ŁKS Łagów – chodzi tylko o pieniądze


Jak to możliwe, że ŁKS Łagów będąc drugą siłą województwa świętokrzyskiego wycofał się z rozgrywek III ligi?

17 marca 2023 ŁKS Łagów – chodzi tylko o pieniądze
Małgorzata Sutowicz

Łagów - niewielkie miasto wpisane w malowniczy krajobraz województwa świętokrzyskiego. Ta niewielka gmina stała się siedzibą nie tylko kopalni ale i coraz lepiej radzącego sobie klubu piłkarskiego - ŁKS-u Łagów, które do niedawna działały w symbiozie. Współpraca jednak dobiegła końca a wraz z jej zakończeniem zniknęły pieniądze.


Udostępnij na Udostępnij na

Dlaczego drużyna, która była mistrzem jesieni w IV grupie III ligi zrezygnowała z dokończenia sezonu? Jak ŁKS Łagów podniósł rękawice, którą rzuciła Wieczysta Kraków? Czemu to pieniądze nie są najważniejsze w życiu? Co dalej z klubem z Łagowa? Na te oraz inne pytania pomagają nam odpowiedzieć ludzie związani z ŁKS-em. Były dyrektor sportowy a obecnie koordynator scoutingu w Widzewie Łódź – Wojciech Śmiech, do niedawna trener zespołu – Ireneusz Pietrzykowski oraz były zawodnik – Łukasz Seweryn (obecnie Resovia Rzeszów).

Od widma spadku do okręgówki, po walkę o II ligę

Za sterami klubu z Łagowa stoi Marek Brudek. Prezesem jest od ponad ośmiu lat i pomimo zaistniałej sytuacji został ostatnio wybrany na kolejną kadencję. Ktoś może pomyśleć, że niezasłużenie ale trzeba podkreślić, że ostatnie wydarzenia nie mogą przekreślić ciężkiej ośmioletniej pracy, wykonanej przez niego w klubie. Jak sam mówił w wielu wywiadach, obejmując funkcję prezesa zastał ruinę. Dosłownie i w przenośni. Zarówno infrastruktura jak i sytuacja w tabeli były tragiczne.

Małgorzata Sutowicz

W trakcie jego prezesury ŁKS Łagów wstał z kolan. Przez kilka lat dryfował w IV lidze, lecz ambicje były większe. Przyczynkiem do zmiany było pojawienie się trenera Ireneusza Pietrzykowskiego w sezonie  2018/2019. Zapytaliśmy trenera jak zaczynał pracę w ŁKS-ie.

– Objąłem zespół w strefie spadkowej IV ligi. Utrzymaliśmy się, zdobywając 37 punktów. Biorąc pod uwagę tylko rundę wiosenną byliśmy na pewno w TOP3. Następny sezon to awans do III ligi. W sezonie 2020/2021 utrzymaliśmy się w III lidze, a w kolejnym walczyliśmy do końca o awans do II ligi z Siarką Tarnobrzeg. Dwie kolejki przed końcem graliśmy bezpośredni mecz z Siarką, niestety przegraliśmy. W tym sezonie byliśmy liderem po rundzie jesiennej – streszczał swoją pracę w klubie Ireneusz Pietrzykowski.

Właśnie w sezonie 2021/2022 ŁKS Łagów miał pierwszą szansę awansu na poziom centralny. Porażka z bezpośrednim przeciwnikiem pogrzebała nadzieję. ŁKS skończył ówczesny sezon na 3. miejscu tracąc sześć punktów do Siarki Tarnobrzeg i z takim samym dorobkiem jak Chełmianka Chełm. Potwierdzeniem walki do samego końca mogły być słowa Wojciecha Śmiecha:

W trakcie sezonu wypełnialiśmy kwestie licencyjne w przypadku awansu.

Klub nie kończył jednak sezonu z pustymi rękami. Pocieszeniem było zdobycie Okręgowego Pucharu Polski. – Uważam, że to też było zwieńczeniem naszej ciężkiej pracy i podsumowaniem niezłego sezonu. Trofea w piłce są ważne a to było takim pozytywnym zakończeniem – wspomina Łukasz Seweryn.

Idzie ku lepszemu

Władze klubu nie zniechęciły się niepowodzeniem. Wręcz przeciwnie. Przyłożono wszelkich starań, by sezon 2022/2023 zakończyć awansem do II ligi. – Cel był jasny i był nim awans. Nic innego nas nie interesowało. Tym bardziej, że przed rozpoczęciem sezonu miałem rozmowę z prezesem, trenerem i cel był postawiony jasno. Nic innego nas nie interesowało. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć śmiało – to była drużyna gotowa na awans. Patrząc na personalia, było to naprawdę realne. Zakończenie rundy jesiennej na pierwszym miejscu nie było z przypadku. Może się niektórym to wydawać bardzo dziwne ale szanse na nasz awans były duże, albo przynajmniej do samego końca mogliśmy się o niego bić. Patrząc na zawodników, z którymi dzieliłem szatnie w tym klubie, to każdy miał ambicje by ten awans zrobić. Mieliśmy naprawdę dobrą drużynę jak na III ligę – stwierdził Łukasz Seweryn.

ŁKS Łagów był też stale odświeżany jeżeli chodzi o skład. Niektórzy ocenią to jako słabość, jednak trzeba pamiętać, że to III liga. Znalezienie dobrego zawodnika, a potem rozsądne wprowadzenie go do zespołu było bardzo trudne na tym poziomie rozgrywkowym, co ŁKS-owi świetnie wychodziło. – Mieliśmy taką filozofię, że nie szukamy zawodników na trzy, cztery lata. Często rozmowę z  potencjalnie nowymi zawodnikami zaczynałem w ten sposób Wiem że, nigdy nie marzyłeś żeby grać w ŁKS-ie Łagów – tak potoczyły się twoje losy. Przyjdź do nas, ty pomożesz nam, my pomożemy tobie i może za pół roku pójdziesz w świat. Świetnym przykładem jest Kacper Rogoziński, którego sprzedaliśmy do Wisły Płock lub Damian Urban, którego sprzedaliśmy do Cracovii. Można przywołać Piotra Cichockiego oraz Krystiana Szymochę, którzy trafili do Siarki Tarnobrzeg, czy też Łukasza Seweryna, który trafił do Resovii Rzeszów. To są zawodnicy, którzy poszli na poziom centralny, dla których Łagów był przystankiem w dalszej karierze.

***

Małgorzata Sutowicz

Przed obecnym sezonem straciliśmy trzech ważnych zawodników – Piotra Cichockiego, Daniego Jodara oraz Mateusza Zacharę. W ich miejsce sprowadziliśmy Macieja Tonię oraz Damiana Lepiarza. Do klubu na zasadzie wypożyczenia trafili również Bartłomiej Kafel oraz Kacper Rogoziński. Wydawało się przed ligą, że będzie ciężko o awans. Początek był bardzo trudny, bo w pierwszych trzech meczach zdobyliśmy dwa punkty. Czytając różne komentarze, każdy uważał, że Łagów już się wypisał z walki o awans. Natomiast później zanotowaliśmy serię ośmiu zwycięstw z rzędu, a w ogóle przegraliśmy tylko dwa mecze w rundzie jesiennej. Drużyna grała coraz lepiej – stwierdził Ireneusz Pietrzykowski.

Należy też pochwalić styl, jaki drużyna z Łagowa prezentowała jesienią. – Jeśli chodzi o pomysł na grę to zespół nie bał się nikogo. Z kim byśmy nie grali to można było założyć, że sobie poradzimy, niezależnie czy przeciwnikiem była drużyna z wyższej ligi. Stoczyliśmy wyrównany pojedynek z ekstraklasową Cracovią w Pucharze Polski. Potrafiliśmy stworzyć sobie dogodne sytuacje. Oczywiście Cracovia była lepszym zespołem, natomiast wygrana nie przyszła im łatwo. Generalnie zespół dobrze czuł się z piłką. Mieliśmy na tyle jakości, że faza gry z piłką czy atak pozycyjny, była naszą mocną stroną. Zawodnicy potrafili również dynamicznie przechodzić z jednego systemu ustawienia do drugiego w zależności od przeciwnika. Ta drużyna również chętnie broniła. Nie było żadnego zawodnika, który był niechętny do obrony. Udało się przez te lata przekonać zespół, że grając dobrze w defensywie, za chwilę odzyskując piłkę, to jest coś co temu zespołowi będzie służyło. Chociażby 12 bramek straconych w rundzie [tylko Avia Świdnik straciła mniej bramek – 9] – dodał trener.

Zapaliła się lampka kontrolna

Pierwsze sygnały związane z problemami finansowymi zaczęły pojawiać się w październiku. W trakcie sezonu, zawodnicy dostali informację o możliwych opóźnieniach w wypłatach. – Na początku bodajże, tego sezonu dostaliśmy informację, że może być problem pod kątem wypłat. Nie było jednak mowy o wycofaniu się z rozgrywek, czy też takich dużych kłopotach finansowych klubu. Ciężko było wtedy pomyśleć, że to się tak zakończy – opowiada nam Łukasz Seweryn.

Jednak, jak podkreśla sam zawodnik, nigdy wcześniej o takich problemach nie było mowy. Przyznaje również, że jeżeli chodzi o finanse z jego strony, to klub uregulował wszystkie należności: – Tych problemów finansowych wcześniej w klubie nie było. Każdy sobie zdawał sprawę, że mogą być jakieś mniejsze problemy i to wszystko. Żyliśmy ze świadomością, że jest to chwilowe i zaraz te problemy się skończą. W klubie wszyscy wierzyli, że uda się wyjść na prostą. Niestety wiemy jak to się skończyło. Ja jestem rozliczony z klubem i rozstaliśmy się w dobrych relacjach. Z trenerem do dzisiaj utrzymujemy kontakt.

Również trener Ireneusz Pietrzykowski zapewnia, że nic nie zwiastowało takich problemów finansowych: – Co prawda pojawiły się opóźnienia przy wypłatach, jednak zespół był na tyle skonsolidowany, że to nie miało najmniejszego wpływu na funkcjonowanie na boisku.

Nie rozmieniamy się na drobne

Wielu zadaje sobie pytanie dlaczego nie dograć sezonu na przykład juniorami? Co prawda ŁKS Łagów zapewne by w ten sposób nie awansował ale być może zapewnił sobie utrzymanie. Na chłodno wycofanie się z rozgrywek jest jednak najsensowniejszym rozwiązaniem. Po pierwsze nie robi się krzywdy juniorom, którzy mogliby być naznaczeni piętnem wysokich porażek. Po drugie koszty transportu, hoteli, sprzętu czy też wypłat by pozostały. Być może pomniejszone, ale jednak.

– W związku z tym, że płaciliśmy nie dużo, to zagranie mniej kosztownymi ludźmi daje oszczędność rzędu 20-25 tys. miesięcznie na zespole. Jednak wszystkie inne koszta zostają. Czyli ci ludzie muszą jakoś dojechać na trening, muszą gdzieś spać. Nie było pomysłu dogrania sezonu przede wszystkim ze względu na pieniądze. Można było dograć sezon wydając X pieniędzy po czym za pół roku znowu mieć sytuację, która jest trudna finansowo. Prezes doszedł do wniosku, że nie będzie oszukiwał nikogo w stylu zobaczymy co będzie popadając później w długi. Podszedł rzetelnie do sprawy w związku z czym nie damy rady dograć sezonu – odpowiadał Ireneusz Pietrzykowski.

– Prezes robił co w jego mocy, żeby to wszystko się dobrze skończyło. Niestety się nie udało. Prawda jest taka, że było to zero-jedynkowe. Albo ŁKS Łagów zostanie na poziomie, na którym jest, czyli będzie w stanie rywalizować z najlepszymi w tej lidze albo po prostu nie przystąpi do rozgrywek. Niestety sprawdziła się ta druga wersja. Nie było tutaj dziadowania, że Łagów chciał to dogrywać juniorami. Nie jest to przyjemne, kiedy przegrywasz po 0:6. Ja tą decyzję zarządu rozumiem. Trochę czułem się jakby zmarł mi ktoś bliski, bo oprócz tego, że przez 2,5 roku pracowałem w ŁKS-ie jako dyrektor sportowy to też mam połączenia rodzinne z miastem – dodał Wojciech Śmiech.

Nikt nie chce sponsorować piłki nożnej

Niestety nie udało nam się skontaktować z przedstawicielami Probudexu, czyli dotychczasowego sponsora ŁKS-u Łagów. Szkoda, bo najlepiej by było usłyszeć u źródła o powodach zaprzestania sponsorowania kandydata do awansu na szczebel centralny. O możliwych powodach wycofania się sponsora opowiedział Wojciech Śmiech:

Do momentu mojego odejścia relacje ze sponsorem były okej. Takim momentem kryzysowym stała się wojna w Ukrainie. Wiele inwestycji związanych z przemysłem wydobywania kruszyw zostało właśnie wtedy wstrzymanych. Również ceny paliw poszły ostro do góry a wiadomo, że każda kopalnia potrafi mieć po kilkadziesiąt ciężarówek czy też koparek i tego typu sprzętów. Podejrzewam, że wraz z końcem wojny trend może się odwrócić. Zapotrzebowanie może przewyższać możliwości wydobycia. To jest oczywiście moja subiektywna ocena. Nie tylko ŁKS Łagów miał problem ze znalezieniem sponsora. Dobrym przykładem jest Industria Kielce – Mistrz Polski oraz srebrny medalista Ligi Mistrzów w piłce ręcznej. Oni też od kilku miesięcy borykają się ze znalezieniem sponsora po odejściu koncernu Łomża. Dzisiaj każdy ogląda złotówkę dwa razy bardziej niż jeszcze rok temu. 

Łagów – stacja do lepszego jutra

Wspomnieliśmy już o podejściu do sprowadzanych zawodników. Ale nie tylko wizja szybkiego rozwoju przyciągała zawodników. Były to też relacje międzyludzkie i cele sportowe, które sobie stawiano w ŁKS-ie. Na dodatek, jakby w przeciwieństwie do obecnej sytuacji, wszyscy chwalą organizację w klubie. – Jeśli chodzi o całe zaplecze, zarząd oraz sztab trenerski to nie mogę złego słowa powiedzieć. Nasza współpraca przebiegała bardzo owocnie. Ja też przychodziłem do klubu w trudnym dla siebie momencie, jednak okres, który spędziłem w Łagowie wspominam fantastycznie. Uważam, że to było najlepsze dla mnie miejsce w tamtym czasie. Jeżeli chodzi o samego trenera to dużo mi pomógł. Uważam, że dużo w tym jego zasługi gdzie teraz jestem. Osoby, które spotkałem w klubie to fantastyczni ludzie i uważam, że zrobiliśmy kawał dobrej roboty – mówił Łukasz Seweryn.

– Jeżeli chodzi o te małerzeczy dookoła to były podopinane na ostatni guzik. Od spraw logistycznych po dobrą odnowę, czy też hotel i autokar. Szukaliśmy dobrych ludzi i trafialiśmy na dobrych ludzi. Czy to jeśli chodzi o zawodników, czy to jeśli chodzi o ludzi, którzy pomagali w funkcjonowaniu klubu. Na przykład Wojtek Śmiech, który trafił do Widzewa Łódź. Niedawno jeszcze pracował w ŁKS-ie Łagów a teraz jest koordynatorem scoutingu w klubie ekstraklasy. Innym przykładem jest Kamil Gadomski, który trafił do Akademii Wisły Kraków, Małgorzata Sutowicz dostała pracę w Koronie Kielce. Mój asystent Przemek Ryński został pierwszym trenerem Korony Kielce U-17. To wszystko przykłady, że świetnie trafialiśmy z ludźmi. Po dobrej pracy w ŁKS-ie trafiali wyżej, do czegoś jeszcze lepszego. Wiadomo, że jeżeli Łagów poszedłby wyżej to być może my byśmy byli takim miejscem, do którego ludzie chętnie przychodzą na dłużej. Niestety tego już się nie dowiemy – podsumował trener Ireneusz Pietrzykowski.

***

– Chciałbym powiedzieć kilka zdań na temat ludzi, którzy byli w ŁKS-ie i jak się rozwinęli. W ciągu dwóch lat zrobiliśmy dwa transfery do ekstraklasy, które były znaczące finansowo w tamtym czasie. Już po ogłoszeniu wycofania się z rozgrywek, każdy z zawodników bez problemu znalazł nowego pracodawcę. Można powiedzieć, że finalnie każdy z nich trafił do innego klubu za lepsze pieniądze co pokazuje, jak funkcjonował ŁKS Łagów. Bazowaliśmy na zaufaniu, na dobrych relacjach, na rodzinnej atmosferze ale też na dobrej organizacji. Każdy czuł, że jest w profesjonalnym klubie. Właśnie dzięki temu mogliśmy sobie pozwolić na ruchy poniżej rynkowe. To był czynnik dobrego funkcjonowania ŁKS-u – stwierdził Wojciech Śmiech.

– Każda mała rzecz była przypilnowana, wszyscy, razem z prezesem Markiem Brudkiem i trenerem Ireneuszem Pietrzykowskim szliśmy w jednym kierunku, nie rywalizowaliśmy ze sobą tylko wspieraliśmy się w każdej małej rzeczy. Tym bardziej szkoda mi, że ta praca została niestety zaprzepaszczona. Okres w Łagowie nie tylko dla mnie był rozwijający. Również dla Kamila Gadomskiego, który trafił do Wisły Kraków czy też Małgorzaty Sutowicz, która pracuje w Koronie Kielce oraz Rafała Kwietnia, który jest trenerem w indyjskiej Kerali Blasters. Nie tylko rozwijaliśmy piłkarzy, ale również z nami rozwijali się ludzie na różnych płaszczyznach. Jestem dumny, że właśnie poprzez III ligę można trafić do dużego klubu. Chciałbym, żeby Łagów był przykładem, że w mniejszych klubach można się wypromować. Nie tylko jako piłkarz ale też na płaszczyźnie zarządczej czy też marketingowej – dodał Wojciech Śmiech.

Wieczysta Kraków – mamona jednak wygrała

Przed startem III ligi faworyt był jeden – Wieczysta Kraków. Każdy chyba zakładał, że przy takiej przewadze finansowej zespół z Krakowa zapewni sobie awans w cuglach. No i jak to w piłce bywa – pełne zaskoczenie. Oczywiście, to nie przestępstwo mieć taki handicap finansowy ale chyba zgoda, że psuje to całą zabawę z oglądania piłki nożnej. Mogło to oczywiście podciąć skrzydła innym drużynom III ligi, ale drużyna taka jak ŁKS Łagów potrafiła się przeciwstawić. Chociaż przez chwilę pozwalało to wierzyć w romantyzm futbolu. Sam przebieg rywalizacji w spotkaniu bezpośrednim dawał nadzieję na awans do II ligi. Spotkanie przegrane ale wcale nie proporcjonalnie do wkładanych funduszy w oba zespoły.

***

O aspektach rywalizacji z takimi hegemonami finansowymi opowiedział Łukasz Seweryn: – Na początku sezonu zdawaliśmy sobie sprawę, że Wieczysta będzie największym faworytem. Jednak każdy z nas wiedział, że w piłce oprócz pieniędzy grają też umiejętności, nie ujmując oczywiści nic żadnemu z zawodników Wieczystej. III liga jest specyficzną ligą i pomimo, że ktoś ma więcej pieniędzy, to niekoniecznie musi się to przekładać na wyniki sportowe, tym bardziej, że awansuje tylko jedna drużyna. Zdawaliśmy sobie sprawę, że są faworytem a mimo tego nie przyćmiło to nas. Wręcz przeciwnie. Po pierwszych meczach Wieczystej w lidze my się nakręcaliśmy pozytywnie, bo większość meczów wygrywaliśmy. Raczej nas to motywowało i chcieliśmy pokazać, że to nie pieniądze grają największą rolę. Finalnie w bezpośrednim starciu nie udało się wygrać ale z przebiegu meczu nie sądzę, że byliśmy gorsi, wręcz przeciwnie.

– Wszyscy postawili Wieczystą jako super kandydata do awansu.  Ta runda pokazała, że niekoniecznie tak powinno być. Paradoksalnie mecz z Wieczystą, który przegraliśmy 1:2 to był bardziej nasz mecz. Mieliśmy zdecydowanie więcej sytuacji na strzelenie bramki. Na pewno był niedosyt na koniec rundy. Tamten mecz pokazał, że Wieczysta nie jest zespołem z innej planety – stwierdził Ireneusz Pietrzykowski.

Podsumowaniem różnicy w finansowaniu obu klubów może być zdanie wypowiedziane przez Wojciecha Śmiecha: – Jeden zawodnik Wieczystej zarabia więcej, niż cały skumulowany skład ŁKS-u Łagów.

Co czeka ŁKS Łagów?

Klub z Łagowa wycofując się z rozgrywek został umieszczony na ostatnim miejscu w tabeli. Punkty zdobyte w rundzie jesiennej zostaną, lecz zespół zostanie zdegradowany do klasy okręgowej. W przypadku meczów w rundzie wiosennej rywale wygrają walkowerem. Czy jest szansa na ponowną odbudowę klubu i jak będzie wyglądał skład personalny?

– To nie jest kwestia bankructwa. Nie jest tak, że Łagów stał się niewypłacalny i ogłosił upadłość. Po prostu klub wycofał się z rozgrywek, bo nie miał zapewnionego finansowania na przyszły rok. Dziura budżetowa była zbyt duża, żeby sama gmina to pokryła. Oczywiście nie mam takiej wiedzy, żeby powiedzieć, że ktoś mógł zrobić coś więcej, bo nie było mnie już w klubie. Bardzo bym chciał, żeby klub się odbudował. Nie będzie to łatwe, bo obecne wyniki były efektem kilkuletniej pracy. Łagów rozpocznie od okręgówki i mam nadzieję, że w pierwszym sezonie wróci do IV ligi. Co potem? Wszystko będzie zależne od możliwości pozyskiwania sponsorów. Żyjemy w takich czasach, że ciężko coś planować na najbliższe pół roku. Trzymam kciuki aby sytuacja się na tyle zmieniła, by prezes znalazł sponsorów i ŁKS Łagów wrócił przynajmniej na poziom III ligi – stwierdził Wojciech Śmiech.

Nowych pracodawców znaleźli prawie wszyscy zawodnicy. Dwóch jeszcze nie podpisało nowych kontraktów, lecz dostali wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów – Artur Piróg oraz Łukasz Ziemnik. Obaj leczą kontuzje. Co do posady trenera: – Pomagałem prezesowi w ostatnich tygodniach domknąć sprawy organizacyjne, związane z wycofaniem drużyny z rozgrywek. Zespół w klasie okręgowej poprowadzi ktoś inny. Temat ŁKS-u Łagów niestety został zamknięty – odpowiedział Ireneusz Pietrzykowski.

Komentarze
Bajor (gość) - 1 rok temu

Ojciec dyrektor Rydzyk ma udziały w kopalni to dlaczego nie sponsoruje?Sprzeda jedno auto od bezdomnego i już jest 💸💸💸

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze