ligę powalczyć.
Sezon zaczynał z piłkarzami Dawid Szulczek, on już oczywiście jest teraz w Warcie Poznań. Jakie jest Pana zdanie na temat trenerów? Powinni mieć możliwość dłuższej pracy w klubie i budowania swojego projektu? Woli Pan podpisywać z nimi kontrakty dłuższe czy krótsze, jak to wygląda?
Zdecydowanie jestem zwolennikiem podpisywania dłuższych kontraktów z trenerami. Wiadomo, że wymaga to czasu, aby takiego trenera znaleźć i mu zaufać, ale budowanie zespołu to proces, który trochę trwa. Tak jak Pan powiedział, trener musi zapoznać się z zawodnikami, którzy są obecnie w zespole, przebudowa tego zespołu to często nie jest kwestia jednego czy dwóch okienek, więc zdecydowanie jestem zwolennikiem podpisywania długich umów z trenerami.
Trzeba też bazować na zaufaniu, ale kluby decydują się na różne rozwiązania, jedne lepsze, drugie gorsze. Ja w swojej nowej roli dyrektora sportowego w Wigrach czy w przyszłości w innym klubie wolałbym opierać się na współpracy z młodymi, ambitnymi trenerami, z którymi można by było budować współpracę na trochę więcej niż pół sezonu czy sezon.
Znamy już plan przygotowań i sparingpartnerów przed zbliżającą się rundą wiosenną. Przewidujecie jakiś miniobóz za granicą czy treningi będą odbywały się w Polsce?
Treningi będą odbywały się w Polsce na naszych obiektach. Jedynie na poszczególne mecze sparingowe będziemy udawać się na Litwę do pobliskiego Mariampola, gdzie mamy naprawdę bardzo dobre warunki do rozgrywania sparingów. Jest tam wybudowana hala ze sztuczną murawą, gdzie na co dzień odbywają się mecze litewskiej ekstraklasy. Tam mamy trzech naprawdę mocnych rywali z Litwy, jeśli chodzi o mecze sparingowe. Będzie to Suduva Mariampol, FK Zalgiris Wilno i FA Siauliai. Pozostałe mecze będziemy rozgrywali w Polsce.
𝗣𝗢𝗭𝗡𝗔𝗟𝗜𝗦́𝗠𝗬 𝗣𝗟𝗔𝗡 𝗡𝗔 𝗭𝗜𝗠𝗘̨! ❄
Suwalczanie wracają do treningów już 5 stycznia! Przed wznowieniem ligi, biało-niebieskich czeka siedem meczów kontrolnych.👉🏼 Przeczytaj więcej: https://t.co/0IWaHjTIfx pic.twitter.com/5Qk89fy8C8
— Wigry Suwałki (@wigry_suwalki) December 13, 2021
W latach 2014–2017 dyrektorem sportowym w Wigrach Suwałki był Jacek Zieliński, który teraz będzie pełnił tę funkcję w Legii Warszawa. Miał Pan okazję z nim współpracować?
Może nie miałem okazji z Jackiem współpracować z racji tego, że w przytoczonych przez Pana latach byłem jeszcze bardzo młodym człowiekiem. Natomiast miałem okazję bacznie obserwować pracę Jacka w Wigrach. Z Jackiem mamy bardzo dobry kontakt, często rozmawiamy, widzieliśmy się kilkukrotnie w ostatnim czasie. Nie ukrywam, że jest to dla mnie autorytet, jeśli chodzi o pracę w roli dyrektora sportowego.
Cieszę się, że miałem okazję przyglądać się jego pracy, kiedy był w Suwałkach. Tak samo jak cieszę się, że objął nową rolę w Legii Warszawa, bo myślę, że jest to osoba, która znacząco pomoże poprawić tę sytuację w Legii, i cieszę się też, że będę mógł podpatrywać jego pracę w tak dużym klubie. Tak jak wcześniej wspomniałem, jest to moim zdaniem osoba, na której można się wzorować w tej pracy.
Odbiera telefony? (śmiech)
Dzwoniłem akurat godzinkę temu, to miał zajęty i jeszcze się nie zdzwoniliśmy. Natomiast nie ma z tym problemów i myślę, że jeśli chodzi o to, nie ma co się martwić i Jacek będzie zawsze pod telefonem. Nawet jak nie odbierze, to oddzwoni (śmiech).
W tym czasie, gdy był dyrektorem sportowym, Wigry przeżywały jeden z najlepszych okresów w historii. Ma Pan okazję poprawić to osiągnięcie, ale najpierw musicie awansować.
Na pewno awans nie będzie łatwy z uwagi na to, że tak jak wspomniałem, runda jesienna była różna. Miejsce 9. jest lekko poniżej oczekiwań, które były stawiane przed sezonem, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Wigry też nie są potentatem finansowym i czasami trudno jest rywalizować o lepszych zawodników z klubami, które grają w tej samej lidze, ale mają większy budżet finansowy. Natomiast myślę, że nawet z mniejszym nakładem finansowym można zbudować fajny zespół.
Pamiętam właśnie te lata, kiedy osiągaliśmy najlepsze wyniki w I lidze za trenera Nowaka i Skowronka. Gdy trenerem był Dominik Nowak, a dyrektorem Jacek Zieliński, budżet też nie był nie wiadomo jak duży, a udało się tu sprowadzać fajnych piłkarzy, którzy występują obecnie w klubach ekstraklasy, 1. ligi. Niektórzy mieli nawet epizody zagraniczne i w reprezentacji Polski jak Damian Kądzior czy Rafał Augustyniak. Dlatego wierzę, że pomimo tego wszystkiego można zbudować w Suwałkach dobry zespół i wykonać tu fajną robotę.
Oficjalnie jest Pan na tym stanowisku od wczoraj, ale na pewno rozmowy były już prowadzone od dłuższego czasu. Jak wielu transferów można się spodziewać w nadchodzącym okienku?
Myślę, że możemy spodziewać się czterech, pięciu przemyślanych ruchów. Tak jak już wspomniałem, nie chciałbym, żeby to była rewolucja, bo okienko zimowe nie jest czasem na rewolucję. Chcę, żeby przyszło tu czterech, pięciu zawodników, którzy znacznie podniosą jakość tego zespołu. Jesteśmy już dogadani z jednym piłkarzem, którego najprawdopodobniej ogłosimy w pierwszych dniach stycznia jako naszego zawodnika. Prowadzimy też z trenerem i zarządem rozmowy z kolejnymi potencjalnymi wzmocnieniami, więc tak to wygląda.
Zapytam o Pana agencję menadżerską, bo wiadomo, że nie można ze sobą łączyć tych dwóch funkcji. Nie będzie tego Panu brakowało?
W jakiś sposób na pewno będzie. Przede wszystkim będzie mi brakowało chłopaków, z którymi współpracowałem, bo jestem osobą, która mocno stawia na budowanie relacji międzyludzkich. Wydaje mi się, że z tą grupą zawodników, z którą współpracowałem, stworzyłem naprawdę fajne relacje nie tylko zawodowe, ale również koleżeńskie i w jakiś sposób jest mi szkoda, że ta nasza współpraca się kończy, bo tak jak Pan wspomniał, tych funkcji nie można łączyć. Ostatnie tygodnie poświęciłem na to, żeby te współprace z zawodnikami pokończyć, aby móc oficjalnie rozpocząć współpracę w Wigrach.
Tak że na pewno jest mi tego wszystkiego szkoda, ale czy będzie mi tego brakowało? Od dłuższego czasu czułem, że jednak ten rynek menadżerski to nie jest to, czego potrzebuję. Zdecydowanie większą radość i satysfakcję sprawia mi praca przy klubie, jest to kompletnie inny typ pracy. Obok jest drużyna, klimat szatni – to były rzeczy, których mi przez te trzy lata brakowało, bo od małego mogłem z bliska obserwować drużynę m.in. Wigier Suwałki, kiedy tata był tutaj prezesem.
Widziałem, jak on pracuje, jak robi to Jacek Zieliński i widziałem siebie w podobnej roli. Podsumowując, myślę, że nie będzie mi tej pracy menadżerskiej brakowało, ale jest mi tego szkoda z racji na nawiązane relacje i kariery chłopaków, których prowadziłem, ale w jakiś sposób ich nakierunkowałem, tak żeby dalej mogli się rozwijać. Mam nadzieję, że jak najwięcej z nich osiągnie sukces w przyszłości, bo będzie to też po części mój sukces i da mi to dużą radość.
Ilu najwięcej zawodników reprezentowała Pana agencja?
Z tego, co kojarzę, najwięcej mieliśmy chyba 28 zawodników. W ostatnim czasie było to kilkunastu, bo ten ostatni rok był już taki, że czułem, że od menadżerki będę odchodził i starał się szukać pracy przy klubie. Poczyniłem też ku temu starania, rozpoczynając studia, kursy na instytucie im. Johana Cruyffa w Barcelonie, gdzie uczę się na co dzień zarządzania klubem piłkarskim i piłkarskiego biznesu, bo tak ten kierunek się nazywa. Ten ostatni rok był drogą, żeby coś w swojej pracy zmienić. Na sam koniec zostało kilkunastu chłopaków i ostatni miesiąc poświęciłem na to, żeby z nimi się pożegnać i życzyć sobie powodzenia w przyszłości.
W przytoczonym już wcześniej wywiadzie powiedział Pan też, że najmłodszy z zawodników, których reprezentuje agencja, miał 15 lat. Czy tak młodzi chłopcy już potrzebują menadżerów?
Wydaje mi się, że na mądrego doradcę nie ma, że tak powiem, minimalnego wieku. Akurat z tego, co kojarzę, chłopak, o którym była tam mowa, w wieku 15 lat zadebiutował w I lidze. Wtedy zaczęły się odzywać do jego rodziców pierwsze kluby. Wydaje mi się, że wtedy już jest odpowiedni moment, aby mogła wkroczyć jakaś osoba trzecia w postaci mądrego doradcy, który poukłada wszystko w głowie i jakoś tę karierę zacznie planować.
Natomiast zależy. Wydaje mi się, że jest wielu chłopaków, którzy w tym wieku jeszcze nie potrzebują menadżerów. Ale jest też ta druga grupa, która potrzebuje osoby, która pomoże wszystko poukładać. Trzeba też pamiętać, że bardzo dużo rodziców tych młodych zawodników nigdy w życiu nie miała do czynienia z piłką nożną i nie zna tego środowiska. Wtedy czasami chcąc zrobić dobrze, robią też dla swojego dziecka dużo złego. Dlatego uważam, że nawet tak młodym zawodnikom potrzebny jest menadżer po to, żeby i rodzicom, i zawodnikowi wszystko wytłumaczyć i przypilnować pewne sprawy.
Ten zawodnik gra teraz gdzieś w I, II lidze?
Przytoczony zawodnik to Jakub Świątek, który obecnie wypożyczony jest z Wigier Suwałki do III-ligowego KS-u Kutno. Jest to chłopak, który rozegrał parę meczów w I lidze. Natomiast wciąż jest to piłkarz, który ma dopiero 18 lat i tak naprawdę ma całą piłkarską przygodę przed sobą, tak że zobaczymy, co przyniosą mu najbliższe lata i na jakim poziomie uda mu się pograć. Tak naprawdę te drogi piłkarzy też układają się bardzo różnie.
Czasami ktoś zadebiutuje w młodym wieku i spowoduje to bardzo szybki rozwój, dzięki któremu piłkarz w wieku 18, 19, 20 lat jest już na bardzo wysokim poziomie. A czasami ta droga jest kompletnie inna. Sam pamiętam, jak mój tata sprowadzał do Wigier Damiana Kądziora, który też był po debiucie w ekstraklasie, a później grał w Motorze Lublin, Dolcanie Ząbki, który się rozpadł. Wtedy Damian w wieku 24 lat przeszedł do Wigier i wrócił później do ekstraklasy do Górnika Zabrze w wieku 26 lat i zdążył jeszcze wyjechać za granicę, pograć w reprezentacji Polski, więc te kariery naprawdę różnie się układają.
W dzisiejszym spotkaniu z @fksstalmielec zadebiutował 15- letni Jakub Świątek, który stał się najmłodszym piłkarzem w @_1liga_! ⚽️💙 #RazemTworzymyLegendę pic.twitter.com/FExoyVXqOl
— Wigry Suwałki (@wigry_suwalki) May 4, 2018
Jak oglądał Pan z bliska Damiana Kądziora, spodziewał się Pan, że wyjedzie do Chorwacji czy Hiszpanii i będzie miał okazję grać w reprezentacji Polski? I to samo, jeśli chodzi o Patryka Klimalę.
Na pewno wiele rzeczy na to wskazywało. Przed wszystkim charakter, pracowitość, bo tak jak już kiedyś chyba w jakiejś rozmowie wspominałem, nie poznałem nigdy chłopaka, który miał tak podporządkowane życie pod piłkę nożną. Naprawdę profesjonalista, chłopak, który mógłby pracować 24 godziny na dobę, i nie mówię tu tylko o pracy na boisku, ale również poza nim. Damian swoim talentem i ciężką pracą doszedł do tego, że pograł na tak wysokim poziomie i doszedł do reprezentacji. Ale myślę, że wtedy nikt z nas będących w klubie czy blisko klubu nie spodziewał się, że zrobi aż taką karierę. Do Wigier trafił już w późniejszym wieku.
Natomiast jeśli chodzi o Patryka Klimalę, to też ciekawy przypadek. Przychodząc do I-ligowych Wigier, pierwsze mecze w jego wykonaniu nie były najlepsze. Miał sporo sytuacji bramkowych, ale nie mógł się przełamać i strzelić pierwszej bramki. Następne kolejki potoczyły się tak, że nie łapał się nawet do kadry meczowej. Nagle zmieniło się jego podejście do treningu, meczu. Narzucił sobie olbrzymią ilość pracy i zaczął ponownie notować występy i strzelać gole. Jeśli chodzi o „Klimę”, to czułem, że może pograć sezon, dwa na dobrym poziomie w ekstraklasie i wyjedzie gdzieś do Europy. Naprawdę w młodym wieku strzelał u nas pierwsze gole. Z poziomu 1. ligi został powołany do kadry U-21 trenera Michniewicza. U Patryka też dużo rzeczy wskazywało wtedy, że może zrobić niezłą karierę i bardzo się cieszę, że mu się udało.
Trochę Pan siedział w menadżerce. Możliwe, żeby Damian Kądzior, mający taką przeszłość w zagranicznych klubach, nie dostał żadnej oferty od klubów z Europy? Czy powrót do ekstraklasy musiał być po prostu świadomą decyzją Kądziora?
Trudno mi powiedzieć, bo nie rozmawiałem z Damianem na ten temat. Natomiast znając go i obserwując w Wigrach Suwałki, wydaje się, że to była świadoma decyzja. Nie chce mi się wierzyć, że innych ofert nie było, zresztą sam słyszałem o propozycjach z innych klubów. Damian jest taką osobą, że najpierw musi sobie wszystko dobrze przemyśleć, zanim podejmie jakąś decyzję, więc pewnie sam zdecydował się na powrót do ekstraklasy.
Pamiętam, że tak samo było w kontekście Wigier, bo też nie był od początku zdecydowany na przejście z Dolcanu Ząbki do Suwałk. Tak że wierzę, że była to przemyślana decyzja. Z tego, co obserwuję, radzi sobie coraz lepiej na boiskach ekstraklasy. Zaliczył jesienią sporo asyst i wierzę, że będzie to dla niego dobry sezon, dzięki czemu wróci na wyższy poziom i wyjedzie za granicę, a być może znowu otrze się o reprezentację Polski.
W wieku 23 lat miał Pan swoją agencję menadżerską, teraz jest Pan dyrektorem sportowym. Czego można życzyć Panu na zbliżające się lata?
Mam na pewno dużo marzeń związanych z pracą w piłce. Wydaje mi się, że w pewien sposób znalazłem już w niej swoje miejsce, obejmując stanowisko dyrektora sportowego. Chciałbym się w takiej roli rozwijać, mam nadzieję, że najbliższe lata przyniosą mi dużo rozwoju w kontekście pracy jako dyrektor sportowy i że będę miał okazję w przyszłości pracować w najlepszych polskich klubach w tej roli. Takie są moje marzenia. Natomiast życzyć myślę, że można zdrowia, bo najważniejsze, żeby ono było, a resztę sobie wypracuję.