Po rundzie jesiennej w Kielcach nie pałano optymizmem. Dorobek 13 punktów i ostatnie miejsce w tabeli z automatu stawiało "Scyzory" jako głównego kandydata do opuszczenia ligi. Tymczasem wiosną trochę się pozmieniało. Korona zaczęła grać lepiej w piłkę, a za tym przyszły wyniki. Trzy zwycięstwa w trzech spotkaniach domowych mogą robić wrażenie, tym bardziej że przez całą jesień piłkarze grający w żółto-czerwonych koszulkach wygrali tylko jeden mecz na własnym stadionie.
Na wyjazdach wygląda to nieco gorzej. O ile porażka 2:3 z Legią Warszawa oraz remis ze Śląskiem Wrocław nie budzą większych obaw, to wynik 1:5 w Grodzisku Wielkopolskim już tak. Na szczęście dla kibiców, ta porażka nie namieszała w głowach zawodnikom, którzy siedem dni później zdołali pokonać pogrążoną w kryzysie Wisłę Płock. Nie było to niesamowicie przekonywujące zwycięstwo, ale Korona wyglądała nieco lepiej od rywali, a błąd Krzysztofa Kamińskiego pozwolił im na zdobycie trzech punktów.
🔚 #KORWPŁ
Trzecie z rzędu zwycięstwo @Korona_Kielce na własnym stadionie! 🏟️ pic.twitter.com/MK6Cexvc9F
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) March 4, 2023
Korona Kielce 1:0 Wisła Płock
Mecz ten miał dla obu drużyn spore znaczenie. Z jednej strony mamy Wisłę Płock, która ma za sobą cztery porażki z rzędu i chce w końcu zapunktować wiosną, a z drugiej Koronę Kielce, która tydzień wcześniej dostała pięć bramek od Warty Poznań i dla której każdy punkt może okazać się kluczowy w kwestii utrzymania. Presja od początku ciążyła więc na obu drużynach. Widać to było już od pierwszych minut spotkania, gdyż oba zespoły miały problem ze stworzeniem sobie dogodnych sytuacji.
Ogólnie pierwsza połowa meczu w Kielcach nie wyglądała dość dobrze. Emocji było jak na lekarstwo i poza dwoma strzałami Jewgienija Szykawki nie działo się za wiele. Wisła Płock nie przypominała siebie z poprzednich spotkań, wymiana kilku podań i dostanie się bliżej bramki przeciwnika stanowiło problem. Korona natomiast cierpliwie wyczekiwała na akcje „Nafciarzy” i starała się wyprowadzać kontrataki. Widząc jednak, że prowadzenie gry nie idzie za dobrze ekipie z Płocka, sami kilka razy wymienili dłuższą serię podań na połowie rywali.
Pierwsze 45 minut było więc dość wyrównane z lekkim wskazaniem na gospodarzy. Po zmianie stron w grze Wisły w końcu zaczęło coś wychodzić. W pierwszym kwadransie drugiej połowy udało im się przeprowadzić kilka ciekawych ataków oraz ogólnie wyglądali nie najgorzej. Wyniku spotkania nie udało się im jednak otworzyć. Zrobiła to kilka minut później Korona Kielce. Rzut rożny, słabe dośrodkowanie, ogromny błąd Krzysztofa Kamińskiego, strzał Piotra Malarczyka do pustej bramki, 1:0.
Pech bramkarza – szczęście strzelca 🍀#KORWPŁ 1:0 pic.twitter.com/AM8Y3xMXHO
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) March 4, 2023
Po wznowieniu gry Wisła Płock starała się odpowiedzieć, ale nic z tego nie wychodziło. Z minuty na minutę czasu było coraz mniej, a w akcjach „Nafciarzy” brakowało a to wykończenia, a to dokładności, a to ostatniego podania. Ostatecznie nie zdołali oni odwrócić losów spotkania, a Korona może się cieszyć z kolejnego domowego zwycięstwa.
Czy istnieje realna szansa na utrzymanie?
Jak najbardziej. Gdy spojrzymy na tabelę, Korona wciąż znajduje się w strefie spadkowej, ale od bezpiecznej lokaty dzieli ją zaledwie jeden punkt. W tym przypadku granie w kratkę i naprzemienne wygrywanie oraz przegrywanie spotkań daje całkiem spore szanse na pozostanie w ekstraklasie na kolejny sezon. Gorzej jeśli Korona wpadnie w gorszą serię dwóch, trzech meczów bez zwycięstwa. Na dole tabeli różnice punktowe między zespołami są bardzo małe. W końcowym rozrachunku nawet jeden punkt może przesądzić o pozostaniu w lidze.
Na tę chwilę jednak Koronę naturalnie należy postrzegać jako jednego z kandydatów do opuszczenia ligi. Jednego z wielu, bo z kolejki na kolejkę w tabeli robi się coraz ciaśniej. Poza „Scyzorami” głównymi kandydatami do spadku wydają się być Miedź Legnica oraz Lechia Gdańsk. Na baczności muszą się mieć także Piast Gliwice, Zagłębie Lubin, Górnik Zabrze oraz Jagiellonia Białystok. Najprawdopodobniej to między tymi drużynami będzie się rozstrzygać walka o utrzymanie.