Po fatalnej rundzie jesiennej Korona Kielce powszechnie uznawana jest za jednego z głównych kandydatów do spadku z PKO BP Ekstraklasy. Beznadziejna skuteczność, przegrane sparingi i wzmocnienia zespołu na ostatnią chwilę - aż tak źle w klubie z Suzuki Areny nie było od dawna. Czy „Żółto-czerwoni” po raz kolejny pokonają jednak wszelkie przeciwności i na przekór wszystkim zachowają ligowy byt?
Beznadziejny początek bieżącej kampanii sprawił, że zamiast rywalizacji o miejsce w środku tabeli, Korona Kielce szybko uwikłała się w walkę o uniknięcie degradacji. Pierwsze symptomy przyszłych problemów zespołu z Suzuki Areny miały jednak miejsce jeszcze w trakcie przedsezonowych przygotowań. Do błędów w trakcie letniej przerwy po ostatnim sparingu przed rozpoczęciem rozgrywek przyznał się nawet Gino Lettieri.
– Trenowaliśmy mniej niż w zeszłym roku i może trochę za mało. Możliwe, że to przyczyna tego, jak się zaprezentowaliśmy – komentował po meczu włoski trener.
Fatalna seria spotkań bez zwycięstwa i miejsce w strefie spadkowej spowodowało odsunięcie szkoleniowca od prowadzenia pierwszej drużyny. Miejsce Włocha zajął Mirosław Smyła, który pracę w Kielcach rozpoczął od poprawy podupadłej atmosfery w szatni. Działania byłego opiekuna Wigier Suwałki w kolejnych tygodniach przyniosły oczekiwany efekt. Korona Kielce tuż przed zimową przerwą odniosła dwa bezcenne zwycięstwa, które pozwoliły „Żółto-czerwonym” uwierzyć w uniknięcie degradacji. Czy zespół z Suzuki Areny po raz kolejny pokona wszelkie przeciwności i na przekór wszystkim zachowa ligowy byt?
Przygotowania
Po powrocie z urlopów podopieczni Mirosława Smyły trenowali na kieleckich obiektach by następnie wylecieć na zgrupowanie w Turcji. W kraju nad Bosforem kielczanie rozegrali pięć spotkań kontrolnych. Każdy z zespołem rywalizującym w najwyższej klasie rozgrywkowej swojego kraju.
– Zależało mi, żeby móc rozgrywać mecze kontrolne w systemie środa – sobota. Przeciwnicy są sprawą drugorzędną, ale priorytetem było, żeby byli z ekstraklasy w swoich krajach. Liczę, że będą to sportowe sparingi, bo w takich meczach często niestety zdarza się, że zamiast gry w piłkę poluje się na nogi rywala – mówił w rozmowie z TVP Sport przed wylotem na zgrupowanie do Turcji Mirosław Smyła.
W trakcie spotkań kontrolnych szkoleniowiec kielczan dokonywał licznych zmian, zarówno w zestawieniu personalnym jak i ustawieniu zespołu. Zawodników Korony nie omijały urazy, co jednak umożliwiło trenerowi wprowadzenie nowych rozwiązań. Szansę wykorzystał m.in. Dawid Lisowski, młodzieżowy mistrz Polski i nominalny skrzydłowy, który w sparingach operował na lewej stronie defensywy. Wychowanek kieleckiego zespołu prezentował się na tyle korzystnie, że został nawet zgłoszony do rozgrywek ekstraklasy.
– Wyglądał bardzo dobrze w grach kontrolnych, dobrze wytrzymywał obciążenia fizyczne. Jest bardzo inteligentny na boisku, jakościowo też to dobrze wygląda. […] Mamy nadzieję, że potwierdzi swoje umiejętności, a jego podejście plus ewidentny postęp pozwolą mu jak najszybciej zadebiutować w ekstraklasie – chwalił podopiecznego na łamach Radia eM Kielce trener Korony.
Dawid Lisowski został zgłoszony do rozgrywek @_Ekstraklasa_ ❗️
19-latek pojechał z I drużyną na obóz przygotowawczy do Turcji, gdzie swoją dobrą dyspozycją przekonał do siebie sztab szkoleniowy, który zdecydował się włączyć go do składu.
Zawodnikowi życzymy szybkiego debiutu❗️ pic.twitter.com/N81bsxDhcb— Korona Kielce (@Korona_Kielce) February 4, 2020
Oprócz pozytywnych aspektów, na zgrupowaniu w Turcji Mirosławowi Smyle nie brakowało także zmartwień. Kielczanie nadal seryjnie marnowali dogodne sytuacje strzeleckie, w pięciu sparingach rozegranych w kraju nad Bosforem do bramki rywali trafiając zaledwie trzykrotnie. Beznadziejna skuteczność i problemy zdrowotne kilku graczy pierwszej jedenastki sprawiły, że z obozu w Turcji kielczanie wracali w mieszanych nastrojach. Niepewność w szeregach „Żółto-czerwonych” spotęgowała jeszcze bardziej próba generalna przed wznowienie rozgrywek ekstraklasy. Porażka z Radomiakiem Radom nie poprawiła nastrojów przed powrotem do ligowej rywalizacji. Nadziei na lepsze juto upatrywano jednak w transferach, które zgodnie z tradycją w Kielcach przeprowadzono na ostatnią chwilę.
Transfery
Najgorsza ofensywa w lidze w bieżącym sezonie sprawiła, że priorytetem władz klubu z Suzuki Areny było pozyskanie skutecznego napastnika. Opóźnienia w dokapitalizowaniu spółki znacznie zmniejszyły jednak pole manewru kielczan na transferowym rynku. Z racji braku funduszy na nowych graczy o uznanej marce ostatnią szansę otrzymał Wato Arveladze. Gruzin miał zająć miejsce Michała Żyro, który po bezbarwnej rundzie jesiennej otrzymał wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu. Podobny los spotkał także Daniela Dziwniela oraz Lukę Kukicia. Cała trójka nie poleciała wraz z zespołem „Żółto-czerwonych” na zgrupowanie do Turcji. Wcześniej umowę za porozumieniem stron rozwiązał natomiast Ivan Jukić.
W samolocie na obóz w kraju nad Bosforem niespodziewanie znalazł się Uros Djuranović, lecz Czarnogórzec nie przekonał do swoich umiejętności Mirosława Smyły. Po powrocie ze zgrupowania również otrzymał wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu. Także z powodu faktu, że trakcie przygotowań Korona Kielce zdołała wypożyczyć z Cracovii Kraków Bojana Cecaricia. Oprócz rosłego Serba nowymi graczami „Żółto-czerwonych” zostali także dwaj testowani od początku zgrupowania Anglicy – Johnny Spike Gill oraz D’Sean Theobalds.
ℹ️ Do końca trwającego sezonu barwy zmienia również pomocnik Pasów, Bojan Čečarić.
Na mocy półrocznego wypożyczenia serbski 🇷🇸 gracz zasili zespół @Korona_Kielce.
Więcej 👉 https://t.co/o6LohM38cL pic.twitter.com/5FKT0hvqS8
— CRACOVIA (@MKSCracoviaSSA) January 31, 2020
– Decyzje kadrowe podjęliśmy po analizie dwutygodniowego zgrupowania w tureckiej Antalyi. Obydwaj Anglicy zrobili duże wrażenie, zarówno na sztabie szkoleniowym, jak i na mnie. Można oczywiście drwić, że bierzemy piłkarza z szóstej ligi, ale zaręczam, że Theobalds ma umiejętności wystarczające na grę w ekstraklasie. Cecarić to jest dobry napastnik i mam nadzieję, że w naszej drużynie zacznie strzelać gole. Djuranović dostał szansę, ale jej nie wykorzystał i będziemy chcieli się z nim rozstać – deklarował w rozmowie z Radiem Kielce prezes klubu, Krzysztof Zając.
Tuż przed wznowieniem rozgrywek kielczanie ogłosili także zakontraktowanie Jacka Kiełba. Wychowanek Pogoni Siedlce po rozwiązaniu umowy z Bruk-Betem Nieciecza po półtora roku wrócił do zespołu z Suzuki Areny. To najprawdopodobniej nie koniec roszad w zespole Mirosława Smyły. Kolejne transfery są jednak uzależnione od sytuacji finansowej Korony.
Atut
Podobnie jak wzmocnienia na ostatnią chwilę Korona Kielce tradycyjnie jest wskazywana jako jeden z faworytów do spadku z ekstraklasy. To paradoksalnie bardzo ułatwia zadanie Mirosławowi Smyle oraz zawodnikom „Żółto-czerwonych”. Wykorzystując syndrom oblężonej twierdzy łatwo zmobilizować zespół i stworzyć kolektyw. W polskich realiach walka i zaangażowanie wystarczają by odnosić kolejne zwycięstwa, co pokazały ostatnie dwa ligowe spotkania kielczan. Jeśli z podobnym bojowym nastawieniem zespół z Suzuki Areny zacznie rywalizacje po wznowieniu rozgrywek, to Korona Kielce ponownie może rozczarować ekspertów zachowując ligowy byt.
Niewiadoma
Pod największym znakiem zapytania nadal stoi dyspozycja podopiecznych Mirosława Smyły w ofensywie. Bojan Cecarić mimo że w dwóch spotkaniach kontrolnych zdobył dwie bramki, póki co wydaje się wielką niewiadomą. Serb przynajmniej w pierwszych meczach powinien otrzymać jednak spory kredyt zaufania. Szczególnie że alternatyw w kieleckim zespole brakuje. Być może pewne miejsce w jedenastce na dobre odblokuje zawodnika wypożyczonego z Cracovii Kraków. Dużo jednak będzie zależeć od wsparcia pozostałych ofensywnych graczy Korony Kielce. Jeśli nie wspomogą nowego partnera w ataku, to sam Bojan Cecarić prochu raczej nie wymyśli.
Trzy rzeczy, które wydarzą się w rundzie wiosennej
1. Wzrost frekwencji na Suzuki Arenie
Względem poprzedniego roku frekwencja na kieleckim stadionie zanotowała spadek o prawie 2000 widzów. Spotkania Korony Kielce w rundzie jesiennej na Suzuki Arenie oglądało średnio tylko 5290 osób. Złożyło się na to wiele czynników, lecz wiosną powinno być lepiej. Kieleccy kibice niejednokrotnie już udowodnili, że w kryzysowej sytuacji potrafią tłumnie zapełnić stadion. Dodatkowym atutem na pewno jest także osoba Jacka Kiełba.
2. Jacek Kiełb! Jacek Kiełb! na trybunach
Mimo że kolejne odejścia i powroty poróżniły sympatyków „Żółto-czerwonych” w kwestii postrzegania wychowanka Pogoni Siedlce, to w obecnej sytuacji urazy szybko raczej odejdą w niepamięć. Łaska kibica na pstrym koniu jeździ, więc jeśli Jacek Kiełb udowodni (po raz kolejny) przywiązanie do kieleckiego klubu na boisku, to szybko nazwisko zawodnika wróci na usta sympatyków Korony.
3. Dramatyczna walka o utrzymanie
Kibice kieleckiego zespołu na brak emocji nigdy nie narzekają. Tak będzie i tym razem, gdyż batalia o uniknięcie degradacji szybko raczej się nie rozstrzygnie. Prawdopodobnie ze szczęśliwym dla kielczan zakończeniem, choć wielu w to zapewne nie wierzy. Korona jest jednak jak statek, który przetrwał niejeden sztorm. Kiedyś być może w końcu pójdzie na dno (czyt. spadnie z ligi), lecz raczej nie w tym sezonie.
Przewidywana jedenastka
Ciekawostka
Najwięcej bramek dla Korony Kielce w w historii występów klubu ekstraklasie zdobył Jacek Kiełb – trzydzieści osiem. Wiosną popularny „Ryba” stanie przed szansą powiększenia dorobku.