Lyon ponownie zaskakuje! PSG przegrywa u siebie po bezbarwnej grze


PSG ponownie zaskoczyło – tym razem negatywnie. Tymczasem Lyon potwierdził, że dobra lokata w tabeli Ligue 1 nie jest przypadkiem

13 grudnia 2020 Lyon ponownie zaskakuje! PSG przegrywa u siebie po bezbarwnej grze

Za najważniejszy mecz 13 grudnia można było śmiało uznać spotkanie Lyonu z PSG. "Hit" nieco zawiódł. Zawiedli też gracze z Paryża, którzy przegrali z mniej renomowanym rywalem. Tym razem górą byli "Les Gones", którzy po pragmatycznej grze wygrali 1:0.


Udostępnij na Udostępnij na

Oba zespoły wystąpiły w swoich praktycznie najmocniejszych składach. „Praktycznie”, bo Thomas Tuchel postawił na formację z trójką środkowych obrońców i zdecydował się też posadzić na ławce Kyliana Mbappe. Jego miejsce w składzie zajął Angel Di Maria, który również prezentuje dobrą formę. W środku ataku tradycyjnie wystąpił Moise Kean, który zastępuje kontuzjowanego Icardiego. Poza tym mogło brakować Marquinhosa. Do obstawienia meczu dostępny był eToto kod bonusowy przygotowany specjalnie dla czytelników.

Skład w całości sprawiał wrażenie elastycznego, bo problemu miała nie stanowić zmiana ustawienia na 4-3-3. Zresztą widać to na grafice przedmeczowej.

Lyon nie zaskoczył zupełnie niczym. Przed meczem niepewny był występ Memphisa Depaya. Wątpliwości pojawiały się również co do występu Kadewere’a, ale koniec końców obaj gracze wystąpili w spotkaniu.

Zmiana ról

Lyon rozpoczął ten mecz ofensywnie. Od początku usiłował atakować podopiecznych Tuchela agresywnym pressingiem. To była zupełnie inna drużyna niż ta z półfinału Ligi Mistrzów lub początku sezonu. Na pewno wpływała na to świetna współpraca trójki Ekambi – Depay – Kadewere. Rudi Garcia po licznych kombinacjach znalazł wreszcie wymarzony zestaw napastników i to wszystko wyglądało naprawdę dobrze.

Od początku zawodnicy Rudiego Garcii szukali podań do Kadewere’a. Niezły technicznie skrzydłowy co chwilę dostawał piłkę. W 14. minucie wyprowadził najbardziej treściwy atak początku spotkania, ale swoim niezłym dośrodkowaniem wywalczył jedynie rzut rożny, który w dalszej perspektywie niczego nie przyniósł.

„Les Gones” uparcie grali prawym skrzydłem. Być może widzieli słabość w grze Mitchela Bakkera, który grał dzisiaj zamiast Layvina Kurzawy. Nie było to zaskoczeniem, bo młody Holender jest jednym z ulubieńców Tuchela i co jakiś czas nieźle pokazuje się w defensywie. Początkowe ataki na byłego gracza Ajaksu nie przynosiły efektu, więc zaraz poszła akcja ze strony Toko Ekambiego. Również nieudana. Jednak trzeba przyznać, że w tym meczu o dziwo to Lyon prowadził grę i starał się kreować akcje w ofensywie.

Ze szkółki w Zimbabwe do Ligue 1. Tino Kadewere ważną postacią Lyonu przed meczem z PSG

Niedoceniani i zbyt mocno doceniani obrońcy

28. minuta meczu. Dobra, kombinacyjna akcja PSG. Piłkę w polu karnym Lyonu dostaje Florenzi. Włocha błyskawicznie kasuje Denayer. I przypomina, że jest jednym z lepszych obrońców w Ligue 1. Razem z Marcelo stanowią w tym sezonie mocny punkt swojego zespołu. Nie ma w tym przypadku, bo już w Lidze Mistrzów para doświadczonych defensorów wykonywała świetną pracę. Widać to było po statystyce strzałów. PSG praktycznie nie miało okazji w pierwszej części. Najgroźniejszą sytuację miał… Florenzi, co podsumowuje skuteczność odbiorów „Les Gones”. Włoch pod koniec pierwszej połowy miał okazję oddać strzał z półwoleja, ale w bramce dobrze zachował się Lopes.

Niestety dla widowiska, Danilo Pereira i Diallo (potem przedwcześnie zmieniony przez Kehrera) również stanowili zaporę nie do przejścia. Ale nie można tego w tym sezonie powiedzieć o ich koledze z drużyny – Presnelu Kimpembe.

W 35. minucie Kadewere wreszcie dostał piłkę do nogi, a wspomniany Kimpembe zapomniał o kryciu. W sytuacji sam na sam zawodnik z Zimbabwe ładnym strzałem w prawy dolny róg bramki pokonał Keylora Navasa. Wreszcie rozpoczęła się akcja – było 1:0. A wychowanek PSG ponownie okazał się najsłabszym ogniwem swojej drużyny. Chociaż jego koledzy również nie spełniali oczekiwań. Inaczej pierwsza część spotkania nie przebiegałaby pod znakiem dominacji Lyonu.

Bez zaangażowania, bez Neymara w najbliższych meczach

Po pierwszej połowie wydawało się, że PSG może zaliczyć dobry finisz. Tak nie było. Zawodnicy Tuchela mało biegali, niecelnie podawali, nic nie pokazywali. Nie sprawiali wrażenia zainteresowanych zwycięstwem. Gdyby ktoś nie znał obu drużyn i wyniku, to mógłby pomyśleć, że PSG gra z jakimś przeciętniakiem i wygrywa już 5:0. Ale tak nie było.

Z reguły motorem napędowym w takich sytuacjach był Neymar. Ale Brazylijczyka przez cały mecz skutecznie kryto, przez co jego wysiłki nie przynosiły efektu. Wejście Mbappé z ławki również miało dać trochę błysku, ale to była tylko złudna zachcianka. Lyon grał lepiej taktycznie i z większym zaangażowaniem. Pomimo mniejszego posiadania piłki decydował o przebiegu gry. Brak jakichkolwiek strzałów zbytnio nie przeszkadzał podopiecznym Rudiego Garcii.

W 67. minucie trochę znudził się Paqueta, któremu piłkę podarowali obrońcy PSG. Brazylijczyk błyskawicznie oddał strzał spoza pola karnego i sprawdził czujność Keylora Navasa. Frustracja graczy z Paryża rosła. W 71. minucie żółtą kartkę za dość brzydki faul otrzymał Neymar. Było widać, że wylewa się z niego gniew. Szkoda jedynie Anthony’ego Lopesa, który w wyniku starcia z faulowanym obrońcą Lyonu został mocno poturbowany.

Sam w sobie mecz był dramatycznie nudny. Warto wspomnieć strzał Bruno Guimaraesa z 90. minuty. Należy również zwrócić uwagę na brutalny faul Thiago Mendesa na Neymarze. Brazylijski gwiazdor doznał urazu stawu skokowego i przez najbliższy czas zapewne nie zobaczymy go na boisku. Środkowy pomocnik „Les Gones” za swoje zachowanie oczywiście wyleciał z boiska.

Lyon wygrał 1:0, miał więcej chęci do gry i chwała mu za to. Jednak dzisiejsze widowisko z ich współudziałem to typowy środek na bezsenność.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze