Marhaban Qatar: Pierwszy konkurs rzutów karnych. Chorwacja znowu to zrobiła! Piękna Brazylia!


W trzecim dniu fazy pucharowej mundialu w Katarze byliśmy świadkami pierwszej dogrywki i pierwszego konkursu rzutów karnych

6 grudnia 2022 Marhaban Qatar: Pierwszy konkurs rzutów karnych. Chorwacja znowu to zrobiła! Piękna Brazylia!
Danielle Parhizkaran – USA TODAY Sports/SIPA USA/PressFocus

Cóż to był za emocjonujący dzień w Katarze! Zobaczyliśmy pierwszą dogrywkę i konkurs rzutów karnych na mistrzostwach świata 2022. Znowu Chorwacja zaczyna iść podobną ścieżką jak w 2018 roku. W drugim starciu Brazylia pokonała Koreę Południowa po pięknej grze i popisie futbolowej sztuki. Polacy już wrócili do kraju, ale jeszcze dobrze nie nacieszyliśmy się 1/8 finału, a już zaczynają się pierwsze poważne „nieścisłości”. Więcej w dalszej części Marhaban Qatar.


Udostępnij na Udostępnij na

Najważniejszymi tematami dnia były dwa mecze 1/8 finału mistrzostw świata. Chorwacja i Brazylia zostały kolejnymi ćwierćfinalistami. Niestety echa porażki Polaków jeszcze nie ucichły. Zanim nacieszyliśmy się godnym pożegnaniem z mundialem, zaczęły wypływać inne sprawy. Jedna dotyczy selekcjonera i przemiany kadry przed startem eliminacji do Euro 2024, a druga niestety pieniędzy od premiera. Więcej w dalszych akapitach Marhaban Qatar.

1. Dominik Livaković bohaterem Chorwacji

Chorwacja znowu to zrobiła! Znowu wicemistrzowie świata zaczynają fazę pucharową mistrzostw świata od dogrywki i rzutów karnych. W 2018 roku od 1/8 finału do samego finału grali dogrywki w każdym meczu. Tylko półfinał byli w stanie zakończyć na swoją korzyść przed konkursem „jedenastek”. Potem to odbiło się na nich w meczu z Francją, bo już wyraźnie brakowało im sił. W Katarze zaczynają w podobny sposób, bo do pokonania Japonii potrzebne były strzały z wapna. Przy nich bohaterem został Dominik Livaković. Chorwacki bramkarz wybronił trzy strzały rywali, co dało mu miejsce w historii mundialu.

Chorwacja pokonując Japonię, stała się pierwszą drużyną z 2. miejsca po fazie grupowej, która pokonała jednego ze zwycięzców grup mundialu w Katarze. Przypominamy, w swojej historii Chorwaci dwukrotnie wchodzili do fazy pucharowej mistrzostw świata. Te dwie ścieżki skończyły się dla nich medalami. Czy za trzecim razem też tak będzie?

2. Ivan Perisić pośród wielkich

W meczu z Japonią dokonała się jeszcze jedna historyczna rzecz. Ivan Perisić stał się czwartym piłkarzem, który strzelił co najmniej jednego gola na trzech ostatnich mundialach. Chorwat dołączył do grona składającego się z Cristiano Ronaldo, Leo Messiego i Xherdana Shaqiriego.

To niejedyny wyczyn 33-latka. Zdobywał on też gole na Euro 2016 i Euro 2020, co daje mu trafienia na ostatnich pięciu mistrzostwach świata lub Europy. Łącznie zdobywał dziesięć goli, a to plasuje go na pozycji lidera chorwackiego futbolu. Jest najskuteczniejszym reprezentantem Chorwacji, licząc bramki w najważniejszych turniejach. Wyprzedził on Davora Sukera, który miał na swoim koncie dziewięć trafień. Perisić jeszcze zrównał się z legendarnym napastnikiem pod względem goli na mundialach. Obaj mają po sześć.

Warto też odnotować, że zawodnik Interu nie tylko strzela. Ma on na swoim koncie siedem asyst, które zaliczał podczas ostatnich pięciu najważniejszych turniejów.

3. Historyczne chwile na pocieszenie

Dla Japonii mecz z Chorwacją był czwartym podejściem do ćwierćfinału. Kolejny raz zakończyło się ono niepowodzeniem i odpadnięciem w 1/8 finału. W 2010 roku Japończycy też przegrali swoje spotkanie w konkursie rzutów karnych. Wtedy poskromił ich Paragwaj. Mimo porażki małą satysfakcję może mieć Daizen Maeda. Pomocnik Celticu Glasgow strzelił swojego drugiego gola w reprezentacji, ale pierwszego w meczu o stawkę.

Dodatkowo było to ważne spotkanie dla doświadczonego Yuto Nagatomo. 36-latek zagrał w swoim 15. meczu mistrzostw świata, co daje mu 2. miejsce w klasyfikacji występów azjatyckich piłkarzy na mundialach. Za cztery lata będzie on już mieć 40 lat i trudno sobie go wyobrazić w składzie Japonii. Może tylko po to, aby dać mu możliwość przebicia tego rekordu. Zobaczymy w 2026 roku.

3. Joga Bonito

Prawdziwy show dała nam Brazylia w meczu z Koreą Południową. Od samego początku bardzo mocno weszli w mecz i chcieli jak najszybciej pokazać, kto będzie prowadził grę na Stadionie 974. Do przerwy zdobyli oni cztery bramki, a robili to w stylu, którym zawsze czarowali piłkarski świat. Każdy dzieciak marzył o tym, żeby grać tak pięknie jak Brazylijczycy. Poniedziałkowy wieczór znów był pod ich magią.

Pierwszą bramkę dla Brazylii zdobył Vinicius Junior. Był to jego pierwszy gol w fazie pucharowej i zarazem stał się on najmłodszym Brazylijczykiem z golem na tym etapie turnieju od 2002 roku i bramki Ronaldinho. Strzelec drugiego gola – Neymar – stał się trzecim Brazylijczykiem, który zdobył bramkę na trzech różnych mistrzostwach świata (wraz z Pele i Ronaldo).

Bramki dla Brazylii jeszcze zdobywali Richarlison i Lucas Paqueta. Dla napastnika Tottenhamu był to już trzeci gol w Katarze. Wielką magię pięknej brazylijskiej gry zobaczyliśmy przy trafieniu piłkarza z Premier League. Joga Bonito!

Magii dał się jeszcze ponieść selekcjoner Brazylijczyków, który zaczął świętować w nietypowy sposób ze swoimi podopiecznymi.

4. Gol pocieszenia

Szybko nadzieje Koreańczyków upadły w spotkaniu z Brazylią. Jeszcze po dwóch golach była w nich wiara w odrobienie strat. W końcu dokonali już czegoś takiego na mundialu w Katarze, kiedy przegrywali 0:2 z Ghaną. Jednak tempo i gra rywala były ponad poziom ostatniej nadziei Azji na ćwierćfinał w mistrzostwach świata. W drugiej połowie Korea Południowa dążyła za wszelką cenę do zdobycia gola honorowego. Udało się to zrobić w 76. minucie, a autorem bramki był Paik Seung-ho.

Trzeba przyznać, że zawodnik Jeonbuk Hyundai Motors swoim uderzeniem dorównał popisom Brazylijczyków. Koreańska rakieta musi zostać na osłodę kibicom, którzy nie doczekali się niespodzianki w Dosze. Jednak poniedziałkowy wieczór należał do Brazylii.

5. Ostatni mecz Stadionu 974

Mecz Brazylii z Koreą Południową był ostatnim spotkaniem rozgrywanym na Stadionie 974 w Dosze. To ta słynna arena, która jest obiektem wybudowanym z kontenerów. Po mistrzostwach ma on zostać rozebrany, a na jego miejscu ma powstać park. Części użyte do budowy tego tymczasowego stadionu mają być wykorzystane do budowy innych budowli. Na mundialu zasłynął on z jeszcze jednej rzeczy, niestety negatywnej. Boisko po paru meczach było najgorszej jakości, a Brazylijczycy złożyli oficjalny protest przed meczem 1/8 finału, nie chcąc grać na takiej zniszczonej murawie.

6. Sławomir Kwiatkowski kończy swoją misję

Podczas meczów 1/8 finału TVP oddelegowała Sławomira Kwiatkowskiego do komentowania dwóch meczów. Pierwszym spotkaniem było starcie Argentyny z Australią. Wczoraj mogliśmy usłyszeć tego komentatora po raz drugi przy okazji spotkania Japonii z Chorwacją. Po zakończeniu konkursu rzutów karnych komentator poinformował widzów, że to był jego ostatni mecz na mistrzostwach świata 2022.

Poza nim do obsady meczów I rundy fazy pucharowej dwukrotnie jest wpisany Przemysław Pełka. Czyżby podczas meczu Portugalii ze Szwajcarią tego komentatora usłyszymy po raz ostatni?

7. Pele, jesteśmy z Tobą!

Wracamy jeszcze na chwilę do meczu Brazylii z Koreą Południową. Po zakończeniu spotkania Brazylijczycy wnieśli na boisko transparent z królem futbolu. Pele zmaga się z rakiem jelita i chemioterapia już na niego nie działa. Został on przeniesiony do hospicjum, w którym będzie czekać na swoje ostatnie dni życia. Piłkarze dodali mu otuchy przez wysokie zwycięstwo, a dodatkowo wysłali do niego wsparcie w postaci baneru. Na pewno zobaczyła to legenda futbolu, bo przed meczem zapowiadała swoją obecność przed telewizorem.

Pele, jesteśmy z Tobą!

8. Miało być godne pożegnanie, a wyszła kłótnia o kasę

Reprezentacja Polski w niedzielę zakończyła swoją przygodę na mistrzostwach świata 2022. Polacy w poniedziałek o 15:00 mieli odlecieć do kraju (poza kilkoma wyjątkami) i przywitać się z kibicami po wylądowaniu w Polsce. Cała atmosfera wokół reprezentacji zaczęła się psuć przez informację o dodatkowej premii dla piłkarzy. Okazało się, że premier Mateusz Morawiecki obiecał naszym zawodnikom 30 mln zł za awans do fazy pucharowej. O tym pierwszy poinformował Dariusz Faron ze SportowychFaktów.wp.pl. Dodatkowo zamieszania narobił prezes PZPN, Cezary Kulesza, która zamieścił poniższy tweet.

Okazało się, że władze PZPN wraz z przedstawicielami rządu teraz próbują odwracać kota ogonem. Niby nagrodą za awans do 1/8 finału miało być… dofinansowanie na rozwój szkolenia młodzieży oraz edukacja trenerów. Na to za bardzo nie nabierają się dziennikarze, co dobitnie pokazał Przemysław Langier z Goal.pl. Nie będziemy go dosłownie cytować, a wystarczy jego poniższy wpis na Twitterze.

Z godnego pożegnania reprezentacji Polski zrobiło się mocne zamieszanie. A nawet trzeba to mocniej napisać, PZPN wraz z rządem wylali niezłe szambo. Dobrze wiemy, w jakiej sytuacji jest nasze państwo i kibicom średnio się podoba takie wydawanie publicznych pieniędzy. Jeszcze próbowano w awanturę wciągnąć piłkarzy, którzy niby mieli się pokłócić o podział tych pieniędzy ze sztabem szkoleniowym… Zostawmy to już i nie psujmy sobie początku dnia.

9. Jak będzie wyglądać reprezentacja Polski w 2023 roku?

Mistrzostwa świata zawsze zamykają jakiś etap w każdej drużynie, która bierze w nich udział. Na ten moment trudno nam powiedzieć, czy ktoś z naszych kadrowiczów zawiesi buty na kołku. Do tych najstarszych zaliczają się Wojciech Szczęsny, Artur Jędrzejczyk, Kamil Glik, Grzegorz Krychowiak, Kamil Grosicki i Robert Lewandowski. Na pewno pierwszy i ostatni z tego grona zagrają w eliminacjach do Euro 2024, a co z pozostałymi? Od nikogo nie padła żadna deklaracja ani chęć pożegnania się z drużyną. Na ten temat nie będziemy na razie więcej pisali.

Jednak możemy się pobawić w spekulacje. Nasz redaktor na TT rozpoczął ciekawą dyskusję na temat kształtu „Biało-czerwonych” na eliminacje do mistrzostw Europy. A wy jakbyście widzieli najbliższą listę powołanych?

10. Raport przed ostatnimi meczami 1/8 finału

Wtorek to ostatni dzień z I rundą fazy pucharowej mundialu w Katarze. Dlatego zaglądamy do obozów ostatnich uczestników tej części turnieju. Największa rewelacja fazy grupowej – Maroko – do swojego meczu przystąpi bez kontuzji i zawieszeń za kartki. Kilku zawodników narzekało w trakcie fazy grupowej na drobne urazy, ale obecnie wszyscy powinni być gotowi na najważniejszy mecz w historii „Lwów Atlasu”. Mogą zostać oni czwartą drużyną z Czarnego Lądu, która zagra w ćwierćfinale mistrzostw świata. Przed nimi jednak niezwykle trudne zadanie.

Jeżeli chodzi o stan zdrowia Hiszpanów, też nikt nie narzeka na kontuzje. Nie ma również zawieszonych za kartki piłkarzy. Na ostatniej konferencji prasowej Luis Enrique podkreślał wielką szansę na awans do ćwierćfinału, ale nikt tam nie lekceważy przeciwnika. Klasę rywala docenił Pedri, który podkreślił siłę Maroka. Hiszpania na pewno podejdzie do swojego rywala z szacunkiem i tak jak zwykle będzie chciała zagrać na 100% swojej mocy.

W kadrze Portugalii wiadomo już od końcówki fazy grupowej, że nie zagra Nuno Mendes. Wciąż o powrót do zdrowia walczą Danilo Pereira i Otavio, którzy byli członkami pierwszej jedenastki. Poza tym selekcjoner nie ma większych problemów z zawodnikami. Humory dopisują na treningach, a dodatkowo najważniejsi piłkarze odpoczywali w ostatnim meczu fazy grupowej. Portugalczycy zapewnili sobie awans po dwóch spotkaniach.

Najważniejszą informacją dla Szwajcarii jest powrót Yanna Sommera i Nico Elvediego. Obu tych zawodników zabrakło w bardzo ważnym meczu z Serbią. Na szczęście bez nich udało się wygrać i wywalczyć awans do fazy pucharowej. Z gry w tym ostatnim spotkaniu wyeliminowało ich przeziębienie. Teraz są gotowi na pojedynek z Portugalią. Poza brakiem tych dwóch zawodników nikt inny nie narzekał na swoje zdrowie.

***

16:00 Maroko – Hiszpania (sędzia: Fernando Rapallini)

20:00 Portugalia – Szwajcaria (sędzia: Cesar Arturo Ramos)

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze