Redakcja

Liga Europy: Liverpool w dobrej sytuacji, Sevilla krok bliżej do obrony tytułu


7 kwietnia 2016 Liga Europy: Liverpool w dobrej sytuacji, Sevilla krok bliżej do obrony tytułu

Za nami wieczór pełen emocji i piłki na najwyższym poziomie. Ćwierćfinały Ligi Europy nie zawiodły, w każdym padły minimum dwie bramki. Pora przyzwyczaić się do tego, że czwartki obfitują w tak samo dobry futbol, co poprzedzające je wieczory w Lidze Mistrzów. Co działo się w tej serii spotkań?


Udostępnij na Udostępnij na

1) Borussia Dormund – FC Liverpool 1:1

Borussia Dortmund tylko zremisowała w domowym spotkaniu z Liverpoolem. Jurgen Klopp wrócił więc w dobrym stylu na stadion, gdzie przez siedem lat wykonał znakomitą pracę. Jego podopieczni rozegrali bardzo dobre zawody, prezentowali się zupełnie inaczej niż kilka tygodni temu gracze Tottenhamu. „The Reds” zagrali bardzo konsekwentnie w defensywie i piłkarze z Niemiec mieli duże problemy ze stwarzaniem sytuacji.

https://vine.co/v/iIt3aMXzpQ5

W pierwszej połowie mógł zaimponować zwłaszcza duet Mamadou Sakho – Dejan Lovren, którzy byli nie do przejścia i konsekwentnie blokowali atakujących BVB przed dostępem do własnej bramki. W drugiej połowie szybko wyrównał Mats Hummels, który po przerwie odżył i zagrał niczym profesor – odbierał, rozgrywał, główkował i dzięki temu został najlepszym piłkarzem drugiej odsłony. Klopp na dobrze sobie znanym Signal Iduna Park wywalczył bramkowy remis, co w europejskich pucharach jest bardzo dobrą zaliczką przed rewanżem na Anfield.

https://vine.co/v/iIFKFpXBnhd

2) Villarreal – Sparta Praga 2:1

Mecz Villarreal ze Spartą to dwa piłkarskie spojrzenia – polot i finezja kontra zaangażowanie i fizyczność. W obu przypadkach – przesadzone. Sparta sporo faulowała, nie popisywał się sędzia, który mógł pokazać przynajmniej trzy żółte kartki więcej dla prażan, mógł też pokusić się o podyktowanie jedenastki. Najjaśniejszą postacią Sparty zdecydowanie był David Bicik, który prócz bramek Bakambu wyczyniał cuda-niewidy. Villarreal zaś mógł dzisiaj rozstrzygnąć wszystko, ale postanowił zabawiać się w bardzo przesadzone, finezyjne akcje. Gdyby w kilku sytuacjach Suarez i spółka zdecydowali się na strzały, nie musielibyśmy oglądać rewanżu.

Najjaśniejsza postać – oczywiście Bakambu, który jest pierwszym piłkarzem od czasów Falcao, który w jednym sezonie LE strzelił po dwie bramki w trzech meczach. Dzisiaj zarówno rozpoczął, jak i zakończył strzelanie. Ponadto Francuz ma świetną statystykę domową – w pięciu spotkaniach trafił już sześciokrotnie. Rewanż to pozycja obowiązkowa. Villarreal był dzisiaj lepszy, ale dzięki bramce Brabeca Sparta wyjeżdża z Hiszpanii z wynikiem dającym nadzieję na awans. Czesi w domu nie przegrywają – w LE dwa remisy i trzy wygrane, w lidze jedenaście meczów, jedenaście zwycięstw. Problemem mogą być przymusowe pauzy – z powodu kartek nie zagrają Costa Nhamoinesu i strzelec bramki, Jakub Brabec. Nie wiadomo, co z Mario Holekiem, który w 28. minucie z powodu kontuzji musiał opuścić boisko. W Pradze na pewno będzie się działo wiele.

https://twitter.com/natmatorganic/status/718183209956192257

3) Sporting Braga – Szachtar Donieck 1:2

W najmniej medialnym ze spotkań Szachtar Donieck wywalczył bardzo przyzwoitą zaliczkę przed domowym rewanżem. Mimo optycznej przewagi gospodarzy piłkarze Mircei Lucescu kontrolowali przebieg gry i czekali na dogodne okazje. Pierwszą wykorzystał chyba najlepszy na boisku Jarosław Rakicki. Ukraiński stoper oprócz zdobytej bramki kilkukrotnie powstrzymywał Bragę przed bardzo groźnymi sytuacjami strzeleckimi. Gdy wynik podwyższył Facundo Ferreira, Portugalczycy przez moment wyglądali na zupełnie zrezygnowanych. Przetrzymali jednak huragan i za sprawą Wilsona Eduardo dali sobie promyk nadziei przed rewanżem. Zadanie będzie jednak szalenie trudne, Szachtar musiałby przegrać różnicą dwóch bramek lub dać sobie wbić minimum trzy.

https://youtu.be/j8MBFV-ewxM

4) Athletic Bilbao – Sevilla FC 1:2

Intensywność. To słowo najlepiej oddaje to, co mogliśmy oglądać w dzisiejszym meczu w Bilbao. Athletic przegrał 1:2 z Sevillą i biorąc pod uwagę, jak mocna jest drużyna Unaia Emery’ego na własnym stadionie, może powoli żegnać się z rozgrywkami Ligi Europy. Spotkanie na San Mames było jak rollercoaster. Raz atakowali jedni, raz drudzy. Zorganizowane defensywy obu drużyn dobrze broniły dostępu do własnej bramki i sytuacji mieliśmy, zwłaszcza w pierwszej połowie, jak na lekarstwo. Drugą połowę z wysokiego C rozpoczęli gospodarze. Gola dającego Baskom prowadzenie strzelił Aritz Aduriz. „Lwy” próbowały dorwać zranioną ofiarę, jednak Sevilla przetrwała szturm rywali. Odbić się od dna pomógł piłkarzom z Andaluzji kapitan Athleticu – Iker Muniain. To po jego błędzie padło wyrównanie. Athletic nie potrafił otrząsnąć się po stracie bramki, co wykorzystał Vicente Iborra, który po składnej kontrze swojej drużyny ustalił wynik na 1:2.

Niestety po raz kolejny bardzo słabe zawody rozegrał Grzegorz Krychowiak. Reprezentant Polski bardzo źle wszedł w mecz. Często był spóźniony, niedokładnie podawał, tracił piłki. Zdecydowanie lepiej niż „Krycha” zaprezentował się jego kolega ze środka pola – N’zonzi, który był dziś jednym z najlepszych piłkarzy na boisku.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze