Kto może zyskać, a kto stracić na odejściu Paulo Sousy z reprezentacji Polski?


To oni muszą walczyć o swoją pozycję w kadrze

30 grudnia 2021 Kto może zyskać, a kto stracić na odejściu Paulo Sousy z reprezentacji Polski?
Paweł Andrachiewicz / PressFocus

Reprezentacja Polski od wczoraj pozostaje bez trenera. Nie wiadomo jeszcze, kto będzie nowym selekcjonerem, ale zakładać można, że zostanie nim Polak, ponieważ od początku zgrupowania do meczu barażowego z Rosją będą tylko trzy dni. Sprawdziliśmy, kto może obawiać się o swoją pozycję po rozwiązaniu kontraktu z Paulo Sousą, a kto wręcz przeciwnie.


Udostępnij na Udostępnij na

Znaków zapytania nie brakuje. Nowy selekcjoner z pewnością nie będzie miał łatwego zadania. W dodatku jak każdy też zechce wprowadzić do kadry „swojego” człowieka, którego będzie budował.

Kto może zyskać?

Sebastian Szymański

Jest zawodnikiem, który na przyjściu Portugalczyka stracił najwięcej. Paulo Sousa preferował ustawienie z trójką obrońców, w którym absolutnie nie było miejsca na takiego zawodnika jak Sebastian Szymański. Zawodnik Dynama Moskwa jedyną szansę w reprezentacji dostał w pierwszym spotkaniu z Węgrami, w którym zagrał nie na swojej pozycji i wypadł blado. W kolejnych miesiącach powołania nie przychodziły.

Warto odnotować, że znalazł się na liście rezerwowych przed mistrzostwami Europy. Jednak pomimo kontuzji kilku graczy żaden z zawodników będących na rezerwie nie został powołany. Obecnie Szymański leczy kontuzję, której nabawił się na początku grudnia. Do tego momentu strzelił w lidze rosyjskiej pięć bramek i dołożył sześć asyst. Ktokolwiek zostanie nowym selekcjonerem reprezentacji Polski, pozycja Sebastiana Szymańskiego gorsza już być nie może.

Jakub Kamiński

Zawodnik Lecha Poznań na starcie był u selekcjonera Paulo Sousy na straconej pozycji. W pewnym sensie takie zachowanie jest zrozumiałe, gdyż polska liga do najsilniejszych w Europie nie należy. Gdy Jakub Kamiński dostał powołanie do reprezentacji Polski na wrześniowe mecze, udało mu się również zadebiutować. Pierwszy mecz przypadł na San Marino, na tle którego wyglądał wręcz fatalnie. Przez 90 minut na boisku był kompletnie niewidoczny. To spowodowało, że u Portugalczyka już więcej nie zagrał. Jeśli nowym selekcjonerem zostanie Polak, można liczyć, że popatrzy przychylniejszym okiem na polską ekstraklasę. Tylko czy to dobrze?

Kamil Piątkowski

Zawodnik RB Salzburg powoli wraca do gry po złamaniu kostki. U Paulo Sousy był powoływany od pierwszego zgrupowania, ale nigdy nie pełnił w reprezentacji Polski znaczącej funkcji. Rozegrał w kadrze raptem trzy spotkania: z Rosją, Andorą i San Marino. W spotkaniu z sanmaryńczykami za lekko zagrał piłkę do bramkarza, co skończyło się wstydliwą stratą bramki. Ten incydent z pewnością nie umocnił jego pozycji.

Znalazł się też w gronie powołanych na Euro 2020. Pomimo tego nie zasiadł nawet na ławce rezerwowych. Był jedynym z piłkarzy, który mecze oglądał tylko z trybun. Co jeszcze dziwniejsze, gdy kontuzji doznał Łukasz Fabiański, to on zasiadł na ławce, a nie Kamil Piątkowski. Nie był to udany turniej w wykonaniu młodego Polaka.

Kamil Grosicki

Sami dziwimy się, że pojawia się tutaj to nazwisko. Dla nas Kamil Grosicki w reprezentacji jest już historią. Obawiamy się jednak, że w przypadku, gdy nowym trenerem zostanie Polak, nie będzie to wcale takie oczywiste. „Grosikowi” idzie w Pogoni coraz lepiej. Na półmetku rozgrywek ma strzelone cztery bramki i trzy ostatnie podania. Jeśli reprezentacja Polski wróci do gry skrzydłami, obawiamy się, że Polscy trenerzy mogą spojrzeć w kierunku tego zawodnika.

Kto może stracić?

Krzysztof Piątek

Stracił już pozycję wszędzie, gdzie się da. W Herthcie Berlin w hierarchii napastników jest na czwartym miejscu za: Ishakiem Belfodilem, Stevanem Joveticiem czy nawet Davidem Selke. W reprezentacji Polski też nie ma pewnego miejsca. Za kadencji Paulo Sousy rozegrał sześć spotkań i strzelił dwie bramki. Krzysztof Piątek zawodzi obecnie na każdym froncie. Wydaje się, że jest pierwszy w kolejce do opuszczenia kadry, zaraz obok Tymoteusza Puchacza. Nam pozostaje tylko życzyć szybkiego powrotu do formy.

Tymoteusz Puchacz

Popularny „Puszka” może stracić na przyjściu dowolnego selekcjonera i decyzja o braku powołań będzie uzasadniona. Transfer do Unionu Berlin okazał się kompletnym niewypałem. Niemcy zapłacili za Puchacza 3 miliony euro, więc wydawało się, że będzie dostawał chociaż pojedyncze minuty w Bundeslidze. Tak się jednak nie stało. Przez pół roku nie zadebiutował w niemieckiej ekstraklasie i rozegrał tylko pięć spotkań w Lidze Konferencji Europy.

Do formy po kontuzji wraca Arkadiusz Reca. Jeśli Tymoteusz Puchacz zimą nie odejdzie z klubu ze stolicy Niemiec, ani nie będzie dostawał minut, powinien pożegnać się z kadrą na jakiś czas. Prosta zasada. Nie grasz w klubie = nie grasz w kadrze.

Karol Świderski

Zawodnik PAOK-u Saloniki jest człowiekiem Sousy, który zbudował go w reprezentacji. „Świder” jest jednym z kilku piłkarzy, którzy byli wymysłem Paulo Sousy i trzeba przyznać, że to mu się udało. Za jego kadencji zadebiutował w reprezentacji i rozegrał 16 spotkań, w których strzelił sześć bramek i zaliczył jedną asystę. Naprawdę dobre statystki.

Problem jednak w tym, że w Karol Świderski w Grecji ma problemy z wywalczeniem podstawowego składu. Na ten moment piłkarz reprezentacji Polski jest tylko zmiennikiem. W obecnym sezonie dla PAOK-u rozegrał 24 spotkania, strzelił trzy gole i dołożył trzy asysty. Szału nie ma. Na pewno nie będzie to piłkarz, od którego przyszły trener będzie rozpoczynał listę powołań. Pozostaje mu jednak liczyć, że w obliczu kłopotów Krzysztofa Piątka to nie on pożegna się z kadrą na jakiś czas.

Wojciech Szczęsny

Nie będzie tu populistycznego obrzucania błotem Wojciecha Szczęsnego. Prawda jest jednak taka, że ktokolwiek byłby „jedynką” w reprezentacji Polski, nie mógłby być pewny swojej pozycji u następnego trenera. Bramkę mamy obstawioną bardzo mocno, więc zmiana podstawowego golkipera nie może nikogo dziwić. Każdy z powoływanych bramkarzy da pomiędzy słupkami odpowiednią jakość.

Damian Szymański

To kolejny z wynalazków Paulo Sousy. I trzeba przyznać, że kolejny bardzo trafiony! W reprezentacji zadebiutował już za kadencji Jerzego Brzęczka, ale odpalił dopiero teraz. Od Portugalczyka dostał trzy szansy i wszystkie wykorzystał. Z San Marino zagrał niezłe spotkanie zwieńczone asystą. Najważniejszy w tej historii jest jednak mecz z Anglikami, w którym w doliczonym czasie po strzale głową dał reprezentacji Polski remis na Narodowym!

Problemem jest jednak to, że konkurencja w środku pola reprezentacji jest na bardzo wysokim poziomie. W połączeniu z grą w greckiej ekstraklasie i niepewnej pozycji w składzie AEK-u Ateny nie wróży to zbyt dobrze w kwestii zbliżających się powołań na baraże o mistrzostwa świata.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze