Kontuzjowany sędzia i Wisła z utrzymaniem w Ekstraklasie!


6 maja 2016 Kontuzjowany sędzia i Wisła z utrzymaniem w Ekstraklasie!

Wisła Kraków pokonała u siebie Jagiellonię Białystok 1:0 i zapewniła sobie utrzymanie w Ekstraklasie. Wiślacy zajmują obecnie pierwsze miejsce w grupie spadkowej. Zwycięskiego gola dla „Białej Gwiazdy” zdobył Paweł Brożek. W meczu doszło także do nietypowej sytuacji, bo przed zakończeniem pierwszej połowy boisko musiał opuścić kontuzjowany sędzia główny spotkania.


Udostępnij na Udostępnij na

Mecz Wisły z Jagiellonią miał rozstrzygnąć walkę o pierwsze miejsce w grupie spadkowej. Osłabiona w obronie Wisła (za kartki pauzowali Głowacki i Jović) nie dała się zdominować przyjezdnym. To podopieczni Dariusza Wdowczyka stwarzali sobie więcej sytuacji. Na lewej stronie szalał Patryk Małecki, po którego dośrodkowaniu padł gol w pierwszej połowie spotkania. Piłkę do bramki rywala posłał wyjątkowo aktywny w tym meczu Paweł Brożek.

Największym wydarzenie pierwszej połowy (poza golem wiślaków) była pierwsza zmiana, jaka dokonała się na boisku. Po 30 minutach gry boisko z powodu kontuzji musiał opuścić… sędzia. Arbiter główny spotkania, Jarosław Przybył, najpierw poprosił o pomoc sztab medyczny, ale niestety uraz okazał się na tyle poważny, że konieczna była zmiana. Jego miejsce zajął sędzia techniczny Tomasz Wajda. Sędziowie nie mają ostatnio szczęścia przy Reymonta. Cztery kolejki wcześniej z powodu reakcji alergicznej tuż przed startem meczu zasłabł boczny sędzia spotkania. Wtedy jednak obeszło się bez zmian.

W ekipie Jagiellonii piłkarzem, który był najbliżej strzelenia gola na 1:1, był były zawodnik Wisły – Łukasz Burliga. Obrońca po dobrym dośrodkowaniu w pole karne fatalnie jednak przestrzelił i posłał piłkę tuż nad poprzeczką.

W drugiej połowie znowu zrobiło się zamieszanie na boisku z powodu sędziów. Tym razem poszło jednak o niepodyktowany rzut karny dla Wisły, po którym wielkie pretensje do arbitra mieli zawodnicy i sztab szkoleniowy „Białej Gwiazdy”. W uspokajanie wiślaków zaangażował się nawet kontuzjowany sędzia Przybył, który cały czas kuśtykał sobie przy bocznej linii boiska i obserwował spotkanie.

Pod koniec drugiej połowy to goście częściej napierali na bramkę rywala. W powietrzu wisiało widmo remisu, ale Wisła zdołała dowieźć korzystny wynik do końca regulaminowego czasu gry.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze