Kolumbijscy napastnicy w odwrocie


21 stycznia 2016 Kolumbijscy napastnicy w odwrocie

W ostatnich latach wiele mówiło się o napastnikach rodem z Kolumbii. Radamel Falcao, Jackson Martinez, Carlos Bacca, Teofilo Gutierrez, Adrian Ramos czy Luis Muriel na Starym Kontynencie mieli wyrobione marki, a część z nich uchodziła za gwiazdy europejskich rozgrywek. Dziś silnej pozycji, jaką wyrobili sobie w ostatnich latach, wydaje się zostawać coraz mniej.


Udostępnij na Udostępnij na

Przeklęte kolano

Śmiało można założyć, że wszystko zapoczątkował przypadek Radamela Falcao. Wszyscy pamiętamy, jak najpierw w barwach FC Porto, a później Atletico Madryt „El Tigre” szturmował Europę. Portugalię opuszczał jako zwycięzca Ligi Europy w 2011 roku oraz strzelec zwycięskiej bramki w finale, dzięki której został najskuteczniejszym strzelcem tamtej edycji. Przechodząc do stolicy Hiszpanii, miał zastąpić odchodzącego do Manchesteru City Sergio Aguero. To udało mu się zrobić z nawiązką, gdyż 70 bramek w 90 meczach w barwach „Rojiblancos” robi wrażenie.

To właśnie na Vicente Calderon kariera Kolumbijczyka nabrała rozpędu, czego efektem było zainteresowanie największych klubów świata. Wydawało się, że to właśnie do któregoś z tych zespołów dołączy, ale jego ruch okazał się mniej oczywisty. Reprezentanta Kolumbii skusiły pieniądze oferowane przez rosyjskiego właściciela AS Monaco, co później stało się przekleństwem Falcao.

https://www.youtube.com/watch?v=O5DFUTRZSqg

To właśnie we francuskim klubie Kolumbijczyk zerwał więzadła, co ostatecznie wyeliminowało go z brazylijskiego mundialu w 2014 roku. Dziś zawodnik, którego obserwujemy, to nie ten sam napastnik. Falcao zatracił swoją przebojowość i skuteczność, stając się jednym z wielu. Nie powiodło mu się w poprzednim sezonie w Manchesterze United, a teraz równie słabo radzi sobie w Chelsea. Historia piłki nożnej wielokrotnie była świadkiem upadku świetnych zawodników po ciężkiej kontuzji i właśnie takim przypadkiem wydaje się niespełna 30-letni napastnik. Trudno inaczej wytłumaczyć fakt, że nagle z rasowego snajpera Falcao stał się zawodnikiem niepotrafiącym przekroczyć granicy pięciu bramek w sezonie. Nie można powiedzieć, że przyczyną słabszej postawy Falcao jest gra w lidze angielskiej, wszak również w reprezentacji napastnik zatracił swą skuteczność. Od momentu wyleczenia kontuzji Kolumbijczyk zdobył dla „Los Cafeteros” zaledwie trzy bramki w jedenastu spotkaniach.

Ramos na wylocie

Drugim z zawodzących kolumbijskich napastników jest Adrian Ramos. Czarnoskóry napastnik w sezonie poprzedzającym mistrzostwa świata zyskał uznanie w oczach selekcjonera Jose Pekermanna, który powołał go na mistrzostwa świata w Brazylii. To właśnie Ramos miał zostać idealnym następcą Roberta Lewandowskiego w Borussii Dortmund, gdy dołączał do niej latem 2014 roku. Były zawodnik Herthy Berlin został zakontraktowany przez Juergena Kloppa jeszcze w zimowym oknie transferowym, ale kontrakt wiążący go z klubem ze stolicy zmuszał go na pozostanie w nim do końca sezonu.

Kolumbia: Od lewej Pablo Armero i Adrian Ramos
Adrian Ramos (fot. Ca2011.com)

Trudno się dziwić zainteresowaniu klubu z Signal Iduna Park tym zawodnikiem, zwłaszcza gdy popatrzymy na jego osiągnięcia w przytoczonym sezonie. Jedenaście bramek w rundzie jesiennej sezonu 2013/2014 pokazało, że w napastniku drzemie spory potencjał, jednak kolejna runda w jego wykonaniu nie była już tak imponująca. W drugiej części sezonu Ramos strzelił tylko pięć bramek i to mogło świadczyć o tym, że zawodnik ten mógł być tylko gwiazdą jednej rundy.

Przenosiny do Dortmundu pokazały, że Ramos nie jest odpowiednim zawodnikiem do wypełnienia luki po Lewandowskim. Pierwszy sezon w żółto-czarnych barwach zakończył z dorobkiem zaledwie sześciu bramek na koncie. Obecne rozgrywki również nie należą do udanych, ponieważ Kolumbijczyk w 20 meczach tylko trzykrotnie pokonywał bramkarza rywali. Jego postawy nie chce nawet komentować szkoleniowiec Borussii, Thomas Tuchel. Gdy przed tygodniem podczas konferencji prasowej zapytano go o dyspozycję Ramosa, pozostawił ją bez komentarza. To dobitnie pokazuje, że z Ramosa w Niemczech nie są zadowoleni. To jednak nie wszystko, bo dyrektor sportowy, Michael Zorc, robi wszystko, by jeszcze w tym okienku znaleźć kolumbijskiemu napastnikowi nowy klub.

Jackson potrzebuje cierpliwości

W ostatnich miesiącach jesteśmy świadkami kryzysu u kolejnego kolumbijskiego napastnika. O ile transfer do Atletico Madryt dla Radamela Falcao nadał jego karierze rozpędu, to w przypadku Jacksona Martineza jest zupełnie odwrotnie. Były zawodnik FC Porto, dołączając do „Rojiblancos”, miał zostać długo wyczekiwanym zastępcą Diego Costy. Wydawało się, że jest to idealny kandydat na kolejnego wielkiego napastnika w drużynie z Vicente Calderon. Niestety rzeczywistość okazała się brutalna. Nowy napastnik Atletico w obecnym sezonie strzelił zaledwie trzy bramki w 21 meczach. Jak na zawodnika, za którego zapłacono 35 milionów euro, jest to mizerny wynik.

https://twitter.com/Mourinholic/status/680990408923549696

Słabe występy Jacksona wzbudziły masę spekulacji wokół jego osoby. Coraz częściej łączono go z przenosinami do Chelsea, ale na konferencjach prasowych swego zawodnika broni Diego Simeone. – Bramki przyjdą, bo są ku temu okazje. Musimy być cierpliwi. To naprawdę kwestia czasu, aż zacznie strzelać – komentuje sytuację swego piłkarza szkoleniowiec Atletico.

Życie napastnika nie jest łatwe, co doskonale widać na przykładzie wymienionej trójki. Gdy strzelanie bramek nie sprawia problemów, to cały piłkarski świat stoi przed nimi otworem. Zarówno Falcao, jak i Ramos oraz Jackson byli swego czasu kluczowymi napastnikami w swych drużynach. Dziś przeżywają kryzys spowodowany różnymi przypadkami. Jeśli chodzi o Falcao, to jego karierę brutalnie zatrzymała ciężka kontuzja, natomiast Ramos wydaje się zawodnikiem, który wypalił w jednej rundzie i obecnie musi szukać klubu, w którym mógłby zaprzeczyć tej tezie. Zagadką pozostaje Jackson Martinez, który miał wszystko, by zostać jednym z najlepszych napastników w Europie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze