Manchester City przegrywa! Wraca wielki Liverpool


Manchester City w lidze jeszcze nie przegrał. Aż do dzisiaj. Liverpool pokonał "Obywateli" 1:0 w hicie kolejki

16 października 2022 Manchester City przegrywa! Wraca wielki Liverpool
thebharatexpressnews.com

Manchester City wyśmienicie wszedł w sezon 2022/2023. Właściwie trudno obecnie wskazać lepszych od "Obywateli". Jeszcze niedawno rywalem nawiązującym do walca Pepa Guardioli był Liverpool, który jednak w tej kampanii zaskakująco obniżył poziom. Do tego stopnia, że przed tą kolejką ich trener Juergen Klopp otwarcie mówił o tym, że oni w walce o mistrzostwo już się nie liczą. Dzisiejsze zwycięstwo dało dodatkowe pokłady nadziei.


Udostępnij na Udostępnij na

Jeszcze kilkanaście lat temu mogliśmy oglądać pojedynki potężnego Manchesteru United z wielkim Arsenalem czy Liverpoolem lub Chelsea. Realia jednak drastycznie się zmieniły na przestrzeni lat. Dziś najbardziej elektryzuje Manchester City. Wydaje się, że to drużyna na dziś dzień niemal kompletna. Ekipa z niebieskiej części Manchesteru tym bardziej ciekawi kibiców na całym świecie, że w ostatnich sezonach ukształtowała się świetna i jakże wyrównana rywalizacja omawianego City z Liverpoolem. Mimo że podopieczni Kloppa nie są w optymalnej formie, dalej takie pojedynki szczególnie pobudzają kibiców. Są nieprzewidywalne, a dzisiejszy dzień to idealny potwierdzenie tej tezy. Poziom meczu mógł robić wrażenie.

Manchester City da się pokonać

Liverpool rozpoczął mecz w bardzo dobry sposób. Podopieczni Kloppa ruszyli wysoko, a ich założeniem było jak najszybsze przemieszczenie piłki pod bramkę rywali. Gospodarze sprawiali wrażenie drużyny, która w rzeczywistości nie jest ani nie była w tym sezonie w żadnym kryzysie, mimo że prawda jest inna. Liverpoolowi udało się przetrwać pojedyncze ciosy „The Citizens”, co już samo w sobie jest niebywałym osiągnięciem. Jeszcze większym jest to, że brygada Juergena Kloppa atakowała i co dziwne, momentami nawet przeważała.

Wyjątkowo, bo zwykle nie zdarza się, aby to podopieczni Guardioli musieli cofać się na dłuższy czas na swoją połowę. Poza meczem z Newcastle Unitedjeszcze nikt nie był w stanie ich aż tak mocno przycisnąć jak Liverpool. Manchester City to prawdziwa plejada gwiazd, ale jednak nieidealna. Na nich też są sposoby. Można ich mocniej przycisnąć, a akcje po prostu trzeba wykorzystać. Na szczęście chociaż jedną z akcji Liverpoolowi udało się skonsumować. Co jak co, ale bramek mogło paść znacznie więcej niż tylko jedna. To samo jednak w sumie w drugą stronę. Szczęście w nieszczęściu…

Dobra obrona i pragmatyzm kluczem do sukcesu Liverpoolu

Liverpool nie grał tak jak zwykle. To dobrze? Dla nich w tym meczu było to rozwiązanie bardzo skuteczne. Ekipa Kloppa nie przez przypadek jest porównywana przez wielu do kapeli rockowej. Niespokojny zespół Liverpoolu nastawiony na bezwzględną ofensywę to jedna z wizytówek Premier League. Dziś wyglądali przez długą część spotkania inaczej, co przynosiło im korzyści w postaci braku goli straconych.

Mecz miał kilka faz, a zaczęło się od dominacji Liverpoolu. Z czasem dyspozycja obydwu ekip zaczęła się jednak zacierać, co zmusiło podopiecznych Kloppa do znacznego wycofania. Liverpool wygrał ten mecz i dobrze. Trzeba przyznać, że elastyczność drużyny robiła wrażenie. Obydwa kluby w sumie grały bardzo dobrze. Tak jak na mistrza i wicemistrza Premier League poprzedniego sezonu przystało.

Liverpool gol vs Manchester City
źródło: Viaplay

Świetnie dysponowana obrona to coś, co różniło wygranych od przegranych dzisiejszego hitu Premier League. O ile do Virgila van Dijka można, a nawet trzeba mieć żal za początek tego sezonu, dziś wyglądał znakomicie. To między innymi dzięki niemu i Joe Gomezowi Haaland nie strzelił żadnej bramki w tym meczu. Duet ten popełniał raczej szczątkową liczbę błędów, czego rezultat widzimy na tablicy wyników. Okrągłe zero, a przecież kilkukrotnie napastnicy City byli o krok od zdobycia gola. Dosłownie o krok, a jednak się nie udało. Salah za to ustalił wynik po fatalnym błędzie Joao Cancelo, co nie znaczy, że była to jedyna akcja tego typu.

 Ciągle było blisko…

Dziś Liverpool zagrał swoje najlepsze zawody w tym sezonie. Dla Manchesteru to zwykły dzień w pracy. Ponownie wykonywany wzorowo. Brakowało skuteczności bądź szczęścia. I to obydwu ekipom. Zwrot, który najczęściej mógł być powtarzany w trakcie meczu z ust bezstronnego kibica, to „było blisko”. Właściwie braku goli przez długi czas spotkania mógł żałować każdy. Atakował Liverpool, ale i Manchester City z Erlingiem Haalandem na czele nie pozostawał dłużny. Problem w tym, że nic z tego nie wynikało.

Jedną z przyczyn byli golkiperzy po obydwu stronach barykady. Był to z pewnością mecz pod wezwaniem brazylijskich bramkarzy. Zarówno Ederson z zespołu „Obywateli”, jak i liverpoolczyk w postaci Alissona dziś prezentowali się niemal bezbłędnie. Nie bez powodu to tę dwójkę zwykle wymienia się w gronie tych najlepszych. Dziś faktycznie grali jak najlepsi. Sam wynik idealnie pokazuje to, że obaj panowie mieli dziś ręce po brzegi pełne katorżniczej roboty. Szczególnie ten z Anfield. Wiele interwencji, efektowna asysta i wiele więcej. Geniusz i bohater nr 1 dzisiejszego wieczoru. Bez niego trudno byłoby o korzystny wynik.

Salah to skrzydłowy czy napastnik?

Legendarne już trio Mane – Firmino – Salah to atak, który przez kilka ostatnich lat karcił obrony kolejnych przeciwników. Ten pierwszy odszedł do Bayernu Monachium, a Egipcjanin znacząco obniżył swój poziom względem poprzednich lat. Trener Liverpoolu testował różne warianty gry i po kilku nieudanych sprawdzianach chyba znalazł już złoty środek na odzyskanie formy 30-latka.

Juergen Klopp postanowił przesunąć skrzydłowego do środka. Był to o tyle ekstremalny test, że najlepszy strzelec drużyny poprzedniego sezonu nigdy nie znajdował się w tej tercji boiska na stałe. Skutki tej roszady widać w liczbach samego zawodnika, a także w wynikach drużyny, która z nim w środku czuje się o wiele bardziej komfortowo. Dynamika już nie ta sama, jednak coś, czego w dalszym ciągu nie stracił, to ogólnie rozumiana jakość, a także wykończenie.

Poprzednie starcie z Rangersami w Lidze Mistrzów (7:1) pokazało, iż to miejsce jest dla niego w tej chwili najlepsze. Dziś całość jedynie się potwierdziła. Nie znaczy to, że Salah zagrał perfekcyjny mecz. Był nieskuteczny, a kilkukrotnie zachował się zbyt samolubnie. Strzelił jednak bramkę w 76. minucie, co dziś było najważniejsze.

Manchester City może nie mieć aż tak łatwo

26. mecz w pojedynku Guardiola – Klopp zakończył się 12. zwycięstwem niemieckiego szkoleniowca. Ten triumf jest jednym ze zdecydowanie najcenniejszych w kontekście dalszej części sezonu i walki o najwyższe laury. Dzisiejszy mecz pokazał, że Manchester City da się pokonać. Co do tego można było mieć ostatnio bardzo duże wątpliwości. Zespół „The Citizens” w końcu nie przegrał w lidze od lutego, kiedy poległ z Tottenhamem 2:3. Dziś scenariusz się powtórzył.

Co to dla nich oznacza? Trudną walkę o mistrzostwo. Tym bardziej że Arsenal dziś dla odmiany wygrał spotkanie z Leeds United 1:0. Wychodzi na to, że w tym momencie „Kanonierów” i mistrzów Anglii z poprzedniego sezonu dzielą tylko i aż cztery punkty. Weryfikacją będzie bezpośrednie spotkanie tej top dwójki. Margines błędu ekipy Guardioli jest niestety, z uwagi na potężną konkurencję, bardzo niewielki.

To jest mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla Liverpoolu

Liverpool dziś zaliczył zdecydowanie najlepszy występ w tym sezonie, a zarazem zanotował zdecydowanie najcenniejszy triumf w bieżących rozgrywkach. Dziś „The Reds” pokazali, że jeszcze liczą się w grze o najwyższe cele. Był falstart, ale wydaje się, że słońce znów zaświeciło nad Anfield. Coś ruszyło w zespole Kloppa. Zwycięstwem tym pokazali, że są w stanie wygrać z niemal każdym.

Liverpool, jak było wspomniane również we wcześniejszej części tego artykułu, kojarzy się z ofensywnym stylem gry. Dziś zagrali nieco bardziej pragmatycznie, co się opłaciło. Wieszczono kryzys Liverpoolu, a dziś piłkarze zyskali dodatkową moc mentalną. Nawet gdy ostatecznie nie uda się wygrać mistrzostwa, o co już z racji straty będzie trudno, ekipy z siedzibą na Anfield Road nie wolno w żadnym stopniu skreślać – nigdy. Przy takiej grze TOP4 i naciskanie na pretendentów do majstra wydaje się bardzo prawdopodobne.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze