Lawina nawarstwiających się problemów powodem zwolnienia Monka


11 grudnia 2015 Lawina nawarstwiających się problemów powodem zwolnienia Monka

Środowa decyzja o zwolnieniu Garry'ego Monka nikogo nie zdziwiła. Swansea City po dobrze zapowiadającym się początku sezonu spisuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań, które sięgały walki o miejsce gwarantujące udział w europejskich pucharach. 36-letni Monk w ostatnich tygodniach musiał zmierzyć się z nawarstwiającymi się problemami, z którymi wyraźnie sobie nie radził.


Udostępnij na Udostępnij na

Ocena decyzji podjętej przez Huw Jenkinsa spotkała się z mieszanymi reakcjami wśród kibiców, ale zdaniem wielu ekspertów jest ona prawidłowa. Swansea spisując się poniżej możliwości nieoczekiwanie bardzo poważnie włączyła się do walki o utrzymanie. W związku z tym należało podjąć zdecydowane kroki, póki nie jest za późno, by do końca sezonu nie walczyć o byt w Premier League.

Rozpalone apetyty

Dobre wejście w sezon i wynik osiągnięty w poprzedniej kampanii rozbudził nastroje panujące na Liberty Stadium. Od Swansea oczekiwano solidnej gry, która pozwoliłaby przynajmniej wyrównać wynik osiągnięty w minionych rozgrywkach. W tym celu do walijskiego klubu sprowadzono nowych zawodników, wśród których najistotniejszym wzmocnieniem mieli być Andre Ayew i Eder.

Andre Ayew
Andre Ayew (fot. Mtnfootball.com)

Transfer Ghanijczyka to strzał w dziesiątkę, ale w przypadku portugalskiego snajpera sprawa wygląda zdecydowanie gorzej. O tym, jak nietrafioną decyzją było sprowadzenie 27-latka na Liberty Stadium świadczy okrągłe zero przy liczbie zdobytych w tym sezonie bramek, ale również fakt, że na boisku spędził zaledwie 268 minut dwukrotnie wychodząc w podstawowym składzie, a aż dziesięć razy na boisku pojawiał się w roli rezerwowego. W kontekście Ayew nie można powiedzieć, że zawiódł, ale jeśli chodzi o Edera, to na Liberty Stadium mieli nadzieję, że będzie on prawdziwym wzmocnieniem drużyny.

Zaprzepaszczone przerwy reprezentacyjne

Garry Monk od swych przełożonych otrzymał dwie szanse na wyjście z kryzysu, bo w ten sposób należy odbierać ligowe przerwy na mecze drużyn narodowych. Właściciele klubu wierzyli, że skoro dobrze grające „Łabędzie” po jednej z takich przerw kompletnie się pogubiły, to i dzięki niespełna dwóm tygodniom przerwy wyjdą z kryzysu. Pierwszą szansą dla Monka była październikowa przerwa, po której jego drużyna na własnym terenie podejmowała Stoke City. Atut własnego boiska nie pomógł walijskiemu klubowi, który ostatecznie przegrał 0:1.

Drugą okazją na poprawę sytuacji była listopadowa przerwa, po której drużyna z Liberty Stadium podejmowała słabo spisującego się beniaminka z Bournemouth. Ważny mecz, przed którym wydawało się, że Swansea nie może mieć lepszego przeciwnika na przełamanie fatalnej passy okazał się być stratą dwóch punktów, bo w ten sposób trzeba rozpatrywać remis 2:2. Kolejne przegrane mecze z Arsenalem i przede wszystkim z Leicester City u siebie pokazały, że kryzys „Łabędzi” nadal trwa.

Strzelecka impotencja

Gorsze wyniki osiągane przez Swansea to także wina napastników. Po pierwszych kolejkach wydawało się, że specyficzna cieszynka Befetimbiego Gomisa w tym sezonie będzie normą. Rzeczywistość okazała się brutalna, bowiem licznik Francuza zatrzymał się 30 sierpnia na czterech trafieniach.

Problemy Gomisa są jedynie małym symbolem strzeleckiej impotencji Swansea, a prawdziwym popisem niemocy było listopadowe spotkanie z beniaminkiem z Norwich, w którym podopieczni Monka nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę. Jakby tego było mało, „Łabędzie” od 30 sierpnia strzelili zaledwie 7 goli w 12 meczach, z czego dwa padły po rzutach karnych. Gdy porównamy sierpień, w którym Swansea typowano na niespodziankę sezonu (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) z pozostałymi miesiącami, pod względem strzałów na bramkę obraz jest zatrważający. Podopieczni Garry’ego Monka w czterech sierpniowych meczach oddali 29 celnych strzałów, a w pozostałych miesiącach niewiele ponad 30. O tym, jak słabo w ofensywie poczyna sobie drużyna z Walii świadczy również to, że w Premier League znajduje się tylko jedna drużyna, która w tym sezonie strzeliła mniej bramek — zamykająca tabelę Aston Villa.

Zawodzą wszyscy

Słaba postawa Edera i Gomisa to nie jedyne problemy kadrowe Swansea. W walijskim klubie zawodzi znacznie większa liczba zawodników zarówno ze środka pola, jak i obrony. Fatalna postawa w ofensywie i zawstydzająca statystyka celnych strzałów oddanych na bramkę rywali od niewiele ponad trzech miesięcy świadczy o problemach w drugiej linii. O sile tej formacji miał decydować nie tylko Gylfi Sigurdsson, ale również Jefferson Montero.

Formacja defensywna także znajduje się na cenzurowanym, a przykładem jej słabej postawy niech będzie ostatnie spotkanie z Leicester City. O ile Swansea w starciu poprzedzającym wysoką porażkę z „Lisami” wyglądali na drużynę, która może dzięki mozolnej pracy wyjść z kryzysu, to kolejny mecz udowodnił, że tak nie jest. To właśnie w tym spotkaniu „Łabędzie” straciły trzy bramki, a każda w nich była dowodem na fatalną postawę obrońców. Pierwsza bramka to beztroskie zachowanie we własnym polu karnym podczas stałego fragmentu gry, druga to kontra, w której trzech zawodników Leicester City poradziło sobie z sześcioma przeciwnikami, a sędzia nie dopatrzył się Riyada Mahreza na pozycji spalonej. Trzeci gol to niemal kopia drugiego, w którym sześciu piłkarzy Swansea nie poradziło sobie z trójką atakujących.

https://www.youtube.com/watch?v=KUD5Sx_6aPk

Kluczowy moment sezonu

Do zwolnienia Monka przyczynił się również zbliżający się wielkimi krokami kluczowy moment sezonu. To właśnie on może przesądzić o dalszych poczynaniach walijskiego klubu w obecnej kampanii. Tylko w tym miesiącu w Premier League zostaną rozegrane jeszcze cztery kolejki, a biorąc pod uwagę cały przyszły miesiąc począwszy od dnia dzisiejszego — Swansea rozegra sześć ligowym meczów.

Po tym, jak Monk nie potrafił wyjść z kryzysu grając z takimi drużynami, jak: Stoke, Aston Villa, Norwich City oraz Bournemouth trudno było przypuszczać, że sytuacja ulegnie zmianie, zwłaszcza że najbliższym przeciwnikiem jest Manchester City. W tym przypadku trudno zakładać, że „Łabędzie” nie są w stanie urwać punktu „Obywatelom”, ale nic nie przemawia ku temu, by tak mogło być. Kolejni rywale nie są już tak silni. West Ham, West Bromwich Albion i Crystal Palace to drużyny znajdujące się w zasięgu Swansea, a zdobycze punktowe będą w tych spotkaniach obowiązkiem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze