Łokomotiw Moskwa po trzech kolejkach rosyjskiej ekstraklasy ma na swoim koncie cztery punkty, co z pozoru nie powinno jeszcze niepokoić. Problem polega jednak na tym, że drużyna Grzegorza Krychowiaka i Macieja Rybusa z każdym spotkaniem gra coraz gorzej.
Historyczne derby
Niedzielne derby Moskwy pomiędzy CSKA a Łokomotiwem miały swój historyczny wymiar, ponieważ po raz pierwszy w historii rosyjskiej Priemjer-Ligi zastosowano w trakcie spotkania system VAR. Rosyjskie media przed meczem poświęciły tej kwestii sporo miejsca, pisząc nawet wprost o nowej erze w tamtejszym futbolu, którą ma zapoczątkować właśnie wprowadzenie systemu będącego już standardem w czołowych ligach i na najważniejszych imprezach międzynarodowych. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie był to pierwszy mecz z udziałem sędziego VAR, bo już przed tygodniem był on obecny na spotkaniu Dynama Moskwa z Rubinem Kazań.
Już na początku derbowej rywalizacji nie obyło się bez kontrowersji. Już sześć minut po rozpoczęciu spotkania arbiter główny musiał po raz pierwszy skorzystać z VAR-u, kiedy ręką w polu karnym ewidentnie zagrał obrońca Łokomotiwu Dmitrij Żywogladow. W ocenie sędziego Władysława Bezborodowa nie było jednak powodu do podyktowania „jedenastki”, natomiast już w 42. minucie nie miał on wątpliwości, że CSKA należy się rzut karny po faulu Murilo na Fiodorze Czałowie. To właśnie sam poszkodowany ustalił wynik na 1:0 dla gospodarzy.
https://twitter.com/KatherineAFC/status/1155512860388278273
Szkoleniowcy obu zespołów nie chcieli jednoznacznie deprecjonować VAR-u, chociaż obaj nie omieszkali go lekko skrytykować. Zdaniem trenera CSKA Wiktora Gonczarenki jego jedynym minusem jest negatywny wpływ na rytm gry. Szkoleniowiec Łokomotiwu Jurij Siomin, będący jednym z głównych orędowników wprowadzenia tego systemu w Rosji, stwierdził natomiast, że VAR był przeciwko jego drużynie, ale nie piłce nożnej. Jego zdaniem sędzia mógł bowiem być dużo bardziej konsekwentny, sprawdzając chociażby faul na Fiodorze Smołowie w drugiej połowie meczu.
Brakowało siły
Szkoleniowiec aktualnego wicemistrza Rosji może oczywiście narzekać na decyzje sędziego, ale to nie one zaważyły o porażce w derbach Moskwy. Łokomotiw w przekroju całego meczu zaprezentował się bardzo słabo, w niektórych fragmentach spotkania całkowicie oddając inicjatywę zawodnikom CSKA. Goście próbowali wyprowadzać kontrataki, ale najczęściej robili to nieudolnie i w łatwy sposób tracili piłkę. Najlepszy z nich wyprowadził Krychowiak, lecz Eder znalazł się na pozycji spalonej, co przydarzyło mu się także przy kolejnej dynamicznej akcji z końca pierwszej połowy, której doliczony czas upłynął pod znakiem najbardziej ożywionej gry w wykonaniu Łokomotiwu.
W przekroju całego meczu w oczy rzucała się przede wszystkim duża niedokładność zawodników „Kolejarzy”, zwłaszcza w ataku mających problem z wymienieniem przynajmniej kilku szybkich podań. Ponadto w drugiej połowie było widać wyraźnie złe przygotowanie fizyczne podopiecznych Siomina, którzy pod koniec spotkania oddychali rękawami i nie byli w stanie wywierać presji na swoich przeciwnikach. CSKA było więc zupełnym przeciwieństwem Łokomotiwu, ponieważ piłkarze Gonczarenki przez cały mecz grali agresywnie i z pełnym zaangażowaniem.
Na tle swoich kolegów z drużyny całkiem nieźle zaprezentował się Krychowiak, chociaż zwłaszcza w ofensywie mógł w niektórych sytuacjach zachować się dużo lepiej. Momentami można było odnieść wrażenie, że reprezentant Polski tak naprawdę drepcze bez celu, a także niepotrzebnie fauluje, lecz w przekroju całego meczu trudno nie zauważyć jego efektywnej pracy w rozbiciu kilku potencjalnie niebezpiecznych akcji CSKA. Po meczu w rozmowie z agencją RIA Novosti zachwalał go Walerij Masalitin, który jako piłkarz CSKA zdobył ostatnie mistrzostwo Związku Radzieckiego, nazywając Polaka brakującym ogniwem swojej dawnej drużyny. Rybus z kolei poprawnie wywiązywał się ze swoich zadań defensywnych, chociaż należy zaznaczyć, że rywale Łokomotiwu rzadko atakowali jego stroną boiska.
Nie czas na panikę
Rosyjscy komentatorzy najwięcej uwagi poświęcają wspomnianemu już przygotowaniu fizycznemu Łokomotiwu, przez które nie był on w stanie podjąć walki z agresywnie grającym CSKA. Słabość tegorocznego zdobywcy Pucharu Rosji była pod tym względem widoczna także w poprzednich spotkaniach. W inauguracyjnym spotkaniu Priemjer-Ligi stołeczny zespół po zupełnie bezbarwnym meczu zremisował 1:1 z Rubinem, natomiast w drugiej kolejce pokonał 2:1 FK Tambow po bardzo słabej drugiej połowie, podczas której piłkarze „Kolejarzy” niemal dosłownie dreptali po boisku.
Należy jednocześnie wspomnieć, że zespół Krychowiaka i Rybusa musi radzić sobie z problemami kadrowymi. W meczu z CSKA z powodu drobnej kontuzji nie mógł wystąpić kluczowy zawodnik drużyny Anton Miranczuk, a w pierwszym składzie zastąpił go dużo mniej utalentowany Rifat Zhemaletdinow. Z kontuzją z Copa America powrócił z kolei reprezentant Peru Jefferson Farfan, który mimo swoich 34 lat dalej jest ważnym ogniwem zespołu prowadzonego przez Siomina. Szkoleniowiec Łokomotiwu po odejściu Dimitrija Tarasowa i Igora Denisowa nie ma także zbyt dużego pola manewru w defensywie, stąd chociażby Krychowiak i Dimitrij Barinow są jedynymi defensywnymi pomocnikami w drużynie. To z pewnością zbyt mało, biorąc pod uwagę zbliżające się wielkimi krokami występy „Kolejarzy” w Lidze Mistrzów.
Kibice Łokomotiwu nie powinni jednocześnie panikować. Drużyna z Moskwy ma za sobą dopiero trzy mecze ligowe, stąd Siomin jako doświadczony szkoleniowiec może jeszcze wiele poprawić w jej grze. Duże nadzieje daje zwłaszcza wygrana w meczu o Superpuchar Rosji z Zenitem Petersburg, w którym stołeczny zespół pokazał na boisku wiele jakości, a także nie okazał żadnego respektu przed aktualnym mistrzem kraju. Początek ubiegłego sezonu był pod tym względem dużo gorszy, bo Łokomotiw rozpoczął go od porażki w superpucharze oraz zdobycia zaledwie dwóch punktów w pierwszych trzech ligowych meczach, aby ostatecznie zakończyć sezon na drugim miejscu.
O ile jednak „Kolejarze” mogą dobrze wspominać grę na krajowym podwórku z powodu zdobycia wicemistrzostwa i pucharu, o tyle nie tak wyobrażali sobie oni swój pierwszy po czternastu latach występ w Lidze Mistrzów. Łokomotiw przegrał pięć z sześciu spotkań fazy grupowej tych rozgrywek i z jednym zwycięstwem zajął ostatnie miejsce w swojej grupie, dlatego nie chcąc powtórzyć tego blamażu, jego włodarze powinni intensywnie wykorzystać jeszcze miesiąc do zamknięcia okienka transferowego.