Kilka słów z Rosji: Znaczenie jednego człowieka


Nie jest tajemnicą, że w każdej drużynie potrzebny jest lider, który w trudnych chwilach weźmie odpowiedzialność za grę drużyny na swoje barki. Gorzej, jeżeli go nie ma, bo wtedy wszystko musi się rozkładać po całej drużynie. Przykład Spartaka Nalczik pokazuje jednak, że bez takowej osoby rozlecieć się może dosłownie cały zespół.


Udostępnij na Udostępnij na

O tym, jak ważny jest lider, przekonało nas chociażby pierwsze starcie Realu Madryt z Barceloną w Lidze Mistrzów. Na Estadio Santiago Bernabeu, gdy „Blaugrana” zwietrzyła szansę na korzystny wynik, kto dał znać o sobie? Ten, na którego w stolicy Katalonii najbardziej liczą. W przeciwieństwie do gwiazd „Królewskich”, Lionel Messi wiedział, gdzie należy być na boisku i jak wykonać każde zagranie, by odnieść sukces. Efekt? Zwycięstwo 2:0, a tydzień później kolejny awans do finału najbardziej elitarnych rozgrywek.

Często również bywa tak, że ten prawdziwy lider nie kieruje drużyną z perspektywy boiska, tylko spoza niego, a konkretnie z ławki trenerskiej. Tutaj o przykład też nietrudno. O swojej osobowości już nieraz nas przekonał i w przyszłości na pewno przekona Jose Mourinho. FC Porto, z którym w 2003 roku wygrał Puchar UEFA, a w 2004 Ligę Mistrzów, dopiero teraz, po siedmiu latach przerwy, ma szansę na międzynarodowe trofeum. Chelsea dzięki Carlo Ancelottiemu jeszcze jakoś się podniosła. Jednak niemniej wybitny trener, Rafael Benitez, po portugalskim koledze po fachu luki wypełnić już nie umiał i szybko pożegnał się z Interem Mediolan.

O tym, jak ważna jest osobowość i rola trenera w zespole, doskonale w obecnym sezonie przekonuje się Spartak Nalczik. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości, że w stolicy Kabardo-Bałkarii usilnie tęskni się za Jurijem Krasnożanem. Współpracę z teamem zaczął w 2004 roku i po dwóch latach już pojawiły się pierwsze jej wymierne efekty. Ekipa z Nalcziku awansowała do Premier Ligi, robiąc w niej furorę. Do 14. kolejki zajmowała nawet pierwszą pozycję w tabeli. Ostatecznie skończyło się na 9. lokacie.

W późniejszych sezonach nie było rewelacyjnie, ale również Spartak tragicznych rezultatów nie notował. Co roku zawodnicy z Nalcziku byli żelaznymi kandydatami do spadku. Chociaż często okazywali się chłopcami do bicia, Krasnożan jednak wiedział, co robi. Z piłkarzy, których miał do dyspozycji, wyciskał wszystko, co mógł. Oni natomiast, słuchając swojego trenera i wykonując jego polecenia, osiągali zamierzone cele. Po awansie do Premier Ligi drużyna z Kabardo-Bałkarii z niej nie spadła. Mało tego – poprzednie rozgrywki poszły jej wręcz rewelacyjnie. Spartak zajął najlepsze w swojej historii 6. miejsce.

Jednak jakość pracy Jurija Krasnożana nie mogła uciec uwadze wielkich klubów rosyjskiej piłki. Od początku obecnego sezonu szkoleniowiec pracuje już w moskiewskim Lokomotiwie. Nalczik przejął po nim Władimir Jesztriekow. Jak należy ocenić jakość jego pracy? Chyba najlepszym do niej komentarzem będzie po prostu jego brak. Zespół spisuje się wręcz fatalnie. W ośmiu meczach zdobył zaledwie sześć punktów i odniósł wyłącznie jedno zwycięstwo. Co ciekawe, komplet punktów zdobył na inaugurację, pokonując w bardzo kiepskim stylu Krylja Sowietow. Wygraną zapewnił Leandro da Sivla, który wykorzystał rzut karny w przedostatniej minucie gry.

Można też zarzucić Krasnożanowi, że 6. miejsce w lidze ze Spartakiem Nalczik to jednorazowy sukces. W końcu trafił na tych, którym wmówił, że są lepsi niż w rzeczywistości, oni w to uwierzyli i niespodziewanie wyszła wysoka lokata. Jednak takim kpinom przeczy jakość pracy trenera w Lokomotiwie Moskwa. W ostatnich latach „Parowoz” był jednym z tych wielkich klubów, które najbardziej zawodziły. Niby utrzymywał się w czołówce, ale jednak jego gra nie była na tyle dobra, by wywalczyć chociażby grę w eliminacjach Ligi Mistrzów. Pod wodzą byłego już szkoleniowca dwukrotni mistrzowie Rosji spisują się bardzo dobrze. Po ośmiu kolejkach znajdują się w ścisłej czołówce, a postawa na boisku kwalifikuje ich nawet do rywalizacji o samo mistrzostwo.

Przykład Jurija Krasnożana pokazuje, że jest to nie tylko trener z ogromną wiedzą, dużymi umiejętnościami i osobowością. Daje to także do zrozumienia, jak ważną jest częścią prowadzonych przez siebie drużyn. Gdy Lokomotiw prowadzili Slavoljub Muslin, Raszyd Rachimow czy Jurij Siomin, zespołowi temu czegoś jednak brakowało, jakby piłkarze nie umieli uwierzyć w swoje możliwości. Pokazuje to też, że właściwie tylko on zapewniał ligowy byt Spartakowi Nalczik, że był jedynym elementem spajającym ten team. Bez niego zawodnicy z Kabardo-Bałkarii, zamiast o udział w grupie mistrzowskiej, raczej do końca będą bronić się przed spadkiem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze