Legia musi wygrać. Stawka jest wysoka


Drużynie ze stolicy powinno bardzo zależeć na podniesieniu Pucharu Polski

2 maja 2023 Legia musi wygrać. Stawka jest wysoka
Zbigniew Harazim / zbyszkofoto.pl

Legia Warszawa zmierzy się z Rakowem Częstochowa w finale Pucharu Polski. Warszawiacy pokpili odrabianie strat w lidze, dzięki czemu za chwilę będziemy mogli koronować Raków. Dlatego też Legia musi być od częstochowian lepsza na jednym polu – w Pucharze Polski. Jest jednak jeszcze wiele innych powodów, dla których Legii ten mecz wypada wygrać.


Udostępnij na Udostępnij na

Rewanż

Jak już napisaliśmy, Legia Warszawa kompletnie pokpiła sprawę w lidze. Przecież po zwycięstwie w wielkim stylu na swoim stadionie z Rakowem warszawiacy przywrócili nadzieje na emocje w wyścigu po tytuł. Zmniejszyli wtedy dystans do lidera do sześciu punktów, co było naprawdę realne do odrobienia, chociaż Legia musiałaby się napocić. Z drugiej strony, skoro ograła w tak świetny sposób Raków, to czemu miałaby nie wygrywać kolejnych spotkań? Jednak „Wojskowi” nie byli w stanie kontynuować dobrej formy i później zaliczyli remisy z Miedzią Legnica oraz Lechem i porażkę z Wartą.

Ponadto wygrana Pucharu Polski oznaczałaby przełamanie passy Rakowa, który dwa razy z rzędu sięgał po to trofeum. Rok temu pokonał Lecha Poznań, a w 2021 roku Arkę Gdynia. Dodatkowo „Wojskowi” mogliby też pokrzyżować plany Marka Papszuna i całego Rakowa na zdobycie dubletu, w dodatku w ostatnich chwilach pracy Papszuna w Częstochowie. A jak wiemy, w piłce nożnej kibice bardzo lubią działać na złość przeciwnikom.

– Przed takim meczem piłkarzy nie trzeba motywować. Bardziej od liczby słów powinno się zastanowić nad ich doborem. Nie uważam, że powinniśmy zmieniać swoją rutynę. Przez ten prawie rok bardzo dobrze się poznaliśmy. Wiemy, jak mamy funkcjonować, a zawodnicy wiedzą, czego można się po nas spodziewać. Pokażemy się z najlepszej strony. Wielokrotnie pokazywaliśmy, jaki drzemie w nas potencjał. Po rywalizacji z Wisłą Płock skupiliśmy się przede wszystkim na regeneracji. Elementy taktyczne zeszły na dalszy plan, ale wydaje mi się, że jest to standardowa praktyka – mówił Runjaic.

Powrót na tron

Choć Legia to najbardziej utytułowany klub w historii Pucharu Polski, to dawno go nie wygrała. Warszawiacy mają na swoim koncie aż 19 tytułów, ale ostatni zdobyli w 2018 roku, a więc już pięć lat temu. A jak pokazuje Raków, można całkiem skutecznie łączyć sukcesy na płaszczyźnie ligowej z sukcesami w Pucharze Polski, a Legia ma przecież większy budżet, aby móc to robić.

Wszyscy też wiemy, jak zły w wykonaniu Legii był miniony sezon i choć wydaje się, że udało się zmazać plamę, bo chociażby frekwencja na stadionie przy Łazienkowskiej jest dobra, to wypadałoby dołożyć jeszcze jakieś trofeum. Wiadomo już niemal na 100%, że Legia tytułu mistrza Polski nie zdobędzie, można by jednak dołożyć Puchar Polski. W końcu to też, obok miejsca na podium, był cel na ten sezon. Pamiętajmy również, że legioniści nie zdobyli trofeum od 2021 roku, więc posuchę wypadałoby zakończyć. Jeśli „Wojskowi” nie wygrają z Rakowem, to na kolejną okazję na jakikolwiek puchar poczekają do lipca, czyli do Superpucharu Polski. Nie jest to jednak tak prestiżowe spotkanie.

– Tak jak powiedział Josue – walczyliśmy ciężko, czasem potrzebowaliśmy szczęścia, ale finalnie już jutro zmierzą się ze sobą najlepsze drużyny w Polsce. Nastawienie drużyny jest bardzo dobre. Wiemy, o co gramy. Zawodnicy są zaznajomieni z historią tych rozgrywek. Każdy wie, ile razy wznosiliśmy to trofeum do góry. Jesteśmy podekscytowani, bo jutro będziemy mogli grać przy ogromnej rzeszy naszych kibiców. Cieszymy się, że nasi fani będą chcieli poprowadzić nas do zwycięstwa.

Z Rakowem rozegraliśmy dwa mecze. W rundzie wiosennej ponieśliśmy zasłużoną porażkę, być może wynik był nieco zbyt wysoki. W kwietniu to my natomiast mogliśmy cieszyć się z trzech punktów po świetnym spotkaniu i zdominowaniu częstochowian. Po złym poprzednim sezonie teraz staramy się zrehabilitować. Uczynimy wszystko, aby jutro triumfować. Pozytywną energię wyczuwam na każdym kroku. Nie patrzę na nastawienie zawodników Rakowa. Mamy swoją robotę, którą chcemy wykonać jak najlepiej – mówił przed finałową rywalizacją Kosta Runjaic.

Swój teren

Oczywiście, że żadna z drużyn nie gra na swoim stadionie, jednak mecz odbywa się w Warszawie, co może być przewagą Legii. Choć trybuna dla kibiców Rakowa będzie zapełniona, to fanów po tej teoretycznie neutralnej stronie na pewno dużo więcej będą mieli legioniści. I trudno się dziwić, jeżeli jedni są z oddalonej blisko 220 kilometrów od Warszawy Częstochowy, a drudzy mogą pójść na stadion pieszo.

Wiem, czego mogę spodziewać się po naszych fanach. Czekamy na ten mecz. Wiem, co nasi kibice potrafią zrobić przy Łazienkowskiej. Świetnie będzie zaprezentować się przed takimi kibicami.Bartosz Kapustka przed meczem

– To jest finał Pucharu Polski. Ciężko pracowaliśmy, rozegraliśmy trudne mecze, aby znaleźć się w tym miejscu, na tym stadionie, przed naszymi fanami. To zasługa nie tylko nas, piłkarzy, ale też całego sztabu, kibiców i wszystkich ludzi związanych z Legią. Cała drużyna czuje się wspaniale. To tylko jeden mecz, w którym wszystko może się wydarzyć. Damy z siebie wszystko, a szanse na pewno są wyrównane – tak natomiast mówił przed meczem lider warszawskiej drużyny – Josue.

Pieniądze

Zwycięzca Pucharu Polski zgarnie pięć milionów złotych, natomiast finalista tylko 760 tysięcy złotych. Jest to bardzo duży rozstrzał, więc Legii wypada ten mecz wygrać również ze względu na finanse. Wszyscy wiemy, jak wyglądało poprzednie okienko transferowe stołecznej ekipy i nie powinna ona dopuścić do powtórzenia takiej sytuacji. Pięć milionów złotych to niemal milion i 100 tysięcy euro, a za to można kupić piłkarza, który ma umiejętności pozwalające na stanie się gwiazdą ligi. Można też sprowadzić kilku solidnych zawodników do walki o miejsce w składzie bez zaniżania jego poziomu. Natomiast za 760 tysięcy złotych, czyli niespełna 170 tysięcy euro, trudno byłoby znaleźć bardzo wartościowego gracza, choć jest to wykonalne.

Takie możliwości transferowe byłyby dla Legii naprawdę istotne, ponieważ ten klub będzie musiał walczyć w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy i to nie ze ścieżki mistrzowskiej. Istnieje więc spora szansa na trafienie na jednym z etapów na bardzo mocną drużynę. A żeby taką ekipę pokonać i zagrać w fazie grupowej, wzmocnienia są potrzebne. Te pieniądze nie muszą jednak zostać w pełni wykorzystane na transfery, w końcu w Warszawie jest pewien pan, który jeszcze nie przedłużył kontraktu, a wszyscy w stolicy chcieliby, aby to zrobił.

– Jeżeli jutro wygramy, to będę szczęśliwy. Po porażce będę wściekły. Nie będzie to jednak miało wpływu na moje pozostanie bądź odejście z Legii. Tę decyzję podejmę z rodziną. Nie zaprzątam sobie głowy żadnymi plotkami. Jestem skoncentrowany razem z drużyną. Myślimy tylko o finale. Wiemy, że większość kibiców będzie po naszej stronie. To mnie napędza do działania. W Polsce taka atmosfera i taki doping możliwy jest tylko w Legii Warszawa. Lepiej żebyśmy jutro wygrali, bo bardzo nie lubię przegrywać – stwierdził Josue.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze