Karol Czubak – nieodkryty w Widzewie, szlifowany na błysk w Arce


21-letni napastnik zmienił otoczenie z Łodzi na Gdynię, odżył na nowo i jest czołowym strzelcem pierwszoligowych rozgrywek

23 października 2021 Karol Czubak – nieodkryty w Widzewie, szlifowany na błysk w Arce
Łukasz Sobala / PressFocus

Karol Czubak od dawna jest uważany za perspektywicznego piłkarza, który może zajść bardzo daleko, lecz sezonu 2020/2021 nie mógł zaliczyć do udanych. Młody napastnik Widzewa Łódź nie otrzymywał wielu szans, nie przekonywał swoją dyspozycją, a dodatkowo borykał się z problemami zdrowotnymi. Letni transfer do Arki Gdynia odmienił wszystko i pozwolił powrócić jego karierze na właściwe tory. Wydaje się, że na razie zyskują na tym obie strony. Wsłuchujemy się zatem w głosy z otoczenia byłego oraz obecnego klubu zawodnika.


Udostępnij na Udostępnij na

Spoglądając na klasyfikację strzelców rozgrywek Fortuna 1. Ligi, w ścisłej czołówce widzimy Karola Czubaka z sześcioma trafieniami. Nie mamy nawet połowy sezonu, a ten dorobek to trzykrotność zdobyczy młodego napastnika z zeszłej kampanii. Trudno się temu dziwić. Słupszczanin uzbierał wtedy na boisku ledwie 508 minut, a na teraz w nowych barwach spędził ich 640.

Widzew Łodź – zbyt gruby mur dla Karola Czubaka

Łódzki Widzew jest miejscem, które nie wybacza błędów. Wielu piłkarzy nie wytrzymuje nałożonej presji oraz oczekiwań i najzwyczajniej przez spędzony tam okres się marnuje. Do takich wliczył się również wychowanek Sparty Sycewice. O nieudanej przygodzie i nieustannym odgrywaniu drugoplanowej roli w drużynie z „Serca Łodzi” przez Karola Czubaka opowiedział nam Adrian Somorowski, redaktor Lajfy.com, a niegdyś członek portalu Widzew.com.

Trudno, aby Karol miał realny wpływ na grę i styl Widzewa, gdyż tak naprawdę nie dostał w Łodzi prawdziwej szansy. Grając od pierwszej minuty tylko cztery razy, nie było to możliwe. Swoją drogą w połowie tych meczów strzelił przecież bramkę. Pozostałe 13 występów to głównie końcówki spotkań. W kilka czy kilkanaście minut raczej trudno mu było się pokazać.

Trener zrobił w tym czasie to, co uważał za słuszne. Jesienią „musiał” grać Marcin Robak, a zimą transfer nowego szefa skautingu, Tomasza Wichniarka, czyli Paweł Tomczyk. Dobi raczej nie miał w zwyczaju grać dwójką napastników, a mam wrażenie, że i współpraca z Robakiem w ataku nie należy do najłatwiejszych. To też łowca bramek. Woli mieć kogoś, kto mu dogra piłkę, więc już od początku sezon było wiadomo, że Czubak za wiele nie pogra.

Nie zdziwię się też, jeżeli sam zawodnik mógł czuć frustrację, wiedząc, że zderza się z legnicką i poznańską ścianą. Czy spowodowało to brak przykładania się i lekkie podejście zawodnika do treningów, o którym się mówiło? To już wie tylko on sam. Uważam jednak, że piłkarzy powinno rozliczać się z meczów.

Czubak mógłby dać Widzewowi wiele. Można to dostrzec na tle niskiego w tamtym czasie poziomu formacji napastników łodzian. Numer jeden wcale nie był poza jego zasięgiem. Potencjału młodego snajpera niestety nie udało się uwolnić. – Jak widać, wystarczyłoby dać mu szansę. Ma już sześć goli w nowym klubie. Dla porównania wspomniany duet w całym poprzednim sezonie razem zdobył ich dziewięć, z czego trzy z rzutów karnych. 

Gdy już wydawało się, że Karol będzie grał, bo akurat kontuzję miał Marcin, to i on złapał uraz. Zarówno problemy ze zdrowiem, jak i nie najlepsza forma doprowadziły do tego, że nie grał zbyt wiele i ostatecznie go nie ma dzisiaj w Łodzi.

Brak nosa jeszcze wyjdzie z cienia?

Na pierwszy rzut oka może się zdawać, że oddanie lekką ręką Karola Czubaka to bezsprzeczna kadrowa i wizerunkowa porażka pionu sportowego Widzewa Łódź. Większa część fanów RTS-u jednak z czasem przestała krytykować ten ruch. Podobnie zresztą jak nasz rozmówca:

Zespół jest liderem i ma nowego skutecznego snajpera. Doszło do nowego rozdania. Bartosz Guzdek został taką postacią, jaką od początku miał być Karol Czubak. Czy byłoby miejsce w zespole dla obu? Okazało się że, trener Janusz Niedźwiedź raczej nie widział Karola w drużynie. Na razie jest to układ win-win. Widzew jest na czele ligowej stawki, a Karol najlepszym strzelcem Fortuna 1. Ligi. 

Sądzę, że w Łodzi już mało kto wspomina Karola. Dość specyficzne środowisko. Zawodnik odszedł dodatkowo w takich nieciekawych okolicznościach. W Łodzi kontuzjowany, a w Gdynii w kilka dni gotowy do gry. Teraz raczej nikt nie żałuje, może gdyby całej drużynie nie szło, to narracja byłaby inna.

Karol Czubak służy Arce Gdynia, a Arka Gdynia Karolowi Czubakowi

Karol Czubak sprawia wrażenie wręcz idealnego strzału i tego brakującego elementu układanki ofensywy Arki Gdynia. Na temat odczuć po jego pierwszych momentach w Trójmieście porozmawialiśmy z Piotrem Wiśniewskim z Łączy nas Piłka:

Po wstępnym powrocie z wypożyczenia Macieja Rosołka do Legii i innych zmianach, jakie zaszły w Arce przed tym sezonem, zespół Dariusza Marca został bez napastnika, to znaczy zawodnika, który gwarantowałby 8–10 bramek na sezon.

Uznano, że to puste miejsce wypełni Karol Czubak. I już w pierwszym meczu, w którym wystąpił w barwach Arki, strzelił gola w doliczonym czasie gry w Olsztynie, zapewniając „Żółto-niebieskim” zwycięstwo. Sposób, w jaki zdobył bramkę, pokazał, że to zawodnik „z instynktem”. Ten instynkt przejawia się tym, że piłka szuka go w polu karnym. A on już wie, co z nią zrobić.

Potem poszedł za ciosem, trafił z Widzewem i strzelał kolejne gole. Procentuje, że trener Marzec dawał mu dużo szans i miejsce w podstawowej jedenastce, na co nie mógł liczyć w Łodzi. On to zaufanie przekładał na ważne bramki – jak ze Stomilem czy później z Puszczą. Nie widzę przeciwników układu „Czubak w Arce”, raczej dominują głosy, że to udany transfer „Żółto-niebieskich”.

Widać, że Czubak bardzo dobrze czuje się w Gdyni. Pomorski klimat zresztą mu służy, w końcu stąd pochodzi. Świetnie radził sobie już w drugoligowej Bytovii Bytów, no i w Arce również dobrze rozpoczyna.

Ogólnie jest to jeden z ważniejszych zawodników w ofensywie gdyńskiej drużyny. W wielu meczach razem z innym młodym – Olafem Kobackim – robią szum i popłoch w obronie rywala. Karol lubi grę na kontakcie, wymuszać pressing na rywalu, określiłbym jego grę jako proaktywną.

Z nim na boisku gra Arki jest inna, można próbować różnych wariantów – dośrodkowań, gry po ziemi, bo Karol pasuje do wielu konfiguracji. Owszem, jest wysoki, ale wcale na tym nie bazuje do granic możliwości, choć strzela dużo z głowy. Styl Arki mu odpowiada, a Karol odpowiada stylowi Arki.

Ktoś taki z przodu był bardzo potrzebny gdynianom, tym bardziej że teraz jest alternatywa z przodu, czyli Rosołek–Czubak. Dwaj młodzi napastnicy, z dużym potencjałem – być może w tym jest jakiś sposób. 

Mówimy o typie gracza, który musi mieć wsparcie trenera, wtedy jeden, drugi… enty gol jest kwestią czasu. Początek sezonu zwiastuje, że Czubak może być dla Arki kimś takim jak Rosołek w tym poprzednim. Maciej był jednym z odkryć sezonu, teraz jest mniej skuteczny, za to skutecznością wykazuje się Karol.

Trener Marzec uwierzył w Czubaka, a ten potwierdził, że jest coś w stwierdzeniu, że to gracz potrafiący zamienić połowę sytuacji na gola. Został dobrze przyjęty przez gdyńskie trybuny, tak że na razie wiele przemawia na korzyść tego transferu.

Czubak wystrzeli siebie i Arkę na sam czub?

I choć trenera Dariusza Marca, który odzyskał Karola Czubaka na nowo, w klubie z ulicy Olimpijskiej już nie ma, a Arka Gdynia nie zaczęła sezonu w wymarzony sposób, to „Śledzie” mają podstawy, by wierzyć w upragniony powrót do elity. Swój ważny udział i istotną rolę mógłby w tym mieć 21-latek.

Lider to za daleko idące stwierdzenie, ale jako jeden z tych, którzy robią coś ekstra w ofensywie – tak, jest w stanie zaprowadzić Arkę do ekstraklasy. Na pewno siła Karola w rywalizacji na pierwszoligowych boiskach może być tą różnicą.

Czubak raczej nie jest typem przywódcy, on się dobrze czuje w otoczeniu kolegów, którzy wiedzą, że mogą na niego liczyć. Jeśli jednak utrzyma formę strzelecką, to te bramki mogą pchnąć Arkę wyżej. Do tego potrzebnych jest zapewne z kilkanaście trafień.

Mimo że nowy trener, Ryszard Tarasiewicz, dał się poznać jako szkoleniowiec stawiający przeważnie na jednego napastnika i czterech obrońców, to na piątkowej konferencji zadeklarował, że nie planuje na siłę zmieniać ustawienia drużyny. Większej różnicy nie powinno to sprawiać głównemu obiektowi naszego zainteresowania, także zdaniem naszego rozmówcy, bo zwyczajnie jakościowo Czubak zawsze zasługuje na plac.

Karol naprawdę ma możliwości, by być napastnikiem przez duże N. Może jeszcze nie jest typem killera, ale to na pewno napastnik nie z przypadku. Jako „dziewiątka” żyje z podań, a jak już w polu karnym je dostanie, to pracując nad jeszcze lepszą sytuacją do uderzenia niż w pierwszym momencie kontaktu z piłką, sam pomoże sobie w strzeleniu gola. Jest urodzonym snajperem.

Zacytuję w tym miejscu trenera Adriana Stawskiego, który prowadził Czubaka w Bytovii, z mojej rozmowy z trenerem do tekstu o Karolu: „Jestem pewien, że Arce pomoże, jeśli tylko trener mocno na niego postawi. Uważam, że Karol ma potencjał, by być jednym z najlepszych napastników w Polsce, może nawet kiedyś potwierdzi swój potencjał za granicą?”. Trener nie powiedział tego ot tak, byle pochwalić swojego byłego podopiecznego. Dostrzega w piłkarzu to, co dostrzegła w nim Arka.

Myślę, że prędzej czy później Karol Czubak przekroczy granicę dwucyfrowej liczby goli. I że Arka będzie dla niego wstępem do poważnej piłki na wyższym poziomie niż ten, którego dotąd doświadczył.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze