Legia w końcu zachwyciła


Legia pokonuje Jagiellonię 5:2 w fenomenalnym spotkaniu. W końcu widać sznyt Runjaicia

30 października 2022 Legia w końcu zachwyciła
Mateusz Kostrzewa / Legia.com

W 15. kolejce PKO BP Ekstraklasy oglądaliśmy naprawdę świetne meczycho. Z resztą nie jedno, ale my skupimy się na spotkaniu, które odbyło się w Białymstoku. Legia rozbiła Jagiellonię Macieja Stolarczyka aż 5:2. Takiej ekipy z Warszawy w tym sezonie jeszcze nie widzieliśmy. Drużyna Runjaicia w końcu pokazała ładny futbol, uzyskując jednocześnie dobry wynik.


Udostępnij na Udostępnij na

Legia Warszawa w obecnych rozgrywkach przyzwyczaiła nas do tego, że wygrywa w mało efektowny sposób. Mecze drużyny niemieckiego trenera często były zwyczajnie przepychane. Legia obejmowała prowadzenie jedną bramką i broniła się przed atakami rywala.

Ostatnio natomiast się coś u „Wojskowych” zmieniło. Zaczęli grać ładniej, ale wtedy z kolei brakowało wyników. Porażka z Wisłą w Płocku, potem wygrana w Pucharze Polski w drugim spotkaniu z „Nafciarzami” czy remis z Pogonią u siebie. Tak więc Legia grająca w końcu ładniejszą dla oka piłkę, potrafiąca nawet stłamsić rywala w dwóch meczach ligowych zdobyła jeden punkt. Mecz z Jagiellonią był za to i wygrany, i w świetnym stylu.

Koncert Josue, świetny Mladenović

Osoby, które nie oglądały meczów Legii w tym sezonie, czasami zarzucały Josue nikły wkład w grę Legii w tym sezonie. Portugalczyk przed spotkaniem z Jagiellonią miał na swoim koncie trzynaście meczów w lidze, w których zdobył dwie bramki i zaliczył dwie asysty. Co prawda nie jest to wynik, który dawałby ci szansę na byciem jednym z najlepszych zawodników w całej ekstraklasie, ale w przypadku Josue jest inaczej.

Personalnie ten mecz w moim wykonaniu był fantastyczny. Jestem szczęśliwy z wywalczenia trzech punktów i dobrej postawy drużyny. Najważniejsze jest zwycięstwo. Dla mnie to szczęśliwy dzień! Josue po meczu z Jagiellonią

Chociaż, jak już przed chwilą napisaliśmy, były reprezentant Portugalii nie miał wybitnych liczb, jego wkład w grę Legii był i jest nieoceniony. Nawet gdy nie notował asyst, ani bramek, brał udział w kluczowych akcjach. Czy to odbiór piłki, zagranie otwierające wiele możliwości graczowi, który asystował, czy po prostu zagrania, które dodawały akcji tempa. Portugalczyk jest reżyserem gry Legii. W meczu z Jagiellonią Josue prawdopodobnie ukradł tytuł gracza kolejki Kowalczykowi, również popisując się hat-trickiem. Dla gracza Legii jest to pierwsze takie osiągnięcie w karierze.

Świetnie w tym sezonie wygląda również Filip Mladenović. Serb ma na swoim koncie pięć bramek i pięć asyst, co czyni go najlepszym strzelcem warszawskiej Legii. Trzydziestojednolatek znowu jest kluczowym ogniwem w drużynie ze stolicy. Po słabych zeszłych rozgrywkach wrócił do formy z sezonu 2020/2021, kiedy to po drugiej stronie biegał Juranović, a Legia stała wahadłami.

Wczoraj reprezentant Serbii dołożył bramkę i asystę. Do tego oczywiście cały czas napędza akcje swojej ekipy. „Mladen” wygrywa masę pojedynków na swojej stronie. Notuje też 79% celnych podań, dodatkowo zalicza średnio 2 strzały na mecz.

Swoje w tym sezonie, jeśli chodzi o grę ofensywną Legii, dokłada Paweł Wszołek, który wczoraj dopisał na swoim koncie dwie asysty. W tej kampanii jego dorobek liczy łącznie już cztery asysty oraz trzy bramki. Prawy wahadłowy Legii dorzucił wczoraj asystę do Josue, chociaż Polak nie musiał się zbytnio w tej sytuacji wysilać. Chwilę później podawał do wbiegającego w pole karne Mladenovicia, który wyprowadził „Wojskowych” na prowadzenie.

Niech Rosołek nadal gra

Maciej Rosołek dał w meczu z Jagiellonią kilka argumentów Koście Runjaiciowi, aby nie siadać więcej na ławce. Cztery mecze z rzędu 21-latek rozpoczynał w wyjściowej jedenastce i nie zanosi się na to, żeby miało się to zmienić. Co prawda Rosołek w ogóle nie dostarcza liczb – w tym sezonie ma tylko jedną bramkę, strzeloną Warcie Poznań. Był to gol strzelony w nieoczywistej sytuacji i w piękny sposób.

Jednak, pomimo braku goli i asyst, Rosołek prezentuje się naprawdę dobrze. W rywalizacji z „Dumą Podlasia” stwarzał zagrożenie, chociażby uderzając w słupek po strzale z dystansu, czy miał nieoceniony wkład przy bramce na 2:1. Świetnie zachował się w środku boiska, wyprowadzając w pole graczy „Jagi”, a następnie znakomicie dograł do Pawła Wszołka, który w polu karnym odnalazł Mladenovicia.

 – Maciej Rosołek strzelił pięknego gola, jestem z niego bardzo dumny. Mieliśmy od początku tygodnia dylemat, na kogo ostatecznie postawić. Chciałem, żeby zespół poczuł presję i odpowiedzialność za strzelanie goli. Maciek wywiązał się ze swojego zadania bardzo dobrze. Zwróćmy uwagę, że zagraliśmy dzisiaj czterema młodymi piłkarzami w składzie. W wyjściowej jedenastce znaleźli się: Kacper Tobiasz, Maik Nawrocki, Ernest Muci i Maciej Rosołek. Każdy z nich musi robić progres i pracować, aby wskoczyć na jeszcze wyższy poziom. – Kosta Runjaić na temat Macieja Rosołka po meczu z Wartą Poznań.

Nie jest to jednak pierwszy dobry występ Rosołka. Zresztą jest to oczywiste, bo inaczej nie dostawałby szansy w każdym meczu sezonu pomimo niestrzelania bramek. Runjaić wychodzi z założenia, że przy takiej grze prędzej czy później jakieś liczby młody gracz zacznie notować.

Legia idzie po myśli Runjaicia

– Po straconej szybko bramce wróciliśmy na dobre tory. Cieszę się z tak szybkiej reakcji zespołu. Mieliśmy wiele sytuacji, większe posiadanie piłki, tworzyliśmy sytuacje. Zagraliśmy w taki sposób, jaki sobie zakładaliśmy. O to nam chodziło. Pierwsze zwycięstwo od 2016 roku, pierwszy hat-trick Josue w karierze, chapeau bas! Jestem szczęśliwy ze zwycięstwa, ale nie podoba mi się sposób, w jaki traciliśmy bramki. Oczekuję lepszej gry w obronie. Musimy nad tym pracować – powiedział Runjaić na konferencji prasowej po spotkaniu.

Tak, to jest wypowiedź trenera po wygranym na wyjeździe meczu 5:2. Mało tego, z drużyną, która na wcześniejsze dziesięć spotkań ligowych przegrała jedno. Jeśli chcielibyśmy wymieniać jeszcze, warto też napisać, że Legia z „Jagą” w Białymstoku nie wygrała dziewięciu kolejnych spotkań. Po świetnym meczu Niemiec dawał jednak znać, że Legia powinna grać lepiej w obronie.

– Cieszę się, że mamy w zespole Carlitosa. Nic złego się z nim nie dzieje. Nie chcę w tym momencie oceniać żadnego zawodnika. Zrobię to po 17. i 34. kolejce. Nie patrzmy na formę piłkarzy tylko ze względu na dzisiejszy rezultat. Cieszy mnie to, że Blaz Kramer z meczu na mecz prezentuje się coraz lepiej. Dobre spotkanie ma za sobą Bartosz Kapustka. Bartosz Slisz w końcu osiągnął optymalny poziom. Cieszy mnie forma tych zawodników – tak z kolei wypowiadał się trener „Wojskowych” po remisie z Pogonią Szczecin.

No i Carlitos pokazał wczoraj, że już czuje się lepiej. Chociaż jak do tej pory ma na swoim koncie zaledwie jedną bramkę, i to strzeloną 26 sierpnia, dał powody do umiarkowanego optymizmu. Wczoraj prezentował się nieźle, zanotował również dwie asysty – pierwszą przy bramce Josue na 3:1, kiedy gracze wspólnie rozmontowali defensywę drużyny Macieja Stolarczyka trzema podaniami. Drugą zaraz na początku drugiej połowy, dośrodkowując na głowę Maika Nawrockiego. Hiszpan nie bał się wchodzić w dryblingi, zabrakło mu jednak tej pazerności, jaką powinien cechować się napastnik.

Mecz sezonu?

Całkiem możliwe, że właśnie takowym będzie to spotkanie, chociaż innych nie brakuje. W spotkaniu Jagiellonii z Legią było prawie wszystko. Siedem bramek, nieuznany gol, karny odwołany po konsultacji z VAR-em, masa obitych prętów, niewykorzystane okazje, jak chociażby ta Imaza z paru metrów do pustej bramki, czy dobre parady bramkarzy.

I tak można by wyliczać, bo przecież mieliśmy jeszcze na przykład hat-tricka. Jeśli ktoś chciałby się przyczepić, to brakowało czerwonych kartek. Pamiętajmy jeszcze, że w pierwszej połowie mieliśmy blisko ośmiominutową przerwę spowodowaną słabą widocznością na boisku.

Dynamika tego meczu też nie pozwalała oderwać wzroku od ekranu. Gdybyśmy cofnęli się o 14 sekund przy bramce na 5:1 dla Legii, zobaczylibyśmy Jagiellonię z piłką w okolicach pola karnego Kacpra Tobiasza. Mecz był naprawdę świetny do oglądania i absolutnie nikt nie będzie żałował, że w sobotę wybrał akurat to spotkanie.

W końcówce mieliśmy jeszcze przecież sytuacje dla Jagielloni. Chociaż białostocczanie już zdawali sobie sprawę z tego, że poniosą porażkę, nie dawali legionistom spokoju. Pod koniec meczu mieli kilka okazji, a w 94. minucie nawet dwukrotnie w jednej akcji obijali bramkę.

Jest jeszcze paru kandydatów do miana meczu sezonu. Dla przykładu Górnik Zabrze – Piast Gliwice 3:3, kiedy bramka dla Górnika padła w 99. minucie. Legia – Górnik, choć bramek dużo mniej, bo cztery – to spotkanie również było naprawdę świetne. Mecz Pogoni ze Stalą Mielec czy nawet z Miedzią Legnica. Było już w tym sezonie naprawdę wiele świetnych potyczek, a do nich z pewnością należy spotkanie Jagiellonii z Legią.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze