Kacper Michalski: To, co robią nasi kibice, jest niesamowite nawet na skalę światową [WYWIAD]


Rozmawiamy z piłkarzem Ruchu Chorzów

14 sierpnia 2023 Kacper Michalski: To, co robią nasi kibice, jest niesamowite nawet na skalę światową [WYWIAD]
Lukasz Laskowski / PressFocus

Ruch Chorzów zajmując drugie miejsce na koniec sezonu Fortuna 1. Ligi, powrócił do polskiej elity po sześciu latach. Tym samym klub zaliczył trzy awanse z rzędu. Teraz podstawowym zadaniem zespołu z Cichej 6 będzie utrzymanie się w PKO BP Ekstraklasie. Jednym z ich podstawowych piłkarzy jest Kacper Michalski. Postanowiliśmy porozmawiać z nim o transferze do „Niebieskich”, wkładzie kibiców w sukcesy drużyny czy grze w Górniku Zabrze.


Udostępnij na Udostępnij na

Po pierwszych trzech kolejkach macie na swoim koncie jedno zwycięstwo i dwie porażki. Jak oceniasz początek tego sezonu w wykonaniu Ruchu Chorzów?

Jeśli chodzi o spotkanie z Zagłębiem Lubin, był to mecz na przetarcie, ponieważ aż siedmiu piłkarzy debiutowało tego dnia w ekstraklasie. Niewiele nam wtedy zabrakło, aby zdobyć punkt. Następnie graliśmy z ŁKS-em Łódź, z którym udało nam się wygrać. W zeszłym tygodniu mieliśmy ten nieszczęsny mecz z Legią Warszawa, w którym od 23. minuty graliśmy w osłabieniu. Wydaje mi się, że start całkiem niezły, ale najbliższe spotkanie będzie dość ważne dla nas, aby dopisać coś do dorobku punktowego.

W drugim meczu z ŁKS-em Łódź zdobyłeś swoją debiutancką bramkę na boiskach PKO BP Ekstraklasy. Jakie to było dla Ciebie uczucie?

To było moim marzeniem od dzieciństwa, więc było to dla mnie niesamowite uczucie. Cieszyłem się bardzo, że udało mi się je w końcu spełnić, ale mam nadzieję, że to nie jest moja ostatnia bramka na boiskach ekstraklasy.

W poniedziałek gracie z Wartą Poznań. Jakie macie nastawienie przed nadchodzącym meczem?

Jak przed każdym spotkaniem nasze nastawienie jest bojowe. Chcemy wygrać w tym meczu i wrócić do Chorzowa z trzema punktami.

W obecnych rozgrywkach straciliście już pięć goli. Co według Ciebie wpływa na taką liczbę straconych bramek?

Pięć straconych bramek w trzech meczach to nie jest dobry rezultat i zwracamy na to uwagę. Mam nadzieję, że meczem z Wartą Poznań poprawimy nasz bilans goli straconych względem liczby rozegranych spotkań. Wierzę w to, że uda nam się w najbliższym starciu nie stracić żadnej bramki. Wtedy dwa czyste konta zachowane w czterech meczach nie będą brzmiały tak źle.

Czy trener Jarosław Skrobacz położył w ostatnich dniach większy nacisk podczas treningów na grę defensywną?

Tak, skupiamy się na tym. Mieliśmy analizę odnośnie do ostatniego meczu, jak i ogólnie naszej gry. Ze straconych bramek staramy się wyciągać wnioski.

Jakie ambicje ma Ruch Chorzów na ten sezon?

My sobie nie zamykamy żadnej furtki. Wiadomo, że w każdym meczu chcemy wygrywać i piąć się w górę tabeli. Naszym planem minimum jest utrzymanie się w elicie, ale jak mówiłem, żadnej furtki sobie nie zamykamy.

Czy Ty masz jakieś swoje prywatne cele na obecny sezon?

Nie chcę sobie stawiać ani limitów, ani jakiegoś musu, więc odpowiem nie. Ogólnie chciałbym strzelać, asystować i pomagać drużynie w zdobywaniu punktów.

Miałeś już okazję grać z Ruchem w Fortuna 1. Lidze i PKO BP Ekstraklasie. Jaka jest różnica między tymi poziomami rozgrywkowymi?

Ogólnie grałem na poziomie 2. ligi, 1. ligi oraz ekstraklasy i chyba różnica poziomów między najlepszą ligą w kraju a jej zapleczem jest najbardziej widoczna. W ekstraklasie jest dużo jakości i wielu zawodników, którzy potrafią wygrywać pojedynki jeden na jeden. To na pewno przekłada się na ten większy przeskok.

Do „Niebieskich” przeniosłeś się rok temu podczas letniego okienka transferowego. Co wpłynęło na to, że wybrałeś akurat ten klub?

Ruch Chorzów to klub z tradycją, który ma wielu fanów na całym świecie. Był on najbardziej konkretny ze wszystkich drużyn, jakie się do mnie zgłosiły. To zadecydowało, że trafiłem właśnie tutaj.

Spodziewałeś się, że już w pierwszym sezonie uda się Wam powrócić do polskiej elity?

Każdy tego chciał, ale nikt o tym głośno nie mówił ani nie pisał. Jak najbardziej o tym myślałem, ale każda ta myśl przychodziła coraz mocniej z każdym kolejnym zwycięstwem. Dopiero gdzieś pod koniec sezonu uświadomiliśmy sobie, jak blisko tego awansu jesteśmy i ostatecznie udało się go zrobić.

Jak duży udział w tamtym sukcesie mieli Wasi kibice?

Mieli oni w tym swój ogromny udział. To, co robią nasi kibice, jest niesamowite nawet na skalę światową. Na każdym naszym wyjazdowym meczu jest ogrom kibiców, podczas gdy na domowe spotkania niektórych klubów z 1. ligi tyle nie przychodzi. Oni zawsze dają nam duży zastrzyk energii. Gdy wygrywaliśmy w końcówkach spotkań na zapleczu ekstraklasy, nasi fani się do tego przyczyniali, ponieważ dawali nam dużo otuchy i wsparcia.

Od początku Twojej przygody z Ruchem Chorzów trenerem „Niebieskich” jest Jarosław Skrobacz. Jak współpracuje Ci się z tym szkoleniowcem?

Bardzo dobrze. Trener wyciąga z naszej drużyny wszystko, co najlepsze. Zrobił dwa awanse z rzędu z drużyną, która nie była faworytem do awansu od pierwszych chwil. Złego słowa na naszego szkoleniowca nie można powiedzieć i mam nadzieję, że ta współpraca będzie trwała dalej.

W swojej karierze miałeś okazję grać już w paru klubach. Pobyt w którym z nich wspominasz najlepiej?

Wydaje mi się, że w klubie, w którym najwięcej osiągnąłem. Lepszego wspomnienia jak awans do ekstraklasy nie mam i istnieje prawdopodobieństwo, że nawet nie będę miał. Oczywiście mówiąc półżartem. Zdecydowanie jest to Ruch Chorzów.

Czy miałeś jakiegoś trenera w przeszłości, który mocno wpłynął na to, w jakim miejscu jesteś obecnie?

Pracowałem z naprawdę dobrymi szkoleniowcami w swojej karierze i trudno byłoby mi podać jedno nazwisko, ponieważ każdy miał na mnie duży wpływ. Nie byłoby to łatwe zadanie, aby kogoś konkretnego wyróżnić. Na pewno chciałbym podziękować każdemu trenerowi, z którym współpracowałem, bo od wszystkich tych szkoleniowców dużo się nauczyłem.

Przeniosę się na chwilę do przeszłości. Swój debiut w ekstraklasie zaliczyłeś 22 lipca 2018 roku w barwach Górnika Zabrze. Był to początek sezonu, po którym meldowałeś się jeszcze parokrotnie w pierwszym składzie „Górników”. Potem do końca rozgrywek nie rozegrałeś już ani jednej minuty na boiskach polskiej elity. Czemu tak się stało?

W zimowym okienku transferowym przyszło wielu zagranicznych zawodników, którzy wskoczyli do składu, po czym drużyna zaczęła regularnie wygrywać. Wtedy już trudno było mi ponownie zameldować się w pierwszym zespole. Następnie poszedłem na wypożyczenie i dopiero sezon później udało mi się zaliczyć jeszcze parę spotkań. Jeśli chodzi o regularną grę, to mam nadzieję, że będę mógł na nią liczyć teraz w Ruchu Chorzów.

Z Górnika Zabrze byłeś wypożyczany do GKS-u Katowice i Wigier Suwałki. Powracając z tych drużyn do „Trójkolorowych”, liczyłeś, że znowu dostaniesz szansę gry w pierwszym składzie?

Tak, wiadomo, jako młody zawodnik zawsze liczysz na to, że po udanym wypożyczeniu wskoczysz do tej pierwszej drużyny i będziesz grał. Niestety nie zawsze trenerzy obserwują grę na niższych szczeblach i czasami kluby decydują się na tych bardziej ogranych, doświadczonych zawodników. Przez to nieraz trudno jest przebić się do pierwszej drużyny i tak było ze mną. Wróciłem z Wigier Suwałki, potem poszedłem tam ponownie, tym razem na trzy miesiące. Ostatecznie jednak trafiłem do Ruchu Chorzów, więc jestem jak najbardziej zadowolony.

Teraz w PKO BP Ekstraklasie będziesz miał okazję zmierzyć się z Górnikiem Zabrze. Czy na mecze z tą drużyną będziesz bardziej zmotywowany, aby się pokazać z dobrej strony?

Wydaje mi się, że nie, ponieważ to już jest przeszłość. Będę tak samo zmotywowany jak na każdy inny mecz. Na pewno jednak sama aura tego starcia, z racji iż jest to spotkanie derbowe, podniesie lekko emocje.

Zapytam jeszcze o Twoje początki. Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z grą w piłkę?

Mój tata codziennie woził mnie na treningi do Impulsu Wawrów. To był klub, który niestety już nie istnieje. Był on oddalony od mojego rodzinnego domu o jakieś 40 kilometrów. Dużo zawdzięczam mojemu tacie, jak i całej mojej rodzinie, która przyczyniła się do tego, że mogłem trenować i rozwijać się już od małego. Następnie były jakieś turnieje, na których wypatrywały mnie lepsze zespoły i zapraszały na testy.

Później trafiłeś do akademii Legii Warszawa. Jak do tego doszło?

Na jednym z turniejów dostrzegli mnie skauci Legii. Następnie zadzwonili do mojego taty z zaproszeniem na testy przy ulicy Łazienkowskiej. Tam trener Kobierecki zauważył, że mam jakieś umiejętności i tak trafiłem do akademii.

Na koniec zapytam, jakie jest Twoje największe piłkarskie marzenie?

Moim największym piłkarskim marzeniem jest zagrać w Lidze Mistrzów.

W barwach jakiegoś konkretnego klubu?

Zawsze od dzieciaka chciałem grać w Realu Madryt.

Komentarze
Dawid.W (gość) - 2 miesiące temu

Kacper Michalski do Suwałk Wigry jusz czekają.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze