Efektywność nad efektownością. Legia w trzech meczach zanotowała komplet zwycięstw


Podopieczni Aleksandara Vukovicia całkiem dobrze weszli w obecny sezon

26 sierpnia 2020 Efektywność nad efektownością. Legia w trzech meczach zanotowała komplet zwycięstw
Rafał Oleksiewicz / PressFocus

Co roku Legii zdarzało się zaliczać falstart na samym początku sezonu. Obecnie jednak Legia to zupełnie inna ekipa. Spokojna, kiedy nie trzeba zbytnio nie szarżująca i przede wszystkim głodna kolejnych zwycięstw. Na ten moment w trzech oficjalnych meczach – mistrz Polski odniósł trzy zwycięstwa. Aleksandar Vuković ma pomysł na tę drużynę i nie da się nie odnieść wrażenia, że tę ideę realizuje.


Udostępnij na Udostępnij na

Nie można powiedzieć, że Legia w ostatnich dwóch spotkaniach grała efektownie. Grała za to efektywnie. W meczu przeciwko mistrzowi Irlandii Płn. legioniści nie mieli ochoty zbytnio się otworzyć. Próbowali konstruować ataki pozycyjne, ale z reguły czynili to bardzo wolno. Być może presja wyniku i – bądź co bądź – stres związany z tym, że nie będzie meczu rewanżowego spowodowały, że warszawianie chcieli ten mecz wygrać, ale bez niepotrzebnego ryzyka. 

Legia zdominowała przez znaczną część meczu swojego rywala, ale nie potrafiła tego udokumentować zdobyciem gola. Dopiero w 80. minucie za sprawą trafienia Jose Kanté mistrzowie Polski mogli cieszyć się z objęcia prowadzenia, którego już ostatecznie nie oddali. Chociaż trzeba też przyznać, że w ostatnich minutach meczu okazję do wykazania się miał Artur Boruc, który kilka dni wcześniej w Bełchatowie nie miał zbyt wielu szans do sprawdzenia swojej formy. 

Legia mniej chwalona, choć zwycięska

I kto wie, być może podopieczni Aleksandara Vukovicia nie mieli zamiaru zbytnio szarżować w meczu z Linfield również dlatego, że mieli z tyłu głowy, że cztery dni później czeka na nich pierwsze ligowe starcie. No i co równie istotne – nie z byle kim. Legia ponownie pojechała do Bełchatowa, by tym razem zmierzyć się z Rakowem Częstochowa, który zamierzał wykorzystać napięty kalendarz warszawian i – co za tym idzie – sprawić niespodziankę. 

Ostatecznie częstochowianom niespodzianki sprawić się nie udało, ale po meczu bardziej chwaleni byli właśnie gospodarze aniżeli przybysze z Warszawy. Być może dlatego, że Legia znów przez większość czasu nie miała zamiaru ryzykować. Owszem – od początku przez ponad kwadrans „Wojskowi” ostro nacierali na defensywę Rakowa. Mocno przycisnęli częstochowian w środku pola, raz za razem, przenosząc ciężar gry na skrzydła. Tam z kolei świetnie w całym spotkaniu radził sobie Luquinhas, który swoimi dryblingami siał postrach w szeregach piłkarzy spod Jasnej Góry. 

Legia zaczyna sezon od kompletu punktów. Nieskuteczny Raków skarcony przez Pekharta!

Kiedy Legia objęła prowadzenie, wówczas inicjatywę powoli przejmować zaczął Raków, który miał okazję kilkukrotnie postraszyć rywali szybkimi kontratakami. Legioniści mieli dużo szczęścia. Bardzo nieskuteczny był nowy nabytek rakowian – Vladislavs Gutkovskis, który przynajmniej dwukrotnie powinien był postraszyć Artura Boruca, ale ostateczni nie zdołał oddać celnego strzału. Napastnik Legii – Tomas Pekhart był w zupełnie innej dyspozycji. Raz do świetnego dośrodkowania dołożył głowę, a następnie nogę. I dzięki świetnemu instynktowi strzeleckiemu, i ustawieniu się w polu karnym Czech zanotował dublet, zapewniając tym samym pierwsze trzy punkty warszawskiej Legii.

Szczęście sprzyja lepszym

To też dość istotne, zazwyczaj na początku sezonu szczęście Legii nie do końca sprzyjało. Tutaj warto przypomnieć, że w pięciu ostatnich meczach na inaugurację (nie licząc tego sezonu) warszawianie zdobyli raptem cztery punkty na możliwych piętnaście. Być może Aleksandar Vuković zrozumiał, że efektowny styl jest w cenie, ale przeciwko kiepskim rywalom, jak na przykład przeciwko GKS-owi Bełchatów, z którym Legia we wspomnianym już premierowym meczu tego sezonu zwyciężyła 6:1. W meczach eliminacyjnych do Ligi Mistrzów, a także z rywalami pokroju Rakowa, trzeba nieco ostrożniej podejść do sprawy.

Po meczu z Rakowem szkoleniowiec Legii nie krył radości ze zwycięstwa, ale jednocześnie nie ukrywał też, że forma jego podopiecznych jest daleka od optymalnej. – Cieszymy się z osiągniętego wyniku, bo nie jest łatwo zdobyć tutaj trzy punkty i myślę, że nikomu nie będzie. Wiemy też, że przez lata nie potrafiliśmy zacząć ligi od zwycięstwa i niby nie ma to znaczenia, ale dobrze było w końcu osiągnąć – nazwijmy to – poprawny wynik – mówił po meczu Vuković. 

Skarb kibica PKO Ekstraklasy: Legia Warszawa – ku wieloletniej dominacji

Z drugiej strony widać, że jesteśmy daleko od tego jak powinniśmy się prezentować. Mecz powinien być dla nas łatwiejszy niż był w rzeczywistości. Prowadziliśmy 1:0, Raków dostał czerwoną kartkę i widać było, że możemy mieć wszystko pod całkowitą kontrolą. Do tego potrzeba jednak bezbłędnej gry w obronie, ale do tego jeszcze dojdziemy. Na pewno stać nas na dużo lepszą grę, lecz teraz przede wszystkim cieszy nas wynik na wymagającym terenie z dobrym rywalem – podsumował zwycięski mecz serbski szkoleniowiec. 

Bez fajerwerków z Omonią?

Oczywiście – kibice będą od Legii oczekiwać tego, by ta grała efektowny futbol. Jednak w takich spotkaniach, jak z Linfield, Rakowem czy teraz z Omonią liczy się przede wszystkim wynik końcowy. Aleksandar Vuković jest tego świadomy i doskonale zdaje sobie sprawę, że znów trzeba będzie przede wszystkim przez całe spotkanie zachować koncentrację. Dlatego też – prawdopodobnie – fajerwerków przeciwko Cypryjczykom dzisiaj nie ujrzymy. 

Przed nami jedno spotkanie. Nie wolno popełniać prostych błędów. Bardzo ważna będzie konsekwencja w realizacji założeń, determinacja i odpowiednia koncentracja wszystkich na boiskumówił na konferencji przed meczem z Omonią Vuković. – Nie mówię, że to coś innego niż zazwyczaj. Sądzę, iż powinniśmy mieć takie podejście jak przed każdym meczem, który chcemy wygrać. Z tą uwagą, że to kolejna rywalizacja, w odróżnieniu od ligowych, w której nie ma miejsca na to, żeby się poprawiać – dodawał. 

Według Vukovicia mecz z Omonią będzie dość wyrównany. – Nie spodziewam się meczu, w którym aż tak zepchniemy Omonię do defensywy. Wydaje mi się, że będzie to bardziej wyrównane spotkanie. Trzeba będzie mocno zwrócić uwagę na naszą grę obronną. Choć, znając trenera Berga, nie spodziewam się jakiegoś hurraoptymizmu ze strony klubu z Nikozji. Oczekuję, że rywale będą czekać na nasz błąd, kontrę, w wielu fragmentach meczu. Musimy być na to gotowi – tonował nastroje szkoleniowiec.

Przed dzisiejszym spotkaniem było kilka niewiadomych. Na przykład dyspozycja Igora Lewczuka, który w starciu z Rakowem doznał urazu głowy po zderzeniu z jednym z defensorów częstochowian. Jednak szkoleniowiec na konferencji przedmeczowej dał do zrozumienia, że ze zdrowiem Lewczuka wszystko w porządku i nie powinno być przeszkód, jeśli chodzi o występ stopera. 

Szkoleniowiec potwierdził również, że na pewno nie zobaczymy dzisiaj w akcji Pawła Wszołka, Josipa Juranovicia, Rafaela Lopesa i Mateusza Cholewiaka. Nie jest wykluczone, że ze względu na sytuację kadrową zobaczymy dziś od pierwszych minut Bartosza Kapustkę. – Muszę brać pod uwagę taką opcję. Nawet jeżeli uznaję, iż Bartek, co naturalne, potrzebuje trochę czasu, aby grać w dłuższym wymiarze czasowym. Możliwe będzie przyspieszenie tego procesu, ale zobaczymy. Myślę, że decyzja zapadnie przed samym meczem – tłumaczył Vuković. 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze