Ligowy Bigos #23: W tych trudnych czasach…


Ekstraklasa z koronawirusem w tle

27 marca 2020 Ligowy Bigos #23: W tych trudnych czasach…

Chcielibyśmy pisać dzisiaj o tym, że Piast Gliwice rozpędzony zwycięstwem nad obecnym liderem, ma nadzieję na obronę tytułu mistrzowskiego. Chcielibyśmy pisać o tym, że Korona po ostatnim zwycięstwie nad ŁKS-em ma nadzieję na pozostanie w elicie. Chcielibyśmy po prostu móc pisać typowe okołomeczowe artykuły. A to o wyczynie któregoś z piłkarzy, który w ostatniej serii gier zgarnął hattricka. A to o kontrowersjach, zaskoczeniach i wszystkim tym do czego po prostu przyzwyczaiła nas w obecnych rozgrywkach nasza ukochana PKO Ekstraklasa. Niestety, jak już wiemy, w najbliższym czasie nie będzie to możliwe…


Udostępnij na Udostępnij na

Ligowy Bigos to seria felietonów, w których skupiamy się na najważniejszych wydarzeniach minionej serii gier. Z wiadomych przyczyn, w najbliższym czasie, nie będzie to możliwe. Nadal nie wiadomo, czy obecne rozgrywki ekstraklasy zostaną dograne. Nie wiadomo, na jakiej zasadzie miałoby się to odbyć. Wiadomo tylko tyle, że w tym trudnym czasie futbol odszedł na dalszy plan. 

Co nie zmienia faktu, że piłkarze muszą cały czas pozostawać w treningu, by w każdej chwili można było wznowić rozgrywki. Cały czas głowią się również prezesi i włodarze klubu, którym z pewnością obecna sytuacja nie pozwala spać spokojnie. Podobnie jak wszystkim ludziom związanym z futbolem. 

Cięcia będą nieuniknione

Typowy klub piłkarski jest dzisiaj wielką korporacją, która zatrudnia masy ludzi. Od sprzątaczek, kucharzy, aż po trenerów i piłkarzy. W sumie zatrudnionych w typowym klubie piłkarskim jest kilkaset, a może nawet w tych większych klubach, nawet kilka tysięcy ludzi. W sytuacji, kiedy nie ma meczów, nie ma jak wygenerować pieniędzy, nie wiadomo co z pieniędzmi z praw telewizyjnych, wielu ludzi może stracić pracę ot tak. 

Nam się wydaje, że najbardziej poszkodowani będą piłkarze. Jeśli nie zgodzą się na drastyczną obniżkę pensji, pewnie ich kontrakty zostaną rozwiązane. Jednakże w dobie kryzysu warto zastanowić się, czy faktycznie będą aż tak poszkodowani, jeśli obniży się im pensje do minimum. Oczywiście w trosce o klub. O pracodawcę. O tę instytucję, z którą powinni się utożsamić. Ludzie zarabiający kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie, nagle nie zbiednieją, jeśli mieliby na jakiś czas zarabiać raptem 1/4 tego co wcześniej. 

Ekstraklasa zatrzymana. Jak pandemia koronawirusa może wpłynąć na finanse polskich klubów?

Może dzięki temu docenimy tych, którzy faktycznie grają dla przyjemności. Albo inaczej. Nie dla samej przyjemności, ale z miłości do klubu, do futbolu i swoich kibiców. Mało który najemnik z zagranicy był gwarantem wysokiego poziomu. Nie oszukujmy się. W zamian tego miał on wygodne życie i zarabiał miesięcznie pieniądze, o jakich nie śniło się szaremu człowiekowi. Natomiast nikt nie zwracał na to większej uwagi. Może po tej sytuacji oprzytomniejemy. 

Być może oprzytomnieją również młodzi piłkarze, którzy zarabiali niemałe kwoty, tak naprawdę nie zdając sobie sprawy z tego, co będzie w przyszłości. Wydawali wszystko jak leci, szastali pieniędzmi na prawo i lewo, i za jakiś czas mogą być bez grosza. Nie pomyśleli o tym, by stworzyć tzw. poduszkę finansową. I kto wie, co będzie w przyszłości. Zresztą to nie musi być kryzys. Równie dobrze może to być jakaś kontuzja, która wykluczy jakiegoś 21-latka z prawdziwego futbolu. Pisaliśmy o tym w naszym opowiadaniu science fiction. Tekst ten można znaleźć, klikając TUTAJ.

Piękną inicjatywą wykazał się Śląsk Wrocław, którego piłkarze oraz sztab szkoleniowy jako pierwsi zgodzili się na drastyczną obniżkę pensji. Oczywiście znajdą się tacy, którzy będą wypominać, że to wyłącznie zagranie PR-owe, że tak naprawdę piłkarze są niezadowoleni. Z drugiej strony takie coś z pewnością ten PR wyłącznie poprawi. A i samemu klubowi pozwoli odetchnąć z ulgą podczas tego kryzysu. 

Sportowcy dają przykład

Żeby nie było tak ponuro, warto tutaj wspomnieć o nieco lepszej stronie obecnej sytuacji. Każdy z nas, z pewnością, chciałby, aby ta pandemia się już skończyła. Abyśmy ze spokojem mogli, już nie tylko delektować się piłkarskimi emocjami, ale przynajmniej bez większego ryzyka mogli spotkać się na zewnątrz ze znajomymi. Żebyśmy mogli wrócić do normalności, za którą dzisiaj okropnie tęsknimy. 

My też zostajemy w domach!

Jest taka grupa zawodowa, która ma pewien dar przekonywania. Jeśli nawet rodzice nie potrafią przemówić dziecku do rozsądku, by to pozostało w tym trudnym czasie w domu, ci ludzie za sprawą np. mediów społecznościowych potrafią zdziałać cuda. 

Mowa rzecz jasna o sportowcach, a w tym o piłkarzach, czyli idolach młodych, ale nie tylko młodych, ludzi. Jeśli czołowy piłkarz ukochanej Legii Warszawa zachęca do propagowania akcji „zostań w domu”, to z pewnością jej sympatykowi wówczas jest raźniej. Kibic wówczas może utożsamić się ze swoim ulubieńcem. A to, jakby powiedzieli młodzi ludzie, plus dziesięć „do fajności”. 

Gwiazdy PKO Ekstraklasy zachęcają do tego, by nie wychodzić z domu, unikać skupisk ludzi, by częściej myć ręce. A to naprawdę bardzo ważne. Siła przebicia piłkarzy jest jedyna w swoim rodzaju. 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze