Legia wraca na fotel lidera


Legia Warszawa pokonała 1:0 Wartę Poznań

9 października 2022 Legia wraca na fotel lidera
Dawid Szafraniak

W meczu 12. kolejki PKO Ekstraklasy Legia Warszawa podjęła na własnym boisku Wartę Poznań. Drużynie Kosty Runjaicia udało pokonać się przyjezdnych 1:0. Gola na wagę zwycięstwa strzelił Maciej Rosołek. Jakie wnioski można wyciągnąć po tym meczu?


Udostępnij na Udostępnij na

Legia Warszawa wróciła na pozycję lidera tabeli PKO Ekstraklasy po wygranej 1:0 z Wartą Poznań. Warszawiacy rozegrali solidny mecz i wywiązali się z tego zadania, bo choć po tabeli tego nie widać, mecze z Wartą są naprawdę wymagające i trudne.

„Poznański tydzień” zakończony pomyślnie

– Tak naprawdę ten poznański tydzień zakończy się dobrze tylko wtedy, gdy wygramy z Wartą. W sobotę zdobyliśmy cenny punkt w spotkaniu z Lechem. Warta jest najlepszą drużyną, jeśli chodzi o mecze wyjazdowe, bardzo dobrze radzi sobie w delegacji. Rywale wygrali cztery takie spotkania, jedno zremisowali i jedno przegrali. Tracą również mało bramek. Udało nam się odrobić zadanie domowe. Większość spotkań na własnym stadionie wygraliśmy, ale chcemy więcej. Mieliśmy też mecze, które musieliśmy wygrać. W sobotę również musimy zdobyć trzy punkty. Warta gra regularnie i stabilnie. Dobrze prezentuje się na boisku, jest dobrze zorganizowana – szczególnie w defensywie. Mają swój styl i są groźni dla przeciwnika w kontratakach. Pokazali także, że potrafią wysoko pressować już na połowie rywala – tak przed meczem o Warcie wypowiadał się Kosta Runjaić.

Legia po zamkniętym meczu z Lechem przy Bułgarskiej wyszła na Wartę i zdobyła cenne trzy punkty. Chociaż można powiedzieć, że warciarze na własne życzenie nie zdobyli w tym spotkaniu punktu, bo do swoich okazji dochodzili w miarę regularnie. Dużo zamieszania z przodu robili Szmyt ze Szczepańskim.

Pierwszą połowę legioniści zagrali lepiej. Zmusili Wartę do przesuwania i częściej utrzymywali się przy piłce, a gdy już goście byli w posiadaniu futbolówki, na ogół było to rozgrywanie z dala od bramki strzeżonej przez Kacpra Tobiasza. Zdarzały się jednak raz na jakiś czas momenty dekoncentracji, w których „Zieloni”, najczęściej podaniem górą z bocznej strefy boiska, uruchamiali ofensywę.

W drugiej odsłonie spotkania, mimo że Legia Warszawa ponownie częściej utrzymywała się przy  piłce, nie miała już takiej kontroli jak wcześniej. Ekipa Dawida Szulczka wpuściła „Wojskowych” na swoją połowę, aby odbierać im piłkę i wychodzić z kontrami, co czasami się udawało.

Na pewno Kostę Runjaicia mogą niepokoić niepotrzebnie złapane żółte kartki. Dla przykładu Ernest Muci otrzymał napomnienie po wślizgu w okolicach pola karnego Warty. Byłoby to zrozumiałe, gdyby istniało zagrożenie kontrataku. Nic takiego jednak miejsca nie miało, a Albańczyk ominięty w prosty sposób nieprzepisowo zatrzymał rywala, co musiało się w tym przypadku zakończyć kartką. Nie do końca potrzebna była też kartka Slisza, ale tutaj Polaka można z niej w jakimś stopniu rozgrzeszyć.

Warta Poznań, jak podkreślił na pomeczowej konferencji prasowej Dawid Szulczek, po raz kolejny w tym sezonie przegrała jedną bramką z drużyną z czołówki. Najpierw Raków, Pogoń i Lech, a teraz Legia pokonała poznaniaków jedną bramką.

Nierówny Ivanov

Warta jest drużyną, o której można powiedzieć, że jest dobrze zorganizowana. Jednak o tym, że wszyscy piłkarze są w równej formie – już nie. O ile na przykład Kajetan Szmyt mógł się w tym spotkaniu podobać, bo napędzał ataki Warty, o tyle na przykład Robert Ivanov już nie.

Fin po poprzednim sezonie był łączony z największymi polskimi klubami. W końcu jeśli ściągasz uznanego ligowca, to z pewnego poziomu raczej nie spadnie. Fin był liderem defensywy Warty w zeszłych rozgrywkach. Ivanov jednak pozostał w Warcie i już nie prezentuje się tak dobrze, chociaż wiadomo, że nie można winy ograniczać do jego osoby. Stoper poznaniaków nie wykonuje już jednak wielu rzeczy na takim poziomie, na jakim robił to wcześniej.

Ivanov w tym spotkaniu mógł przykładowo porządniej wyprowadzać piłkę, bo długo zbierał się do niektórych podań, przez co spowalniał akcje Warty, a to w meczu z jakąkolwiek drużyną na poziomie Legii zdecydowanie zmniejsza szanse na powodzenie ataku. Parę razy zagrał też niecelnie w prostych sytuacjach, co kończyło się odwetem „Wojskowych”.

Legia Warszawa – kto zasługuje na pochwałę?

Pozwolimy sobie zacząć od piłkarzy Legii. Małego plusa trzeba dostawić przy nazwisku Kacpra Tobiasza, choć dużo roboty nie miał, to z tej, która została mu powierzona, wywiązał się dobrze. Parę razy próbował też uruchomić swoich napastników szybkim podaniem, co warto pochwalić. Do tego jeszcze kolejne czyste konto.

Nie wiem. Praktycznie jest gotowy na już, niemniej wprowadzanie go do drużyny to proces… Fragment wypowiedzi Runjaicia o Kramerze

Dobre zawody w sobotę rozegrał też Maciej Rosołek. Ostatecznie to jego bramka dała drużynie trzy punkty, a sam napastnik był oprócz tego aktywny i pokazywał się do rozegrania. Tworzył zagrożenie i dobrze współpracował z Pawłem Wszołkiem. Tak o nim po meczu na konferencji prasowej wypowiadał się Kosta Runjiać:

Jestem bardzo szczęśliwy z występu Maćka. Mieliśmy taką presję w ciągu tygodnia, na kogo postawić. Oczekiwałem od zespołu lepszej gry, zdobywania bramek i chciałem, żeby większa liczba zawodników poczuła się do tego, żeby te bramki zdobywać. W wykonaniu Maćka był to bardzo solidny mecz. Bardzo dobrze prezentował się na treningach w ostatnim tygodniu i z tego powodu otrzymał miejsce w podstawowym składzie.

Zdecydowanie na plusa zasługuje też Paweł Wszołek, który robił z przodu bardzo dużo wiatru. Był aktywny, zabrakło w jego występie wkładu w bramkę. Ogólnie wielu piłkarzy Legii zasługuje dzisiaj na pochwałę, bo choć nie zdominowali rywala, to był to naprawdę wymagający mecz.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze