Piłkarski mezalians na Goodison Park – Carlo Ancelotti poprowadzi Everton


Po menedżerskich perturbacjach w Evertonie, pan Farhad Moshiri wreszcie znalazł swojego trenera z Hollywood. Jak Carlo Ancelotti poradzi sobie w Evertonie?

21 grudnia 2019 Piłkarski mezalians na Goodison Park – Carlo Ancelotti poprowadzi Everton

Carlo Ancelotti w Evertonie - zdanie, które wypowiedziane jeszcze jakiś czas temu musiało być uznane za przejaw szaleństwa. Tymczasem dziś wiemy już oficjalnie - Włoch rzeczywiście poprowadzi drużynę z niebieskiej części Liverpoolu. Dlaczego były trener Realu Madryt, Chelsea, PSG czy Milanu zdecydował się na akurat na "The Toffees"?


Udostępnij na Udostępnij na

Everton w tym sezonie gra dużo poniżej oczekiwań. Klub, który w przeciągu dwóch ostatnich okienek transferowych wydał na piłkarzy około 200 milionów funtów, teraz ma zaledwie 3 punkty przewagi nad strefą spadkową. Drużyna Marco Silvy nie prezentowała się najgorzej, ale często w kluczowych momentach w głupi sposób tracili cenne punkty.

Gwoździem do trumny Portugalczyka było derbowe starcie z Liverpoolem, w którym ekipa Juergena Kloppa rozjechała Everton aż 5:2. Po obserwacji apatycznej gry podopiecznych Silvy stało się jasne, że piłkarze całkowicie stracili już kontakt ze swoim menedżerem. Ktoś bardzo odważny mógłby nawet stwierdzić, że zawodnicy grali na zwolnienie trenera. Wszakże tuż po odejściu Marco Silvy, piłkarze Evertonu nagle w magiczny sposób pokonali Chelsea i zremisowali na wyjeździe z Manchesterem United.

Co zrobić z Duncanem Fergusonem?

W miejsce Portugalczyka stery w niebieskiej części Liverpoolu objął Duncan Ferguson. Dziś 47-letni Szkot przez wiele lat reprezentował barwy „The Toffees” jako napastnik, występując w 253 meczach i strzelając 65 goli. Od ośmiu lat Ferguson pracuje zaś w klubie z młodzieżą, a także pracował nad licencją UEFA Pro.

Gdy więc ze stołka poleciał Marco Silva, Ferguson wydawał się być idealnym kandydatem do tymczasowego objęcia zespołu. I poradził sobie jak dotąd całkiem nieźle, osiągając cztery punkty w dwóch wyżej wymienionych meczach. Nawet jednak tak dobre wyniki nie sprawiły, że przed Fergusonem otworzyły się drzwi do permanentnego kontraktu.

Szkot nie krył się z tym, że nie czuje się na siłach do tak odpowiedzialnej roli. Kilka dni temu mówił:

Potrzebujemy w Evertonie najlepszego menedżera na świecie. Ja nie mam odpowiedniego doświadczenia. Całym sercem jestem za ideą sprowadzenia topowego menedżera, a jeśli będę mógł dalej być częścią tego projektu, to znakomicie.Duncan Ferguson

I wydaje się, że życzenia szkockiego trenera zostaną spełnione i to dwojako. Po pierwsze, angielskie media twierdzą, że Ferguson zachowa pracę w klubie jako asystent Ancelottiego. Włoch oczywiście przyniesie ze sobą część swojego sztabu, ale na Goodison Park szykuje się bardziej ewolucja niż rewolucja.

Po drugie, w jego miejsce przychodzi człowiek, którego doświadczenie jest gigantyczne. W Evertonie zawita za chwilę postać, która prowadziła przecież wielki Milan z początku XXI wieku, Real Madryt, Chelsea, PSG czy ostatnio Napoli. Człowiek, od którego żaden inny trener na świecie nie wygrał więcej pucharów Ligi Mistrzów. Czy pasuje tutaj słowo „mezalians”? Raczej tak.

Carlo Ancelotti wychodzi poza strefę komfortu

Włoski menedżer postanowił, że po zwolnieniu z Napoli od razu wróci do pracy w wielkiej piłce. Prezes Aurelio De Laurentiis podziękował 60-letniemu menedżerowi tuż po zakwalifikowaniu się drużyny do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Jednakże kiepskie wyniki ligowe oraz narastający konflikt w drużynie okazały się zbyt poważnymi zarzutami wobec Ancelottiego, który pod koniec sam miał chyba tej posady dosyć.

Teraz trafia do klubu o zupełnie przeciwnym profilu. Chociaż fani Evertonu bardzo żywiołowo dopingują swój zespół, to nie ma mowy o chorobliwym szaleństwie, jakie otacza klub Wezuwiusza. Trafia do spokojniejszego klubu z bogatą historią, dużymi ambicjami i jeszcze większym skarbcem. A ten będzie stał przed Włochem otworem – w końcu Ancelotti stał się osobistym celem właściciela klubu, pana Farhada Moshiriego.

On [Moshiri] obiecał fanom Evertonu, że pewnego dnia sprowadzi do klubu menedżera rodem z Hollywood. Takich słów użył i w końcu dopiął swego. Moshiri zrobi wszystko, by ta umowa stała się faktem.Alan Myers, dziennikarz Sky Sports

Mimo dużych pokładów finansowych, Everton będzie zdecydowanie jedną ze słabszych pozycji w bogatym CV Włocha. Można pokusić się o tezę, że to najmniej prestiżowa posada od 1995 roku i pracy w AC Reggiana. Później był przecież wielki Milan z Paolo Maldinim, Chelsea z Frankiem Lampardem, Real z Cristiano Ronaldo, PSG ze Zlatanem albo Bayern z Lewandowskim. Teraz wśród najlepszych graczy zespołu możemy co najwyżej wymienić Richarlisona czy Gylfiego Sigurdssona.

Zupełnie inny kaliber drużyny stawia przed Włochem zupełnie nowe wyzwania. Dotychczas zazwyczaj przychodził do miejsc, gdzie mistrzostwo kraju na nikim nie robiło wrażenia. Gdzie walczono o kilka pucharów jednocześnie oraz o Ligę Mistrzów. Teraz sporym sukcesem byłoby wyniesienie Evertonu w granicę 8 miejsca w tabeli.

Ancelotti nie przychodzi także na gotowe. Włoch ma przed sobą bardzo wiele pracy: odbudowa chwiejnej defensywy, odbudowa morale oraz dotarcie do kluczowych piłkarzy będących ostatnio pod formą. Przybycie Ancelottiego może się także okazać punktem zwrotnym dla Moise’a Keana, który ostatnio był antybohaterem zmiany w meczu przeciwko Manchesterowi United. Co jak co, ale „Carletto” jak nikt inny ma możliwość zatrzymania tego utalentowanego chłopaka na Wyspach.

Głównym argumentem pieniądze?

Jeśli mielibyśmy się zastanowić nad tym, co kierowało Włochem przy wyborze nowej pracy, możemy z miejsca wymienić jeden aspekt – kasa. Jeśli wierzyć zapewnieniom angielskiej prasy, Włoch będzie zarabiał pomiędzy 9,5 a 11 milionów funtów. Taka kwota z miejsca stawiałaby go na podium najlepiej opłacanych menedżerów w Premier League, niżej tylko od Guardioli i Mourinho.

Być może fakt objęcia Evertonu przez Ancelottiego bierze się z tego, że jest on zmęczony pracą na najwyższym poziomie. Jego ostatnie dwie posady – w Bayernie i Napoli – skończyły się w dość nieprzyjemny dla Włocha sposób. Fakt, że Ancelotti odrzucił po drodze Arsenal (z którym także łączyły go angielskie media) może świadczyć o tym, że 60-latek szuka nowych wyzwań. W Evertonie nie będzie na nim ciążyła aż taka presja jak w poprzednich, topowych klubach. No i tutaj to on będzie najważniejszą postacią w drużynie, czego nie można było powiedzieć np. o czasie w stolicy Bawarii.

Carlo Ancelotti wnosi elegancję

Gdy twoimi pozostałymi opcjami na zastąpienie Marco Silvy pozostają David Moyes czy Vitor Pereira, jako klub musisz zrobić wszystko by sprowadzić dostępnego Carlo Ancelottiego. I rzeczywiście, zwolnienie Włocha z Napoli spadło Liverpoolczykom jak manna z nieba.

Ancelotti jest bowiem menedżerem, który daje ci spokój. Jak nikt inny potrafi dotrzeć do swoich piłkarzy, przez co zdecydowana większość jego podopiecznych wspomina pracę z nim niezwykle ciepło. Carlo Ancelotti potrafi również dostosowywać własną taktykę do potencjału swoich zawodników. Chociaż z drugiej strony ma tendencję do kurczowego trzymania się tych samych pomysłów.

Istnieje szansa, że wyciśnie ze składu Evertonu kilka procent ekstra, ale z drugiej strony Włoch już dawno nie trafiał do zespołu w tak trudnej sytuacji. Zwykle w drużynach Ancelottiego wszystko było dobrze dopóki były wyniki, ale „Carletto” miewał już problemy z opanowaniem głębszych kryzysów.

Włoch na Goodison Park wniesie wielką elegancję, klasę oraz uwielbienie technicznego futbolu. To tak jakby na festiwal muzyki w Jarocinie zaprosić Freddy’ego Mercury.  Uznane w świecie piłkarskim nazwisko działa również przyciągająco na gwiazdy. Już teraz mówi się, że jednym z pierwszych transferów Ancelottiego będzie… Zlatan Ibrahimović!

Być może to Carlo Ancelotti spełni odwieczny sen właściciela Evertonu: by „The Toffees” wreszcie zaczęli walczyć o coś więcej niż miejsce w górnej połowie tabeli. Bo oczywistym jest, że Włoch nie przychodzi tutaj ratować Evertonu od spadku. Drużyna ma nie tylko wygrywać, ale ma też to robić w dobrym stylu. Farhad Moshiri długo szuka już człowieka, który wypracuje w klubie techniczny futbol. Roberto Martinez, Ronald Koeman, Marco Silva… Każdy z nich przychodził z myślą stworzenia efektownie grającej drużyny.

Czy uda się to Ancelottiemu? Cóż, znajomość historii pracy Włocha w Chelsea i pamięć pięknego stylu, jaki prezentowała tamta ekipa, pozwala stwierdzić, że tak. Znając jednak gorący temperament władz Evertonu, można się obawiać, czy 60-letni menedżer otrzyma odpowiednią ilość czasu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze