Korona Kielce nieoczekiwanie przegrała z Arką Gdynia. Oznacza to koniec serii dobrych wyników w meczach wyjazdowych drużyny prowadzonej przez Marcina Sasala. Oto, co o spotkaniu powiedział bramkarz drużyny z Kielc, Zbigniew Małkowski.
Były bramkarz Feyenoordu Rotterdam nie ukrywał swojego rozczarowania. Przyznał jednak, że każda seria, nawet ta piękna, musi się kiedyś skończyć.
– Kiedyś się musiała skończyć ta seria bez przegranych na wyjeździe. Szkoda, bo wyniki innych meczów ułożyły się pod nas. Dystans grupy goniącej do czołówki się zmniejszył. Nie byliśmy dzisiaj zespołem gorszym. Optycznie jednak to Arka prezentowała się lepiej, bo stworzyła sobie więcej sytuacji. My oddaliśmy pierwszy celny strzał dopiero w 44. minucie i z tego właśnie padł gol. Czegoś nam jednak zabrakło… Może konsekwencji? Czeka nas teraz długa droga do Kielc i na pewno nie będziemy siedzieć w autokarze z wesołymi minami. Nikt nie myślał, co będzie jak wygramy. To, że mogliśmy być liderem, nie wpłynęło na naszą grę. Na każdy mecz wychodzimy z założeniem, aby zdobyć komplet punktów. Za tydzień z Jagiellonią czeka nas bezpośrednie spotkanie o pierwsze miejsce. Najważniejsze jest, aby zagrać wtedy na jak najlepszym poziomie i potwierdzić to, że zasłużenie tak długo znajdujemy się w czubie tabeli.
W następnej kolejce Korona zmierzy się w bardzo ciekawie zapowiadającym się spotkaniu z Jagiellonią Białystok. Na murawę w Kielcach wybiegną więc dwie drużyny, które przodują w tabeli Ekstraklasy.