Josue Pesqueira, czyli portugalski maestro z prawdziwego zdarzenia


Miesiące mijają, a środkowy pomocnik Legii dalej imponuje swoją niesamowitą dyspozycją

7 maja 2022 Josue Pesqueira, czyli portugalski maestro z prawdziwego zdarzenia
Mateusz Kostrzewa/Legia Warszawa

Josue jest piłkarzem z gatunku tych, nad którymi moglibyśmy rozpływać się godzinami. Oglądanie go w akcji sprawia radość każdemu. Nawet sympatykom przeciwników stołecznej drużyny. W meczu z Górnikiem Zabrze znowu to zrobił – potwierdził swoją wartość. Kolejny raz był zjawiskowy, a patrząc na jego grę, chcieliśmy łaknąć jej coraz więcej.


Udostępnij na Udostępnij na

Jednak spora część bezstronnych obserwatorów nie wyróżniała go po starciu z zabrzanami aż tak mocno, jak ma to miejsce zazwyczaj. Dlaczego? Ano dlatego, że takie występy w wykonaniu zawodnik z Półwyspu Iberyjskiego stały się normą. Czymś, co widzimy praktycznie przy każdej możliwej okazji. Po prostu. Josue stał się bezdyskusyjnie jedną z najjaśniejszych gwiazd na ekstraklasowym niebie.

Starcie z Górnikiem jako dobitny pokaz wartości

Było wczoraj wiele sytuacji, w których mogliśmy dostrzec, jaką finezję oraz szeroki przegląd pola posiada Portugalczyk. Wiadomo, defensywa Górnika w pojedynku z Legią, lekko mówiąc, nie wyglądała najlepiej. Ale wpatrując się w zawodnika biegającego w białej koszulce z numerem 27 widzieliśmy coś, co zawsze chcemy oglądać. Polot, fantazję, grację, a na dodatek ten iberyjsko-latynoski luz, który swego czasu cechował w dużej mierze brazylijskich wirtuozów futbolu.

Choć trzeba też powiedzieć, iż w pewnych momentach pomocnik warszawian był aż za bardzo rozluźniony. Zdarzyło mu się spowalniać niektóre akcje. Niemniej trudno mieć po takich sytuacjach wiele pretensji, ponieważ chwilę później i tak oglądaliśmy kolejne niekonwencjonalne, a zarazem urokliwe zagranie.

Pomocnik miał również udział przy dwóch pierwszych bramkach Legii. Przy pierwszej z nich, jak widzimy na poniżej zaprezentowanych obrazkach, odebrał futbolówkę Alasanie Mannehowi. Odbiór ten okazał się automatycznym podaniem do Bartosza Slisza, który zaskoczył źle ustawionego Grzegorza Sandomierskiego strzałem spoza pola karnego.

Ekstraklasa TV
Ekstraklasa TV
Ekstraklasa TV

Drugie trafnie zaś to już zasługa dobrego przeglądu pola i wypatrzenia wychodzącego na wolną pozycję Pawła Wszołka.

Ekstraklasa TV
Ekstraklasa TV
Ekstraklasa TV

Ponadto musimy rzecz jasna wyróżnić również strzeloną w 56. minucie przez Josue bramkę. Pomocnik najpierw idealnie wypatrzył wyrywającego się spod naporu przeciwników Pawła Wszołka, aby później po jego dośrodkowaniu, które zaliczyło rykoszet od jednego z podopiecznych Jana Urbana, uderzył wolejem. Pierwsza próba została skutecznie sparowana przez Sandomierskiego, lecz z drugą próbą golkiper „Trójkolorowych” już nie miał szans.

Ekstraklasa TV
Ekstraklasa TV
Ekstraklasa TV
Ekstraklasa TV
Ekstraklasa TV

Ogromne wrażenie zrobiło też wiele innych sytuacji, ale i liczb. Drugi z wymienionych aspektów możemy dostrzec na poniższej grafice.

Nie można uciec od stwierdzenia, że nie wygląda to imponująco. A skoro już przy tym jesteśmy, to…

Josue króluje w statystykach

Moglibyśmy go nawet nazwać „statystycznym artystą”, bo na takie miano także zasługuje. Może i nie jest na samym szczycie najbardziej istotnej klasyfikacji, czyli tabeli strzelców, aczkolwiek gdy przyjrzymy się uważniej, jeszcze lepiej zauważymy, z jak genialnym zawodnikiem mamy do czynienia.

Josue jest na pierwszym miejscu w wielu zestawieniach. Poczynając od największej liczby asyst w ekstraklasie, bo ma ich aż 12, kończąc na celności długich podań, jeżeli weźmiemy pod uwagę graczy nadal występujących w naszej lidze. Poniżej można zauważyć tabelę piłkarskich liczb, w których według portalu SofaScore.com przewodzi lider ekipy Aleksandara Vukovicia.

  • asysty – 12
  • stworzone sytuacje – 20
  • średnia kluczowych podań na mecz – 3
  • średnia celnych długich podań na spotkanie – 6 (lepszy jest tylko Ashraf El Mahdioui, który zimą opuścił ekstraklasę)

Trzeba także powiedzieć o tym, iż generał środka pola „Wojskowych” plasuje się na drugim miejscu podium najlepszej średniej ocen (7,66) według wymienionego wcześniej portalu oraz zajmuje trzecią lokatę w statystyce średniej celności podań na dane spotkanie (82%). Chyba wygląda to dość dobrze jak na gracza drużyny, która jeszcze do niedawna okupowała miejsce zagrożone spadkiem, prawda?

Jednak nic nie może być zbyt kolorowe. Josue jest pierwszy także w innej, niechlubnej statystyce, gdyż zachowuje on średnią 21,9 strat na mecz, co jest najgorszym wynikiem spośród wszystkich ekstraklasowych piłkarzy.

Cóż… tutaj jak ulał pasuje przysłowie „Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana!”.

Josue jest na najwyższej ekstraklasowej półce

I nie da się temu zaprzeczyć. Zrobiłby to tylko niezwykle nieobiektywny obserwator rywalizacji o tytuł najlepszej drużyny w Polsce. Na dobrą sprawę, gdyby nie słaba forma Legii w tym sezonie, wszyscy stawialiby Josue na tym samym piedestale co Iviego Lopeza i Joao Amarala.

Niestety, słaba dyspozycja zespołu robi swoje. Nie powinniśmy natomiast przez to jakkolwiek umniejszać 31-latkowi, gdyż spory wpływ na mniejszą od wcześniej wymienionych konkurentów liczbę goli mają zadania boiskowe Josue. Nie jest on bowiem typowym piłkarzem ofensywnym. Znacznie częściej od wspomnianej dwójki cofa się do rozegrania. To od niego rozpoczynają się groźne akcje bramkowe, przez co czasami nie zdąży znaleźć się w polu karnym.

Świetnie obrazuje to heatmapa gwiazdy obecnego mistrza Polski. Widzimy na niej, że okupował on przez cały sezon ogromny obszar boiska.

SofaScore.com

Ponadto był on w tym sezonie o wiele bardziej wszechstronnym zawodnikiem niż dwóch jego konkurentów, co także widzimy, gdy porównamy powyższą grafikę z jej odpowiednikami w przypadku Iviego Lopeza (obrazek numer jeden zamieszczony niżej) oraz Joao Amarala (obrazek numer dwa).

SofaScore.com
SofaScore.com

Porównując całą trójkę, trzeba mieć też na uwadze fakt, iż „Wojskowi” zmieniali ustawienie podczas sezonu. Niejednokrotnie zdarzyło im się grać dwójką napastników, co jednocześnie ograniczało Josue, gdyż ten musiał grać głębiej. Na domiar złego Portugalczyk przez to nie miał wystarczająco dużo wolnego pola pod bramką przeciwnika, aby pokazać pełnię swojego potencjału. Dobrze pokazała to marcowa batalia z Górnikiem Łęczna wygrana przez Legię 1:0.

Josue – prawdziwy lider

Portugalczyk przychodził do Legii z łatką zawodnika o dość trudnym charakterze. Wielu obawiało się, że może okazać się on jednym z piłkarzy, którzy będą mieli negatywny wpływ na szatnię oraz wieczne pretensje do kolegów z zespołu. Tymczasem pomocnik jest jedną z najbardziej pozytywnych postaci pod względem piłkarskiego charakteru. Można było to zaobserwować w jednym z materiałów wypuszczonych przez klubowe media stołecznej ekipy.

Do tego dochodzi również fakt, iż Portugalczyk jest prawdziwym dowódcą także na boisku. Wiele razy w tym sezonie oglądaliśmy obrazki, gdy motywował graczy swojej ekipy i korygował ich ustawienie. Co prawda na początku zdarzały mu się niepotrzebne frustracje i machanie rękami. Teraz jednak za to obok Mateusza Wieteski jest jednym z głównodowodzących na boisku.

Dla wielu obcokrajowców grających w ekstraklasie może on posłużyć za wzór piłkarza, który bardzo dobrze i stosunkowo szybko zaaklimatyzował się w nowym klubie. Mimo że na samym początku nie wyglądało to tak obiecująco, a wręcz pojawiały się momenty zwątpienia w kunszt wychowanka FC Porto…

– Po ostatnich spotkaniach straciliśmy trochę pewność siebie. Jednak dziś wiedzieliśmy, że gramy w domu, i jeśli tylko będziemy skupieni, uda nam się sięgnąć po trzy punkty. To jednak nie koniec. Wciąż mamy dwa mecze i jeśli grasz w takim klubie jak Legia, musisz myśleć wyłącznie o wygranych – mówił Josue po wygranym meczu z Górnikiem Zabrze.

Ulubieniec kibiców

– Josue, na początku traktowałem go z dystansem. Z mediów bowiem pojawiały się plotki o tym, że to trudny do prowadzenia zawodnik. Na dodatek stwarzający konflikty w szatni. Jednak szybko pokazał, że jeśli darzy się go szacunkiem, odpłaca się tym samym. A odpłacił się najlepiej, jak tylko mógł, bo na dziś to najlepszy asystent w naszej lidze – opowiada nam jeden z kibiców Legii Krzysztof Dąbrowski.

– Szybko stał się tez ulubieńcem kibiców, ale też mam wrażenie, że on sam mocno zżył się z Warszawą. Oglądając go na boisku, człowiek cofa się do lat 90.-2000., kiedy to brało się buty do grania w dłoń i wychodziło pod blok zwyczajnie pokopać kawałek balona owiniętego materiałem. On po prostu cieszy się gra i robi z tego niesamowite widowisko. W ostatnim czasie widać też było, że Legia bez dobrze dysponowanego Josue to zupełnie inny zespół. Portugalczyk ma ogromny wpływ na grę mistrzów Polski – podkreślał sympatyk warszawian.

Oglądając Josue na boisku, człowiek cofa się do lat 90.-2000., kiedy to brało się buty do grania w dłoń i wychodziło pod blok zwyczajnie pokopać kawałek balona owiniętego materiałem.Krzysztof Dąbrowski

I tak naprawdę, kogo w Warszawie nie zapytamy, to opinie są wyłącznie pozytywne. Nie sposób się dziwić…

– Jego gra to jedyny pozytyw tego sezonu. Bez niego Legia walczyłaby o utrzymanie do ostatniej kolejki. Przy lepszej postawie drużyny Josue zostałby piłkarzem sezonu w ekstraklasie – mówi kolejny z fanów „Wojskowych”Łukasz Ostrowski.

Przy lepszej postawie drużyny Josue zostałby piłkarzem sezonu w ekstraklasieŁukasz Ostrowski

Josue musi pozostać przy Łazienkowskiej?

Jeżeli Legia chce wrócić na właściwą ścieżkę w przyszłym sezonie, odpowiedź brzmi: „tak, zdecydowanie!”. Ba, dla zarządu warszawian priorytetem powinno być przekonanie iberyjskiego zawodnika do zatrzymania się w Warszawie na dłużej. W końcu taki zawodnik, jakim jest Portugalczyk, potrafi wpasować się w styl gry każdego szkoleniowca, a i grzechem na miejscu nowego szkoleniowca Legii byłoby pozbycie się obecnego dowódcy drugiej linii warszawian.

Nie wyobrażam sobie, żeby Kosta Runjaić nie chciał przedłużenia kontraktu z Jouse o kolejny rok lub dwa lata.Krzysztof Dąbrowski

Problemem może być jedynie fakt, iż sam Josue może zechcieć odejść do większego zespołu. Kibice Legii muszą więc mieć nadzieję, iż uda się zatrzymać Portugalczyka pomimo braku gry w następnej edycji eliminacji do europejskich pucharów…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze