Po 21. kolejce PKO Ekstraklasy drużyna Piotra Stokowca plasuje się na 7. lokacie. Bliżej jej do dolnej połowy tabeli niż do walki o europejskie puchary. Lechia Gdańsk i jej działacze postanowili coś z tym zrobić. Dobrze przepracowany okres transferowy może wlać wiele optymizmu w serca ludzi związanych z gdańską ekipą.
Przeważnie czas między rundami bywa monotonny, żeby nie powiedzieć „ogórkowy”. Kluby przygotowują się do sparingów, za to trwa wytężona praca w gabinetach dyrektorów sportowych. W Gdańsku z pewnością nie brakowało emocji. Odejście Artura Sobiecha i wypożyczenia Daniela Łukasika i Lukasa Haraslina. Te decyzje odbiły się szerokim echem w kraju, ale tylko na moment.
Najlepszą obroną jest atak
Władze Lechii za swój cel obrały sobie znaczne wzmocnienie linii ofensywnej. Trzeba jasno powiedzieć, że to się udało. Pierwszym z głośnych transferów było zakontraktowanie Łukasza Zwolińskiego. Były zawodnik HNK Gorica zasilił szeregi „Biało-zielonych”, a do Chorwacji trafiło 350 tysięcy euro. Napastnik pokazywał się z dobrej strony na Bałkanach, przez znaczną część sezonu 2018/2019 był w czołówce klasyfikacji strzelców tamtejszej ligi, jednocześnie był najlepszym zagranicznym piłkarzem w tym zestawieniu. Dzięki temu był to najlepszy okres dla Łukasza od kampanii 2014/2015. Więcej o przejściu Zwolińskiego napisaliśmy jakiś czas temu. Transfer w ten sposób komentuje sam zainteresowany:
Bardzo cieszę się, że klubom udało się dojść do porozumienia już w lutym, a mój powrót na polskie boiska będzie miał miejsce właśnie w Gdańsku. Dużo zawdzięczam trenerowi Stokowcowi, który rozmawiał ze mną telefonicznie kilkukrotnie. Nakreślał mi plan, jaki ma na mnie, co także pomogło mi w podjęciu decyzji o dołączeniu do Lechii.Łukasz Zwoliński dla Lechia.pl
Kolejnym bardzo interesującym ruchem jest wypożyczenie Ze Gomesa. Młody, bo zaledwie 20-letni Portugalczyk ma spory potencjał. Wychowanek Benfiki Lizbona jeszcze nie przebił się do pierwszego składu „Orłów”, ale zadebiutował w najwyższej klasie rozgrywkowej w barwach Portimonense. Wystąpił zaledwie w pięciu meczach portugalskiej ekstraklasy. Za to większe wrażenie robią jego dokonania w juniorskich reprezentacjach swojego kraju. W 2016 roku sięgnął po mistrzostwo Europy do lat 17. Dwa lata później zdobył ten sam tytuł, ale już w zespole U-19.
Jeszcze 2-3 lata temu uchodził za najlepszego napastnika w roczniku 99’, błyszczał na wszystkich turniejach młodzieżowych i biło się o niego pół Europy 🙉 Ciekawy ruch. https://t.co/YLHK3F0evE
— Kuba Polkowski (@kubapolkowski) February 11, 2020
Jakby tego było mało, do Gdańska zawitał również Omran Haydary. Afgański napastnik był objawieniem pierwszej rundy Fortuna 1 Ligi. Jeszcze przed obecnym sezonem został zakontraktowany przez Olimpię Grudziądz, po tym jak odszedł z FC Dordrecht. Na zapleczu PKO Ekstraklasy pokazał się ze świetnej strony. W debiutanckim spotkaniu przeciwko Chrobremu Głogów zdobył hattricka. Jednak co ważniejsze, nie notował wahań formy. Jego licznik w Fortuna 1 Lidze zatrzymał się na 12 golach. Pewnie nie zdobędzie korony króla strzelców, bo tuż za jego plecami znajduje się Mateusz Marzec. Zawodnik GKS-u Bełchatów zaliczył tylko trafienie mniej. Za to Omran wywalczył coś więcej, transfer do klubu z ekstraklasy.
Czy wzmocnienie ataku poprawi sytuację w tabeli?
Lechia Gdańsk mimo dopiero 7. lokaty w tabeli mierzy w europejskie puchary. Poczynione transfery mają pomóc w osiągnięciu tego celu. Na Pomorzu wciąż mogą liczyć na Flavio Paixao. Portugalczyk w tym sezonie został najskuteczniejszym zagranicznym piłkarzem w historii ekstraklasy. Obecnie ma na koncie osiem goli. Natomiast sześć bramek strzelił Artur Sobiech, ale jego już nie ma w zespole. W 21 ligowych meczach lechiści zaliczyli 25 trafień. Patrząc w statystyki, tak źle nie było od sezonu 2015/2016. Wówczas zdobyli tyle samo goli.
Jednak warto zaznaczyć, że nie przekładało się to na miejsce w tabeli: sezon 2017/2018 to 11. lokata po 21 meczach. Kluczowa w tym jest postawa defensywy. Teraz Lechia ma 24 stracone gole, a wtedy ta liczba wynosiła 33. Pytanie, czy skupienie się na wzmocnieniu ataku nie odbije się na obronie gdańskiego klubu. Wciąż brakuje alternatywy dla Filipa Mladenovicia. Podobnie sytuacja wygląda na prawej stronie. Karol Fila jest pierwszym wyborem na tej pozycji, ale brakuje zastępcy (Rafał Kobryń w tym sezonie zagrał tylko w trzech meczach, a wcześniej grał na wypożyczeniu w Chojniczance Chojnice). Podobną dyskusję można prowadzić na temat środka pola, jednym z kluczowych zawodników był Daniel Łukasik – obecnie wypożyczony do Ankaragucu.
Jak zagra Lechia Gdańsk wiosną?
Z pewnością „Biało-zieloni” będą interesującym zespołem do obserwacji dla postronnego widza. Siła rażenia w ofensywie jest naprawdę imponująca. Jednak jak poradzą sobie z uzupełnieniem składu? Trudno będzie zastąpić Lukasa Haraslina (obecnie Sassuolo) w skali 1:1. To samo dotyczy drugiej linii. Przy kontuzji Jarosława Kubickiego i odejściu Daniela Łukasika trzeba inaczej obsadzić właśnie tę pozycję na boisku. Piotr Stokowiec będzie musiał zmierzyć się z niezłym bólem głowy. O ile w ataku panuje kłopot bogactwa, można na przykład ustawić Haydary’ego na skrzydle, o tyle w defensywie nie wygląda to już tak kolorowo. Być może uda się przeprowadzić transfer, który wzmocni obronę Lechii.