Szkoleniowiec ŁKS-u Łódź po porażce 1:4 z Arką Gdynia powiedział, że była to kompromitacja. Wielu ekspertów zastanawiało się więc, co w takim razie powinien powiedzieć Mirosław Smyła po tym, jak jego podopieczni przegrali równie wysoko ze wspomnianym wcześniej ŁKS-em. Jednakże na dzisiaj wydaje się, że tego typu dywagacje są już nieważne. Teraz liczy się wyłącznie teraźniejszość, w której Korona ma na koncie zwycięstwo w ostatnim spotkaniu.
Zwycięstwo nad Zagłębiem przed własną publicznością wcale nie było oczywiste. Bowiem koroniarze przystępowali do tego spotkania z trzema porażkami z rzędu, zajmując niechlubne ostatnie miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy. Dzięki zdobytym trzem „oczkom” nie są już ostatnią drużyną, mając punkt przewagi nad Arką Gdynia.
Zdobyty komplet punktów cieszy sympatyków Korony również ze względu na to, że ich ulubieńcy wreszcie zdołali przełamać strzelecką niemoc. Przed meczem z „Miedziowymi” podopieczni Mirosława Smyły mieli na koncie raptem sześć trafień w 13 spotkaniach. Sam szkoleniowiec na konferencji poprzedzającej sobotnie spotkanie mówił, że statystyka ta niedługo ulegnie poprawie. – Nie ma znaczenia, kto strzeli gola, byleby to był zawodnik Korony Kielce. Chcemy zdobyć bramkę jako zespół. Nic nie trwa wiecznie, nie ma takiej rury, której nie dałoby się odetkać. Odtykajmy tę rurę, niech płynie nią dużo bramek – przekonywał trener Korony.
Coroczny kandydat do spadku
Nie da się nie odnieść wrażenia, że kielecki klub od kilku lat jest drużyną, która typowana jest jako jeden ze spadkowiczów. Nieprzemyślane kadrowe roszady, a co za tym idzie – brak stabilizacji, to ostatnio w Kielcach chleb powszedni. O ile w zeszłym sezonie czy też dwa lata temu spadek nie był zbyt realny, o tyle w obecnych rozgrywkach widmo degradacji coraz bardziej zagląda sympatykom Korony w oczy.
Nie mam w zwyczaju pisać takich rzeczy, bo jestem neutralnym kibicem i przede wszystkim „kibicuję” dobrej piłce. Jednakże jak mam być szczery, to chciałbym, aby Korona spadła z ekstraklasy. Nic ta drużyna nie wnosi. Bezbarwny średniak… #PIAKOR
— Wojciech Bąkowicz (@WBakowicz) October 26, 2019
Mimo wszystko przyzwyczailiśmy się do tego, że Korona jest typowym ligowym średniakiem. Walka o coś więcej niż utrzymanie jest dla kielczan bardzo rzadkim zjawiskiem i miejscowi kibice mogą owe zjawisko utożsamiać bardziej z lokalną drużyną piłki ręcznej, na której mecze, w przeciwieństwie do Korony, ludzie masowo uczęszczają.
Zresztą nie ma się co dziwić. W końcu frekwencję budują przede wszystkim dobre wyniki, a te koroniarzom w obecnym sezonie zdarzają się dość rzadko. Również na swoim stadionie. Bowiem kielczanie w obecnych rozgrywkach u siebie zgromadzili raptem siedem punktów – najmniej spośród wszystkich drużyn PKO Ekstraklasy.
Jeszcze będzie lepiej
Mirosław Smyła z pewnością wie, co robi. Bowiem od sromotnej klęski z ŁKS-em widać pewien progres w grze koroniarzy. Ów progres dostrzega również sam zainteresowany, który chwalił swoich podopiecznych po ostatnim zwycięstwie nad Zagłębiem Lubin. Zresztą minimalny progres, przede wszystkim w zaangażowaniu, widoczny był już chociażby w wygranym meczu ze Śląskiem Wrocław.
Niezwykle ważne trzy punkty dla Korony, na które podopieczni Smyły zapracowali przede wszystkim zaangażowaniem. Bramka Radina z dużą szansą na trafienie kolejki. #KORŚLA
— Michał Karczewski (@MiKarczewski) September 27, 2019
– Dwa tygodnie temu powiedzieliśmy sobie, że zaczynamy wszystko od nowa. Mecz w Gliwicach był pierwszym od tej rozmowy i zobaczyliśmy tam już namiastkę dobrej gry, ale nie było punktów. Dzisiaj poszliśmy krok dalej i jest pozytywny wynik, a więc nasza sumienna praca przyniosła trzy punkty w meczu z wymagającym rywalem – mówił szkoleniowiec Korony.
Na wyróżnienie zasługuje duet Marcina Cebuli i Andrésa Lioi. To oni napędzali ataki kielczan i niewykluczone, że w obecnych rozgrywkach przyczynią się do pozostania Korony w elicie. – Ten piłkarz potrafi wnieść do ataku więcej jakości niż niektórzy gracze, których mamy obecnie. Wielu z nich jeszcze się nie rozkręciło. Lioi ma też dobry przegląd pola – chwalił Argentyńczyka na początku sezonu były już szkoleniowiec Korony – Gino Lettieri, cytowany przez oficjalną stronę internetową klubu.
***
W przeciwieństwie do pierwszej drużyny Korony Kielce regularnie punktują jej rezerwy. Korona II Kielce w III lidze gr. 4 ma na koncie 27 punktów i po 12 kolejkach zajmuje solidną pozycję wicelidera tabeli! O świetnym starcie kieleckich rezerw pisaliśmy niedawno na naszych łamach. Tekst można znaleźć, klikając TUTAJ.
Zapraszamy również do lektury naszego Ligowego Bigosu, w którym nasz redakcyjny kolega porównał obecnego szkoleniowca Korony Kielce do Juergena Kloppa. Tekst można znaleźć, klikając TUTAJ.