Lech Poznań nie zawiódł. Pierwszy krok zrobiony


Lech Poznań na szczęście nie poszedł w ślady Legii i wygrał swoje spotkanie

27 sierpnia 2020 Lech Poznań nie zawiódł. Pierwszy krok zrobiony
Przemysław Szyszka / lechpoznan.pl

Po roku nieobecności w eliminacjach do europejskich pucharów Lech Poznań wrócił do walki o Ligę Europy. Po nieudanej inauguracji w Lubinie Dariusz Żuraw i jego piłkarze chcieli się od razu zrehabilitować za pechową porażkę w starciu z Zagłębiem. Mimo że „Kolejorz” był zdecydowanym faworytem, długo męczył się ze swoim rywalem. Na szczęście nie skompromitował się bardziej od Legii. Przynajmniej na razie, bo był to dopiero pierwszy krok w kierunku awansu do fazy grupowej, na którą w Poznaniu czekają od blisko pięciu lat.


Udostępnij na Udostępnij na

Dla Lecha nadszedł prawdziwy egzamin dojrzałości. Po dobrym poprzednim sezonie, w którym udało się wywalczyć wicemistrzostwo oraz awansować do półfinału Pucharu Polski, przyszedł czas na poważne granie. „Kolejorz” zaczął właśnie prawdziwy test osobowości, bo nic tak dobrze nie weryfikuje poziomu drużyny jak potyczki z zespołami z całej Europy. Optymistycznie do przygody swojego dawnego klubu podchodził przed czwartkową batalią Luis Henriquez. Panamczyk udzielił naszemu portalowi wywiadu, w którym odważnie postawił tezę, że zobaczymy Lecha w grupie.

Strata punktów na inaugurację

Po meczu z Zagłębiem w zasadzie kibice nie wiedzieli, czego się spodziewać. Inauguracja nie powiedziała wiele o formie zawodników, lecz Lech przegrał przede wszystkim wygrany mecz. To nie ulega wątpliwości. Piłkarze z Poznania kontrolowali spotkanie, ale nie potrafili dobić przeciwnika, strzelając drugą bramkę. Zabrakło postawienia kropki nad i. Niestety w końcówce się to zemściło. Dwa rzuty rożne spowodowały, że to gospodarze cieszyli się z trzech punktów. Goście zagrali całkiem dobrze, ale nie da się dowieźć zwycięstwa, popełniając błędy w obronie.

Nowicjusz na przystawkę

„Kolejorz” miał dużo szczęścia w losowaniu. Nikt nie mógł narzekać na przeciwnika, w przeciwieństwie do Cracovii. Valmiera FC to bowiem drużyna, która dotychczas jeszcze nigdy nie grała nawet w eliminacjach do europejskich rozgrywek. Podopiecznym Dariusza Żurawia trafił się zatem naprawdę idealny przeciwnik na start. Sam trener wypowiedział się podczas konferencji prasowej na temat swojego rywala w następujący sposób:

Myślę, że to dobre losowanie, choć więcej będziemy mogli powiedzieć po meczu. Valmiera to zespół, który gra w różnych ustawieniach, co mocno rzuciło nam się w oczy podczas analizy: potrafią grać piątką, a nawet szóstką w obronie, w ustawieniu 4-4-2 czy 4-5-1, czasem trójką napastników, w zależności od przeciwnika – to ich cecha charakterystyczna. Mają groźnego, wysokiego atakującego, na którego musimy szczególnie uważać.

Trener Lecha Poznań postanowił też nie eksperymentować zbytnio w składzie. Jedyna zmiana nastąpiła na prawej obronie. Alana Czerwińskiego zastąpił Robert Gumny. Dariusz Żuraw postawił na sprawdzonych ludzi, którzy mimo porażki zagrali całkiem przyzwoite spotkanie w Lubinie. Do kadry nie wskoczył jeszcze natomiast nowy nabytek „Kolejorza” – Jan Sykora. Czech będzie brany pod uwagę dopiero na mecz z Wisłą Płock.

Dominacja niepoparta bramkami

Od samego początku widać było, kto jest faworytem tego spotkania. Wraz z rozpoczęciem meczu Lech przejął inicjatywę na boisku. Chciał narzucić swój styl gry. Dużą zasługę miał w tym środek pola „Kolejorza”. Ramirez, Tiba i Moder wygrali walkę o centralną część boiska. Dobrą sytuację miał właśnie ten pierwszy już w 7. minucie, kiedy to wykonał rzut wolny. Niestety strzał nie miał wystarczającej mocy, aby pokonać bramkarza rywali. Dało się zauważyć, że przyjezdnym zależy na zagęszczeniu środka pola. Dzięki temu pojawiały się przestrzenie na bokach dla Gumnego i Puchacza, jednak nie przekładało się to na klarowne sytuacje, których zdecydowanie brakowało. Pojedyncze strzały z dystansu oddawał Moder czy Jóźwiak, lecz nie były to uderzenia, które mogły zmienić wynik.

Dalsza część pierwszej połowy przebiegała dalej pod dyktando Lecha, jednak była to bardziej optyczna przewaga. W żaden sposób nie przekładało to się na kreowane sytuacje. Valmeria ustawiła się przed własnym polem karnym, co bardzo uprzykrzało życie poznaniakom. W końcu w 32. minucie mogliśmy ujrzeć taką akcję, jakiej oczekiwano. Szybka wymiana między Ramirezem i Kamińskim przed polem karnym wprowadziła zamieszanie w szeregach gości. Hiszpan wbiegł w pole karne i piętką idealnie otworzył korytarz Portugalczykowi. Ten oddał mocny strzał, lecz w ostatniej chwili piłka odbiła się od obrońcy gości, który akurat przebiegał za plecami swojego bramkarza. Dobić próbował Ramirez, lecz przeniósł on piłkę nad bramką.

Lepszej sytuacji Lech już sobie nie stworzył. Całą pierwszą połowę bili głową w mur. Gospodarze grali zdecydowanie za wolno. Brakowało elementu zaskoczenia oraz finalnego podania, które otworzyłoby drogę do bramki rywali. Wszystkie ataki goście skutecznie rozbijali. „Kolejorz” bez wątpienia dominował, ale brakowało tego najważniejszego, bramki.

Długo wyczekiwane bramki

Od początku drugiej połowy oglądaliśmy w zasadzie ciągle ten sam obrazek. Lech ciągle utrzymywał się przy piłce, natomiast Valmiera konsekwentnie broniła dostępu do własnej bramki. W końcu jednak gospodarzom udało się złamać defensywę gości. W 59. minucie po małym zamieszaniu przed polem karnym piłka trafiła do Modera, który uderzył bez zastanowienia. Futbolówka odbiła się od jednego z rywali, a następnie od słupka. W porę dopadł do niej Ishak i wpakował ją do siatki rywali, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie.

Gospodarze zdecydowanie złapali wiatr w żagle po trafieniu swojego napastnika. Do ataku ruszył Kamil Jóźwiak. Kapitan Lecha wszedł w pole karne i oddał mocny strzał. Piłka trafiła w rękę jednego z rywali, lecz sędzia nie podyktował rzutu karnego, choć wyraźnie dało się zauważyć, że takowy się należał. Na szczęście w 79. minucie po świetnym odbiorze Tiby Ishak po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Następnie w 88. minucie wynik spotkania ustalił Filip Szymczak. Młodzieżowiec Lecha idealnie wykończył podanie od Kamila Jóźwiaka, oddając precyzyjny strzał lewą nogą po długim słupku.

Do końca spotkania Lech pewnie kontrolował wynik. Gospodarze nie forsowali już tempa. Starali utrzymywać się przy piłce na połowie rywali, z dala od bramki Bednarka. Goście nie byli już w stanie stworzyć sobie żadnej sytuacji. W zasadzie obie drużyny czekały już na zakończenie spotkania przez sędziego.

Ważne zwycięstwo

Dla Lecha to bardzo ważne zwycięstwo. Rywal nie prezentował co prawda najwyższego możliwego poziomu, ale był bardzo dobrze zorganizowany w obronie. Trzeba jednak pochwalić podopiecznych Dariusza Żurawia za cierpliwość w konstruowaniu akcji. Dzisiaj liczył się tylko awans i ten cel udało się osiągnąć w dobrym stylu, szczególnie w drugiej połowie. Na plus warto też zaliczyć występ Ishaka. Strzelił on bowiem dwie bramki, które w znacznym stopniu przyczyniły się do wygranej gospodarzy. Cały mecz pracował również dla zespołu, co także warto odnotować. Na pewno wygrana z łotewską drużyną da duży zastrzyk pewności siebie przed kolejnymi starciami w eliminacjach do Ligi Europy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze