Awans cieszy, gorzej ze stylem. Legia remisuje w Finlandii 0:0


Podopieczni Aleksandara Vukovicia awansowali do trzeciej rundy eliminacji do Ligi Europy

1 sierpnia 2019 Awans cieszy, gorzej ze stylem. Legia remisuje w Finlandii 0:0
Łukasz Laskowski / PressFocus

Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Mimo jednobramkowego zwycięstwa w pierwszym meczu przed rewanżem nie brakowało głosów, że Legia nie jest „murowanym” faworytem i jeszcze wszystko może się zdarzyć. Jednakże nikt w kraju nie miał wątpliwości, że awans jest obowiązkiem wicemistrzów Polski. Mimo tego, że stylem gry legioniści wciąż nie przekonywali.


Udostępnij na Udostępnij na

W pierwszej rundzie eliminacji do Ligi Europy podopieczni Aleksandara Vukovicia narzekali na sztuczną murawę na Gibraltarze. I nie da się ukryć, że niezbyt wygodna nawierzchnia napsuła sporo krwi warszawianom, którzy w pierwszym meczu „wymęczyli” bezbramkowy remis. W rewanżu w Warszawie legioniści udowodnili, że są lepszą drużyną i tym samym przypieczętowali awans do drugiej rundy. 

Przed dzisiejszym spotkaniem szkoleniowiec wicemistrzów Polski poinformował, że jakość murawy nie ma najmniejszego znaczenia. – Nie możemy szukać wymówek, musimy zrobić swoje. Trenowaliśmy też na sztucznej murawie w Warszawie. Gra na takiej nawierzchni jest nieco inna, ale nie może być dla nas żadnym usprawiedliwieniem – przekonywał na przedmeczowej konferencji Aleksandar Vuković.

Warto również dodać, że aura powinna była dziś sprzyjać drużynie z Polski. – Sprawdzaliśmy wcześniej prognozy, ale nie do końca się one sprawdziły. Zaskoczenie jest jednak raczej pozytywne, bo mogliśmy trafić w miejsce, gdzie jest bardzo gorąco. Rzadko można powiedzieć, że przylatując z Polski, przybyliśmy z cieplejszego kraju – mówił trener Legii.

Strachu było co niemiara

Do Finlandii legioniści jechali w dobrych humorach. Bowiem kilka dni temu dość szczęśliwie, bo rzutem na taśmę, pokonali Koronę Kielce. Teraz po zwycięstwie na krajowym podwórku wszyscy mieli nadzieję, że w nadchodzącym rewanżu z fińskim KuPS Kuopio wicemistrzowie Polski bez większego problemu postawią tzw. kropkę nad i.

Niestety w pierwszej połowie nic dobrego o grze polskiego zespołu nie można było powiedzieć. Choć żadna z drużyn nie grzeszyła zbyt dużym tempem gry, to Finowie mieli więcej sytuacji do zdobycia bramki. Podopieczni Vukovicia dopiero po dwóch kwadransach oddali pierwszy celny strzał. I co również warto dodać, to legioniści musieli drżeć o rezultat w końcówce pierwszej odsłony. 

Nie trzeba przekonywać, że to, co wydarzyło się w pierwszej połowie, nie miało prawa wydarzyć się po przerwie. Oczywiście drużyna Legii nie jest jeszcze w pełni zgrana, co dobitnie pokazały ostatnie spotkania z Europa FC, Pogonią czy choćby wspomniane wcześniej szczęśliwe zwycięstwo nad Koroną. Niemniej trzeba podkreślić, że awans do trzeciej rundy eliminacji do Ligi Europy był dla Legii czystą formalnością i męczenie się z drużyną z kraju, gdzie od futbolu znacznie ważniejsze są m.in. hokej czy Formuła 1, nie powinno mieć miejsca…

Tak nie powinno być…

Druga połowa dla wicemistrzów Polski mogła się zacząć od objęcia prowadzenia. Jednakże niemal na pustą bramkę w 50. minucie spotkania nie strzelił Sandro Kulenović, który sam nie dowierzał, że oddał niecelny strzał. I kiedy wydawało się, że sytuacja ta poniesie legionistów do przodu, nie trwało to zbyt długo. Natomiast długo trzeba było czekać na kolejną dobrą akcję warszawskiego klubu…

Aleksandar Vuković na przedmeczowej konferencji przekonywał, że jego sztab rozpracował fińskiego rywala. – Oglądaliśmy ostatnie mecze KuPS, nie tylko te w europejskich pucharach, ale też w lidze. To dobrze zorganizowany zespół i potrafi być niebezpieczny. Napastnik Rangel musi być pod naszą kontrolą. Wiemy jednak, jak chcemy zagrać i jak wyeliminować atuty rywali. Raczej wiem już, jaka jedenastka wystąpi w czwartek – analizował szkoleniowiec Legii.

I o ile o rozpracowanie rywala nie można mieć do Vukovicia zarzutów, o tyle o taktykę jego podopiecznych można, a nawet trzeba mieć pretensje. Bowiem „Wojskowi” od początku grali bez jakiegokolwiek pomysłu na stworzenie zagrożenia w polu karnym rywali. Każda dobra sytuacja Legii to był czysty przypadek albo po prostu błąd w szeregach defensywnych KuPS Kuopio.

Kwestia awansu do kolejnej rundy powinna się rozstrzygnąć w 80. minucie, kiedy to znakomitą piłkę dostał niepilnowany Arvydas Novikovas. Niestety Litwin nie wziął przykładu ze swojego występu sprzed kilku dni w Kielcach i tak legioniści musieli drżeć w końcowych minutach o korzystny rezultat. A ten mógł ulec zmianie, bowiem kilka chwil później gospodarze mieli równie dobrą okazję do wyrównania stanu dwumeczu.

Rozstrzygnięcie miało przyjść minutę później za sprawą trafienia Sandro Kulenovicia, który miał zdobyć gola z rzutu karnego. Niestety, ale ów rzut karny był idealnym dopełnieniem dzisiejszego spotkania i oczywiście rezultat pozostał bez zmian. Kulenoviciowi się troszkę upiekło, bo minutę później drużyna z Kuopio strzeliła bramkę, ale na szczęście ze spalonego…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze