Komentarz do Bundesligi: Stara Dama zmartwychwstała


Podczas gdy Borussia Dortmund drży o mistrzostwo, Bayern Monachium o przyszłoroczną Ligę Mistrzów, a piłkarze 1. FC Koeln o życie, Berlin ogarnęły euforia i szał radości. Oto Hertha BSC wykonała misję i po rocznej banicji wróci do niemieckiej ekstraklasy.


Udostępnij na Udostępnij na

„Bayern Monachium drugiej ligi”, jak nazwał swój klub kapitan, Andre Mijatović, powodów do radości ma dużo więcej niż ten pierwszoligowy. Nieprzerwanie od 19. kolejki przewodzi tabeli, nie spadł niżej niż na 5. miejsce, od 10 spotkań nie przegrał. To naprawdę świetny wynik – dla porównania: Karlsruher SC czy Arminia Bielefeld, które spadły dwa lata temu, okupują dolną część tabeli. Zresztą – były klub Artura Wichniarka w przyszłym sezonie na pewno zagra w 3. Lidze. Zamiast walki z Bayernem Monachium czy Borussią Dortmund, Arminia spotka się z rezerwami VfB Stuttgart czy taką marką jak 1. FC Heidenheim.

Kiedy Bielefeld płacze, Berlin świętuje i wychwala swoją Herthę, z trenerem, Markusem Babbelem, na czele. Sam szkoleniowiec po tym jak został wyrzucony z VfB Stuttgart, nauczył się wielu rzeczy, które pozwoliły mu osiągnąć taki sukces. Przede wszystkim – przestał starać się być przyjacielem zawodników, zaczął natomiast pilnować dyscypliny. Obojętnie, kto spóźnił się na trening, kara była tak samo surowa. Już podczas przygotowań do sezonu, widząc fatalną kondycję większości zawodników, codziennie wczesnym rankiem kazał im biegać… Za tak dobry zespół trener musi jednak podziękować menadżerowi.

Gdyby Michael Preetz nie zatrzymał w Berlinie po spadku kilku kluczowych zawodników, Hertha mogłaby podzielić los Karlsruhe czy Arminii. Poza tym – transfery, jakich udało mu się dokonać, choć nie zawsze wydawały się dobre, zdecydowanie wzmocniły drużynę. Peter Niemeyer na przykład  został liderem zespołu od razu po przyjściu. Jednym z takich cudownych dzieci Herthy stał się też 19-letni Pierre-Michel Lasogga, napastnik, który miał być zmiennikiem dla Roba Frienda, a ostatecznie wygryzł go z pierwszego składu. W 23 spotkaniach zdobył 12 goli i 5 asyst, jest najlepiej ocenianym zawodnikiem klubu z Berlina.

I tak, „Stara Dama” zmartwychwstała w Poniedziałek Wielkanocny, pokonując finalistę Pucharu Niemiec, MSV Duisburg, i zapewniając sobie na trzy kolejki przed końcem sezonu awans do najwyższej niemieckiej klasy rozgrywkowej. Menadżer zapowiada z tej okazji tylko kilka transferów, mało spektakularnych. Jeśli uda mu się zatrzymać najlepszych zawodników tego sezonu, ci nie przestaną się nagle rozumieć, a trener nie zmieni za bardzo taktyki, „beniaminek” ze stolicy będzie mógł – może nawet – powalczyć o Ligę Europejską. A ponieważ świetnie się Herthę w tym sezonie ogląda, klub wreszcie może liczyć na kibiców, a z jego awansu do Bundesligi cieszą się nie tylko berlińczycy, ale też sam Franz Beckenbauer czy Joachim Loew, nie pozostaje nic innego, jak z całego serca życzyć Hercie mnóstwo sukcesów w przyszłym sezonie. Bo w tym… naprawdę jej w pełnej niechlujstwa i przypadku pierwszej lidze brakuje. 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze