Luis Henriquez: Zobaczymy Lecha w grupie! [WYWIAD]


O tym, jak wspomina przygody w Lidze Europy i jakie widzi szanse dla Lecha w eliminacjach

27 sierpnia 2020 Luis Henriquez: Zobaczymy Lecha w grupie! [WYWIAD]

Luis Henriquez do Polski przyszedł w 2007 roku z ówczesnego mistrza Panamy Tauro FC. Mało kto się spodziewał, że pierwszy i jak do tej pory jedyny w historii poznańskiego klubu Panamczyk utrwali się w pamięci kibiców. Dla "Kolejorza" zdobył dwa razy mistrzostwo Polski (2009/2010, 2014/2015) i raz Puchar Polski (2008/2009). Po 10 latach od zapierającej dech w piersiach przygody w europejskich pucharach rozmawialiśmy z Luisem Henriquezem o tym, jak wspomina mecze między innymi z Manchesterem City czy Juventusem oraz jakie widzi szanse dla Lecha w zbliżających się eliminacjach.


Udostępnij na Udostępnij na

Czy można Cię nazywać legendą Lecha Poznań?

Hehe… Nie wiem, czy legendą, ale dużo robiłem i grałem w klubie z Poznania w bardzo dobrym momencie. Byłem w Lechu dziewięć lat i jestem z tego okresu bardzo zadowolony.

181 występów w koszulce Lecha Poznań to całkiem dobry wynik.

Nie wiem, czy tyle, bo ich nie liczę, ale wiem, że było ich dużo. Wydaje mi się, że więcej, ale nie jestem pewien. Mimo to jeszcze raz mówię, że to był dla mnie bardzo, bardzo dobry czas.

Przychodząc do „Kolejorza”, czułeś, że ta drużyna ma potencjał na dwie tak fantastyczne przygody w europejskich pucharach?

Na początku, jak widziałem całą tę atmosferę, stadion, ludzi, którzy pracują na stadionie, trenera (gdy przyszedłem, był nim Smuda), zespół i kibiców, to wiedziałem, że będziemy osiągać bardzo dużo. I tak było! Byłem pewien od początku i się udało. Moja kariera piłkarska była tam bardzo udana.

Pierwsza przygoda w pucharach była przerwana przez ciężką kontuzje. Jak się wtedy czułeś, gdy koledzy grali tak niesamowite mecze, a Ty musiałeś pauzować?

Byłem bardzo zadowolony i kibicowałem moim kolegom, bo oczywiście zawsze chcesz być na boisku, ale też musisz kibicować, gdy masz jakąś kontuzję. Czułem radość, że drużyna się mną interesowała. Czy jesteś obok, czy jesteś na boisku, to była zawsze radość. Drużyna, wszyscy byliśmy fajną grupą. Pierwszy raz w życiu widziałem, że gdy masz kontuzję i nie możesz grać, czujesz się wtedy tak samo, jak gdy byłeś na boisku. To była wyjątkowa drużyna.

Na szczęście to, co kontuzja Ci zabrała, udało się wywalczyć po raz kolejny w 2010 roku. Czy okres, w którym mierzyliście się z Manchesterem City, Juventusem, to najlepszy czas Twojej kariery?

Było tyle bardzo dobrego czasu w mojej karierze, że jak zaczniemy teraz o tym mówić, to nie skończymy nigdy. Gdy grałem z Manchesterem City, Juventusem i Salzburgiem, to był jeden z najważniejszych momentów w mojej karierze, ale miałem i mam – bo jeszcze gram – sporo momentów, z których jestem zadowolony. Mecze w UEFA Europa League były dla mnie super.

Który zawodnik drużyny przeciwnej zrobił na Tobie największe wrażenie? Del Piero, David Silva, Emanuel Adebayor czy może ktoś zupełnie inny?

Mimo że oni są wielkimi piłkarzami, my mieliśmy robić swoje. Zawsze mieliśmy własną taktykę. Z Manuelem [Arboledą – przyp red.] rozmawialiśmy: „jak nie teraz, to kiedy?”. Mieliśmy bardzo dobrych przeciwników: Alessandro Del Piero, cały Juventus, Manchester City, David Silva, mnóstwo piłkarzy, którzy są na wysokim poziomie. To jest motywacja dla ciebie. Liga angielska i włoska to jest inna piłka, ale musieliśmy robić swoje i nie patrzeć na przeciwnika. Miałem kiedyś wywiad i reporterka spytała, kogo chcę mieć w grupie. Czy chcę mieć zespół z Rosji lub Ukrainy? Powiedziałem jej, że nie, że chcę grać z drużynami, które są najlepsze, i tak się stało. Dzięki Bogu graliśmy z klubami, o których marzysz, będąc małym. Być na stadionie Juventusu, Manchesteru City i grać! Nie tylko patrzeć, co oni robią, my z nimi graliśmy jak prawdziwy zespół, który też miał jakość! Wspominam to bardzo dobrze. Mieliśmy taką ekipę, że czekałem, aż będzie trening, a gdy się skończył, od razu czekałem na następny.

Tym, co łączy sezony 2008/2009 i 2010/2011, jest fakt, że Lech miał w tym czasie bardzo dobrych napastników. Kto według Ciebie był najlepszy w okresie gry w Poznaniu? Lewandowski, Rengifo czy może Rudnevs?

 

Nie patrzę na kolegów przez pryzmat tego, który jest najlepszy. Każdy z nich zrobił swoją karierę. Lewandowski zrobił bardzo dobrą i za to szacunek dla niego. Jak jesteśmy kolegami, jak gramy razem, nie lubię oceniać, że ten jest najlepszy, a ten najgorszy. Nie zrobili tak wielkiej kariery jak Lewandowski, ale wszyscy byliśmy kumplami i robiliśmy to, co mieliśmy robić.

Gdybyś miał wybrać, która drużyna Lecha była najmocniejsza, ta z sezonu 2008/2009, 2010/2011 czy obecna, którą byś wskazał?

Kiedy w 2010 roku byliśmy mistrzem, mieliśmy tak mocną drużynę, że aż boli mnie głowa. Gdy mieliśmy trening, to była taka rywalizacja, że trening wyglądał jak mecz, było zaangażowanie i rywalizacja sportowa. Gdy się kończył trening, w szatni każdy rozmawiał normalnie, jakby nic się nie stało. Od tego się zaczyna, jak jest zdrowa, sportowa rywalizacja, później na meczu gra się płynnie i wygląda to wszystko dobrze.

Czy widzisz jakieś podobieństwa między drużyną, z którą podbijałeś Europę, a tym obecnym Lechem?

Mieliśmy puchary, byliśmy mistrzem Polski. Nie mogę powiedzieć, że my byliśmy lepsi, a oni są gorsi. Lech Poznań to jedna drużyna. Kibicuję jej dalej, żeby zdobyła mistrzostwo, i trzymam kciuki. Rożnicą jest to, że my byliśmy mistrzem Polski i wygraliśmy puchar. Piłka nożna to sport sukcesu, jeśli nie ma sukcesu, nie możesz porównywać z tym, co było wtedy, gdy wygrywaliśmy puchary, ale trzymam kciuki cały czas za Lecha Poznań i oglądam mecze. Chcę, żeby Lech znowu był mistrzem Polski i grał w Lidze Europy tak jak parę lat temu.

Jaką przyszłość wróżysz Tymoteuszowi Puchaczowi, który dość mocno wszedł do drużyny i swoimi dobrymi występami na lewej obronie wywalczył sobie pierwszy skład?

Trzymam kciuki za każdego, nie patrzę na pojedynczych piłkarzy, tylko na cały zespół. Niestety nie udał się ten pierwszy mecz [porażka z Zagłębiem 1:2 – przyp. red.], ale to dopiero początek. Wierzę, że Lech będzie jak zawsze na pierwszym miejscu! Zawsze będę oglądał i mu kibicował.

Na sam koniec powiedz mi, proszę, jakie widzisz szanse dla Lecha we właśnie rozpoczynających się eliminacjach do Ligi Europy. Pierwszy mecz zagra z łotewskim FK Valmiera.

Nie można patrzeć na kraj, że gramy z klubem z Łotwy, więc damy radę. Lech Poznań jest w moim sercu i jestem przekonany, że damy radę i awansujemy.

A czy jest szansa, żeby Lech zagrał w grupie?

Zobaczymy Lecha w grupie! Jestem przekonany, że tak. Wiem, że chłopacy dadzą z siebie wszystko. Znowu cała Wielkopolska będzie czuła radość, pójdziemy na stadion i będziemy kibicować Lechowi w pucharach!

Komentarze
Czytelnik (gość) - 4 lata temu

Fajny wywiad z zapomnianym już trochę piłkarzem. Brawo igol. Oby jak najwiecej materiałów o Lechu

Odpowiedz
gurnen (gość) - 4 lata temu

Fajnie poczytać o wspomnieniach Luisa z tamtego okresu. Aż na serduszku ciepło jak się przypomni te czasy:)

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze