Legia gryzie spróchniałym zębem


Przed spotkaniem Zagłębia z Legią wszyscy kibice w Polsce zadawali sobie pytanie, czy trener Skorża ma jeszcze pomysł na grę swoich podopiecznych? Okazało się, że nie miał, ale przynajmniej opanował dostatecznie socjotechnikę i potrafił skierować złość kibiców w stronę swoich podopiecznych.


Udostępnij na Udostępnij na

                                                        1.
Pisanie tekstów o niepowodzeniach Legii przypomina opowieść babci, która radośnie prawi o pierwszym zasłyszanym słowie wnuczka. Można się wzruszyć, nieco zamyślić, ale w końcu i tak nie dowierzamy, że zdarzenie miało miejsce. Przecież nastoletni dryblas, który wzrostem prześcignął ojca, nie mógł być kiedyś tak bezbronny. A jednak?

Po kolejnym spotkaniu warszawian w Ekstraklasie można postawić tezę, że trener Skorża nie miał od początku sezonu pomysłu na nową Legię, ale nazwisko wystarczyło, aby firmować zbiór przypadkowych zawodników zwanych drużyną. Wśród nowych i starych legionistów panuje luz, czyli luźne uprawianie zawodu. Zamiast biegać, chodzą, zamiast podawać kopią, zamiast walczyć odpuszczają (wyjątkiem jest Manu, który biega za trzech, ale często na próżno). Nie jest niczym dziwnym, że kibice mają pomału dosyć takiego zachowania i nie traktują „swoich” poważnie.  

Defensywa Legii przypomina turystę w muzeum – staje i przygląda się. W sobotnim spotkaniu legioniści po stracie bramki grali tak, jakby ją strzelili. Może byli na innym meczu? Formacja środka pola jest już lepiej usposobiona, bo wariacko biega od linii do linii, tylko niekoniecznej tych właściwych. Z kolei atak… Atak Legii jest równie rzeczywisty, jak duchy. Trzeba uwierzyć, a może w końcu ktoś się w Ekstraklasie wystraszy! Szkoda, że piłkarzom drużyn przeciwnych się chce, tak jak „Wojskowym” się nie chce…

                                                          2.
Kilka dni temu trener Skorża wykonał ruch wyprzedzający: przesunął Iwańskiego, Gizę i Wawrzyniaka do Młodej Ekstraklasy, tym samym przedłużył o kilka tygodni swój pobyt przy Łazienkowskiej. Niektórzy pomyśleli, że Iwańskiemu się należało, ale ktoś pamięta, że wygrał dla Legii mecz z Cracovią. Czy trener o tym zapomniał? Nie, ale należało wykazać się inicjatywą, żeby „góra” wiedziała, że pasterz panuje nad swoją trzódką.

Czy szkoleniowiec Legii wykonuje swoją pracę rzetelnie? Przecież w chwilach wolnych od zajęć zajmuje się musztrą i polowaniem na czarownice w piłkarskim trykocie (szkoda, że z taką pasją nie prowadzi treningów). Kolejne decyzję Macieja Skorży dowodzą, że cała koncepcja nowej Legii,  to fantasmagoria, dziecięce marzenie, o którym za kilka miesięcy powiemy – urojenie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze