Jakub Rataj: Jeżeli jakikolwiek maltański zespół trafiłby na Raków, to Maltańczycy mieliby problem z awansem [WYWIAD]


Liga maltańska w ostatnich dniach jest obiektem wielu analiz polskich dziennikarzy sportowych. Rozmawiamy z Jakubem Ratajem, który grał w niej przez dwa sezony

21 lipca 2023 Jakub Rataj: Jeżeli jakikolwiek maltański zespół trafiłby na Raków, to Maltańczycy mieliby problem z awansem [WYWIAD]
Jakub Rataj

W czerwcu bramkarz Korony Kielce – Marcel Zapytowski – został wypożyczony do Birkirkary, wicemistrza Malty. Po zmianie klubu z jego ust padło kilka zaskakujących stwierdzeń odnoszących się do poziomu ligi maltańskiej. By zweryfikować ich wiarygodność, porozmawialiśmy z mieszkającym na Malcie Jakubem Ratajem, byłym piłkarzem tamtejszych Għargħur FC oraz Santa Lucia FC. Zapraszamy na wywiad.


Udostępnij na Udostępnij na

Łatwe pytanie na rozruch – jak się dostałeś do ligi maltańskiej? Przed wyjazdem byłeś zawodnikiem Górnika Piaski i grałeś w polskiej czwartej lidze.

Pół roku przed rozpoczęciem gry na Malcie przyjechałem na nią na wakacje z kolegami z klubu oraz liceum. Spodobało mi się to miejsce i pomyślałem, że gdy skończę szkołę, to spróbuję tu wrócić. I po wspomnianym pół roku zacząłem załatwiać sobie pierwszą pracę oraz pisać po klubach. No i udało się – razem z jednym z kolegów wylądowaliśmy na Malcie.

Czyli najpierw miałeś zapewnioną pracę, a potem klub? Czy odwrotnie?

To było właściwie jednocześnie. Jeszcze przed wyjazdem z Polski miałem zapewnioną pracę sezonową na miejscu oraz testy otwarte w klubie. Wszystko było zaplanowane, więc nie mogę powiedzieć, że się tam nudziłem. Drugiego lub trzeciego dnia od przylotu zacząłem już normalnie pracować, a bodajże piątego poszedłem na testy. Od tego zaczęła się cała ta moja tułaczka.

Informację o otwartych testach znalazłeś na social mediach klubu czy był to odzew na którąś z Twoich wiadomości?

Dowiedziałem się o nich na Facebooku tej drużyny. Skontaktowałem się z jedną osobą z klubu, żeby zapytać, czy naprawdę te testy będą miały miejsce. Chciałem mieć pewność, że nie jest to fake. Okazało się, że nie, więc wypełniłem formularz, przesłałem i poszedłem.

Jaki to był klub?

Swieqi United. Na testy przyszło około 50 osób. Po nich zaproponowano mi, żebym grał u nich w juniorach, a miałem 18 lat. Miałbym grać w drużynie U-21, a trenować z seniorami. Ale mi się to nie podobało, bo wyjeżdżając z Polski, grałem w seniorach i po prostu nie chciałem już wracać do juniorów. I przez to szukałem sobie jeszcze innych klubów.

Zanim trafiłem do Għargħur FC, to jeszcze kilka ładnych drużyn musiałem przerobić. Chciałem się dostać na treningi lub na testy. Chodziłem, próbowałem, aż w końcu udało mi się gdzieś zaczepić.

Għargħur FC też ogłosiło otwarte testy czy w jakiś inny sposób się tam dostałeś?

Sam sobie załatwiłem miejsce. Zazwyczaj robiłem to poprzez bezpośredni kontakt z klubem. Czasami zdarzało się komunikować przez którąś z osób, które znałem.

W Għargħur FC spisywałeś się na tyle dobrze, że dostałeś szansę w klubie z najwyższej klasy rozgrywkowej w lidze maltańskiej – Santa Lucii.

Miało to miejsce dzięki trenerowi, który mnie polecił i powiedział, żebym poszedł tam na trening w okresie przygotowawczym. Odbyłem z trzy lub cztery treningi i klub mi powiedział, żebym został.

Niestety nie miałeś przyjemności zadebiutować w najwyższej klasie rozgrywkowej w lidze maltańskiej.

Niestety nie. Gdy już miałem na to szansę i byłem tego blisko, to przytrafiła mi się kontuzja kolana i przez następne miesiące borykałem się z operacją i powrotem do zdrowia.

Grałeś w piłkę na Malcie do sezonu 2020/2021. Po kontuzji pojechałeś do Polski, ale od maja tego roku ponownie wróciłeś na wyspę. Masz zamiar wrócić do piłki?

Na poziomie amatorskim na pewno tak. Ale na dłuższy wymiar, by się bić o najwyższe cele, to niestety nie uśmiecha mi się to, bo po prostu szkoda mi mojego kolana. Długo się rehabilitowałem i nie chcę przez to kolejny raz przechodzić. Ale jestem nadal pod grą i na bieżąco sprawdzam, co się dzieje w tutejszej piłce.

Czy jesteś w stanie określić poziom tamtejszej ekstraklasy? Znaleźć porównanie do któregoś z poziomów rozgrywkowych w Polsce?

Jeździłem na wszystkie mecze razem z zespołem, tak że sporo się tej ligi naoglądałem. Na pewno w Polsce w wyższych ligach są lepsze warunki infrastrukturalne, ale samym poziomem Malta tak nie odstaje. Poziom maltańskiej ekstraklasy na pewno nie jest słabszy niż poziom w pierwszej polskiej lidze. Jednak organizacyjnie jest po prostu gorzej niż w Polsce. Przede wszystkim nie ma tylu boisk. Liga jest rozgrywana tylko na trzech stadionach – dwóch z naturalną nawierzchnią i jednym ze sztuczną.

Słyszałeś o wywiadzie w „Przeglądzie Sportowym” z Marcelem Zapytowskim, który został bramkarzem w Birkirkarze? Powiedział on w nim: „topowe maltańskie zespoły na spokojnie wygrywałyby z najlepszymi z Polski”. Potwierdzasz te słowa?

Nie, nie, nie. Myślę, że mam trochę większe pojęcie o tej lidze i piłce, bo jestem trochę dłużej niż on. Cieszę się, że znowu będziemy mieli Polaka, który będzie grał w tutejszej lidze, ale nie zgadzam się z jego wypowiedzią. Uważam, że maltańskie zespoły nie wygrywałyby. Kilka równych spotkań mogłyby stoczyć, ale nie ma co przesadzać, że wygrywałyby.

Nie ma też co mówić o tym, że Marcel Zapytowski przeszedł do „maltańskiego Napoli”. Trafił do klubu, który w zeszłym roku się borykał z kryzysem finansowym i narobił sobie zaległości. Nie jest to wszystko tak kolorowe, jak by się mogło wydawać. Jest dobrze, jak się wygrywa, ale gdy zespół przegra kilka spotkań z rzędu, to różne sytuacje mogą się przytrafić. Tak że na pewno trzeba trochę ostudzić te pochwały.

Jak już powiedziałem, poziom ligi nie jest zły i myślę, że topowe maltańskie zespoły by z polskiej ekstraklasy nie spadły.

Czyli można powiedzieć, że jeżeli polski zespół trafiłby w europejskich pucharach na maltański, to spacerku by nie było, ale awans nie byłby mocno zagrożony?

Powiem tak: jeżeli jakikolwiek maltański zespół trafiłby na Raków, to Maltańczycy mieliby problem z awansem.

Liga maltańska w zeszłym sezonie została zdominowana przez Hamrun Spartans, które miało aż 19 punktów przewagi w tabeli. Jednak na ogół w tamtejszych rozgrywkach lider nie ma aż tak dużej przewagi. Czy mimo rozstrzygnięć w ostatnim roku liga maltańska jest dosyć wyrównana?

Hamrun ostatnio zdominowało ligę, bo finansowo jest najmocniejsze. Jakość zawodników zagranicznych, których ściąga, naprawdę robi różnicę. Ale poza tym to można powiedzieć, że rozgrywki były wyrównane.

O tym świadczy chociażby liczba zdobytych mistrzostw. Sliema Wanderers i Floriana mają ich najwięcej – po 26. Tuż za nimi jest Valletta, która ma 25 wygranych lig.

Tak, jest tutaj spora rywalizacja. Te kluby, które wymieniłeś, mają najwięcej kibiców. Sporo jest wśród nich takich, którzy kibicują tym klubom od zawsze. Nierzadko są to starsi ludzie, którzy chodzą na mecze przez całe życie i są mocno powiązani ze swoimi klubami.

Czy jest na Malcie jakiś jeden klub, który można nazwać najpopularniejszym? Czy ta liczba kibiców rozkłada się równomiernie między kilka zespołów?

Powiedziałbym, że najwięcej kibiców ma Valletta. Może w ostatnich latach jej wyniki nie były świetne, ale przez pryzmat bogatej historii ma ona dużą rzeszę fanów. Nadal są oni aktywni, żyją piłką i chodzą na mecze.

W wielu źródłach można znaleźć informacje, że Malta rzeczywiście mocno żyje piłką.

Tak. Naprawdę niemal każdy ma tutaj swój klub, któremu kibicuje. Największym zainteresowaniem cieszą się liga angielska, włoska oraz oczywiście lokalna piłka.

Wróćmy do wątku infrastruktury, o której wspomniałeś. Czy ligę maltańską uznałbyś za prężnie rozwijającą się? Czy ze względu na gorsze struktury ten rozwój nie jest tak dynamiczny?

Poziom się podnosi, ale głównie ze względu na większe zainteresowanie tą ligą i jakość sprowadzanych obcokrajowców. Ale jest pewien sufit ze względu na boiska i przygotowanie organizacyjne. Bo w tak małym kraju trudno jest o to, by było kilka dobrych, równych zespołów, które mogą walczyć o coś większego. Ale na pewno liga jest z roku na rok coraz mocniejsza.

Sam rozwój można zauważyć chociażby po wynikach. W zeszłym sezonie w trzeciej rundzie kwalifikacji do europejskich pucharów Malta miała trzech przedstawicieli (Hamrun, Gzira i Hibernians), a Polska tylko dwóch (Lech i Raków).

Skoro coraz więcej dobrych zagranicznych piłkarzy przychodzi do ligi maltańskiej, to czy oznacza to, że maltańskie kluby płacą coraz więcej i są pod tym względem coraz bardziej konkurencyjne na europejskim rynku?

Wiem, że te zespoły, które ściągają zawodników w celu przygotowania się na europejskich puchary, płacą dobrze. To nie są małe kwoty.

Powiedziałbym, że 90% zawodników w najwyższej lidze maltańskiej jest profesjonalistami, a odnosząc się do samych obcokrajowców, to jest to 100%. Dorabiają sobie tylko pojedynczy Maltańczycy w zespołach dołu tabeli. Przyjezdni absolutnie nie muszą dodatkowo pracować, by się utrzymać.

Jak wyglądają treningi w lidze maltańskiej? Czy ich poziom pod względem intensywności i częstotliwości był podobny do tego, z czym się spotkałeś w Polsce?

Powiedziałbym, że są one standardowe. Nie były one lekkie, ale też nie były żadnym szokiem dla mnie. Normalne, profesjonalne mikrocykle, jakich można doświadczyć w Polsce. Siedem jednostek treningowych w tygodniu plus mecz.

Czy obcokrajowcom w intensywnej grze nie przeszkadza pogoda? Na Malcie temperatury są o wiele wyższe niż chociażby w Polsce.

Od początku lipca do połowy czy końca września są bardzo mocne upały. Jest to na pewno przeszkoda. Treningi muszą się odbywać wieczorem albo z samego rana. Niektóre zespoły przeprowadzają je nawet o 6:00.

Maltańskie zespoły grają domowe mecze w europejskich pucharach o 18:00, żeby było jak najgoręcej. Przez to przyjezdne drużyny mają trudniej, bo zazwyczaj nie są przyzwyczajone do aż takich upałów. W dodatku wysoka wilgotność powietrza oraz sztuczna nawierzchnia też robią swoje.

Oczywiście tak ważne mecze jak finał Euro U-19 są ustalone na 21:00. Ale jeżeli jest możliwość, by maltańskie zespoły pomogły sobie pogodą, to robią to.

To w takim razie jakim miejscem do życia codziennego jest Malta? Pod względem wakacji jest to bardzo popularny kierunek turystyczny. Ale czy przy dłuższym przebywaniu na wyspie nadal jest ona tak urokliwa?

Na pewno nie jest to kierunek na całe życie, absolutnie nie. Ale gdy jest się jeszcze młodym człowiekiem i nie ma się dzieci, to wygląda to lepiej. Na jakiś krótki czas w życiu jest przyjemnie, fajna przygoda i jeżeli ktoś ma okazję, to polecam spróbować. Ale niestety cała wyspa jest mocno przeludniona, przez co wszędzie jest ogromny ścisk. Nie będę owijał w bawełnę – przyjeżdża tutaj sporo taniej siły roboczej z Azji. Często ci ludzie są skazani na pracę w nieludzkich warunkach za bardzo niskie wynagrodzenie.

Z roku na rok jest coraz więcej ludzi na wyspie i tworzy się coraz większy tłok. Nie wyobrażam sobie tutaj kupić domu i mieszkać do końca życia. To absolutnie nie wchodzi w grę.

Skoro na Malcie jest przeludnienie, to pewnie ze wspomnianym kupnem nieruchomości jest również problem finansowy. Zapewne trudno jest znaleźć jakąś w rozsądnej cenie.

Ceny wynajmów czy mieszkań na sprzedaż rosną w kosmicznym tempie. Od momentu mojego wyjazdu stąd dwa lata temu do powrotu w maju tego roku ceny wzrosły o około 40%. Już teraz bardzo trudno było znaleźć mieszkanie, a myślę, że w przyszłym roku będzie jeszcze gorzej. Bo jest na nie duży popyt, a takich w rozsądnych cenach jest bardzo mało.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze