Powiedzieć, że ten sezon jest tragiczny dla Evertonu, to nie powiedzieć nic. 10 porażek w 17 spotkaniach i 16. miejsce w ligowej tabeli mówią same za siebie. Rafa Benitez był problemem klubu, ale jak widać – niejedynym i problem jest znacznie głębszy. Niepewna sytuacja w strukturach klubowych i ciągła frustracja fanów również nie ułatwiają zadania.
Gdy ogłoszono nazwisko Rafy Beniteza jako nowego trenera „The Toffeese”, wszyscy doskonale wiedzieliśmy, że to będzie bardzo trudna misja dla byłego szkoleniowca Liverpoolu. Niechęć kibiców Evertonu była olbrzymia. Jedynym sposobem na kupienie sobie fanów byłyby rewelacyjne wyniki klubu.
I początek sezonu faktycznie takowy był. W pierwszych pięciu meczach drużyna odniosła cztery zwycięstwa i jeden remis. Jednak były to dobre złego początki. Potem, aż do dziś, zespół wygrał już tylko dwukrotnie, z Norwich i Arsenalem.
Brak konsekwencji
Cierpliwość Farhada Moshiriego i tak była jednak duża. Fani domagali się zwolnienia Beniteza już pod koniec października, a do tej decyzji doszło dopiero niecałe dwa tygodnie temu. Jeszcze bardziej kuriozalny jest fakt, że klub poparł go chwilę wcześniej w konflikcie z Marcelem Brandsem, dyrektorem sportowym Evertonu.
Przypadek Brandsa nie jest jedyny. Podobnie włodarze klubu postanowili w kontekście Lucasa Digna, który przeniósł się na Villa Park, bo miał nie po drodze z byłym szkoleniowcem Liverpoolu.
Ostatnie godziny również do spokojnych nie należały. Klub sonduje właśnie rynek trenerski, coraz bardziej uświadamiając wszystkim dookoła, że Duncan Ferguson to opcja tylko tymczasowa.
Nietypowy wywiad
Jeden kandydat wybrał dość dziwną formę ubiegania się o to stanowisko. Mowa tu o Vitorze Pereirze, byłym szkoleniowcu chociażby Fenerbahce, który swoją kandydaturę desygnował w obszernym wywiadzie udzielonym stacji Sky Sports. Kibice innych klubów wyśmiali wywiad Portugalczyka.
🗣 "They were enthusiastic about what I proposed"
An exclusive interview with Vitor Pereira on the vacant Everton job 👇 pic.twitter.com/AJegDV4R9D
— Sky Sports News (@SkySportsNews) January 26, 2022
Do śmiechu nie było jednak fanom Evertonu, którzy swoje niezadowolenie wyrazili zarówno pod Goodison Park, jak i w social mediach. Można powiedzieć, że to nic nowego w ostatnim czasie. Frustracja wylewa się z nich praktycznie na każdym kroku, czego efekt widzieliśmy podczas ostatniego ligowego spotkania przeciwko Aston Villi, kiedy to dwóch piłkarzy Stevena Gerrarda zostało obrzuconych butelkami.
📸 Graffiti spray painted onto Goodison Park tonight protesting against the appointment of Vitor Pereira pic.twitter.com/sTjKKZh1RB
— 𝗧𝗵𝗲 𝗧𝗼𝗳𝗳𝗲𝗲 𝗕𝗹𝘂𝗲𝘀 (@EvertonNewsFeed) January 26, 2022
Fakt, że w klubie brakuje wyraźnej koncepcji, widać na każdym kroku. Drużyna nie ma żadnej wizji długofalowej. Dobór piłkarzy często motywowany jest konkretnymi upodobaniami trenerów, czego najlepszym przykładem był James Rodriguez.
Podobnie rzecz się ma przy wyborze trenerów. Klub nie wie, czy chce wrócić do solidności, która kojarzy się z czasami Davida Moyesa, czy szukać czegoś ambitniejszego. Widać to było najlepiej teraz, gdy przez chwilę główną opcją przez chwilę do zastąpienia Beniteza był Roberto Martinez, który obecnie zajęty jest przygotowaniem reprezentacji Belgii do mundialu.
Źle w klubie dzieje się również na szczeblu finansowym. W raporcie Deloitte z 2021 roku za poprzedni sezon Everton zajął dopiero 17. miejsce w lidze. To, że Evertonowi uciekła elita ligi, wiemy już od dawna. Ale w ostatnim czasie odjechały mu też takie kluby, jak: Leicester, West Ham czy Aston Villa.
Od ściany do ściany
Nawet jak spojrzymy na takie Brighton, to Everton może mu zazdrościć poszczególnych struktur. Na Goodison Park od dawna brakuje wizji, kierunku i jasności w działaniach. Ale jak taka ma być, skoro w tak niedalekim odstępie czasowym zatrudniasz tak skrajnych trenerów jak Ronald Koeman, Sam Allardyce, Marco Silva, Ancelotti i Benitez?
Mimo że Moshiri nie żałuje pieniędzy na klub, to trudno jego kadencję uznać za udaną. Po odejściu Brandsa obsada posad w gabinetach klubowych jest znacznie uszczuplona. A gdyby Everton ogłaszał na jakichś portalach miejsca pracy w swoim klubie, to byłby on pełen takich ogłoszeń.
W prasie można wyczytać kolejne nazwiska, które pojawiają się w kontekście nowego trenera Evertonu. Najbardziej popularne opcje poza Pereirą to Lampard, Rooney czy Rudi Garcia. Postawienie na tego drugiego przynajmniej na chwilę pozwoliłoby uciszyć protesty i gniew fanów. Mało jest ludzi tak szanowanych na Goodison Park jak obecny trener Derby.
Moshiri zdaje sobie sprawę, że ten wybór nie uratuje już tego przeciętnego i słabego sezonu. Ale jest niezwykle istotny w kontekście dalszej przyszłości i określenia kierunku, w jakim ma podążać klub. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że właściciel nie ma zbyt wiele osób wokół siebie, które mogłyby mu doradzić, i pewnie kolejna decyzja będzie jego indywidualnym kaprysem.