„Dać z siebie wszystko”. Jan Woś – kim jest nowy trener Ruchu Chorzów?


Dotychczas był kompanem Jarosława Skrobacza, Ruch w ekstraklasie będzie musiał utrzymać sam. Jan Woś i jego misja ratunkowa

18 listopada 2023 „Dać z siebie wszystko”. Jan Woś – kim jest nowy trener Ruchu Chorzów?
Marcin Bulanda / PressFocus

Jan Woś zdążył już zadebiutować jako szkoleniowiec „Niebieskich”. Ruch zremisował z Radomiakiem i dopisał cenny punkt. Kibice liczą, że to początek długiej drogi, której zwieńczeniem ma być utrzymanie w PKO Ekstraklasie. My zastanawiamy się, kim jest 49-latek. Jak wyglądała jego droga do Chorzowa? Jaką filozofię wyznaje na boisku?


Udostępnij na Udostępnij na

Piłka jest dla niego wszystkim. W młodości dojeżdżał siedem kilometrów rowerem, by wziąć udział w treningu Czantorii Nierodzim. O poświęcenie na ławce trenerskiej Ruchu zatem martwić się nie trzeba.

Moim trenerem w okresie gry w juniorach Odry był Jan Adamczyk, który później pracował też jako asystent Franciszka Smudy i Waldemara Fornalika. On zawsze powtarzał zawodnikowi: „mecz może ci nie wyjść, ale musisz zejść z boiska ze świadomością, że dałeś z siebie wszystko”. To jest także moja filozofia piłki nożnej. Przekazuję ją moim podopiecznym i mam nadzieję, że tak jak Marcin Brosz, który też zaczynał od zbierania doświadczenia w niższych ligach, przebiję się z nią i dzięki niej do ekstraklasy – mówił Jan Woś w rozmowie z Jerzym Dusikiem dla Łączy nas piłka w 2018 roku.

Czas trudnych decyzji w Chorzowie

Ruch Chorzów w ostatnich tygodniach przeżywa niełatwy czas. I to kilka miesięcy po wywalczeniu awansu do ekstraklasy. Przy Cichej do niedawna nie byli przyzwyczajeni do kiepskich wyników. Na niższych poziomach rozgrywkowych „Niebiescy” notowali serie zwycięstw i byli w stanie stawić czoła każdemu.

PKO Ekstraklasa zweryfikowała jednak potencjał kadrowy ekipy z Górnego Śląska. Zmiany były konieczne. Pytanie tylko, jakie? My byliśmy przeciwni zwalnianiu autora dwóch awansów z rzędu, Jarosława Skrobacza. Zasługi przestały mieć jednak znaczenie. Mówiło się, że atmosfera w Ruchu nie należy do najlepszych.

Ruch szoruje po dnie. Jarosław Skrobacz ofiarą własnego sukcesu?

I mimo wcześniejszych zapewnień, prezes Seweryn Siemianowski wziął sprawy w swoje ręce. – Wiele z trenerem Jarosławem Skrobaczem przeżyliśmy, zżyliśmy się, a trzeba było podjąć wspólną, bardzo trudną i niepopularną decyzję – mówił zwierzchnik w rozmowie ze „Sportem”.

Kogo wybrał na jego miejsce? To decyzja jeszcze bardziej niepopularna, bo dotychczasowego asystenta Skrobacza, Jana Wosia. Ma on zerowe doświadczenie w roli pierwszego trenera na szczeblu wyższym, niż trzeci. Ruch ten był więc krytykowany ze wszystkich możliwych stron. Prezes Siemianowski upierał się jednak, że Jan Woś przekonał go swoim pomysłem na drużynę. Co możemy jeszcze powiedzieć o nowym szkoleniowcu?

Jan Woś – solidny ligowiec i legenda Odry

Mówisz Jan Woś, myślisz Odra Wodzisław. To właśnie w niej większość kariery piłkarskiej spędził nowy szkoleniowiec „Niebieskich”. Tam też stawiał swoje pierwsze kroki w dorosłym futbolu. W sezonie 1995/96 Odra z Janem Wosiem w składzie wywalczyła awans do ekstraklasy, gdzie pomocnik później zadebiutował. Jego pierwsza przygoda w śląskim klubie trwała 9 lat, licząc tylko zespół seniorów. Wystąpił w nim ponad 200 razy, strzelając 21 goli.

W 2000 roku usługami urodzonego w Pacanowie gracza zainteresował się Ruch Chorzów. Jan Woś długo miejsca w nim jednak nie zagrzał, gdyż po nieco ponad dwóch latach zasilił szeregi Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski. Zajął z nią drugie miejsce w lidze i zagrał nawet w europejskich pucharach, gdzie drużyna mierzyła się między innymi z Manchesterem City. Pomocnik był jednak głównie rezerwowym i po krótkim okresie wrócił do Wodzisławia Śląskiego.

Tam grał już niemalże do końca kariery. Wystąpił też w ostatnim meczu Odry na boiskach ekstraklasy. Był to 2010 rok. Kilkanaście miesięcy później, po krótkim epizodzie w Skrze Częstochowa, odwiesił buty na kołek z powodu kontuzji więzadeł. Został zapamiętany jako solidny ligowiec i as ostatniego podania. Jan Woś z piłkarskiego świata jednak nie odszedł.

„Skazany na fuchę trenera”

Tak w przybliżeniu brzmiał tytuł jednego z artykułów opublikowanych w katowickim „Sporcie” niespełna dwa lata temu. Jan Woś tłumaczył w nim, że fachem trenerskim interesował się niemal od początku. Zaraz po zakończeniu kariery piłkarskiej przejął stery we wspomnianej już wcześniej Skrze Częstochowa. Pracował tam przez kilka lat, zbudował autorską drużynę. W 2014 roku złożył jednak rezygnację. Przyczyną był brak awansu na trzeci poziom rozgrywkowy, a zatem niespełnienie oczekiwań zarządu.

Później wychowanek Czantorii Nierodzim plątał się po niższych ligach. Prowadził przez rok Unię Racibórz i przez trzy lata GKS Pniówek 74 Pawłowice, bez większych sukcesów.

W 2018 roku dołączył do sztabu Jarosława Skrobacza w pierwszoligowym GKS-ie Jastrzębie, zostając jego asystentem. Po dwóch latach obaj panowie przenieśli się do Legnicy. W Miedzi pracowali dość krótko. Swoje miejsce na ziemi, przynajmniej na okres kilku lat, odnaleźli przy Cichej 6 w Chorzowie. To tam właśnie wykreowali największe sukcesy. Dwa awanse pod rząd i historyczny powrót Ruchu do ekstraklasy, po sześciu latach przerwy.

Sukcesy rodzą też jednak problemy. I tak Jarosława Skrobacza w Chorzowie już nie ma, a prezes Siemianowski niezwykle trudną misję utrzymania klubu w PKO Ekstraklasie powierzył właśnie Wosiowi. Człowiekowi bez doświadczenia w roli pierwszego szkoleniowca na tym poziomie. Kibice muszą jednak zaufać i uwierzyć, że przy Cichej, a właściwie teraz na Stadionie Śląskim, wyłoni się nowy specjalista fachu trenerskiego w Polsce.

Jak Jan Woś odmieni(ł) Ruch?

Już od momentu podpisania kontraktu przez Jana Wosia pojawia się mnóstwo pytań. Przede wszystkim, jak odmieni on Ruch Chorzów? Czy górnośląski klub czeka rewolucja? – Przy każdej rozmowie z zawodnikami podkreślałem, że nie mogę im powiedzieć „przychodzę, odcinam przeszłość grubą kreską i zaczynam od nowa”, no bo ja tutaj byłem. Wszystko widziałem i przeżyłem razem z nimi. Powiedziałem jednak chłopakom, żeby oni oczyścili swoje głowy, przestali myśleć o tym, co było wcześniej, że ktoś grał w rezerwach, nie załapał się do meczowej kadry i tak dalej. Ja wszystkiego od zera nie zacznę, ale oni mogą, sami dla siebie – przekonywał Jan Woś w wywiadzie dla „Weszło” autorstwa Przemysława Michalaka.

49-latek oficjalny debiut na ławce trenerskiej Ruchu ma już za sobą. W poniedziałek „Niebiescy” zremisowali bezbramkowo z Radomiakiem. Jak wyglądali gospodarze w tym spotkaniu? Przede wszystkim w oczy rzucić się mogła zmiana ustawienia. Nowy trener wybrał wariant z czterema obrońcami i dwoma napastnikami. Biorąc pod uwagę piłkarzy jakich miał do dyspozycji, była to dobra decyzja. We wcześniejszej formacji pojawiał się problem z wykorzystaniem niektórych graczy, na przykład Miłosza Kozaka, który znacząco wyróżnił się w tym meczu.

Co by nie mówić, pierwsza połowa w wykonaniu Ruchu była kiepska, co potwierdzał sam Woś. W drugiej części gospodarze zdominowali jednak Radomiaka, stwarzając sobie kilka dogodnych okazji. Zabrakło skuteczności. – W drugiej połowie zaczęliśmy grać bardzo ofensywnie, wysoko, oddawaliśmy strzały, nie dopuszczając przeciwnika do jakichś sytuacji. Miejmy nadzieję, że to jest ten kierunek, który obraliśmy – oceniał trener na konferencji prasowej po ostatnim meczu.

Niemniej jednak Ruch Chorzów dopisał na swoje konto ważny punkt. Misja „utrzymanie” jest jednak bardzo długa, a „Niebiescy” dalej okupują miejsce w strefie spadkowej. Sześć punktów straty do bezpiecznej pozycji. Kalendarz wydaje się być łaskawy, więc teraz wszystko spoczywa w rękach Jana Wosia i jego piłkarzy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze