Mniej zaznajomieni ze szwajcarską piłką kibice mogą przecierać oczy ze zdumienia, gdy na ostatnim miejscu w tabeli zobaczą… FC Basel. Niedawny jeszcze hegemon, potentat zdobywający tytuły hurtowo i dobrze prezentujący się w Europie zmaga się z kryzysem. Ogromnym kryzysem… Wszystko to spowodowały wcześniejsze nie najlepsze rządy, nie do końca odpowiednia polityka kadrowa, a piętrzące się problemy ciągną zespół coraz mocniej w dół.
Kryzys FC Basel zaczął się wraz z przekazaniem władzy w klubie przez Bernharda Heuslera (w Legii doradzał Dariuszowi Mioduskiemu) innemu Bernhardowi, Burgenerowi – miało to miejsce w 2017 roku. To był punkt zwrotny w najnowszej historii jednej z najbardziej utytułowanych helweckich organizacji sportowych. Dodatkowo mocno rozwinęło się stołeczne Young Boys, które zaczęło przejmować krajowy prymat.
O Heuslerze w jednym z naszych artykułów pisaliśmy swego czasu tak: „FC Basel to jeden z najbardziej utytułowanych szwajcarskich klubów piłkarskich, a triumfy z ostatnich lat to w głównej mierze zasługa osób zasiadających na kierowniczych stanowiskach, które wywindowały drużynę z przemysłowego regionu do poziomu, jaki prezentuje obecnie. Na ekonomicznie zdrowych podwalinach zbudowały mocny sportowo zespół zdobywający laury nie tylko na krajowych boiskach. Jednym z takich ludzi w Bazylei był właśnie Heusler sprawujący funkcję prezydenta w latach 2012–2017”.
Kiedy Heuslera zabrakło, zaczął się powolny rozkład i upadek, a efekt nieudolnych rządów, zaniedbań i nieprzemyślanej polityki kadrowej dobrze odzwierciedla teraźniejsze miejsce drużyny w ligowej tabeli…
Po rozegraniu 13 meczów w lidze FCB zajmuje ostatnie, 12. miejsce, mając w dorobku zaledwie dwa zwycięstwa i osiem punktów. Gracze znad Renu stracili także zatrważającą liczbę goli: 30, sami strzelili tylko 16 – statystycznie szorują dno, są jednymi z najgorszych w rozgrywkach. Nieprawdopodobne, ale prawdziwe.
Heusler i Heitz odchodzą… Początek animozji w klubie
FC Basel to swego czasu synonim siły. Stabilny klub z mało piłkarskiej Szwajcarii był przykładem nawet dla tych silniejszych, z dużo mocniejszych i bardziej poważanych lig. Tytuł za tytułem, świetne mecze w europejskich pucharach, a do tego bardzo dobra akademia i skauting. Bajka i jak to w bajkach bywa… przychodzi taki czas, że po prostu się kończą.
Czas dobrobytu zaczął w Bazylei uciekać wraz z odejściem bardzo szanowanego i cenionego prezesa, doktora Bernharda Heuslera (w klubie 11 lat) oraz dyrektora sportowego, Georga Heitza (9 lat na stanowisku). Zastąpili ich odpowiednio Bernhard Burgener oraz Marco Streller i był to zaczątek ogromnych, trawiących klub do dziś problemów. Zaczęły się animozje, kłótnie, w gabinetach zapanował chaos, a sport odszedł na dalszy plan.
Jątrzące się konflikty o władzę, stanowiska doprowadziły w końcu do odejścia Strellera w 2019 roku, ale za wiele to nie zmieniło, FC Basel dalej płonęło od środka. Protesty kibiców niezgadzających się z polityką i sytuacją panującą w ich ukochanym FCB nakłoniły Burgenera do odejścia (2021 rok), tylko że panował już taki bałagan, który trudno w jakikolwiek sposób ogarnąć.
Nowym szefem został David Degen, były dobrze znany zawodnik, który swego czasu reprezentował barwy drużyny, a już po zakończeniu kariery nabył udziały w klubie i był w nim obecny od 2019 roku. W 2021 roku, po ucieczce wcześniejszego kierownictwa, Degen nabył większościowy pakiet akcji, wynoszący 91,96% udziałów.
Najpierw musimy zapewnić klubowi stabilne podstawy finansowe, w dłuższej perspektywie, po to, aby móc ponownie się rozwijać. David Degen, zarządzający klubem
– Przejęliśmy klub dwa i pół roku temu, nie do końca wiedząc, jak wygląda od środka. Wszędzie wtedy krwawiło i jasne było, że pojawi się jakiś kryzys. Obniżyliśmy deficyt strukturalny i nasza strategia sprawdziła się w 100%. W ciągu dwóch lat wygenerowaliśmy 90 milionów wpływów z transferów, ale zrobiliśmy także wiele rzeczy źle i wzbudziliśmy zbyt wysokie oczekiwania. Podjęliśmy dwie lub trzy błędne decyzje, jeśli chodzi o personel. Nie jesteśmy doskonali, my też te błędy popełniamy. Musimy być pokorni, aby ludzie zrozumieli, że najpierw musimy zapewnić klubowi stabilne podstawy finansowe, w dłuższej perspektywie, po to, aby móc ponownie się rozwijać – powiedział niedawno Degen, komentując to, co dzieje się w FC Basel.
Niezatrzymująca się karuzela i zmiana polityki klubu
Jednym z wielu grzechów popełnianych przez kierujących klubem od lat jest nieumiejętność dobierania kadry pracowniczej, a przecież kiedyś z tego FC Basel słynęło. Od 2017 drużyną zajmowało się 10 trenerów, wliczając w tym zatrudnionego 31 października Fabio Celestiniego. Niektórzy, jak na przykład Heiko Vogel czy Alex Frei, przewinęli się przez ławkę stadionu Świętego Jakuba kilkukrotnie, a w ostatniej dekadzie najdłużej udało się pracować Marcelowi Kollerowi, bo aż 760 dni.
🔴🔵 Ändligg! 💥🙏#FCBasel1893 #AlliZämme #rotblaulive pic.twitter.com/E3yIjfcLvk
— FC Basel 1893 (@FCBasel1893) November 5, 2023
Zmieniający się opiekunowie to niejedyny problem. Po ogromnych sukcesach, jak choćby zdobyte dziewięć razy z rzędu mistrzostwo Szwajcarii, w Bazylei postanowiono zmienić politykę klubu, mocniej inwestując w akademię. Chciano, by klub stał się jeszcze bardziej związany z miastem i regionem, jednak, chociaż idea słuszna, to wraz za nią nie przyszedł rozwój sportowy. Ostatnia zdobycz to Puchar Szwajcarii z sezonu 2018/2019.
Negatywna spirala i kumulacja niefortunnych zdarzeń zapętlała się coraz mocniej, aż w końcu nadszedł kryzys. Bardzo poważny, bo mocno dotknął drużynę, która wpadła w dołek i nie może się z niego wygrzebać. Ostatnio zaczęli się nad tym zastanawiać szwajcarscy psycholodzy, stwierdzając, że w zespole potrzebna jest ciężka mentalna praca po to, żeby negatywne myśli pojawiające się u graczy zostały przepracowane, a blokada emocjonalna minęła. Martwi się słynny kibic klubu tenisista Roger Federer i także stara się pomóc.
Coś jeszcze? Tak. Wszystkie te zawirowania i burze toczące się w środku FC Basel doprowadziły choćby do zwolnienia uważanego za jednego z najlepszych fachowców, szefa skautów Maxa Legatha, i sporej reorganizacji działu analiz. Reasumując, z wielkiego niegdyś, odnoszącego sukcesy na każdym polu, piłkarskiego przedsiębiorstwa zostało już dziś niewiele, chociaż teraźniejsi włodarze – jak zapewniają – zrobią wszystko, żeby zażegnać wszystkie niepokoje.
❤️💙 Härzliggi Gratulation, Fabi!
4️⃣2️⃣1️⃣ Super-League-Partien💪 Damit ist der aktuelle Rekord von Nelson Ferreira eingestellt. #FCBasel1893 #AlliZämme #rotblaulive pic.twitter.com/a1qeYdkZ7D
— FC Basel 1893 (@FCBasel1893) November 12, 2023
***
Tak w ogromnym skrócie wygląda powolny upadek jednej z największych futbolowych instytucji w Europie Środkowej. Obecnie zespół prowadzony przez Fabio Celestiniego zajmuje, jak wspomniano na początku, ostatnie miejsce w lidze, gra katastrofalną piłkę. David Degen – choć nie za bardzo podoba mu się taka rola – stanął na czele siedmioosobowego komitetu technicznego, którego zadaniem jest jak najszybsze wyciągnięcie klubu na prostą. Nowym dyrektorem sportowym najprawdopodobniej zostanie wkrótce Valentin Stocker, swego czasu reprezentujący barwy FCB na boisku.
A jak prezentuje się drużyna? Jeżeli ktoś myśli, że aktualna dyspozycja sportowa spowodowana jest mizerną kadrą, brakiem umiejętności piłkarzy czy tym, że FCB odstaje od reszty ligi, to jest w błędzie. Na papierze wciąż jest – jak na szwajcarskie warunki – mocną ekipą: doświadczeni Frei, Lang, Schmid, Xhaka, a do tego młodzi, piekielnie utalentowani Demir, Hunziker, Gautier oraz Sigua… Te nazwiska mają moc, potencjał i wszystko, by grać o coś więcej niż utrzymanie. Czy zespół spadnie? Jak na razie jest na najlepszej do tego drodze, chociaż wydaje się, że koniec końców w końcu ruszy i z odrobiną szczęścia pozostanie w Super League.