Lech Poznań – z nieba do piekła w dwa miesiące


Lech w ostatnich tygodniach nie zachwyca. Skąd w Poznaniu ten kryzys?

3 sierpnia 2022 Lech Poznań – z nieba do piekła w dwa miesiące
Dawid Szafraniak

Jeszcze w maju kibice "Kolejorza" byli w siódmym niebie. Lech Poznań został mistrzem Polski po siedmiu latach przerwy. Wszystko zdawało się zmierzać w dobrym kierunku. Bardzo mocna, równa kadra, świetny trener, obiecujące plany transferowe i wielki optymizm przed zbliżającymi się eliminacjami do Ligi Mistrzów. Jak ostatecznie wyszło, każdy widzi. Odejście Macieja Skorży, porażka w Superpucharze, odpadnięcie z Ligi Mistrzów w pierwszej rundzie i bardzo słabe rozpoczęcie sezonu w ekstraklasie. Skąd w Poznaniu ten kryzys?


Udostępnij na Udostępnij na

Pierwszy raz w XXI wieku mamy do czynienia z sytuacją, by mistrz Polski poległ w dwóch pierwszych spotkaniach w lidze. Lech najpierw musiał uznać wyższość Stali Mielec (0:2), by następnie równie słabo zaprezentować się przeciwko Wiśle Płock (1:3). Te wyniki są odzwierciedleniem kiepskiej sytuacji w klubie. Trener John van den Brom nie może powiedzieć, że nie patrzy za siebie, ponieważ nikogo tam nie ma. Lech obecnie zajmuje ostatnie miejsce w lidze. Trudno szukać jakichś pozytywów, przed „Kolejorzem” trudne chwile.

Początek problemów – odejście Macieja Skorży

Na początku czerwca media obiegła informacja, że Maciej Skorża przestał pełnić funkcję trenera w Lechu Poznań, powodem były sprawy osobiste. Wiadomość ta była dla wielu prawdziwym szokiem, rzadko zdarza się, by trener po mistrzowskim sezonie samowolnie zrezygnował z posady. Tak się jednak stało i moment ten można nazwać początkiem kryzysu drużyny z Poznania. Odejście trenera, który wyciągnął Lecha z dołu tabeli na sam szczyt, spowodowało pojawienie się wielu negatywnych emocji. Te jednak zostały rozwiane już kilkanaście dni później, gdy klub ogłosił, że nowym trenerem pierwszej drużyny zostanie John van den Brom.

Transfer Holendra został bardzo dobrze odebrany przez opinię publiczną. Nieczęsto zdarza się, by do ekstraklasy przychodził trener z takim CV. Mistrz Belgii z Anderlechtem, praca w takich klubach jak KRC Gent, FC Utrecht, AZ Alkmaar, Vitesse czy ADO Den Haag. Do tego można jeszcze dodać jego doświadczenie w eliminacjach do europejskich pucharów. John van den Brom mienił się jako trener stawiający na młodzież i lubiący grać atrakcyjny futbol. Można powiedzieć, dla Lecha kandydat idealny. Polskie realia jednak szybko go zweryfikowały.

Początku jego pracy nie można nazwać udanym. Lech pod jego wodzą wystąpił do tej pory w siedmiu spotkaniach, w których dwukrotnie zwyciężył, raz zremisował i aż czterokrotnie przegrał. Nie jest tak, że tylko wyniki są słabe, gra drużyny również nie zachwyca. „Kolejorz” prezentuje się znaczniej gorzej, niż można by oczekiwać, w ostatnim spotkaniu z Wisłą Płock zagrali dobre 20, może 25 minut. Oczywiście nie jest to jedynie wina trenera. Holender nie miał zbyt wiele czasu na pracę z drużyną, a i prowadzenie zespołu w Polsce to dla niego nowość. Pozostaje czekać, aż Lech pod jego wodzą „rozwinie skrzydła”.

Transfery

Pomimo dość sporych środków Lech nie szaleje na rynku transferowym. Ich jedyny transfer gotówkowy to Afonso Sousa ściągnięty za 800 tys. euro. Poza nim do zespołu dołączyło jeszcze trzech zawodników, wszyscy na zasadzie wypożyczeń. Są nimi Gio Tsitaishvili, Filip Dagerstal i Artur Rudko. Warto dodać, że tylko ten ostatni w pełni przepracował z drużyną okres przygotowawczy. Z całej czwórki to również on rozegrał najwięcej spotkań, ale nie można nazwać tego dobrą informacją. Grał fatalnie. Gruziński skrzydłowy Tsitaishvili w Wiśle Kraków pokazał się z naprawdę dobrej strony, ale wejście do Lecha ma raczej przeciętne, podobnie jak Sousa. O Dagerstalu nie można jeszcze zbyt wiele powiedzieć.

Dawid Szafraniak

 

Jak można zauważyć, zawodnicy, którzy dołączyli w tym oknie, do tej pory niewiele wnieśli do gry Lecha, zwłaszcza patrząc na to, kto opuścił drużynę. Aby zastąpić Kamińskiego, Kownackiego czy Kędziorę, potrzeba czegoś więcej. Grający na skrzydle Kuba Kamiński ciągnął drużynę swoją grą, kto ma go zastąpić? Naturalnym następcą wydaje się być Kristoffer Velde, ale wszyscy widzimy, co do tej pory prezentuje. Norweg może i był drogi, ale za to jego jakość pozostawia wiele do życzenia. Okazało się jednak, że kadra Lecha wcale nie jest taka szeroka. W planach są oczywiście kolejne transfery, ale jest już trochę za późno.

Kłopoty w obronie

Defensywa wydaje się być jednym z największych problemów Lecha Poznań. O ile w poprzednim sezonie obrona była siłą „Kolejorza” (stracili najmniej bramek w lidze), to teraz jest to ich pięta achillesowa. Od bramki zaczynając. Artur Rudko – fatalny początek. Już przed dołączeniem Ukraińca do drużyny kibice mieli pewne obawy, które z czasem się potwierdziły. Do Pafos raczej lata się na wakacje, a nie w poszukiwaniu nowych zawodników. W ostatnim spotkaniu na bramce Rudkę zastąpił Filip Bednarek. Efekt? Brak. Żadnego tragicznego błędu nie popełnił, ale nie dał nic od siebie. Trudno mi w tej chwili znaleźć ekstraklasowy klub, w którym Bednarek miałby pewne miejsce w bramce.

 

Poza nimi w obiegu pozostaje jeszcze Krzysztof Bąkowski, który do tej pory nie otrzymał szansy. Za to w Stali Mielec z powodzeniem na bramce występuje Bartosz Mrozek wypożyczony z Lecha. Sytuacja w obronie nie wygląda dużo lepiej. O ile boki są dobrze obsadzone, to środek już niekoniecznie. Bartosz Salamon wciąż nie jest gotowy do gry, Antonio Milić także, dodatkowo problemy żołądkowe u Satki i lekka kontuzja Alana Czerwińskiego. Przez taką sytuację na środku obrony musieli występować Barry Douglas czy Nika Kwekweskiri, dla których nie jest to nominalna pozycja. Ten brak stabilizacji w obronie z pewnością nie pomaga drużynie.

Prognoza na przyszłość

Przed Lechem trudne chwile. Sytuacja jest trudna, bo ledwo sezon się zaczął, a już trzeba go ratować. Priorytetem dla klubu z Poznania jest oczywiście awans do europejskich rozgrywek. Ich rywalem w trzeciej rundzie kwalifikacji do Ligi Konferencji będzie islandzki Vikingur, więc szanse na dalszą grę są teoretycznie spore. Poprawić należy także postawę w lidze, bo początek jest bardzo kiepski. Lech po przeprowadzeniu kilku wzmocnień i powrocie takich piłkarzy jak Milić czy Salamon powinien jako tako dawać sobie radę na trzech frontach. W najbliższym okresie przekonamy się, jak się wszystko potoczy.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze