Lech Poznań i czas weryfikacji – dla kogo to kluczowe pół roku?


Lech Poznań czeka trudna i długa runda. Dla wielu zawodników może być to ostatnia szansa na przekonanie do siebie kibiców

27 stycznia 2023 Lech Poznań i czas weryfikacji – dla kogo to kluczowe pół roku?
Zbigniew Harazim / www.zbyszkofoto.pl

Czasami choć jesteśmy zadowoleni z pewnych rzeczy, wciąż jest wiele do poprawy. Nie można popadać w samozachwyt. Zresztą nie znalazł się jeszcze taki trener, który dogodziłby wszystkim piłkarzom. Zawsze zdarzają się tacy, którzy są niezadowoleni albo pod formą. Dla wszystkich przychodzi jednak czas weryfikacji. Jesteś przydatny czy jednak nie. Dla kilku piłkarzy Lecha właśnie przyszedł czas weryfikacji.


Udostępnij na Udostępnij na

Piotr Rutkowski, John van den Brom, jak i poznańscy kibice mogą być zadowoleni z rundy jesiennej, a mimo to wiele nazwisk zawodziło bądź oczekuje się od nich zdecydowanie więcej. To pokazuje potencjał tego zespołu, który w tym momencie, mimo szóstej lokaty, jest głównym faworytem do wicemistrzostwa. Holenderski trener ma jeszcze pole do popisu. Dla kilku zawodników będą to decydujące miesiące, bo choć zimowe okienko jest spokojne w wykonaniu „Kolejorza”, tak letnie nie do końca musi takie być. Czas zatem zweryfikować, kto może dłużej biegać w koszulce z napisem Lech Poznań. Make or break zawodników ze stolicy Wielkopolski.

Skarb kibica PKO Ekstraklasy: Lech Poznań – kontynuować długofalowy projekt klubu

Lech Poznań i jego golden boy

Na temat Filipa Marchwińskiego powiedziano już niemal wszystko. Od lat odgrzewany kotlet. Zdolny, młody, ale wciąż nierobiący progresu. To się już zrobiło nudne i męczące dla wszystkich. Prawda jest jednak taka, że „Marchewa” wciąż nie gra na miarę swojego potencjału, a za Johna van den Broma trochę szans dostał. Niby w niektórych meczach wyglądał przyzwoicie, jedynie nawiązując do swoich możliwości. Zdarzają się jednak takie spotkania, że kibice Lecha najchętniej zakopaliby go pod ziemią i nie kazali wychodzić.

Cierpliwość powoli się kończy. Po pierwsze, nie jest już taki młody. Powoli trzeba zacząć od niego wymagać jak od normalnego piłkarza. Wielu ludzi zapomniało, że Marchwiński nie ma już 18 lat. Znając van den Broma, swoje szanse dostanie, ale jego czas w Poznaniu pomalutku się kończy. Musi zacząć udowadniać swoją przydatność albo czas na zmianę środowiska. Kolejni wychowankowie wyjeżdżają, a Filip Marchwiński wciąż stoi w miejscu. To chyba ostatni dzwonek dla niego.

Artur Sobiech to jeszcze nie piłkarski wrak

Przed zgrupowaniem w Dubaju stawialiśmy w jednym szeregu Artura Sobiecha z Arturem Rudko. Oznacza to, że za bardzo go nie ceniliśmy. W zasadzie to był już na wylocie. Z perspektywy rundy jesiennej może wydawać się bezużyteczny. Zdecydowanie więcej szans otrzymywał Filip Szymczak, który sprawdził się w roli zmiennika Ishaka. Po co w tym momencie Lechowi 32-letni snajper z ciągłymi kontuzjami, niepotrafiący nawet oddać celnego strzału na bramkę? Trudno było nawet określić jego formę, bo po prostu nie otrzymywał szans. Niby najgorzej się nie prezentował, jak grał, ale to były epizody. W lidze jedna minuta.

Tej zimy jednak zaskoczył. Mieliśmy okazję widzieć z bliska jego wyczyny na bocznym boisku treningowym z Hansą Rostock. Wyglądał na napastnika, który może jeszcze strzelić kilka brameczek w PKO Ekstraklasie. Pewnie to jego ostatnie pół roku w Poznaniu, ale to też jeszcze szansa na pokazanie się. CV mówi jednak samo za siebie, a wyrachowanie u niego wciąż jest na naprawdę dobrym poziomie. Nie zdziwimy się, gdy John van den Brom użyje go w pewnym momencie jako asa z ławki, gdy drużynie nie będzie szło. To jeszcze nie jest piłkarski wrak i będzie miał okazję to udowodnić.

Lech Poznań może zyskać gwiazdę ligi

Adriel Ba Loua jest już w Poznaniu półtora roku. Tak naprawdę każda jego runda jest poprzedzona problemami zdrowotnymi. Zawsze przydarzy się jakaś kontuzja, a to za późno dołączył do drużyny, zawsze coś. Zaczyna brakować usprawiedliwień, a przecież przychodził jako skrzydłowy, który w normalnych warunkach nigdy by nie trafił do Polski. No i co? Fajnie zaprezentował się w pierwszych meczach, pokazał niezły gaz, ale nigdy nie był podstawowym zawodnikiem Lecha dłużej niż przez kilka spotkań.

Najwyższy czas dla Ba Louy, aby stać się jednym z wielu. Tym bardziej że wygląda na to, że będzie podstawowym skrzydłowym. Przynajmniej na to wskazują sparingi, w których wygląda solidnie, ale bez tego „wow”. A cały Poznań czeka na to „wow”. W końcu Iworyjczyk jest w stanie zaczarować defensywę rywali i ją ośmieszyć. Zresztą taka mała statystyka obrazująca, że w Lechu jeszcze się nie odnalazł:

  • Viktoria Pilzno – 49 spotkań, 9 bramek, 6 asyst,
  • Lech Poznań – 37 spotkań, 1 bramka, 3 asysty.

To musi być jego runda. W innym wypadku będziemy mogli powiedzieć, że w ciągu dwóch lat w „Kolejorzu” nie zrobił tak naprawdę nic oprócz zaliczenia kilku imprez na Starym Rynku.

Jednosezonowiec?

Razem z Mikaelem Ishakiem poprowadził „Kolejorz” do mistrzostwa na stulecie. Już na zawsze zapisał się w historii poznańskiego futbolu. Mimo tego Joao Amaral to strasznie chimeryczny zawodnik. Być może dlatego szczytem dla niego jest Lech Poznań. To, jak obniżył loty, jest przerażające. To był ten Amaral za Dariusza Żurawia. Niedokładny, machający rękami, bez motywacji do gry. Tak to wygląda. Sama mowa ciała u niego zmieniła się w ciągu kilku miesięcy.

Nawet jako gwiazda ligi stracił miejsce w składzie i niekoniecznie wiosną je odzyska. Wszyscy wiemy, że stać go na wiele. Wiemy, jak dużo jest w stanie dać jako podwieszony napastnik, a występ na stoperze w sparingu z Hansą był po prostu potrzebą chwili. Nie pomyliliśmy się, van den Brom wystawił go na środku defensywy. Zaczęło się już mówić o jego odejściu, wygląda jednak na to, że pozostanie do końca sezonu, a więc ma szansę udowodnić swoją jakość nie tylko na polskim podwórku, ale też w Europie. W innym przypadku zostanie jednosezonowcem.

Barry Douglas powinien zacząć myśleć o emeryturze?

Swoje w futbolu już zdobył. Dwa tytuły mistrza Polski z Maciejem Skorżą podniósł. Tym bardziej jest to sukces, że miało to miejsce w dwóch różnych epokach „Kolejorza”. Barry Douglas wieku niestety nie oszuka. Jesień stracił głównie przez kontuzje, ale już na początku rundy wyglądał na zawodnika, który z biegiem lat stracił wiele atutów. Szkot to już tylko alternatywa, i to głęboka. Nie ma co go w tym momencie porównywać do Pedro Rebocho.

Wielkim znakiem zapytania jest to, jak będzie wyglądał Barry Douglas po tak poważnej kontuzji. Czy jest jeszcze w stanie wrócić na obroty ekstraklasowe? Lech Poznań to dla niego drugi dom, ale być może po sezonie będzie trzeba się pożegnać i zakończyć tę jakże owocną współpracę. „Kolejorz” musi poszerzać kadrę i dokładać kolejne jakościowe klocki do tej budowy. Douglas choć wnosi niesamowitą wartość mentalną, tak piłkarsko coraz bardziej ustępuje młodszym kolegom. Może się mylimy i sympatyczny Szkot jeszcze zabiega niejednego skrzydłowego, dorzuci parę dośrodkowań do Ishaka i przypomni o swoim genialnym strzale z rzutu wolnego.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze