Amerykańskie Los Angeles FC przegrało 0:1 z meksykańskim Club León w rewanżowym spotkaniu finału Ligi Mistrzów CONCACAF. Pierwsze spotkanie zakończyło się wygraną 2:1 dzisiejszych gości, co przełożyło się na zdobycie przez nich tytułu w finalnym rozrachunku. Mateusz Bogusz wraz ze swoim zespołem nie dał rady odrobić strat w meczu domowym.
W pierwszym spotkaniu finału Ligi Mistrzów CONCACAF Mateusz Bogusz wszedł na boisko z ławki rezerwowych. Jego ówczesny niezły występ przyczynił się do tego, że w rewanżu oglądaliśmy Polaka już w pierwszym składzie. Spodziewaliśmy się konsekwentnego, coraz mocniejszego naciskania na rywala przez amerykańską drużynę, jednak obraz meczu był zupełnie inny. Club León był odpowiednio zorganizowany w obronie, jednak nie miał zamiaru zamknąć się na własnej połowie. Efektem tego było bardzo efektowne wyjście spod pressingu na własnej połowie w 20. minucie przez drużynę z Meksyku. To wyjście i seria dokładnych podań sprawiła, że Ivan Moreno zgubił swojego obrońcę, dzięki czemu mógł precyzyjnie dograć piłkę w pole karne. Całą sytuacją wykorzystał Lucas Di Yorio.
Bramka ta podcięła skrzydła drużynie z Miasta Aniołów, gdyż kilka sekund po rozpoczęciu gry mogło być już 0:2. Szybka strata piłki sprawiła, że rywal przeprowadził identyczną akcję do tej, która przyniosła mu bramkę – wykorzystał jedynie drugą stronę boiska. Victor Davila nie był jednak tak skuteczny jak jego kolega z drużyny i na tablicy świetlnej nadal widniał wynik 0:1. Tak już utrzymało się do przerwy.
Zdecydowana reakcja nieprzynosząca efektów
Po zmianie stron ujrzeliśmy również dwie zmiany w składzie Los Angeles FC. Jednym z zawodników opuszczających boisko był Mateusz Bogusz, który został zamieniony przez Kwadwo Opoku. Jednak nie odmieniło to gry w sposób znaczący. Spotkanie nadal było wyrównane. Nadal również groźniejsza pod bramką rywala była drużyna z Meksyku, która kilka minut po przerwie mogła podwyższyć prowadzenie, jednak strzał głową Williama Tesillo wylądował tylko na słupku.
Z każdą minutą Los Angeles FC coraz mocniej się odkrywało, nie mając nic do stracenia. Kreowane sytuacje były coraz groźniejsze, jednak albo strzały po nich były niecelne, albo w ogóle nie były oddawane. Cofnięte Club León przetrwało napór przez ostatnie kilkanaście minut i tym samym wygrało Ligę Mistrzów CONCACAF. Jest to pierwsze tego rodzaju trofeum w klubowej gablocie tej drużyny. Jednocześnie Club León zadbało o to, by puchar wrócił do Meksyku, gdyż w zeszłym roku meksykańską hegemonię w rozgrywkach przerwało amerykańskie Seattle Sounders.