Bo ja jestem z Kielc i tak już zostanie?


Od odrzuconej propozycji wypożyczenia i treningów z juniorami do zawodnika wartego milion euro – jak Marcin Cebula stał się filarem Korony Kielce

1 marca 2020 Bo ja jestem z Kielc i tak już zostanie?
Adam Starszynski / PressFocus

Przejęcie klubu przez nowego właściciela okazało się dla wychowanka Pogoni 1945 Staszów prawdziwą próbą ognia. Po odsunięciu na boczny tor w trakcie sezonu Marcin Cebula szybko powrócił do pierwszej jedenastki, by w kolejnych miesiącach stać się podporą zespołu Gino Lettieriego. Graczem według Włocha wartym nawet milion euro i jednym z jasnych punktów walczącej obecnie o utrzymanie w ekstraklasie Korony Kielce.


Udostępnij na Udostępnij na

Po niespełna dziewięciu latach w rękach miasta w kwietniu 2017 roku Korona Kielce w końcu trafiła w ręce prywatnego inwestora. Pakiet 72% akcji klubu nabył Dieter Burdenski, który szybko rozpoczął wprowadzanie zmian na Kolporter Arenie (obecnie obiekt nosi nazwę Suzuki Arena). Jedną z pierwszych decyzji nowo utworzonego zarządu było zwolnienie dotychczasowego szkoleniowca, Macieja Bartoszka, po zakończeniu trwającego jeszcze sezonu. Decyzja wywołała liczne kontrowersje. Tym bardziej że pod okiem byłego trenera Chojniczanki Chojnice kielecki zespół zdołał awansować do grupy mistrzowskiej. Osiągnięty rezultat w żaden sposób nie wpłynął jednak na sytuację szkoleniowca. Zmianie nie uległy także plany przeprowadzenia kadrowej rewolucji przed kolejnym sezonem.

Marcin Cebula nie chciał wypożyczenia

W letniej przerwie władze klubu zatrudniły włoskiego szkoleniowca, Gino Lettieriego, oraz wymieniły zdecydowaną większość kadry. Zespół Korony Kielce miał odtąd docelowo opierać się przede wszystkim na nowo pozyskanych graczach. To w teorii znacznie ograniczyłoby szanse występów szczególnie młodym zawodnikom, którzy pozostali w klubie. Włodarze postanowili więc nakłonić Marcina Cebulę oraz Piotra Pońskiego, by skorzystali z opcji wypożyczenia do innych zespołów. Bezskutecznie, za co obaj gracze trafili do zespołu juniorów.

https://twitter.com/MKSKORONA/status/902996266543714310

Działania włodarzy dziwiły szczególnie w przypadku pierwszego z zawodników. Pod okiem nowego szkoleniowca wychowanek Pogoni 1945 Staszów prezentował się bardzo obiecująco, w spotkaniu z Cracovią trafiając nawet do bramki rywali. Straty gracza z powodów pozasportowych żałował nawet sam Gino Lettieri.

Szkoda, że nie ma z nami Marcina, ale jest sam sobie winien. Nie zachowywał się najodpowiedniej, a jego agent popełnił duże błędy. Lubimy Marcina i zobaczymy, co z tego w końcu wyjdzie. Do rozmów muszą usiąść Cebula, jego menedżer i klub – mówił na konferencji prasowej włoski szkoleniowiec.

Niespełna dwa tygodnie później osiągnięto już jednak konsensus, dzięki czemu Marcin Cebula powrócił do treningów z pierwszym zespołem. Gino Lettieri z usług zawodnika korzystał odtąd niezwykle chętnie. Wychowanek Pogoni 1945 Staszów z nawiązką odpłacał za powierzone zaufanie, pod okiem włoskiego szkoleniowca czyniąc regularne postępy. Znacznie poprawił operowanie piłką w pełnym biegu oraz umiejętność skutecznego mijania rywali, dzięki czemu tworzył partnerom okazje bramkowe. Nadal zawodził jednak element skuteczności, gdyż do końca sezonu na listę strzelców Marcin Cebula wpisał się jeszcze tylko raz. To jednak wystarczyło, by przyciągnąć zainteresowanie innych klubów.

Wart milion euro

Po zakończeniu sezonu chęć pozyskania zawodnika wyraziła Jagiellonia Białystok. Przedstawiciele „Dumy Podlasia” mieli nawet dojść do porozumienia z graczem w sprawie indywidualnego kontraktu, lecz możliwość przeprowadzenia transferu wykluczyła Korona Kielce.

Jak Jagiellonia zapłaci milion euro za Marcina, to wtedy możemy na ten temat porozmawiać. Przez pięć lat Marcin nikogo nie interesował. Przez rok go odbudowaliśmy i teraz inne drużyny myślą, że dostaną go za trzy orzechy. Tak nie będzie – komentował dla dziennika „Echo Dnia” Gino Lettieri.

Po definitywnym zakończeniu spekulacji na temat potencjalnego transferu na początku przygotowań do nowego sezonu Marcin Cebula naderwał wiązadła poboczne w kolanie. Sześciotygodniowa przerwa w treningach sprawiła, że na ligowe boiska powrócił dopiero w połowie września. Mimo dłuższej przerwy szybko odzyskał rytm meczowy, ponownie stając się jedną z najważniejszych postaci kieleckiej ofensywy. Do pełnej dyspozycji Marcin Cebula powrócił jednak w listopadzie, udane występy okraszając trzema asystami oraz jednym trafieniem. O zawodniku Korony Kielce zrobiło się głośno, lecz podopieczny Gino Lettieriego w kolejnych tygodniach nie potrafił utrzymać wysokiej formy.

W rundzie rewanżowej wychowanka Pogoni 1945 Staszów znów zaczęły natomiast prześladować problemy zdrowotne. Kontuzja mięśnia czworogłowego uda wykluczyła gracza z udziału w spotkaniach decydujących o awansie do grupy mistrzowskiej. Po kolejnej dłuższej absencji Marcin Cebula na ligowe boiska powrócił dopiero pod koniec kwietnia, przed zakończeniem kampanii wzbogacając jednak dotychczasowy dorobek o kolejne dwie bramki.

Marcin Cebula a nowy kontrakt

Przed kolejnym sezonem na Suzuki Arenie tradycyjnie miała miejsce kadrowa rewolucja. Zmiany dotknęły przede wszystkim przednią formację, a z klubu odszedł czołowy strzelec zespołu, Elia Soriano. Nowi atakujący Korony Kielce – Michał Żyro oraz Uros Djuranović – mieli jednak skutecznie zastąpić włoskiego snajpera. Początek obecnego sezonu w wykonaniu obu zawodników okazał się wielkim rozczarowaniem. Korona Kielce zawodziła pod bramką rywali i nie pomagały nawet imponujące szarże z piłką Marcina Cebuli w szyki obronne rywali.

Seria beznadziejnych rezultatów poskutkowała ostatecznie zwolnieniem Gino Lettieriego. Do końca jesiennych zmagań pod okiem nowego trenera, Mirosława Smyły, kielecki zespół zdołał jednak zgromadzić szesnaście punktów, co było sporym kapitałem przed rozpoczęciem decydującej walki o utrzymanie w ekstraklasie.

Podczas zimowej przerwy oprócz przygotowań drużyny z Suzuki Areny w Turcji intensywnie było również w klubowych gabinetach. Włodarze Korony Kielce pracowali nad przedłużeniem wygasających z końcem czerwca kontraktów z najbardziej istotnymi zawodnikami. Media obiegła nawet informacja o rzekomym ustaleniu warunków nowej umowy dla Marcina Cebuli. Według doniesień kontrakt miał zostać podpisany przez zawodnika zaraz po powrocie ze zgrupowania z kraju nad Bosforem. Nic podobnego nadal nie miało jednak miejsca, choć negocjacje cały czas trwają.

Kontrakt Marcina Cebuli z naszym klubem obowiązuje obecnie do końca czerwca 2020 roku. Zarząd Korony Kielce prowadzi zaawansowane rozmowy z zawodnikiem dotyczące przedłużenia istniejącej umowy – komentuje w rozmowie z naszym portalem rzecznik prasowy klubu z Suzuki Areny, Rafał Kielczyk.

***

Obecne miejsce Korony Kielce w tabeli na pewno nie skłania zawodnika do pozostania na Suzuki Arenie. Z perspektywy klubu odejście Marcina Cebuli, który jako zaledwie dwunastolatek dołączył do „Żółto-czerwonych”, byłoby wielką stratą. Dla gracza może okazać się jednak idealną okazją, by spróbować sił w drużynie walczącej o wyższe cele. W Kielcach Marcin Cebula spędził praktycznie całą dotychczasową piłkarską karierę, pokonał drogę od juniora do czołowego gracza pierwszej jedenastki. Dlatego w najbliższym czasie okaże się, czy górę u wychowanka Pogoni 1945 Staszów weźmie sentyment czy sportowa ambicja.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze