Gdy wydawało się, że Warta Poznań nie znajdzie drugiego takiego napastnika jak Adam Zrelak, pojawił się on, Marton Eppel. Jak typowy transfer „Zielonych” Węgier był do odgruzowania, i to takiego solidnego. Jednak zaskakująco szybko stał się ważną postacią Warty, a nawet zaczął strzelać, i co bardzo ważne dla Dawida Szulczka, niesamowicie dużo pracować na boisku dla drużyny.
Marton Eppel trochę z przypadku trafił do Warty. Poważnej kontuzji doznał Adam Zrelak, a jego zmiennik Dario Vizinger nie porywał. Druga sprawa jest taka, że Szulczek widzi w Chorwacie bardziej podwieszonego napastnika. To ma być jego pozycja docelowa. W ataku panowało jednak bezkrólewie. „Zieloni” nigdy nie imponowali ofensywą, ale stali się wyjątkowo jałowi pod nieobecność Zrelaka. Przyjście Eppela dało nowe możliwości i oddech czegoś nowego.
Marton Eppel musi wczuć się w rolę
Napastnik w Warcie Poznań to ktoś więcej niż człowiek od strzelania bramek. Dawid Szulczek oczekuje od każdego piłkarza po prostu harówki. Trochę jak u Marka Papszuna napastnik jest pierwszym obrońcą. Tylko z taką różnicą, że w Rakowie napastnik zawsze będzie miał chociaż jedną akcję bramkową w meczu. W Warcie pracujesz, ale często bez wzajemności. Taka jest jednak taktyka i sposób gry, aby jak najbardziej utrudniać i obrzydzać grę rywalowi. Albo się dostosujesz, albo szukaj innego klubu.
Ależ świetny jest Eppel. Wygrywa każdą główkę, każdy pojedynek. Bardzo dobry ersatz za Zrelaczka
— Alex Detotekin (@alexdetotekin) November 25, 2023
Nie bez przyczyny Adam Zrelak miał trzeci wynik udanych odbiorów wśród napastników w poprzednim sezonie czy był w samej czołówce pod względem pojedynków, tych powietrznych również. Napastnik w Warcie musi być przyzwyczajony i nastawiony na walkę. W takiej grze świetnie odnajdywał się Słowak.
To typ walczaka, a na przykład nie poradził sobie Enis Destan, który był uznawany za supertalent w Turcji. Wygląda na to, że Marton Eppel też jest do tej roli stworzony. Warta Poznań przedstawiając go, określiła go jako typową „dziewiątkę”, której brakowało w klubie. Widać, że taki gość był potrzebny.
Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana
Warta Poznań lubi odgruzowywać zawodników. Trochę z konieczności i przez ograniczone możliwości finansowe musi to robić, ale jak widać, skutecznie jej się to udaje. Wydawało się jednak, że ściągnięcie Węgra to już lekka przesada. Podpisano go dopiero 20 października, a od lipca był bez klubu. Totalnie bez rytmu meczowego i z kolejnym nieudanym sezonem. Można rzec, że „Zieloni” poszli na całość, a ryzykowali całkiem dużo.
Marton Eppel z pierwszym golem w barwach Warty. Oby tak dalej. W ostatnich czterech latach, Węgier zdobył łącznie tylko 9 bramek. Gdzieś odblokować się musi. 16 bramek w lidze Kazachskiej, czy Węgierskiej same się nie strzeliły. Oczywiście w jednym sezonie.#WIDWAR https://t.co/PZPXfbdKZq
— Kacper Kozłowski (@KacperKozlowskk) November 4, 2023
Marton Eppel to nie byle kto w węgierskiej piłce, ale lata świetności ma już za sobą, mimo że ma 32 lata. W 2016 roku w barwach Honved zdobył koronę króla strzelców ligi węgierskiej i tytuł mistrzowski. Zaliczył dwa wybitne sezony na Węgrzech, gdzie zdobywał powyżej 14 bramek. To był jego najlepszy okres w karierze, który poskutkował powołaniem do reprezentacji Węgier. Jego licznik stanął jednak na ośmiu spotkaniach w kadrze i raczej już tak pozostanie. Od tego moment jego kariera to powolny upadek.
Transfer do Kajratu Ałmaty, w którym jeszcze miał dobry sezon. W zasadzie to bardzo dobry, bo mimo wszystko 16 bramek w lidze kazachskiej to nie byle jaki wyczyn. Sprawdził się także poza granicami Węgier, a zatem poszedł już do mocniejszego klubu. I tu zaczęły się kłopoty. Nie odnalazł się w Cercle Brugge i nawet Honved nie było w stanie go odbudować.
Musiał zejść do drugiej ligi węgierskiej, żeby łapać minuty, a i tam nie zachwycił. W trakcie półtora sezonu zdobył zaledwie siedem bramek. Warta Poznań zatem ryzykowała naprawdę dużo. Wiadomo było, że Marton Eppel potrafi strzelać bramki, ale być może już się wystrzelał, a „Dumie Wildy” był potrzebny napastnik na już. Rafał Grodzicki jednak zaryzykował i teraz może świętować. Życie bez Adama Zrelaka też istnieje, a w poprzednich sezonach był z tym mały kłopot.
Marton Eppel z mocnym wejściem do zespołu
Marton Eppel nie tylko już zaczął strzelać dla Warty, ale zbiera bardzo dobre recenzje. Przede wszystkim rzuca się w oczy jego praca dla zespołu. To jest to, czego oczekuje Dawid Szulczek. Czasami bardziej niż bramek. Węgier nie ma problemu z wygraniem pojedynków powietrznych, bo jest bardzo wysoki. Pokazał też, że potrafi się zastawić i wziąć na siebie grę w trudnych momentach, a i z piłką wie co zrobić. Nie bez przyczyny został królem strzelców na Węgrzech.
Mimo że gra dopiero od końca października, już jest w czołówce napastników pod względem liczby wygranych pojedynków powietrznych. W spotkaniu z Legią nie tylko strzelił karnego, ale też stoczył 45 pojedynków. Drugi Mateusz Kupczak miał ich tylko 20. Zawsze to Dawid Szymonowicz króluje w powietrzu, a we wspomnianym spotkaniu Eppel miał dwukrotnie więcej pojedynków główkowych od Szymonowicza. Tymi liczbami Węgier bije na głowę nawet Adama Zrelaka.
Dwie bramki w pięciu spotkaniach to bardzo dobry wynik. Przede wszystkim ważne jest to, że Eppel dobrze wkomponował się w zespół i w zasadzie od samego początku wie, o co chodzi Szulczkowi. Działa na korzyść całego zespołu. Lepiej czuje się Kajetan Szmyt, gdy ma typową „dziewiątkę”, która zaopiekuje się piłką i skupi na sobie obrońców, a on będzie mógł rozwinąć skrzydła. Za to on może mu się odwdzięczyć takim zagraniem jak podczas meczu z Widzewem.
🎯 Bramkę w drugim wyjazdowym meczu zdobył dla Warty Márton Eppel, a pierwsze trafienie w barwach Zielonych zanotował Tomáš Přikryl ⚽️
Sprawdź najskuteczniejszych ⤵️
— Warta Poznań (@WartaPoznan) November 28, 2023
Życie bez Adama Zrelaka jednak nie jest takie złe, jak się wydawało kilka tygodni temu. Nikt nie jest niezastąpiony. Nie spodziewaliśmy się, że ktoś tak szybko może wejść w buty Słowaka podczas jego absencji, która potrwa co najmniej do końca roku. Mecz z Legią pokazał, że do formy może wrócić Tomas Prikryl, tylko trzeba dać mu jeszcze czas. Ci piłkarze dopiero dochodzą do formy.
Z nimi w dobrej dyspozycji Warta Poznań potrafi być naprawdę ostra jak brzytwa. Legia przekonała się, jak łatwo się skaleczyć. „Zieloni” odkąd weszli do PKO Ekstraklasy, byli nieprzyjemni, a teraz nawet bez Adama Zrelaka potrafią tacy być. Marton Eppel dokłada swoje atuty, które utrudniają grę przeciwnikom, a przecież o to chodzi „Zielonym”.